Ta woda to jest z tego pokoju z powietrza jego wilgotności.
Brak izolacji cieplnej to mostek termiczny.
Ściana jest trójwarstwowa, ale styropianu nie zamurowano pod częścią wewnętrzną ściany na, którą pan patrzy z trwogą.
Brak ciągłości izolacji, ściana stoi na stropie, który wystaje na zewnątrz, a filary to piękne radiatory, robią, co mogą, żeby ściana mogła "płakać".
Pod podłogą jest pewnie styropian, ale pod ścianę nie dało się wsadzić, no bo jak, "ściana teraz "płacze z zimna", to są błędy budowlane.
To niczego nie zmieni, w rogu pokoju ma Pan obniżoną temperaturę ściany, stykającej się z zimnym stropem, dochodzącą do temperatury kondensacji pary wodnej znajdującej się w powietrzu, woda się wkrapla, wsiąka w ścianę, zarodniki pleśni wpływające ze świeżym powietrzem właśnie odkryły idealne miejsce na siedlisko.
Proszę na teraz podnieść temperaturę w pokoju o tyle, żeby róg ściany był cieplejszy, ogrzeje się też strop, wtedy znikną warunki do kondensacji wewnątrz, ten kawałek ściany będzie miał cieplej, przestanie "płakać z zimna" i Panu humor powróci.
Trzeba pamiętać, że na zewnątrz warunki są zmienne i jak przyjdzie większy mróz, to procent utraty ciepła się zwiększy, trzeba będzie dalej podwyższać temperaturę w pokoju, żeby zniwelować kondensację, tej części ściany.
Nawiewniki mogą się przydać, ale bez przesady, bo ściana zacznie znów "płakać z zimna".
W zimę będzie potrzebna kamerka termowizyjna, a na wiosnę trochę styropianu od zewnątrz i będzie spokój.