Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    23 416
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    389

Wszystko napisane przez retrofood

  1. Czyli z wodą i wentylacją dałbyś radę. Nie ma tylko drogi na kanalizację. Po obrysie żółtej kuchni. Ale to daleko.
  2. Pytanie. 1. Grubość ściany i z jakiego materiału pomiędzy WC a kuchnią (żółty). 2. To samo pomiędzy żółtym i pomarańczowym. 3. Jak wygląda przejście z przedpokoju do kuchni (żółty). To białe to drzwi?
  3. Spoko, patrzę na moje higrometry, jeden pokazuje 35%, drugi 36%. Stan normalny na dzień dzisiejszy. Więc u Ciebie wystarczy to co jest. Nie należy tworzyć warunków laboratoryjnych, bo życie toczy się w warunkach zwyczajnych. PS. U mnie chodzi o wilgotność powietrza w pokoju..
  4. W czwartek 05. XII. 2024 r. po południu, w Sejmie odbyło się głosowanie nad nowelizacją ustawy o Prawie lotniczym. Poparło ją 232 posłów, przeciwko było 193, a wstrzymało się 18 posłów. To oznacza, że ustawa została przyjęta, a blokada inwestycyjna wokół Lotniska Chopina (a także innych lotnisk w Polsce) zostanie wkrótce zdjęta.
  5. To nie poczucie, to pewność. Inspektor nadzoru winien siedzieć za takie coś, wraz z wykonawcą i kierownikiem budowy. Dlatego trzeba użyć argumentów właśnie takich, żeby to nie było tylko "nie". Ale coś mi się wydaje, że gmina zbyt wcześnie umywa ręce, zdaje mi się, że oni łaski nie robią. PS. Gdzie masz pieseła?
  6. Przecież to zależy od urody sąsiadki. A poważnie ja bym dał połowę kosztów Twojego przyłącza - minus cena rur, bo on sam se musi je kupić. Ale mam inne pytanie. Jak wygląda kwestia średnicy tej rury w miejscu ewentualnego przyłączenia? Czy wystarczy na teraz i na przyszłość na obydwa gospodarstwa?
  7. jeśli chcesz mieć pewność, to zlecasz wykonanie ekspertyzy tego budynku odpowiedniemu instytutowi budownictwa, płacisz i czekasz. Dostaniesz wynik na papierze, jeśli tak się umówicie. A zaocznie to nawet Święty Michał takiej gwarancji Ci nie da. To jest fachowy opis dotyczący nie Twojego budynku, a więc dla Ciebie warty jeszcze mniej niż moje wypociny. Ale specjalistyczne okna są za drogie, Moja świętej pamięci Babcia mawiała, ze z goowna bata się nie ukręci. Ot co.
  8. Przecież wystarcza do osłonowej, bo jest ona mechanicznie zespolona z nośną. Czego jeszcze nie rozumiesz?
  9. Takie domy budowano nie bez wzmacniania stabilności ścian, łącząc je co pewną odległość takimi S-ami z drutu zbrojeniowego, średnicy co najmniej fi 6. Przynajmniej w mojej okolicy tak bywało. I chyba mało kto o tym pamięta, Ludziom wydaje się, że te mury stoją obok siebie "oddzielnie", a to nieprawda. One są związane ze sobą na dobre i na złe. Można, fakt. Kto bogatemu i pracowitemu zabroni?
  10. Powiadam Ci, że wstawia się okna w styropian nawet. Pracowałem kiedyś w firmie produkującej płyty warstwowe i sam przygotowywałem do druku firmowy folder z rysunkami objaśniającymi szczegóły obróbek blacharskich przy montażu obiektów z takiej płyty. Ale to było mnóstwo lat temu, szczegółów teraz nie pamiętam, a szukać mi się nie chce. Gdybyś nie wiedział, płyta warstwowa to sandwicz, ze styropianem (albo pianka) pośrodku. I okna trzymają się w nim dziesiątki lat. Zwyczajne okna, wtedy plastikowe. Ode mnie tyle.
  11. Przecież postawiłeś pytanie "Czy da się zamontować okna w warstwie osłonowej z cegieł żeby uniknąć tego problemu?" a nie, żeby Ci opracować projekt techniczny montażu okien. Natomiast inspirację do tego możesz poszukać w materiałach reklamowych firm produkujących płyty warstwowe. Niektóre z nich dzielą się bezpłatnie technicznymi niuansami by wykonać to poprawnie. Czyli czasy się zmieniły i Ziemia się zaokrągliła.
  12. Da się nawet w warstwie docieplenia. Nie mam teraz czasu szukać, ale kiedyś to widziałem. Poza tym istnieją okna "wysuwane" poza linię ściany, umożliwiające obserwację obszaru 180 stopni. Wiele obiektów ma takie okna, hotele szczególnie.
  13. Ja mam piec kaflowy, ale zasady palenia są takie same. Tylko szybra nie ruszam, a reguluję jedynie dopływ powietrza. I zauważyłem, ze wyznacznikiem dobrego palenia są dwie rzeczy. Brak sadzy, o czym wspominaliśmy, oraz obecność popiołu na drugi dzień. Przy czym tu jest dokładnie odwrotnie niż z sadzą. Im więcej popiołu (czystego popiołu) w popielniku, tym lepsze było spalanie. Ekonomiczniejsze. Bo ciąg powietrza ani nie wywiewał ciepła, ani popiołu. Bo nie czarujmy się, duży ciąg oznacza wywiewanie popiołu przez komin. A wraz z nim ucieka i ciepło. A szybra nie ruszam, bo go zwyczajnie nie mam. Kanał z pieca do komina jest wykonany na stałe. Z tego też powodu nie kupuję czujnika czadu, bo nie ma racji bytu. Jeśli rozpalam i nie ma ciągu (bardzo rzadko, ale to się zdarza), to po prostu nie palę, bo się nie da. A jak już rozpalę i ciąg kominowy jest, to nie ma siły, wszystkie produkty spalania pójdą w komin, bo nie ma jak tej drogi zamknąć. Chyba, że ktoś zatkałby wylot komina na dachu. Kiedyś tak bywało, w wieczór wigilijny złym sąsiadom kładziono na kominie szybę. Żeby światło prześwitywało, gdy będą szukać przyczyny.
  14. I tak powinno być. Przy spalaniu drewna naprawdę trzeba się wytężyć, aby zlokalizować dym. Już łatwiej zaobserwować u wylotu komina drgające, gorące powietrze. U mnie sąsiedzi podejrzewają, że w ogóle nie palę, bo z komina się nie kopci. Ale ja mam własne drewno, więc opału nie brakuje.
  15. Słusznie. Jak przestaje gazować i poziom płynu zacznie się obniżać, to można, a nawet należy przenieść wyrób do chłodniejszego pomieszczenia. Tylko sprawdzać poziom kwasu, kapusta która z niego wystaje zapewne się zepsuje. Za dużo. Później bardzo długo trzeba ją gotować. Soli daje się minimalnie, sprawdzając czy wyciskanego soku wystarczy do zakrywania całości.
  16. To tak jakby stara panna dostała w kiosku gotową mizerię...
  17. Też. Znaczy handlowała firma w której pracowałem.
  18. Sadza jest dowodem na kiepskie umiejętności palacza, który źle dobiera paliwo, albo stosuje w danym piecu nieodpowiednie, i/albo nie potrafi zadbać o dobry nawiew powietrza. Jestem ciekawy, czy Ty sobie poradziłeś z tym i na czym to polegało. PS. Nie mam sadzy w kominie, albo ilości wręcz śladowe. Nie mam też sadzy na drzwiczkach wewnątrz pieca. Sadza to dość drogi towar w handlu. I nie tak łatwo dostępny. Kiedyś i z nią miałem do czynienia.
  19. Pamiętam czasy jesienne na wsi, kiedy kapustę kiszono w 200-litrowej, dębowej beczce. Wybrana dziewczyna wtedy musiała wyszorować nogi i podkasywać kieckę, bo to one, na boso, deptały w beczce kapustę. Za moich czasów dziewczyny już nosiły majtki, ale starsi wspominali wtedy czasy, kiedy na majtki żadnej na wsi stać nie było... A fuczki robisz czasem?
  20. Ogólnie rzecz biorąc to kapustę szatkujemy albo kupujemy poszatkowaną, wsypujemy partiami do naczynia, lekko solimy i mocno ugniatamy (poszczególne partie) tak, aby wycisnąć z niej całe powietrze. Przy ugniataniu kapusta powinna puszczać sok, który później w całości ją zakryje. W trakcie można dodawać skrojoną marchewkę i inne warzywa według upodobań. Ilość soli mocno wpływa na późniejszą długość gotowania ukiszonej kapusty znaczy im więcej soli tym dłuższe gotowanie. Ja do 60 litrowej beczki wypełnionej w 90 procentach dawałem trochę więcej niż pół kilograma. Całość należy przykryć niekorodującym wieczkiem czy deklem który obciążamy tak aby powstały płyn zakrywał kapustę w zupełności. Uwaga! Podczas fermentacji poziom płynu się podnosi i może wylać się z beczki. Należy go zbierać i nie wylewać. Bo na końcu jego poziom opadnie i trzeba będzie ten kwas uzupełniać. Inaczej kapusta się zepsuje. Przechowywać w chłodnym i suchym miejscu. PS. Całe główki kapusty można ukisić w beczce razem z kapustą szatkowaną. Tylko muszą być całkowicie zanurzone.
×
×
  • Utwórz nowe...