Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    21 382
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    313

Wszystko napisane przez retrofood

  1. Wypadałoby. Tylko zastosuj złączki o co najmniej jednym miejscu wolnym, dla nowego przewodu, który poprowadzisz do nowej, zaplanowanej puszki. od przewodu fazowego i od przewodu zerowego. Nie. Tak jak napisałem powyżej, rozpoznaj złączkę z przewodami fazowymi, oraz złączkę z przewodami zerowymi i od nich poprowadź nowe przewody do nowej puszki. Żaden miernik nic nie da, jeśli nie ma się wiedzy, jak się nim posługiwać i po co to się robi. Bo najważniejszym miernikiem jest głowa. I jak się ma wiedzę o instalacjach, to wystarcza najprostszy chiński miernik za 6 czy 8 PLN, aby całą instalację wykonać poprawnie od początku do końca. Dopiero na odbiór są potrzebne mierniki o jakiej takiej dokładności, a więc droższe. Masz na to jeszcze czas. Musisz wiedzieć, że w instalacji dwużyłowej nie ma uziemienia! Więc go nie szukaj. A kolorom w instalacji prawidłowo nie ufasz, czyli nadal nie ufaj, szczególnie w instalacjach dawnych. Zresztą, elektryk niczemu nie ufa, zawsze należy sprawdzać nie tylko co się kryje pod kolorami, ale też obecność (lub nie) napięcia elektrycznego, przed rozpoczęciem jakichkolwiek czynności przy instalacji. ZAWSZE!
  2. Skoro tak to wypadałoby jedne od drugich odsunąć. Masz tam miejsce?
  3. Ale to znowu ma się zmienić, dlatego trzeba śledzić wszelkie informacje.
  4. Najlepiej 82-83 cm. No, niech będzie 85. Drzwi nie mogą się otwierać na klatkę, na zewnątrz. Stare wyrzuć.
  5. Ale ja się teściowej podoba, to co jest, nie zmieniać niczego.
  6. Ale las trzeba będzie mieć, bo drewno kupione wcale tanie nie jest. Ja na wsi palę drewnem, bo las mam swój. I przyrost coroczny jest o wiele większy niż moje potrzeby. Tylko ja mam piece kaflowe, na centralne drewno jest kiepskie, bo palenia nie ma jak zautomatyzować, więc czasu tracisz masę. A ja palę w tzw. międzyczasie i godzina wystarcza.
  7. Prąd trzeba se samemu wytworzyć, wtedy pompa się sprawdza. Skąd to bierzesz? Spokojnie, właśnie dostałem pismo z PGE, że od sierpnia można sobie zażyczyć taryfę dynamiczną. Poza tym szykowany jest nowy program dotacji do tego wszystkiego. Więc nie narzekaj, tylko trzymaj rękę na pulsie. Bo gdy był pierwszy program, to tu na forum też większość kwękała i marudziła, a ci co zaryzykowali, już teraz są na plusie. I nie kwękaj tak na unię, bo gdyby nie unia, to nadal bylibyśmy w czarnej doopie, z konikami u pługa oraz siermięgą na grzbiecie. I byśmy musieli kłaniać się tępym, ruskim sołdatom z jakiejś Buriacji czy innej Kałmucji. Młody jesteś, nie pamiętasz, ale historię warto znać. I wyciągać wnioski.
  8. Od 2040 roku zakazane będzie korzystanie w Unii z kotłów na gaz lub węgiel, a od przyszłego roku ich dotowanie, a od 2030 roku nie będą mogły być montowane w nowych nieruchomościach. To jeden z zapisów nowelizacji przepisów dotyczących charakterystyki energetycznej budynków. Celem jest obniżenie w ciągu najbliższych 25 lat do zera emisyjności budynków w Unii. To ma przybliżyć Wspólnotę do osiągnięcia w 2050 roku neutralności klimatycznej. https://next.gazeta.pl/next/7,172392,30798573,zakaz-kotlow-gazowych-rzad-obiecuje-nizsze-rachunki-i-straszy.html#s=BoxOpImg1
  9. Nie patrzmy na to co jest, tylko na to, co ma być. I pod te zapowiedzi trzeba robić rachunek ekonomiczny. Zapowiedzi działań Unii mówią wyraźnie, że na gaz będzie nałożona jakaś opłata i na urządzania gazowe też. Nie śledzę tego dokładnie, bo mnie już niewiele z tego dotyczy, ale coś tam słyszę. I to dlatego uważam, że gaz to nie jest optymalny kierunek na przyszłość.
  10. Pompę ciepła i fotowoltaikę, ewentualnie plus wiatrak i magazyn energii. Za gazem nie płacz, dawna opinia, ze to paliwo tanie i ekologiczne jest już nieaktualna. Będzie drożej i niepewnie. PS. Dzięki za pozdrowienia!
  11. Podlewanie ogródka wodą sanitarną z sieci wodociągowej powinno być karane sądownie, szkoda że nie jest. Bo to drogo i poza tym marnotrawstwo. Podlewanie ogródka najlepiej wykonywać z ujęcia wody podskórnej, nieuzdatnianej. Trzeba sobie taką studnię wywiercić i wtedy będzie tanio oraz do syta i bez grzechu.
  12. Może to jakieś płatne, jak parkometry i czas spuszczania scieków odmierzają?
  13. Zasadą jest, że ma się podobać żonie i/albo teściowej. Odpowiedni wariant musisz sam wybrać. PS. Ja jestem tapeciarzem profesjonalnym. I kiedyś, na początku, też czytałem, że się kładzie od okna, albo do drzwi... Guzik prawda! Jak zaczynałem pracować u Austriaków, to na gotowej, wytapetowanej ścianie boss na środku wyrwał nożem kawałek arkusza, po czym dostałem zadanie zdjąć cały pas i wkleić nowy tak, aby nie było sladu po uszkodzeniu. Czyli zasada jest jedna, masz zrobić dobrze! Nieważne w którą stronę, może być nawet z dwóch stron do środka, albo od środka ściany naokoło. Dyrektor kombinatu w którym pracowałem w Polsce mawiał, że nasze maszyny mają się podobać sekretarkom! Bo jakość jest porównywalna, więc liczyć należy na wygląd zewnętrzny. Koniec, kropka.
  14. Prawidłowy układ wyjaśni Ci zona i/albo teściowa. I nie rób inaczej. Po co Ci w domu problemy, mało ich masz?
  15. Klej do drewna i ściski stolarskie, ewentualnie jakąś tkaninę, jeśli wewnątrz skrzydła przy zawiasach jest pusta przestrzeń. To trzeba ją wypełnić tkaniną z klejem. Skrzydło w ściski bierzemy poprzez jakieś podkładki drewniane najlepiej, albo twardy plastik, żeby na powierzchni nie odcisnąć śladów.
  16. U Ciebie prawdopodobnie zatkane jest włosami. Polecam "kreta" albo podobnie działający środek, który rozpuści białko.
  17. Znasz skład chemiczny np. pianki? Pytam, bo wszelkie węglowodory gaszą styropian, czyli z czasem on zwyczajnie znika. Dlatego takie środki jak np. klej butapren są absolutnie niedopuszczone do kontaktu ze styropianem. Musisz uważać. Poza tym, w Twojej sytuacji klejenie styropianu jest zbędne.
  18. Zamawiaj u producentów, nie w hurtowniach. Tych mniejszych. Wtedy produkują na wymiar i nie masz odpadów. Ja kiedyś z takim jednym współpracowałem, to znam zasady. Nawet prezentację techniczną zastosowań mu zrobiłem. W jakim regionie mieszkasz? A może producenci mają gotowe domki - kioski do montażu? Kiedyś takie bywały w ofercie. Nie. Tylko sufit, bo pod blachą w lecie rzeczywiście jest zbyt ciepło. Oczywiście, jeśli ściany z płyty warstwowej to ocieplenie miałbyś i tak. Ale wtedy stosuje się mniejszą grubość styropianu na ściany, bo na dach minimum 10 cm, co zwiększa też wytrzymałość mechaniczną.
  19. 1. Mieszkam w domu drewnianym, postawionym na bloczkach betonowych (izolowanych od ścian). I nikt tu nie robił żadnej szpary od dołu! Dom stoi już lat siedemdziesiąt ponad i dalej będzie stał, bo tu się wprowadziłem. Dlatego odradzam szpary. W miejscu postawienia domu, trzeba wybrać humus, czyli czarną ziemię i w to miejsce nasypać piasku budowlanego. Moje podłogi, z drewnianych desek na legarach, leżą bezpośrednio na piasku i nie gniją! Bo pod domem nie ma wody. Jeśli dach nie jest dziurawy, to woda nie ma się skąd tam wziąć. Chyba, że teren podmokły, wtedy izolacja przeciwwilgociowa konieczna. 2. Blacha trapezowa, spadek 10 stopni w kierunku zachodnim... Podczas każdej burzy wiatr będzie nawiewał wodę w wybrzuszenia blachy, a uszczelnienie tego będzie dość trudne. Do przemyślenia. 3. Docieplenie zrobiłbym tylko na suficie, a nie na dachu. Bo będzie łatwiej i taniej. Albo dach z płyty warstwowej. Masz wtedy od razu dach lekki i z ociepleniem. Zresztą, cały domek można zmontować z płyty warstwowej. Producenci zrobią płyty na wymiar, z z płytami dostajesz instrukcję montażu. Robi się to narzędziami ręcznym, żadnych maszyn nie trzeba. Płyty są lekkie i mają szereg zalet. Całe ocieplenie masz wewnątrz i niczego nie dokupujesz.
  20. Ważniejsze jest jak twarda zaprawa została zastosowana. Bo jeśli zwykła wapienna, to dałoby się ją (ścianę, nie zaprawę) rozebrać bez wielkich uszkodzeń pustaków. I po oczyszczeniu ponownie wstawić je w ścianę. Ale to Twoje wyliczenia są ważne, czy to się opłaci. Bardzo możliwe, że się nie opłaca.
  21. Do 2025 r. co czwarty licznik w Polsce ma być inteligentny. Energetycy wolą nazwę: licznik zdalnego odczytu. Bo rzeczywiście z inteligencją te urządzenia nie mają wiele wspólnego - ich wyjątkowość polega na tym, że dzięki wbudowanemu specjalnemu protokołowi komunikacyjnemu potrafią połączyć się z zakładem energetycznym w czasie rzeczywistym i przesłać informację o zużyciu prądu. Łączność, w zależności od modelu, zapewnia albo ten sam kabel, którym płynie prąd, albo sieć komórkowa. Po co mieć taki bajer? Żeby praca inkasenta, który ręcznie spisuje stan licznika stała się zbędna i żeby można było korzystać z nowych ofert sprzedaży prądu - z cenami dynamicznymi, czyli zmieniającymi się w ciągu dnia. To ma nas zachęcić do korzystania z energii, gdy jest jej dużo i jest tania. Taryfy ze sztywną ceną przez całą dobę to pomysł rodem z XX wieku. Docelowo dokładnie opomiarowanie milionów odbiorców zaowocuje lepszym i bardziej efektywnym zużyciem prądu i jest częścią europejskiej transformacji energetycznej. Wiele osób ma takie liczniki już teraz, np. większość prosumentów (czyli tych, którzy jednocześnie produkują energię i ją konsumują). Najwięcej liczników wymieniła do tej pory Energa - ma już ich 2 mln na 3,3 mln klientów, a najmniej PGE - kilkaset tysięcy na 5,5 mln klientów. Polska wchodzi w kulminacyjną fazę operacji wymiany liczników - potrzebujemy ich kilkanaście milionów. Grupy energetyczne organizują przetargi, klienci dostają informacje o wymianie liczników (koszty tej operacji zaszyte są w taryfie za dystrybucję prądu). Firmy energetyczne chciałyby kupować liczniki tanio, konsumenci też raczej nie lubią, jak rosną im faktury za energię. Tańsza produkcja jest w Chinach. Ale czy produkty made in China są bezpieczne? I czy w ogóle działają już w Polsce? Od kilku miesięcy trwa wojna podjazdowa między producentami liczników energii. Wcześniej latami nie działo się na tym polu nic szczególnego, bo i Polska nie była dużym rynkiem wymiany liczników energii elektrycznej. To się zmienia dopiero teraz. Po jednej stronie jest polski, notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych Apator. Po drugiej firma Esmetric. Oficjalnie partnerzy i uczestnicy zdrowej, rynkowej rywalizacji. Ale pod dywanem wrze. Jesienią Apator w raporcie przygotowanym wspólnie z firmą ComCERT (z grupy Asseco), która zajmuje się kwestiami cyberbezpieczeństwa (współpracuje z rządem czy organami unijnymi), przedstawił ekspertyzę na temat bezpieczeństwa nowych, inteligentnych liczników i wystosował apel do parlamentarzystów i rządu o zmiany w prawie i uszczelnienie kwestii bezpieczeństwa. Spośród ok. 4 milionów tzw. inteligentnych liczników energii elektrycznej, które już funkcjonują w Polsce, połowa pochodzi spoza Unii Europejskiej, a brak jakiejkolwiek standaryzacji pod względem cyberbezpieczeństwa rodzi poważne zagrożenia - wynika z ekspertyzy. Jeśli coś jest spoza UE i w dodatku "rodzi zagrożenia", to może być albo rosyjskie, albo chińskie. Rosja nie dostarcza na nasz rynek liczników, więc zostają Chiny. - Warszawa stanie się jedyną stolicą europejską, w której 100 proc. liczników będzie produkcji chińskiej - ostrzegał prezes Apatora Maciej Wyczesany. W domyśle mogą być to urządzenia, które potencjalnie łatwiej zainfekować niechcianym oprogramowaniem. Ale czy rzeczywiście są chińskie? I na czym w ogóle ma polegać zagrożenie? Niektóre kraje UE, a także np. Wielka Brytania, nie dopuszczają chińskich firm do przetargów na budowę części infrastruktury telekomunikacyjnej, np. sieci 5G czy kamer przemysłowych. Właśnie z uwagi na kwestię cyberbezpieczeństwa. Ale w sprawie liczników nie ma żadnych unijnych rekomendacji dotyczących miejsca produkcji czy kraju pochodzenia komponentów. Eksperci tłumaczą, że ryzyko nie leży w sprzęcie czy mikroczipach, ale - jak mówią informatycy - "w czynniku białkowym". Czyli po prostu w człowieku. - Prawdziwym ryzykiem jest, jak zawsze, kiedy mówimy o cyberbezpieczeństwie, czynnik ludzki. Zdalne wyłączenie liczników możliwe jest tylko u operatora sieci dystrybucyjnej i mogą to zrobić tylko osoby z najwyższymi uprawnieniami - wyjaśnia Piotr Golik. Czy chińskie oznacza gorsze? Przykład Newagu pokazał, że to nie kraj pochodzenia może być problemem. W przypadku pociągów okazało się, że najciemniej jest pod latarnią, a ingerencji w oprogramowanie może dopuścić się firma z macierzystego kraju - liczą się interesy gospodarcze. Co z tym można zrobić? Firma ComCERT przeprowadziła audyt sposobów produkcji i wgrywania oprogramowania do liczników i zaproponowała zmiany, m.in. wprowadzenie regulacji określających odpowiedzialność dostawców za zabezpieczenie łańcucha dostaw czy wprowadzenie wymogu audytów liczników w akredytowanych jednostkach certyfikujących lub upoważnionych podmiotach. Innymi słowy: niech na rynek trafiają liczniki skądkolwiek, byleby przechodziły certyfikację w niezależnym laboratorium. Tyle że certyfikacji nie ma i nie ma też planów jej wdrożenia. Jak informował ComCERT, Ministerstwo Cyfryzacji mogłoby już teraz wprowadzić rekomendację w sprawie tego, jakie urządzenia mogą być do Polski sprowadzane, ale prace w tym kierunku w ogóle się nie toczą. Hu Wei z Pekinu robi "klik" i wyłącza prąd?
  22. Ty się zastanów czy tej ściany nie przestawić. Bo rozumiem, że to działowa. Oszczędzisz mnóstwo kasy na tynku.
×
×
  • Utwórz nowe...