Skocz do zawartości

mój wymarzony domek


Recommended Posts

Cytat

Bardzo dziękuję za taką radę. Wszystkie te cudaki, które się przewijają przez moją budowę są z tzw. polecenia. Już sobie wyobrażam działanie tych przypadkowych...
Poza tym masz nieaktualne informacje. Kafelkarz się nie odzywa, dłubie u kuzyna.


Do obrabiania ziemi, nie potrzebny jest jakiś ekspert budowlany z polecenia, typu kafelkarzowego icon_mrgreen.gif
Wystarczy jakiś rolnik zza miedzy.

Cytat

Z poziomem akceptacji Animusa nie będę się porównywać, bo każdy z nas szuka wrażeń estetycznych gdzie indziej. Ja w bliskim otoczeniu, a Animus na stronie 2287 icon_lol.gif .

A co da wymiana ustrojstwa pod grzejnikiem,teraz wszystko pasuje .Dlaczego to ustrojstwo ma być ładniejsze od grzejnika ? icon_lol.gif Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Dlaczego to ustrojstwo ma być ładniejsze od grzejnika ? icon_lol.gif


A bo tak :tease2: .


Działka się obrabia, cóż za piękny eufemizm. Pogoda dziś sprzyjała.

Gawędziłam dziś z przedstawicielem jednej firmy koziej. Do niczego konkretnego nie doszliśmy , bo nigdzie w pobliżu nie ma kozy , która mnie interesuje na tyle, że rada bym ją zobaczyć na własne oczy. W zasadzie jak obserwuję kozi rynek, to stwierdzam, że największy wybór jest w marketach. Niestety nie ma tam takich, które potrafią sprostać moim oczekiwaniom.
Pan powiedział, że coś wymyśli. Czekam zatem na cosia.
Link do komentarza

Kolejna kwestia do wyboru to wanna. Ma być wolnostojąca. Dlaczego? Ano dlatego, że teraz mam taką narożną. I diabli mnie biorą , kiedy doprowadzam silikon do stanu dziewiczego. Nigdy więcej.
Jednak mam problem z tworzywem. Kiedyś wanny były żeliwne i nie było problemu. Ta , z której korzystam obecnie jest akrylowa, ale nie pamiętam już producenta. Wytrzymała w sumie 19 lat. Niemało.
Jako ciekawostkę napiszę. Ma obudowę taką też tworzywową . I ta obudowa się starzeje inaczej niż wanna właściwa. Z tego względu nie polecam nikomu takiego rozwiązania.
Kwestia fasonu , rozwiązana- wolnostojąca, bez żadnych dodatkowych kombinacji. Na nogach czy bez, jeszcze przemyślę.
Ale nie wiem jaki materiał wybrać?
Sprzedawca namawia mnie na firmę Balexim, wanna konglomeratowa. Zalety, które przedstawia: ciężka , bardziej stabilna niż akrylowa. Są jeszcze z takich tworzyw, które się stosuje na jachtach, ale cena taka, że wolałabym się myć pod rynną.
Zajrzałam na allegro, tam w ludzkiej cenie sprzedają wyroby polskiej firmy Balexim.
Możecie coś polecić?
Animus gdzieś u konkurencji wypowiadał się na ten temat. I o ile dobrze pamiętam napisał, że konglomeratowe są kiepskie z uwagi na szybkie chłodzenie wody.
Link do komentarza

Byłam dziś u stolarza. Drzwi przygotowane do malowania. Jutro ma zacząć. Jest więc pewna szansa, że w przyszłym tygodniu skończy.

Wszystko idzie nie tak, jakbym chciała.
Z rzeczy mało istotnych. Pojechałam ze szlifierką. Jak zakończyłam prace polowe, chciałam sobie ten blat poszlifować.
I bydle odmówiło współpracy. Niby nic, ale znów musiałam iść do znajomych, od których pożyczyłam. Kumpel naprawił, więc jest szansa, że jutro poszaleję.
Z rzeczy bardziej istotnych. Liczyłam na to, że dziś już zaliczę pierwszą noc u siebie. I co? I pstro. Pompa niepodłączona, więc nie chcę. Może jutro podłączą.
Muszę zwolnić tempo swoich działań, bo bolą mnie nie tylko kości i mięśnie, ale również ścięgna .

Ależ ze mnie gapa. Zapomniałam o najważniejszym. O elektryku. ŻYJE !. Nawet udało mi się z nim porozmawiać. A było tak. Instalator chciał umówić elektryka w związku z pompą. Dyplomatycznie dałam telefon mówiąc uczciwie, że ode mnie nie odbiera. Instalator złapał kontakt. Elektryk miał się ze mną skontaktować. To nie nastąpiło bez bólu. Po kolejnym nieodebranym telefonie w końcu oddzwonił. W zakresie pompy nie ustaliliśmy nic, a w zasadzie ustalił, że instalator ma ściągnąć swojego elektryka, bo on nie podpisze się pod tym, gdyż to za duża odpowiedzialność. Roztoczył przede mną wizję, jak to coś gdzieś popuści i w efekcie woda mnie zabije. Mówił tak przekonująco, że zaczęłam się zastanawiać , czy uruchamiać tę pompę...
Link do komentarza
Cytat

Zajrzałam na allegro, tam w ludzkiej cenie sprzedają wyroby polskiej firmy Balexim.
Możecie coś polecić?


Ze zmęczenia palnęłam błąd. Miałam napisać Besco miast Balexim.
Poczytałam o wadze wanien. Te akrylowe ważą około 45 kg, konglomeraatowe mniej więcej dwa razy tyle.

Tak pisze jeden z producentów:
Zastosowany przy produkcji konglomerat mineralny przejawia cechy analogiczne do prawdziwego kamienia, w wyniku czego wanna jest solidna oraz bardzo długo utrzymuje ciepło

To już sama nie wiem, może być ten konglomerat, czy raczej szukać akrylowej?
Link do komentarza
Poniżej 30.000 :takaemotka: .
Umarłam niemalże, jak zobaczyłam, ile może kosztować wanna. A najbardziej porażający dla mnie jest fakt, że skoro są wanny w takiej cenie, to znaczy , że ktoś je kupuje. Podaż i popyt.
Rysiu tak serio, to najtaniej ( o wiele lepiej brzmi najekonomiczniej, ale nie jestem hipokrytką ) jak się da, ale nie ma to być jednorazowa chińszczyzna. Myślę o polskim producencie.
Pomijając istotną kwestię ceny, głowię się nad materiałem, z jakiego ma być.
Link do komentarza
Wygląda nieźle.Tylko te 5 lat gwarancji. Może się czepiam, ale Besco na Otylię daje 10 lat. Myślisz, że to ma znaczenie?
Jeszcze coś mi się nasunęło. Bateria będzie ścienna. Będzie, bo jeszcze nie kupiłam . I tak sobie myślę, co będzie jak z niej coś pokapie. Jak by była wanna na nóżkach, to sięgnę, mogę wytrzeć. Przy takiej "bezłapowej " to odpada.
No i rozmiar , który nie jest bez znaczenia. Wanna u mnie będzie stać w , jak to się szumnie nazywa, specjalnie zaprojektowanej wnęce, która ma długość 72 lub 73 cm. Muszę sprawdzić.
Nie chcę też przelewu , korka automatycznego i w zasadzie klik-klaka też bym wolała nie mieć. Najchętniej taki korek z łańcuszkiem i możliwością nałożenia sitka (wiadomo, włosy).
Link do komentarza
Cytat

Kolejna kwestia do wyboru to wanna. Ma być wolnostojąca. Dlaczego? Ano dlatego.
Możecie coś polecić?
Animus gdzieś u konkurencji wypowiadał się na ten temat. I o ile dobrze pamiętam napisał, że konglomeratowe są kiepskie z uwagi na szybkie chłodzenie wody.


Na plus że nie szukasz wanny z hydromeduzą,bo tam wewnątrz tych rurek brud się zbiera,to ogólnie jeden wielki syf.
Jednak lukasz trochę za konglomeratem ale zapomnij o tym .
Wanny drewniane są drogie ,więc ostała się stalowa albo z tworzywa.
Cieńsza ścianka mająca kontakt z wodą , mniejsza przewodność to tworzywo i tego trzeba szukać .
Wanna wolno stojąca najlepsza, po kilku latach wymiana ,odkręcanie wężyków i wyjazd z tym syfem na śmietnik ,wstawiamy nową nie naruszając łazienki, to samo dotyczy kabiny prysznicowej . Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Animusie, cieszę się, że podzielasz moją opinię w zakresie wanien wolnostojących.
Napisz proszę, jakie tworzywo? Czy takie, o którym pisał Bajbaga?
A może konkretnie jakąś firmę podasz?

Pompa oczywiście nie została podłączona . Elektryk instalatora może to zrobić w środę. Zatem majówkę spędzam na starych śmieciach ( nocuję).
Link do komentarza
Cytat

Wygląda nieźle.Tylko te 5 lat gwarancji. Może się czepiam, ale Besco na Otylię daje 10 lat. Myślisz, że to ma znaczenie?


Cenowa na pewno. Ta Twoja Otylia (ok. 3600 zł) już na starcie kosztuje o połowę drożej od bajbagowej Juliette (2400 zł), a do tego jest tam jeszcze taki fajny dopisek:
"Wanna dostępna we wszystkich kolorach palety RAL
kolor czarny lub czerwony +10% do ceny wanny
pozostałe kolory +50% do ceny wanny"


Otylia brutto ok. 3600 zł. Finito? Nie, nie!
Otylia potrzebuje jeszcze "dedykowanego" syfonu za jakiś tysiak, tysiak trzysta, bo to będzie widoczny element.

Nie wiem czy ten syfon załatwi sprawę odpływu, ale jeśli nie...
Odpływ, jako że też będzie widoczny, to i tu przydałby się "dedykowany", bo przecież nie zrobisz wiochy. A to jedyne 700-1000 zł w zależności czy chrom, czy mosiądz.


Bajbagowa Julietta będzie trzymała ciepło więc można będzie poleżeć z piwem, książką i popielniczką, a Otylia?

Droga Basiu, pożyczysz mi trochę złociszy na mebelki, nim je roztrwonisz? icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Napisano (edytowany)
Cytat

Droga Basiu, pożyczysz mi trochę złociszy na mebelki, nim je roztrwonisz? icon_biggrin.gif


Lesiu, ceny wyglądają tak:
Otylia Besco 2350
Melfen Kalipso 2190
Balexim retro 2700
Do każdej syfon, 310 , bez przelewu. Nie przelewam. Chrom wybrałam już na początku, jako tańszy.
Julietty nie odrzucam, jeno pytam tak się o kwestie techniczne. Najgorsze jest to, że lubię zobaczyć przed zakupem,
a tu nie ma gdzie.
Poza tym, Ty mnie burżuju nie denerwuj, bo masz śliczną, zmontowaną kuchnię, a ja jeszcze długo będę ze swym zestawem wakacyjnym, czyli dwupalnikową kuchenką elektryczną. Do tego skóry, stiuki, freski, pejczyki i nie wiadomo, co jeszcze icon_biggrin.gif . Edytowano przez Baszka (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Ja napisałem o cenach brutto, a Ty netto (chyba icon_biggrin.gif ).
Cytat

Poza tym, Ty mnie burżuju nie denerwuj, bo masz śliczną, zmontowaną kuchnię, a ja jeszcze długo będę ze swym zestawem wakacyjnym, czyli dwupalnikową kuchenką elektryczną. Do tego skóry, stiuki, freski, pejczyki i nie wiadomo, co jeszcze icon_biggrin.gif .


Nie mam pejczyków, nigdy o nich nie pisałem, ale podobają mi się Twoje preferencje.
A kuchnię mam, bo olałem np. Otylię i zamiast wanny mam drążek prysznicowy za 300 parę złotych.
Wyszedłem z założenia, że aby zamieszkać potrzebuję kuchni, przypokojowej łazienki (w której mam kafle za 20 parę złotych!) i łóżka w mojej sypialni. Mam. A reszta to wiocha przywieziona z graciarni.
A, co najważniejsze, to mam już w sypialni moją yamahę i głośniki. Jest coraz fajniej. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Ja napisałem o cenach brutto, a Ty netto (chyba icon_biggrin.gif ).

Nie mam pejczyków, nigdy o nich nie pisałem, ale podobają mi się Twoje preferencje.
A kuchnię mam, bo olałem np. Otylię i zamiast wanny mam drążek prysznicowy za 300 parę złotych.
Wyszedłem z założenia, że aby zamieszkać potrzebuję kuchni, przypokojowej łazienki (w której mam kafle za 20 parę złotych!) i łóżka w mojej sypialni. Mam. A reszta to wiocha przywieziona z graciarni.
A, co najważniejsze, to mam już w sypialni moją yamahę i głośniki. Jest coraz fajniej. icon_biggrin.gif


Nie Lesiu, to ceny brutto, jakie znalazłam.
Pejczyka się nie czepiaj, to nie są moje preferencje, żartowałam.

Wanny na razie nie mam. Myślałam, o naiwności moja, że machnę łazienkę dolną, zamontuję prysznic, a wanna z czasem.
Jak jest, wiesz. Jak będzie, jeszcze nie wiadomo. Moje płytki z Casto, a dekory w likwidowanej firmie, więc za grosze.Najbardziej "na bogato" to mam okna, wiadomo dlaczego.
Powinnam pomyśleć o kuchni, by sobie ułatwić życie, ale na razie nie pomyślałam.
Link do komentarza
Cytat

Animusie, cieszę się, że podzielasz moją opinię w zakresie wanien wolnostojących.
Napisz proszę, jakie tworzywo? Czy takie, o którym pisał Bajbaga?
A może konkretnie jakąś firmę podasz?


Myślę że np. tu u tego sprzedawcy sobie coś wybierzesz .

http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=34443867

http://allegro.pl/listing/user/listing.php...ul-hou-1-1-0408

http://allegro.pl/listing/user/listing.php...ul-hou-1-1-0408 Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Do tematu wanien jeszcze wrócę, a teraz bieżące kwestie.

Działka "obrabia się" nadal. Do nader interesującego zakresu : kamienie, śmieci, perz ( chwilami mam wrażenie, że to niekończąca się historia) doszedł nowy: górka darni. W zasadzie góra.
Jesienią, jak była kopara, darń została zgarnięta z dziewiczego części działki na tzw. kupę. I teraz nadeszła pora na zajęcie się nią. Wielkością jest imponująca, ze cztery , sześć razy większa od tej nikczemnej kupki ziemi, którą onegdaj obfociłam.
Traktuję ją tak, jak kiedyś Bajbaga zalecił, a mianowicie, otrzepuję z ziemi. Ziemię właściwą zamierzam zatrzymać, a te badyle gromadzę na innej kupie. Jak się skompostują, wykorzystam chytrze. Nie jest to tak ciężka praca, ale trwa, jako , że kupa jest imponująca. Nie zrobiłam zdjęcia , może nadrobię.
Oprócz tej kupy, mam jeszcze kupki pomniejsze poczynione mini koparką wczesną wiosną ubiegłego roku . Nie zdołałam się nimi zająć. Cierpliwie czekają na swoją kolej. Tam koparki już nie wpuszczę, bo wyrasta zagajnik brzozowy, który zamierzam zachować.

Fachowcy.
Elektryk. Złapałam z nim kontakt. Jest szansa, że na dłużej. Wprawdzie kończyć będzie to , co powinien dopiero w drugiej połowie miesiąca ( czytaj początek kolejnego, ale nie mogąc się dodzwonić, napisałam i uprzejmie oddzwonił.
Stolarz. Tego drania to bym miała ochotę udusić. Wyobraziłam sobie moje palce na jego wypasionej szyi... icon_evil.gif .
Miał w tym tygodniu osadzać drzwi. Przypomnę, że osadza je od "zaraz po świętach". Pojechałam wczoraj. Niepomalowane. Malować będą dzisiaj. Diabli mnie biorą. Umówiłam się, że podjedzie na budowę ( wczoraj), zmierzyć parapet z pokoju. Jak był ostatnio, zapomniał. Wyobrażacie sobie? Był pomierzyć parapety i zapomniał o jednym pokoju. Myślałby kto, że tych pokojów z parapetami jest 150. Raptem trzy pomieszczenia. Nie chodziłam za nim, bo przyjechali inni magicy. Zatem zapomniał. Mówi dowcipniś, bym zmierzyła sama. Niczego się nie nauczył po pomiarach kafelkarza. Za to ja owszem, tak. Nie ma takiej opcji, bym zmierzyła sama. Miał przyjechać, nie przyjechał. Jak tam dzisiaj zajadę, to mu nagadam. Najchętniej przyłożyłabym. Do czego to doszło. Sama siebie nie poznaję.


Nie mniej jest pewna szansa, że stolarz w przyszłym tygodniu osadzi u góry drzwi. Dołu się nie da, bo nie ma paneli, których nie chcę układać przed zrobieniem łazienki.
Panele u góry są, ale nie ma ani listew przyściennych ( z tymi będę kombinować po osadzeniu ościeżnic), ani progowych. Czy dobrze mi się wydaje, że te progowe powinny być przed działaniem stolarza?
Link do komentarza
Stolarz żyje nadal. Zajechałam, ale było wszystko pozamykane. Nie mam koncepcji, jaką strategię przyjąć? Przestać się odzywać, jak przy kafelkarzu, czy też molestować go nieustająco? Która może być skuteczniejsza?

Wczoraj nastąpiła historyczna chwila. Miała nastąpić wprawdzie inna, ale nie wyszło. Miałam w planie biwak u siebie z nocowaniem jako główną atrakcją. Instalator podpiął kibelek i uruchomił wodę. Zatem nic nie stało na przeszkodzie, by oswoić budowę, by zaczęła stawać się domem. Jakoś tak mi się myśli, że takie nocowanie oswaja znacząco. Niestety.
Okazało się, że zawory żyją swoim życiem. Nie do ruszenia, dranie. A instalator wyjechał. Też rozumiem. Każdemu należy się odpoczynek po pracy. Nocowanie zatem przesunięte.
Jednak pewien historyczny moment miał miejsce. Rozmawiałam z sąsiadami ( są zaangażowani w akcję "nocleg", pożyczą mi bowiem materac") i powiedziałam o tych zaworach. Sąsiad przyszedł na ratunek. Jest to kawał chłopa, więc udało mu się je ruszyć. Ja przy okazji miałam mały prysznic na dolną część pleców, bo kibicując mu szczerze, byłam pochylona i okazało się wtedy, że instalator zastawił na mnie pułapkę w postaci niezakręconego innego zaworu, mieszczącego się pod piecem. Nie mam pojęcia do czego ten zawór służy. Zapytam przy okazji.
Wracam do historycznej chwili. Oswoiłam swój kibelek. I poczułam się szczęśliwa. Jakiż to komfort. Wprawdzie jako żeglarz jestem przyzwyczajona do różnych warunków "kibelkowania", ale krzaczory jeszcze stosunkowo rzadkie, za to kleszcze obrodziły nader obficie, więc jest to zwyczajnie niebezpieczne.
Oczywiście przy okazji okazało się, że coś jest nie tak z przyciskiem, woda leci cięgiem i by ją zakręcić trzeba biec do kotłowni, ale co tam. Radości to nie zakłóciło. Kibelek został zlany po raz pierwszy icon_biggrin.gif .
Link do komentarza
Cytat

Ja przy okazji miałam mały prysznic na dolną część pleców, bo kibicując mu szczerze, byłam pochylona i okazało się wtedy, że instalator zastawił na mnie pułapkę w postaci niezakręconego innego zaworu, mieszczącego się pod piecem. Nie mam pojęcia do czego ten zawór służy.



No - to chrzest za Tobą.
Dosłownie i w przenośni.
icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Wczoraj nastąpiła historyczna chwila. Miała nastąpić wprawdzie inna, ale nie wyszło. Miałam w planie biwak u siebie z nocowaniem jako główną atrakcją. Instalator podpiął kibelek i uruchomił wodę. Zatem nic nie stało na przeszkodzie, by oswoić budowę, by zaczęła stawać się domem. Jakoś tak mi się myśli, że takie nocowanie oswaja znacząco. Niestety.
Okazało się, że zawory żyją swoim życiem. Nie do ruszenia, dranie. A instalator wyjechał. Też rozumiem. Każdemu należy się odpoczynek po pracy. Nocowanie zatem przesunięte.
Jednak pewien historyczny moment miał miejsce. Rozmawiałam z sąsiadami ( są zaangażowani w akcję "nocleg", pożyczą mi bowiem materac") i powiedziałam o tych zaworach. Sąsiad przyszedł na ratunek. Jest to kawał chłopa, więc udało mu się je ruszyć. Ja przy okazji miałam mały prysznic na dolną część pleców, bo kibicując mu szczerze, byłam pochylona i okazało się wtedy, że instalator zastawił na mnie pułapkę w postaci niezakręconego innego zaworu, mieszczącego się pod piecem. Nie mam pojęcia do czego ten zawór służy. Zapytam przy okazji.
Wracam do historycznej chwili. Oswoiłam swój kibelek. I poczułam się szczęśliwa. Jakiż to komfort. Wprawdzie jako żeglarz jestem przyzwyczajona do różnych warunków "kibelkowania", ale krzaczory jeszcze stosunkowo rzadkie, za to kleszcze obrodziły nader obficie, więc jest to zwyczajnie niebezpieczne.
Oczywiście przy okazji okazało się, że coś jest nie tak z przyciskiem, woda leci cięgiem i by ją zakręcić trzeba biec do kotłowni, ale co tam. Radości to nie zakłóciło. Kibelek został zlany po raz pierwszy icon_biggrin.gif .



Teraz ja się uśmiałem icon_lol.gif
Sorki ale mam wyobraźnię gotową do natychmiastowego działania i to ona przedstawiła mi obraz gdy prysznic znienacka oblewa Twoją dolną część pleców.A może i jeszcze niżej tam gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę icon_biggrin.gif
No i te biedne kleszcze które czekają żeby wpić się w to co się nad nimi pochyla..Hahaha,wybacz icon_lol.gif
Link do komentarza
Cytat

No - to chrzest za Tobą.
Dosłownie i w przenośni.
icon_biggrin.gif


Można to tak ująć icon_biggrin.gif .

Cytat

A gaz masz ?
Kuchenki nie odkręcaj raczej,


Gaz mam, kuchenki nie. Nie przerażaj mnie, wszystko robiła jedna firma instalacyjna.

Cytat

Teraz ja się uśmiałem
Hahaha,wybacz icon_lol.gif


Wybaczam , a przy okazji nadmieniam, że nieładnie śmiać się z cudzego nieszczęścia. Choć może słowo nieszczęście, w tym przypadku, to pewne nadużycie icon_biggrin.gif .

[
W zasadzie rozprawiłam się z tą górą darni. Jeszcze jutro kosmetyka. Trwało to dziś dość długo, gdyż miałam przerwę "techniczną" , zaczęło padać. Jednak potem się wypogodziło i działałam dalej. Dowód zdjęciowy jutro.

Dokonałam dziś kolejnego odkrycia. Dwie płytki w łazience są pęknięte u góry. Centralnie nad baterią. Musieli instalatorzy przy montażu je nadwyrężyć. Nie jest to wprawdzie wielkie pęknięcie, ale czy ja muszę się na wszystko godzić? Polubić na wstępie? Z drugiej strony wymiana płytek to znów kucie u góry. Mam dość.
Link do komentarza
Cytat

Z drugiej strony wymiana płytek to znów kucie u góry. Mam dość.


A niby po co? Płytka to płytka, jeden za jeden.

Powiem Ci jeszcze coś, o czym jeszcze nie wiesz. Otóż jestem profesjonalnym tapeciarzem i przed wieloma laty pracowałem w austriackiej firmie budowlanej w tym fachu, na budowie hotelu Pallace Hotel w Moskwie. Pięciogwiazdkowy, żeby nie było.
Warunkiem zostania na budowie był test polegający na tym, ze stawało się przed idealnie wykończoną ścianą, znaczy wytapetowaną przez ich speców, a wtedy Manfred brał mazak, pociapał jeden z pasów tapety i polecił go zdjąć jako uszkodzony, a następnie wkleić nowy tak, aby nie było śladów wymiany.
Zdałem egzamin bez większych problemów, bo parę miesięcy wcześniej tapetowałem swoje mieszkanie. Da się? Da!
Do dziś wspominam tę budowę... ech, to były czasy! Wódka po dolarze za 0,7 litra, a ja zarabiałem 5 USD za godzinę plus bezpłatna wyżerka i takiż darmowy hotel olimpijski...

Cytat

Współczuję Baszka.. mam ten sam ból icon_smile.gif Nie wiem normalnie w co ręce włożyć icon_smile.gif



Włóż tam gdzie ciepło.
Link do komentarza
Cytat

mam ten sam ból icon_smile.gif Nie wiem normalnie w co ręce włożyć icon_smile.gif


No tak, tyle że Ty wszystko robisz sam i jak coś sknocisz, to sobie poprawisz. A ja za wszystko płacę. I jak pomyślę, ile jeszcze rzeczy mam do zrobienia, co wiąże się oczywiście z kolejnymi wykonawcami, to chce mi się wyć. Wczoraj mi sąsiad mówi: zrób ogrodzenie. Takie zwykłe słupki zalej betonem i daj siatkę. Jeszcze wczoraj go zapytałam , czy sobie mnie wyobraża przy tej czynności. A dziś , jak pomyślę, że przyjdzie następny pajac, to albo będę bez ogrodzenia dalej, albo nauczę się robić beton i jakoś to ogarnę sama. Innego pomysłu póki co , nie mam. Skoro sobie radzę z działką , to może i z ogrodzeniem też sobie poradzę? Jednak z barierkami balkonowymi już na pewno nie. A jeszcze tynk zewnętrzny, o łazience dolnej nie wspominam, nie mam kuchni, tarasu, bramy , płytek przy wejściu, na cokole, na balkonie, podjazdu. I tyle mi na ten moment wpadło do głowy. O takim drobiazgu jak malowanie nie wspomnę.


Cytat

A niby po co? Płytka to płytka, jeden za jeden.


No dobrze, ale wyjąć te dwie płytki, plus dekory, też trzeba chyba skuwając, czyż nie? Siłą woli nie wyjdą.



Cytat

ech, to były czasy! Wódka po dolarze za 0,7 litra, a ja zarabiałem 5 USD za godzinę


Korci mnie, więc zapytam, czy to się nie skończyło aby odwykiem? icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

No dobrze, ale wyjąć te dwie płytki, plus dekory, też trzeba chyba skuwając, czyż nie? Siłą woli nie wyjdą.



Kochana, to zmartwienie mistrza. I jego koszt. Tupnij wreszcie nóżką!
Cytat

Korci mnie, więc zapytam, czy to się nie skończyło aby odwykiem? icon_biggrin.gif


U niektórych tak, zgadłaś. Ja, jak widzisz, jestem odporny, chociaż trening był niewąski. Później to się przydało w Polsce, bo na propozycje wypicia flaszki odpowiadałem ironicznie: A co to za picie! Nie ma sensu nawet zaczynać!
Dlatego dzisiaj sączę sobie żubróweczkę bez zagrychy, jak za dawnych lat bywało, bo mię się sentymenty włączyły...
Jak będziesz miała czas i ochotę, to dam Ciebie linka do mojego moskiewskiego pamiętnika. Musisz się tylko nauczyć czytać, boś na razie niekumata.
Link do komentarza
Cytat

Kochana, to zmartwienie mistrza. I jego koszt. Tupnij wreszcie nóżką!



i weź sobie to Basiu do serca, bo jak czytam Twoje przeboje, to aż mnie trzęsie.

Pomyśl sobie, że dzięki Twojemu dobremu sercu, masz dom sknocony na wstępie, nie wspominając późniejszych konsekwencji, bo jak coś jest sknocone na wstępie samo się nie naprawi i wywoła efekt lawiny.

Dobre serce możesz okazywać rodzinie, przyjaciołom. Budowa to biznes, a tam nie ma miejsca na skrupuły. Bycie wymagającym i konsekwentnym, nie oznacza bycia zimną suką (to dopiero, jak wymagania nie zostają spełnione icon_wink.gif)
Zaręczam Ci, że gdybym ja miała do czynienia z tymi łajzami, zwanymi fachowcami to baliby się nie odebrać ode mnie telefonu.
Link do komentarza
Tiaaa :

Cytat

Dokonałam dziś kolejnego odkrycia. Dwie płytki w łazience są pęknięte u góry. Centralnie nad baterią. Musieli instalatorzy przy montażu je nadwyrężyć.



Czarna ogromna doopa - kto winien ?

Instalator będzie twierdził, że pęknięcia były, kafelkarz będzie przysięgał, że nie było.

Teoretycznie winny instalator, bo nawet jak były pęknięcia to ich "nie zgłosił" przed przystąpieniem do prac.

Teoretycznie, bo z wielką czarną doopą nie wygrasz. icon_evil.gif

Niestety szmaciarstwo, tandeciarstwo i druciarstwo, to wyznacznik wielu "fachowców".
Link do komentarza
Gość mhtyl
Baszka, mi na Twoim miejscu cierpliwości brakło by po pierwszych zgrzytach z tymi fachowcami, że Tobie jeszcze żyłka nie strzeliła to aż się dziwię.
Pogoniłbym wszystkich w piz...u , jeżeli nie umieją poszanować czyjegoś czasu i czyiś (w tym przypadku Twoich) ciężko zarobionych pieniążków to niech idą pod pośredniak, jak skosztują bezrobocia to wtedy może będą mieć inne spojrzenie na wykonywane usługi.

A tak na marginesie to nie doczytałem jak sprawa się zakończyła (o ile się zakończyła) w tamtymi nieszczęśliwymi parapetami.
Link do komentarza
No i wyszło szydło z worka. Okazało się bowiem, że ten straszny wielbiciel drugorzędowych cech płciowych tej, której imienia nie wymienię, ma rację. Karmię Was tu półprawdami, ba kłamię nawet. Nieświadomie, ale jednak, za co przepraszam icon_biggrin.gif .
Płytki nie są pęknięte. :4_16_1: . Tylko udawały. I to tak skutecznie, że nabrały nie tylko mnie, ale i koleżankę.
Jak do tego doszło? W prosty sposób. Na płytkach zrobiła się z fugi taka cienka niteczka. Ponieważ w łazience szlifuję komódkę, leci ciemny pył. Osiadł na tej wypukłości i mnie nabrał. Dopiero dziś, jak zaczęłam skrobać paznokciem, okazało się, że niteczka znika. Ufff, jedno z głowy. Wprawdzie w związku z tym odpadnie przekładanie beterii , ale co tam.
Dlaczego przekładanie baterii? Już wyjaśniam. Została założona przez instalatora, który jest w zasadzie leworęczny.
Starając się dostrzec pozytyw, pomyślałam, że trudno i będę ćwiczyć mózg, jako praworęczna. Jak się okazało, że płytki pęknięte i trzeba będzie wymienić , to od razu chytrze pomyślałam o przełożeniu baterii ( zrezygnowałam z ćwiczenia mózgu). Skoro jednak płytki zostają, to i bateria również, czyli mózg będzie ćwiczony icon_biggrin.gif .

Pytanie na dziś. Koza emaliowana. To dobry pomysł, czy lepsza taka zwykła , bez emalii? Emaliowane są droższe od zwykłych, ale trafiłam na emaliowaną w zasadzie w cenie zwykłej . Niska cena wynika z faktu, że emalia została delikatnie uszkodzona w jakimś miejscu ( producent ma natrysnąć). Poprosiłam o zdjęcia, ale jeszcze nie dotarły.
Link do komentarza
Jaki Ty Preziu akuratny, drobiazgowy...
Wklejam i tylko żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia tej górki przed unicestwieniem.


A wczoraj miałam odwiedziny.



Z kwestii bieżących. Są wkręcane gniazdka i włączniki. I znów niespodzianka. W dolnej łazience i światło górne i kinkiet nad lustrem są na jednym włączniku, a wentylator nie jest uwzględniony wcale icon_evil.gif . Wszystko miało być osobno tak, jak w górnej. Dzwoniłam do elektryka. Nie uwierzycie, odebrał. Nie mogę narzekać, bo od ostatniego razu, gdzie wytłumaczyłam co i jak, odbiera, a nawet oddzwania. Na dzisiaj jesteśmy umówieni. Nie mogę się doczekać.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Walczę nadal, czyli ta górka otrzepanej z humusu darni, na tle której siedzi nadzór inwestorski powiększa się nadal.
Teraz zajmuję się darnią, która była zdarta koparką ubiegłą wiosną. Ponieważ te połacie darniowe były bardzo ciężkie, postanowiłam je podsuszyć. Łatwiej się wtedy otrzepuje. Po drodze były inne sprawy i tak zeszło do dziś. Też się łatwo nie otrzepuje, bo są dla odmiany przesuszone.

Link do komentarza
Cytat

Pytanie na dziś. Koza emaliowana. To dobry pomysł, czy lepsza taka zwykła , bez emalii? Emaliowane są droższe od zwykłych, ale trafiłam na emaliowaną w zasadzie w cenie zwykłej . Niska cena wynika z faktu, że emalia została delikatnie uszkodzona w jakimś miejscu ( producent ma natrysnąć). Poprosiłam o zdjęcia, ale jeszcze nie dotarły.


A co tam się stało, ktoś obił, czy to wada że emalia odchodzi? Emalia rzecz gustu i kolor kozy już na stałe, łatwiej umyć, odkurzyć,ale jak odpadnie to lepiej żyć bez niej.
Link do komentarza
Poza tym same szczęśliwe wieści. Widziałam dziś stolarza. Nie, to bynajmniej nie jest powód do szczęścia. Ale widziałam też moje drzwi. Wprawdzie proces malowania dopiero się zaczął, bo są zrobione bejcą i to na dodatek jeszcze nie wszystkie, ale skoro już są ruszone, jest szansa, że będą skończone. Logika stolarza. Pytam, kiedy będzie osadzać. Mówi, że w przyszłym tygodniu. Ja na to, że miał w tym ( którym to z kolei, nie zliczę ) . A on na to, że dziś dopiero czwartek! I gadaj tu z takim.
Nadal namawia mnie na samodzielne wymierzenie tego parapetu, tudzież listewek, które mają przyjść wokół wyjścia na strych. Ja zdecydowanie odmawiam. I tak każde upiera się przy swoim. Obawiam się, że jak teraz tego nie zrobi, to potem to już wcale. I zostanę bez parapetu.
Widać, że szczęście chodzi parami. Przybył kolejny fachowiec. On ci sam, długo niewidziany, oczekiwany elektryk.
Tematy do omówienia dwa. Po pierwsze wentylator w dolnej łazience, o czym wspomniałam wczoraj. Po drugie kinkiety przy kozie. O czym nie wspominałam , a kwestia nie bez znaczenia, bo nie mają zasilania. Jak do tego doszło nie wie nikt.
Teraz to już nieistotne. Powiedziałam panu, że ta część procesu, jest przeszłością i teraz interesuje mnie tylko rozwiązanie problemu. Wymyśliliśmy wspólnie ( a tak, nie będę umniejszać swoich zasług), że przewierci się do łazienki i stamtąd skorzysta z kabla, który jest.
I wychodzi na to, że powinnam podziękować kafelkarzowi, że nie wystrugał łazienki. On to musiał przewidzieć...

Za to jeśli chodzi o wentylator są takie rozwiązania:
1. rezygnuję z kinkietu i z tego kabla korzysta wentylator
2.ciągniemy kabel do wentylatora ( łazienka ciągle w proszku,zrobiony tylko odpływ i przełożony stelaż geberitu) .
I tak się zastanawiam, jest sens robić światło nad lustrem w tej łazience? Jest niewielka, może wystarczy tylko górne?

Cytat

A co tam się stało, ktoś obił, czy to wada że emalia odchodzi? Emalia rzecz gustu i kolor kozy już na stałe, łatwiej umyć, odkurzyć,ale jak odpadnie to lepiej żyć bez niej.


Facet powiedział, że w transporcie. I że producent miał natrysnąć, czy natrysnął. Poprosiłam o zdjęcia. Niby mechanicznie. Nowa, nie z ekspozycji. Koza w kolorze kości słoniowej. Ładna. Sprzedawca też mówił o łatwiejszym utrzymaniu w czystości. Problem tylko w tym, że jest gdzieś daleko ode mnie. Problem z montażem i ewentualnymi problemami potem.
Link do komentarza
Cytat

Facet powiedział, że w transporcie. I że producent miał natrysnąć, czy natrysnął. Poprosiłam o zdjęcia. Niby mechanicznie. Nowa, nie z ekspozycji. Koza w kolorze kości słoniowej. Ładna. Sprzedawca też mówił o łatwiejszym utrzymaniu w czystości. Problem tylko w tym, że jest gdzieś daleko ode mnie. Problem z montażem i ewentualnymi problemami potem.


Jak się podoba to, pierwsza koza do woza. icon_smile.gif
A masz jakie zdjęcie tej kózki.

Co do kinkietów, uważaj żeby się nie stopiły przy kozie.
Link do komentarza
Cytat

Są mosiężne. Jak dziś będę, zmierzę odległość w jakiej będą od kozy, w zasadzie od rury.
"Przypalanie" kurzu nie brzmi ciekawie. Idąc tym tropem z emaliowanej łatwo zetrzeć taki kurz.


Mosiężne będą dobrze przewodzić ciepło z kozy do wnętrza kinkietu, tam gdzie są przewody elektryczne w powłoce polwinitowej.
Pamiętaj że same kinkiety w czasie pracy będą wytwarzać temperaturę . Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Sprawdź wszystkie ściany wewnętrzne zwłaszcza nośne czy są też jakieś pęknięcia, jak znajdziesz pęknięcia, to tak jak ktoś  wcześniej tu napisał „brak zgęszczenia pod ławami” Jak nie ma tam pęknięć, a są tylko w ścianach zewnętrznych, to może do tego  przyczynić się np. drenaż opaskowy.   
    • To strasznie mało powinno być 2,8 m na gotowo, będzie się trudno mieszkać na poddaszu zwłaszcza spać tam, w lecie duchota.   I teraz jeszcze jedna kwestia u góry jętek chcesz przybić podłogę zrobić stryszek, jętka ma 16 cm wysokości, jak chcesz upakować gr. 50 cm wełny rozprężnej  między płytą G/K sufitu podwieszanego  a deskami na stryszku?  
    • Dziwnie długie te jętki. Od samej długości mogą się giąć, a gdzie napór krokwi? Zwykle takie długie są kleszcze.   pokaż jakieś fotki, przekrój dachu - to może coś będzie z tego wiadomo.   bez widoku niewiele z tego wiadomo projekt , fotki potrzebne
    • No cóż - napisałem, jak to jest wg zasad. Niemieckich.  to, co migruje z góry na szerokości wykopu pod dren - to mały procent z tego, co migruje zza wykopu. Poza tym - napisałem, że możesz zasypać - ale oddzielając tą nasypaną ziemię czy glinę geowłókniną - w przeciwnym razie zasypana ziemia być może przefiltruje się do kamienia - piasek tym bardziej.   Dren niestety ściąga wodę - takie jest jego zadanie, dlatego lokuje sie go powyżej spodu ławy - ale też odprowadza tę wodę, odwadniając teren. Taka jest zasada.   Przy gruntach szczególnie mokrych robi się nawet dwie opaski, jedna przy budynku, druga trochę dalej od tej pierwszej.   Żwir ma odprowadzać wodę do drenu bezpośrednio na odległości 30, 40 cm - nie 5 metrów.   Kamień może się po pewnym czasie przymulić, szczególnie ten najniżej położony choćby pyłem z samego nasypanego kamienia - i tego nie przetkasz - rurę można, jeśli studnie na to pozwolą.    
    • Przemyśl sprawę dokładnie. Nie wiemy jaka jest wielkość dachu, w jakim regionie obiekt (w różnych regionach obowiązują różne normy obciążenia śniegiem i naporu wiatru) i nie zapominaj, że kiedyś, w Katowicach, pod śniegiem zawalił się dach hali wystawienniczej. Dlatego pytałem o odkształcenia połaci dachowej, które mogą być mało widoczne z zewnątrz, ale wewnątrz dachu powinieneś to zauważyć. Jętki w żadnym przypadku nie powinny się wyginać na boki, bo to znaczy, że zostały wykonane z odpadowego drewna, albo źle zamontowane (niesymetrycznie). Ani do góry, ani na dół. One mają pracować na ściskanie. Zdjęcia coś więcej by dały, dlatego nie działaj pochopnie, tutaj należy sięgnąć do przyczyny, a nie tylko pudrować skutki.
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...