Skocz do zawartości

Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne

Redakcja Budujemy Dom
  • Posty

    2 323
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    56

Wszystko napisane przez Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne

  1. Czy na pozostałej części tego wyciętego otworu i tak będzie ścianka? Jeżeli tak, to problemu nie ma - w drzwiach dodajemy próg z drewna. I pewnie nawet będzie ładniejszy niż te panele. Druga sprawa to, to o czym już tu chyba niektórzy pisali. Nie warto przy takim remoncie bawić się w wycinanie starych paneli pod ściankami. Albo wywalamy wszystkie stare panele, albo jak już strasznie tego nie chcemy, to ścianki stawiamy na nich, Z tym że podstawą takiej ścianki jest drewniany profil (kantówka) np. 5×10 cm. Do niego przyklejamy przy samych krawędziach po dwie warstwy taśmy akustycznej, tak aby warstwa była dość gruba. Mocujemy go na silikon do paneli, dobrze dociskamy obciążając czymś. Silikon głównie po środku profilu pomiędzy taśmami, ale na taśmy też go można dać. Resztę ścianki robimy już zwyczajnie, na profilach stalowych. Chyba że ktoś (tak jak ja) woli robić szkielet z drewnianej kantówki. Silikon trzyma się na panelach tak, że nic tego połączenia nie naruszy. Jak toś pomimo wszystko nie ma do tego zaufania to na upartego może dać jakieś kołki przez drewnianą kantówkę i panele do podłogi. Ale akustycznie bez nich jest nieco lepiej. I zawsze można usunąć ściankę, a w podłodze nie ma dziur.
  2. Albo dwie warstwy styropianu, na nich płyty OSB, mfp, lub inne drewnopochodne. Ostatecznie nawet zwykłe zaimpregnowane deski. W pierwszej warstwie styropianu, na grubość rur, można wyciąć w nim odpowiednie kanały. Natomiast druga warstwa jest już ciągła, bo układamy ja na wierzchu nad rurami. To wszystko przykrywamy płytami drewnopochodnymi (wystarczy nawet OSB 12 mm) i możemy po takiej podłodze normalnie chodzić, styropian jest zabezpieczony, nawet jak postawimy coś bardzo ciężkiego. Natomiast deski zamiast płyt czasem się lepiej sprawdzają, Chociażby, gdy wejście na strych jest na tyle wąskie lub niewygodne, że typowe płyty (2,50 × 1,25 m) trudno jest wnieść, albo na podłodze są słupy i inne przeszkadzające elementy. Oczywiście, można też główną część wyłożyć płytami, a jakieś trudne fragmenty deskami. W takim wariancie obciążenie stropu jest znikome, robota łatwa, całość można też bez problemu usunąć.
  3. W takie miejsce można wpasować listwę, wewnętrzny profil do glazury. Z tworzywa sztucznego lub z aluminium. Są takie nawet ponad 10 mm szerokości. Wtedy co najwyżej minimalnie się go podklei i doszczelni w ten sposób połączenie silikonem. Można też zastosować ćwierćwałek z tworzywa sztucznego (PVC) i w ten sposób zakryć szczelinę.
  4. Rzecz polega na tym, że typowe płyty betonowe możemy układać wprost na papie lub grubej folii. W tym przypadku nie jest potrzebna wentylacja przestrzeni pomiędzy folią fundamentową i płytami, wręcz byłaby ona niekorzystna dla trwałości tej izolacji przeciwwodnej. Dlatego o niej nie pisałem. Wprawdzie płyty i tak zwykle mają na krawędziach wyprofilowane elementy dystansowe, więc pozostają pomiędzy nimi niewielkie szczeliny. Ale te ilości wody, które tak czy inaczej wnikają pomiędzy płyty i tak spływają po folii.
  5. Mamy więc całkiem dobrze izolowany budynek, do tego bezobsługowe podstawowe źródło ciepła. Dlatego podstawowe pytanie brzmi na ile intensywnie eksploatowany będzie ten kominek? Drugie to jaką funkcję ma on pełnić. Chodzi mi o to, żeby nie popadać w nadmierną komplikację i wysokie koszty, jeżeli kominek będzie używany sporadycznie. Ponadto czy ma być używany w razie braku prądu, bo tu mamy kwestię skutecznego odbioru ciepła, gdy dmuchawa nie pracuje. Wiem, że niektórzy mnie tu wyklną na wszelkie sposoby, ale jeżeli ma być tanio i prosto, to najzwyklejszy żeliwny wkład nawet z supermarketu i obudowa ze zwykłej cegły będzie bardzo dobrym rozwiązaniem. Wkład o małej mocy (10-12 kW) z niewielką szybą, lepiej w miarę głęboki. Koniecznie z dokumentacja potwierdzajacą spełnienie wymogów Ecodesign (Ekoprojektu). To ostatnie ze względu na przepisy, uchwały antysmogowe w coraz większej liczbie województw. Te same uchwały w praktyce zabiły możliwość budowania pieców tradycyjnymi metodami. Bo jakieś głowy mądre inaczej powprowadzały tam zapisy nie o wymogu zgodności z Ecodesign, ale o spełnieniu konkretnych norm emisji zapisanych w dyrektywie Ecodesign. Różnica jest zasadnicza, bo skąd wziąć dokumenty potwierdzające taką a nie inną emisję z takiego murowanego pieca, rzeczy budowanej jednostkowo. A sama dyrektywa całkiem rozumnie wyłącza piece murowane i inne niefabryczne wyroby z wymogów spełnienia dyrektywy. Przydałby się rysunek pokazujący układ pomieszczeń na kondygnacjach względem tego kominka. Wtedy można coś doradzać odnośnie DGP.
  6. Rozumiem, że to ma być kominek do systemu DGP (dystrybucji gorącego powietrza)? Sama powierzchnia pomieszczeń nic jeszcze nie mówi, ważne jakie jest tam zapotrzebowanie na ciepło.. Czyli jaki mamy standard izolacji przegród zewnętrznych, w tym okien. Jak to jest ogrzewane, bo z tego też można coś wnioskować. No i jaka jest konstrukcja domu, z czego są ściany, podłoga, strop? To ostatecznie decyduje o tym ile ciepła może pochłonąć sama konstrukcja budynku. Poza tym proporcje pomieszczeń są nieco zaskakujące. Całość to 140 m2, ząś z tego aż 50 m2 kominek może ogrzewać bezpośrednio?
  7. Niestety, jedyne bezpieczne rozwiązanie to skuć wszystko aż do styropianu. Na czym to wszystko jest – to podłoga na gruncie czy na stropie? To dom czy mieszkanie? Bo przede wszystkim nie zawsze można tak sobie po prostu dodawać obciążenie kilkoma centymetrami grubości jastrychu. Jak to już ustalimy, to co to znaczy stara wylewka, od jak dawna ona tam jest i co na niej było?? Jak gruba jest warstwa styropianu i na ile on sam jest twardy? Może się okazać, że i ten styropian się do niczego nie nadaje. Jeżeli nie ma wystarczającej wytrzymałości na ściskanie to każda wylewka będzie miała skłonność żeby na nim pękać. O ile nie zrobimy tej wylewki jako zbrojonej płyty, która będzie mogła wytrzymać miejscowe obciążenia. Kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby na starej pseudo wylewce o grubości zaledwie 1 cm, o zerowej wytrzymałości i już popękanej, tak po prostu robić nową warstwę wylewki. Przecież to nie miało prawa się udać.
  8. Na początek proponuję ustalić co jest faktyczną przyczyną tego, że płyta balkonowa była mokra od spodu i deski, którymi była wykończona poodpadały. Bo wcale nie musi to być konsekwencja tego, że woda przecieka przez samą płytę. Bardzo prawdopodobne, że to konsekwencja braku obróbek blacharskich na krawędziach płyty i woda zaciekała na nie od zewnątrz. Jakieś obróbki ostatecznie i tak trzeba zrobić, niezależnie od zakresu remontu. Ponadto barierka nie powinna być mocowana od góry, lecz do bocznej (czołowej) części płyty. Wtedy nic nie narusza ciągłości warstw wodochronnych od góry. Żeby mieć pewność,że wszystko jest zrobione dobrze i nic tam się złego nie dzieje należałoby usunąć lastriko i wszystko co jest pod spodem aż do samej płyty konstrukcyjnej. Bo pod spodem może być wszystko - albo jest tylko płyta żelbetowa i lastriko, albo pod lastriko będą na przykład zgniłe płyty pilśniowe. Tego po prostu nie wie nikt. W związku z tym są dwie opcje wykonania remontu. Różniące się zasadniczo zakresem prac. 1. Niczego nie skuwamy. Układamy dwie warstwy grubej folii fundamentowej (takiej z PVC) lub dobrej jakości papy, tak aby wystawała kilka centymetrów poza obecną krawędź balkonu. Drugi koniec minimalnie wywijamy na ścianę. Na tym układamy tarasowe deski kompozytowe, ewentualnie zwykłe dobrze zaimpregnowane deski (będą mniej trwałe, ale kilka razy tańsze). Miejsca jest tam niewiele do krawędzi drzwi balkonowych, więc prawdopodobnie zmieści się tylko deska kompozytowa jako legar, ułożona prostopadle do ściany (np. co 0,5 m) oraz deski jako wierzchnia warstwa ułożone równolegle do ściany (lepiej te bez ryflowania). Legary nie muszą być koniecznie z deski kompozytowej, chodzi o to, żeby było to coś odpornego na wilgoć, co utworzy kanały umożliwiające odpływ wody i wentylację warstwy wykończeniowej od spodu. Przy tym do czego będzie można umocować deski. 2. Skuwamy lastriko i usuwamy wszystkie zniszczone warstwy pod spodem, jeżeli takie tam w ogóle są. Jeżeli jest na to dość miejsca, to układamy izolację cieplną z XPS, na niej zaś taką samą nawierzchnię z desek kompozytowych (ostatecznie z drewna) co opisana powyżej. Ewentualnie, jeżeli to lastriko miało przynajmniej ze 4 cm grubości, to na hydroizolacji z 2 warstw grubej papy możemy ułożyć betonowe płyty chodnikowe/tarasowe o grubości i masie zbliżonej do lastrika. Ich wybór jest ogromny. Polecam niezbyt wielkie, np. 40×40, 50×50 cm. Łatwiej je ułożyć, nie ma w ich przypadku problemu z naprężeniami. W obu wariantach – z deskami lub płytami – nawierzchnię można w razie potrzeby łatwo rozebrać, skontrolować i naprawić izolację, i tę samą nawierzchnię ułożyć ponownie. Podobne sposoby wykończenia stosowano powszechnie do lat 50. Z powodzeniem i służyły przez dziesiątki lat.
  9. A co to znaczy "zabuduję w połowie"? Do połowy swojej długości znajdzie się za zabudową? Grzejnikowi takie zabudowanie nie zaszkodzi, ale ogrzewanie kuchni będzie słabsze. Co może być tym bardziej odczuwalne, skoro jest pod oknem. Minimum konieczne, żeby zachować w miarę normalną wydajność ogrzewania to zapewnienie wlotu powietrza pod grzejnikiem i wylotu u góry, nad nim.
  10. Panowie, dajmy sobie spokój z udowadnianiem kto jest lepszy. jeżeli ktoś chce dodać coś konkretnego w temacie krycia wiaty blachą trapezową to zajmijmy się tą sprawą. Przypominam, wiaty, w której pod blachą najpewniej nie ma deskowania, tylko ołacenie. Nie wchodźmy tu w ogólne problemy krycia dachów blachą, bo zależnie od specyfiki budynku, podkładu, kąta nachylenia dachu itd. będziemy mieć mnóstwo lepszych i gorszych w konkretnej sytuacji wariantów. Trwałość różnych blach to też ciekawy, ale osobny temat. Parę lat temu pan prowadzący szkolenia w Pruszyńskim powiedział mi, że jego zdaniem duże znaczenia miała zmiana technologii produkcji samej blachy z walcowania na zimno, na walcowanie na gorąco.
  11. Najprawdopodobniej to pomoże. Najbezpieczniej założyć prostą jednofunkcyjną słuchawkę. Przy tym najprostszy model, nie jakiś "wodooszczędny". Podgrzewacz ewidentnie nie radzi sobie z bardzo małym przepływem wody.
  12. Płynie z tego dość prosty wniosek - z przepychanek na forum pożytku nie ma. Wróćmy więc do istoty sprawy, może się to komuś przyda na przyszłość. Osobiście nie widzę uzasadnienia dla stosowania blachy z filcem pod wiatą. W takim miejscu ani kondensacja, ani wygłuszenie nie ma znaczenia. Filc może zaś, niestety, zadziałać jako materiał utrzymujący długotrwale wilgoć w pobliżu blachy.
  13. By może, jest pewna możliwość. W rozporządzeniu o warunkach technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (WT) jest § 12. 1. Jeżeli z przepisów § 13, 19, 23, 36, 40, 60 i 271–273 lub przepisów odrębnych określających dopuszczalne odległości niektórych budowli od budynków nie wynikają inne wymagania, budynek na działce budowlanej należy sytuować w odległości od granicy tej działki w odległości nie mniejszej niż: 1) 4 m – w przypadku budynku zwróconego ścianą z oknami lub drzwiami w stronę tej granicy; 2) 3 m – w przypadku budynku zwróconego ścianą bez okien i drzwi w stronę tej granicy. 2. Sytuowanie budynku w przypadku, o którym mowa w ust. 1 pkt 2, dopuszcza się w odległości 1,5 m od granicy lub bezpośrednio przy tej granicy, jeżeli plan miejscowy przewiduje taką możliwość. Pogrubienie moje. Chodzi o to, że miejscowy plan zagospodarowania może przewidywać możliwość zmniejszenia odległości od granicy działki. W rejonach, gdzie działki są wąskimi pasami to dość częste. Ponadto jest jeszcze możliwość wystąpienia do władz gminnych z wnioskiem o dodanie takiej adnotacji do planu zagospodarowania. Inaczej z legalizacją będzie tu problem. Bo wybudowanie budynku w innym miejscu niż przewidywała dokumentacja i pozwolenie na budowę jest formą samowoli budowlanej. Zaś legalizacja generalnie jest możliwa tylko w przypadku obiektów wykonanych zgodnie WT.
  14. Najlepiej zacząć od władz gminnych, osób i wydziałów zajmujących się melioracją oraz drogami, skoro to gmina jest zarządcą drogi. Poziom wyspecjalizowania urzędników w danym miejscu może być różny. Najpewniej trzeba będzie się też udać do starostwa powiatowego, tamtejszego wydziału zajmującego się melioracją. Jednak najpierw trzeba zacząć od gminy. Ogrodzenie zaś trzeba i tak postawić. Bo to raczej wątpliwy wzrost bezpieczeństwa, jeżeli dziecko trafi prosto z działki na drogę i pod samochód.
  15. Jeżeli nie jest to przenośna lampka to najważniejsze i tak będzie sprawdzenie do czego faktycznie służy ta żyła. A różne rzeczy można zobaczyć w instalacjach. Nawet e samych przyłączach ludzie z zakładu energetycznego potrafią wykorzystać tę żółto zieloną żyłę jako fazową i tego w ogóle nie oznaczyć.
  16. Formalnie nie można. Jest to użytkowanie budynku niezgodnie z przeznaczeniem. Czyli forma samowoli budowlanej. Na ile ktoś tego faktycznie pilnuje w danym regionie to osobna sprawa. Niektórzy faktycznie mieszkają choćby w domkach letniskowych.
  17. W przenośnej lampie żólto-zielona żyła przewodu jest żyłą ochronną (PE, do uziemienia). W stałym punkcie oświetleniowym (do żyrandola cy kinkietu) też powinno tak być, ale jak jest tego nie wie nikt. Zanim nie sprawdzi próbnikiem i choćby żarówką. Wykorzystywanie tej żyły jako fazowej bez dodania jakiegokolwiek oznaczenia to powszechna przypadłość. Jest sporo opraw – żyrandoli, kinkietów itd., które mają styk, z którym należy połączyć właśnie tę żyłę. Oczywiście, jeżeli faktycznie jest żyłą ochronną.
  18. Gdyby ta ściana była sucha, to chodziłoby tylko o odcięcie się od zacieków. Wtedy dajemy chociażby farbę separacyjną (na plamy), płynną folię albo coś innego w tym typie. Jednak skoro ta ściana jest wciąż mokra to pod styropianem może rozwijać się jakiś totalny syf. Sam fakt, że na razie nie będzie go widać nie załatwia sprawy.
  19. Czy ta wyczystka u dołu prowadzi do wkładu? Jeżeli tak to po pierwsze powietrze do spalania jest częściowo zasysane z kotłowni. Po drugie, w takim układzie brakuje w pomieszczeniu wlotu powietrza do tej przestrzeni pomiędzy ściankami starego komina i wkładem. Bez tego nie ma ona skutecznej wentylacji, która umożliwiałaby wysychanie.
  20. Walka tylko z objawami, jeżeli stary komin nadal nie zostanie dobrze wysuszony, zawsze będzie skazana na porażkę. Martwi mnie określenie "raczej sucho". Od 2008 r. mija już 16 lat, po takim czasie to już dawno powinno być całkiem suche. Jeżeli jest dobrze zrobione. Czy to jest wkład dwuścienny czy jednościenny? Jeżeli jest dwuścienny, w którym powietrze do spalania zaciągane jest przez wkład, to stary kanał kominowy powinien mieć stale otwartą kratkę wentylacyjną zrobioną w bocznej ścianie w pomieszczeniu, gdzieś możliwie nisko. Ponadto jeżeli stary kanał jest u góry otwarty (w co wątpię) to niczego więcej nie trzeba. Jeżeli zaś przykryto go daszkiem, z którego wystaje tylko wkład, to trzeba zrobić też wylotową kratkę wentylacyjną w ścianie komina ponad dachem. Tak samo robimy, jeżeli wkład jest jednościenny, natomiast kocioł pobiera powietrze do spalania z pomieszczenia kotłowni (przez adapter). Natomiast jeżeli wkład jest jednościenny, natomiast powietrze do spalania pobierane jest pustą przestrzenią pomiędzy starym kominem i wkładem, to dolna kratka (ta w pomieszczeniu) powinna być zamykana. Zimą w czasie mrozów ją zamykamy. Natomiast przez resztę roku pozostawiamy otwartą.
  21. Co będzie źródłem ciepła zasilającym tę podłogówkę? Co do zasady, staramy się osiągnąć zbliżoną długość pętli. Jednak, gdy różnice są bardo duże, tak jak w tej łazience, można stłumić przepływ w danej pętli zaworem na rozdzielaczu. Wtedy całość zostanie zrównoważona. Wprawdzie zagęszczenie rur w łazience jest wskazane, bo tam powinna panować wyższa temperatura, ale układanie ich co 5 cm jest już nieco kłopotliwe. I w większości przypadków aż takie zagęszczenie nie jest konieczne.
  22. Jest zapis w rozporządzeniu o warunkach technicznych (WT), ściśle określający minimalną grubość tynku na przewodzie, gdy ten prowadzony jest w warstwie tynku: §187 2. Dopuszcza się prowadzenie przewodów elektrycznych wtynkowych, pod warunkiem pokrycia ich warstwą tynku o grubości co najmniej 5 mm. I tak się zawsze przyjmuje - jeżeli a przewodzie jest tynk, to nigdzie jego warstwa nie powinna być cieńsza, niż 5 mm. Chociaż gdyby ktoś się bardzo upierał i literalnie odczytywał przepis, to przewód ułożony w bruździe głębszej niż grubość tynku jest już prowadzony nie wtynkowo lecz podtynkowo. Czyli na upartego wymóg zawarty w WT już tej sytuacji nie dotyczy. Ale takiego naciągania przepisów zdecydowanie nie polecam. Mnie uczono, że w tynkowanych ścianach minimum to 5 mm i tak zawsze robiłem. Sam widziałem popękany i odpadający tynk na zbyt płytko ułożonych przewodach. Ponadto ciekawe zjawisko w sytuacji jak u NoobBudowlany98 – żelbet na suficie, na to narzucona tylko cienka "przecierka" zamiast normalnego tynku. Robienie bruzd w żelbecie to faktycznie mordęga i zrobiono je bardzo płytko. W efekcie warstwa na przewodzie miała może ze 2 mm. Po zaszpachlowaniu nic nie było widać i nawet nic nie popękało. Ale po 1,5 czy 2 latach na suficie uwidoczniły się wąziutkie smugi idealnie w miejscu przebiegu przewodów. Dlatego polecam starać się robić takie bruzdy żeby z założenia docelowa grubość tynku wynosiła raczej bliżej 10 mm. Pozostaje zapas na miejscowe nierówności żelbetu czy cegły na dnie bruzdy, na grubość uchwytów itd.
  23. Retro, to klasyka urzędowa. Ale ta pani przynajmniej zdawała sobie sprawę, że prowadzi działania pozorowane. Może to jednak była całkiem rozsądna babka? I młodemu to wszystko tak wprost wyłożyła. Za to pani Jakubiak w tym podlinkowanym wyżej wywiadzie upierała się, że urzędnik jest niezbędny. Bo jak by nie wydał przedsiębiorcy stosownych zezwoleń, to ten nie mógłby w działać. Jakoś nie dociera do niej, że przecież zezwoleń mogłoby wcale nie być, a człowiek pracowałby sobie w najlepsze. Taka urzędowość, która rzuciła się już na mózg. Robimy nikomu niepotrzebne bzdury, czasem nawet z wielką skrupulatnością, w ogóle już nie dostrzegają, że są to bzdury.
  24. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że celowo próbuje się utrudnić "Kowalskiemu" wybudowanie własnego domu. Do tego dochodzi nieunikniona skłonność biurokratyczna do mnożenia przepisów (przecież urzędnicy muszą mieć co robić i kogo kontrolować). Wybitnym przykładem był kiedyś wywiad z p. Elżbietą Jakubiak, gdzie twierdziła, że przecież bez urzędników biznes nie może działać. https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/214642,jakubiak-kazda-kancelaria-ma-swoje-grzechy.html
  25. Przepisów mamy coraz więcej i niestety najczęściej coraz głupszych. Na dokładkę niektóre wyroki sądowe są wręcz absurdalne. Piszę to z przykrością po wielu latach funkcjonowania w branży budowlanej.
×
×
  • Utwórz nowe...