-
Posty
2 315 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
56
Wszystko napisane przez Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne
-
Przede wszystkim badania gruntu zrobione na innej działce mają niewielką wartość. Jeżeli w ogóle jakąkolwiek mają, bo grunt może się bardzo różnić nawet 20 czy 30 m dalej. To trochę tak, jakby kupować dom, ale zamiast tego właściwego oglądać inny, bo jest przecież położony przy tej samej ulicy. Tak samo tu - warunki gruntowe mogą być podobne, ale równie dobrze mogą się diametralnie różnić. Kolejna sprawa to sam poziom wody na działce. O ile tylko dom nie będzie miał piwnicy, to wysoki poziom wód gruntowych nie jest problemem. Robienia piwnicy przy wysokim poziomie wód gruntowych nikomu zaś nie polecam. Bo można utopić (i to dosłownie) ogromne pieniądze, a i tak mieć nieplanowany basen w piwnicy. Przy braku podpiwniczenia znaczenie ma zaś izolacja pozioma na fundamentach i w podłodze, która odcina nadziemną część budynku od wilgoci i wody gruntowej. Same ławy i ściany fundamentowe mogą stać w wodzie i nic złego im nie będzie. Pod tym względem straszenie kosztami i poziomem komplikacji budowy nie ma uzasadnienia. Wreszcie ostatnia rzecz to ewentualna woda na powierzchni działki i sam podmokły grunt wokół domu. Tu najważniejsze jest czy ten nadmiar wody, jeżeli zrobimy chociażby drenaż, będzie miał dokąd odpłynąć? Samo zrobienie rowu melioracyjnego jeszcze niczego tu nie rozwiązuje. Czy woda będzie miała dokąd tym rowem odpłynąć?
-
Tu trzeba zna dokładniej plan zagospodarowania, jak to jest dokładnie sformułowane. Jeżeli użyto tam dokładnie takiego określenia, że dopuszcza się zabudowę nie więcej niż 20% powierzchni działki, to prawdopodobnie zapis dotyczy całej działki. Jednak pojawia się tu drugie ograniczenie - zabudowa nie może wykraczać poza obszar, na którym przewiduje się możliwość zabudowy. Ktoś może mieć np. działkę wielkości hektara (10000 m2), a zabudowa będzie dopuszczona np. tylko w pasie 50 m w głąb od drogi.
-
Problem nadproża
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał Agata1161 w kategorii Dylematy
Zdecydowanie nie jest w porządku. Całe zbrojenie powinno być otulone betonem. Te dwa materiały mają pracować wspólnie - to stal ma być zbrojeniem wzmacniającym beton. Tu strzemiona od zbrojenia w ogóle wychodzą na wierzch. Ewidentnie mieszanka betonowa nie wypełniła nawet porządnie szalunku, dziury ewidentne. Tu nie ma nawet co mówić o zwibrowaniu, nikt tego nawet nie opukał i nie przesztychował prętem. W związku z tym ciekawe jak ten beton wygląda w innych miejscach. Ponadto jeżeli to jest jedyne zbrojenie, to ktoś je zrobił zwyczajnie głupio. Jest ułożone zbyt wysoko, ono powinno być znacznie bliżej dolnej krawędzi belki nadproża (tak z 5 cm od niej), bo tam belka ulega rozciąganiu i tam jest potrzebne wzmocnienie stalą. Na przyszłość polecam wyłożenie szlaunków folią. Nawet najtańsza żółta paroizolacyjna świetnie się sprawdza. Potem po zalaniu betonem można ją jeszcze wywinąć na górze, żeby beton zbyt szybko nie wysychał. -
Poddasze
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał lilijka w kategorii Porady prawne i finansowe
W praktyce trudno powiedzieć czy ktoś się tym zainteresuje, czy nie. Albo czy jakiś "życzliwy" sąsiad nie doniesie. W każdym razie, zrobienie pomieszczeń użytkowych na poddaszu, które nie spełnia określonych wymagań jest sprzeczne z prawem budowlanym. Antresole to jeszcze nieco inna sprawa. Ponadto wymagana wysokość antresoli to (zgodnie z tymi samymi przepisami) również 2,2 m. No i antresole zalicza się do powierzchni użytkowej. -
Poddasze
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał lilijka w kategorii Porady prawne i finansowe
2,15 m ma być wysokością maksymalną na takim poddaszu? Jeżeli tak, to te pomieszczenia nie będą zgodnie z prawem mogły być w ogóle uznane za pomieszczenia przeznaczone na pobyt ludzi. Czyli nie zrobimy tam legalnie pomieszczeń użytkowych. W przypadku stropów pochyłych wymagane jest minimum 2,2 m i jest to wysokość średnia, liczona od wysokości 1,9 m. Tego zaś nie da się tu uzyskać. Te wymagania zawarte są wprost w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (WT), w paragrafie § 72. 1 -
Nie ma w tym nic dziwnego, że na strychu bez ogrzewania jest wyraźnie zimniej. Zgodnie z rysunkiem od pomieszczeń ogrzewanych oddziela go przecież warstwa 15 cm wełny mineralnej. Na zdjęciu widać też podłogę z płyt OSB (pewnie ułożona na jętkach). Tak więc ciepłe powietrze też nie ma raczej jak ucieka na ten strych w większych ilościach. Zimna rura pionu kanalizacyjnego jakoś tam odbiera ciepło, ale raczej nie ma to zbyt dużego wpływu. Chociaż jego osłonięcie izolacją jest uzasadnione, bo po co traci ciepło? Jednak bardziej mnie interesuje, czy ten strych ma przewidzianą jakąkolwiek wymianę powietrza? Dach jest pokryty piną do sanej kalenicy. Otworów wentylacyjnych w ścianach szczytowych na zdjęciu nie widać.
-
Nie polecam układania rur w warstwie ocieplenia na jętkach. Prościej, szybciej i lepiej będzie ułożyć rury dopiero na tym ociepleniu i przykryć je chociażby kawałkiem maty z wełny mineralnej. Po prostu nie warto robić kanałów w tej zasadniczej izolacji i utrudnia sobie ich ułożenia. W przypadku rur napowietrzających/odpowietrzających kanalizację nie ma większego znaczenia ani rodzaj, ani grubość tej termoizolacji. Przecież chodzi jedynie o uniknięcie kondensacji wilgoci na ich zewnętrznych ściankach. Jaka izolacja będzie łatwiejsza do założenia, taką stosujemy.
-
Czyli mamy dokładnie taką sytuację, o której pisałem – ściana niby cienka, ale przenosi obciążenia z kolejnych kondygnacji nad sobą, Tak więc nie można jej tak po prostu usunąć, trzeba ją zastąpić podciągiem. Zaprojektowanym i wykonanym na miejscu pod nadzorem myślącego konstruktora. Oby tylko nie tej pani, która po rozmowie przez telefon zawyrokowała, że jak 15 cm to można wyburzać.
-
W samym fakcie, że kocioł pracuje bez przerwy nie ma niczego złego. Wręcz przeciwnie, to jest właśnie tryb pożądany, bo wtedy unikamy strat związanych z rozruchem kotła. To myślenie "na chłopski rozum", że wyższa moc jest lepsza, bo kocioł pracuje krócej, jest błędne. Przecież wytworzy tyle samo ciepła pracując z niższą mocą, ale przez dłuższy czas. Najprostszy sposób żeby osiągnąć komfortowe warunki i ekonomiczną pracę to ustawienie jak najniższej temperatury zasilania, przy której temperatura we wnętrzach nam odpowiada. Przecież tak działa sterowanie zgodnie z krzywą grzewczą. Zaś gdy nie mamy odpowiedniej automatyki, to trzeba to robić ręcznie - np. zwykle kocioł pracuje podgrzewając wodę do 40°C, jej temperaturę podnosimy zaś ręcznie przy dłużej trwających mrozach. Natomiast nie znając dokładnie sytuacji na miejscu nie sposób powiedzie czy serwisant ustawił coś z sensem, czy wręcz przeciwnie. Ponadto w rachunkach trzeba porównywa nie kwoty, lecz zużycie gazu w ciągu sezonu, przez kolejne zimy lub inne porównywalne okresy w tym samym domu.
-
U = λ/d gdzie d to grubość materiału podana w metrach. Chociaż osobiście zwykle liczę odruchowo współczynnik oporu cieplnego R, dopiero na koniec przeliczając go na wartość U. Potrzebne podstawowe wzory wraz z objaśnieniem są tu: https://budujemydom.pl/stan-surowy/sciany-i-stropy/porady/8294-jak-obliczyc-izolacyjnosc-sciany
-
Nieco korzystniejszy cieplnie będzie wariant z 15 cm wełny o lambdzie 0,039. Licząc jak dla powierzchni płaskiej daje to współczynnik U około 0,26 W/(m2·K). Natomiast warstwa 10 cm, nawet pomimo niższej lambdy, zapewnia U na poziomie 0,32 W/(m2·K). To wprawdzie tylko obliczenie przybliżone, bo nie uwzględnia np. oporów przejmowania ciepła pomiędzy warstwami (poszczególnymi materiałami), ale te będą takie same w obu przypadkach. Wełnę trzeba jeszcze zabezpieczyć od zewnątrz.
-
Wilgoć wykrapla się z powietrza tam, gdzie to powietrze zostaje ochłodzone. To po prostu konsekwencja zmiany (wzrostu) jego wilgotności względnej wraz ze spadkiem temperatury. Jeżeli trzeba to dokładniej objaśnić, to proszę pisać. Bo to akurat dość ważna kwestia związana chociażby z ze wszystkimi pomieszczeniami użytkowymi, a już z poddaszami w szczególności ze względu na ruch pary wodnej przez ocieplenie dachu. Tu nam się to przekłada na dwie możliwe sytuacje, w których zakładamy, że rury są nieizolowane. 1. Wentylacja wyciągowa. Usuwamy tą rurą ciepłe ii wilgotne powietrze, obie te cechy ma w szczególności powietrze z łazienki. Jeżeli rura bez izolacji biegnie przez jakąś zimną przestrzeń to ma wychłodzone ścianki. Tak więc wilgoć wykrapla się wewnątrz rury i ścieka ku dołowi. Czy w takiej sytuacji ma dokąd odpłynąć i czy nie grozi to zalaniem wentylatora (najgorszy wariant)? Dlatego najlepiej otulić te rury izolacją cieplną. 2. Odpowietrzenie i napowietrzenie kanalizacji. Tu raczej zimne powietrze zewnętrzne przepływa przez pion i łączące się z nim rury. Zakładamy, że te rury bez izolacji biegną przez jakieś pomieszczenia użytkowe, a więc takie gdzie powietrze jest ciepłe i zawiera względnie dużo wilgoci. Wówczas mamy ryzyko, że para wodna z tego powietrza zacznie nam się skraplać na zimnych zewnętrznych ściankach rur. Tu w zasadzie nie ma innego sposobu zapobiegania problemowi, niż otulenie rur izolacją cieplną. Mam nadzieję, że opisałem to w sposób zrozumiały.
-
W poprzednim poście jest wspomniane, że wentylacja ma być mechaniczna. W takiej sytuacji średnica 110 mm będzie wystarczająca. Gdyby to miała być wersja grawitacyjna, to potrzebne byłoby 160 mm. Tylko jaka to będzie wentylacja - wyciągowa? Rury lepiej osłonić termoizolacją. Są gotowe termoizolacje z wełny, przeznaczone do rur wentylacyjnych. Tylko może być problem z dopasowaniem średnic. Nie pojmuję sensu robienia odpowietrzenia/napowietrzenia kanalizacji w taki sposób - z ciąganiem rur po całym dachu i milionem kształtek. Zamiast tego wystarczy jeden dodatkowy kominek na dachu.
-
Dość to wszystko pogmatwane. Ale kanały wentylacyjne z zasady otula się izolacją cieplną. Tym bardziej w sytuacji, gdy mają przechodzić przez jakieś pomieszczenia i inne przestrzenie, w których temperatura jest wyraźnie niższa, niż w łazience. Tu bardzo słuszne jest spostrzeżenie o ryzyku "pocenia się" rur. Przy czym wykraplanie się wilgoci zachodziłoby raczej wewnątrz rur. Bo nimi będzie usuwane wilgotne i ciepłe powietrze. Wykonanie niepalnej izolacji na kanałach wentylacyjnych jest też potrzebne ze względu na przepisy przeciwpożarowe. Choćby w WT mamy taki zapis: § 267. 3. Odległość nieizolowanych przewodów wentylacyjnych od wykładzin i powierzchni palnych powinna wynosić co najmniej 0,5 m. Mam jednak poważne wątpliwości, czy użycie rur kanalizacyjnych jako przewodów wentylacyjnych jest właściwym pomysłem. Chociaż wyrażonego wprost, "twardego" zakazu nie ma. Od zmiany przepisów w 2022 r. nie ma już obowiązku używania materiałów niepalnych do wykonania kanałów wentylacyjnych w domach jednorodzinnych. Co do pionów wentylacyjnych to lepiej je otulić izolacją cieplną , inaczej będą zimne w czasie mrozów. Wychładzać się będzie pomieszczenie przez które biegną, może się też na nich wykraplać wilgo z powietrza w pomieszczeniu. Na dokładkę po takich nieizolowanych pionach będą niosły się dźwięki.
-
A jakie to rury wentylacyjne? Od jakiej wentylacji? Mechanicznej z rekuperatorem? O jakie rury odpowietrzające od kanalizacji chodzi? Tak po bożemu to robi się tylko przejście pionu przez dach i tyle. Ale ostatnio widzę, że jest jakaś dziwna moda na "przechodzenie" z kilku pionów na rury 50 mm, ciągnięcie ich potem przez pół dachu właśnie w ociepleni i potem robienie jakiegoś zbiorczego kominka odpowietrzającego/napowietrzającego na dachu. Czy chodzi o coś takiego? Ponawiam pytanie o to czy ten strych będzie użytkowy czy nie. Bo jeżeli ma być przeznaczony na pokoje i ogrzewany, to zmienia niektóre sprawy.
-
Najprostsza wersja ocieplenia nieużytkowego strychu to rozwinięcie wełny mineralnej z rolki i przykrycie jej paroprzepuszczalną folią dachową. Tak aby się nic nie pyliło, a ona sama zaś nie zamokła w razie przecieku dachu. Taki wariant nadaje się jednak tylko do miejsc, gdzie się nie chodzi, ani niczego nie składuje. Druga wersja to ułożenie na stropie styropianu i przykrycie go płytami drewnopochodnymi lub deskami. Po tym można chodzić, coś postawić itd. Bardziej pracochłonny wariant to legary, wełna i deski ułożone na legarach. Ale to jak ktoś koniecznie chce mieć ocieplenie z wełny mineralnej, a równocześnie chce móc tam chodzić. Z paroprzepuszczalnością to nie do końca tak. Chociaż popularny (i marketingowy) przekaz jest taki, że koniecznie wszystko musi by paroprzepuszczalne. Potem mamy bzdurne opowieści o "oddychaniu ścian". W rzeczywistości cel jest inny, co bardzo dobrze widać po tradycyjnej wersji ścian szkieletowych i po sposobie ocieplenia dachów, w których pokrycie (np.. dachówki) leży tylko na łatach. Tu, patrząc od strony pomieszczenia mieszkalnego, układ jest następujący: - pomieszczenie mieszkalne, w którym mamy wilgotne i ciepłe powietrze; - poszycie ścian lub skosów dachu, najczęściej z płyt gipsowo-kartonowych; - folia paroizolacyjna, która ma jak najskuteczniej utrudniać wnikanie pary wodnej z pomieszczenia do dalszych warstw; - izolacja cieplna z wełny mineralnej, paroprzepuszczalnej i potencjalnie bardzo podatnej na zawilgocenie; - polia paroprzepuszczalna, która umożliwia odparowanie na zewnątrz pary wodnej, która mimo wszystko przedostała się do warstwy wełny mineralnej; - ruszt z kontłat i łat, dzięki któremu pod pokryciem dachowym można utworzyć dobrze wentylowaną, drożną na całej długości szczelinę wentylacyjną, od wlotu w okapie aż po wylot pod gąsiorem w kalenicy. Odpowiednikiem tego w przypadku ścian jest albo utworzenie wentylowanej szczeliny powietrznej pomiędzy paroprzepuszczalną folią i pokryciem tej ściany, albo wykończenie ściany w ten sposób, aby nie blokowało to ruchu niewielkich ilości pary wodnej. Tu sprawdzają np. deski ułożone tylko na zakładkę. Ostatecznie chodzi więc o to, aby ograniczyć wnikanie pary wodnej w przegrodę, po to jest paroizolacja. Ale trzeba się liczyć z tym, że nie będzie to skuteczne w 100%. Dlatego trzeba pozostawić możliwość usunięcia pary wodnej (wilgoci) z przegrody. Ponadto trzeba się liczyć z tym, że jakaś wilgoć może tam wniknąć też z zewnątrz, choćby w wyniku uszkodzenia ściany czy dachu. Dlatego tak ważne jest, aby ta wilgoć mogła wydostać się na zewnątrz. Z kolei pełne deskowanie, takie ułożone bez szczelin pomiędzy deskami, jest bardzo poważną barierą dla pary wodnej. Jeżeli więc ocieplamy dach z takim deskowaniem, to wentylowana (od okapu do kalenicy) szczelina powietrzna musi być wykonana poniżej deskowania. Niejako przed nim na drodze pary wodnej.
-
Pozostaje delikatnie nadpiłować deskę i na koniec ją wyłamać w tych osłabionych miejscach. Albo nie robić z deskami nic. Po usunięciu styropianu ta najwęższa szczelina będzie miała ze 3-4 cm. Jak się ją wypełni wełną to nie będzie tu faktycznego zagrożenia pożarowego. Nie bez powodu pisałem, że kominiarz najprawdopodobniej nie będzie trzymał się wymogów z rozporządzenia o warunkach technicznych (WT), a w związku z tym nie będzie problemu. Bo kominiarze zwykle nie są tu przesadnie dokładni. Zaś po zakryciu wszystkich tych miejsc ociepleniem nawet nie mają często jak sprawdzić czy wymogi zostały spełnione. Zrywać płyt g-k i ocieplenia nikt nie będzie. Tak naprawdę to takich rzeczy powinien dopilnować kierownik budowy i kontrolować wszystko to co potem ulega zakryciu. W końcu to on bierze za to wszystko odpowiedzialność. Inwestor nie musi w ogóle wiedzieć, że są takie a nie inne wymogi w rozporządzeniu, jakieś wymogi producenta komina itd. Jak to wygląda w praktyce wszyscy widzimy. W ogóle tu od samego początku ktoś to wszystko zignorował. Przecież tego komina nie sposób w ogóle zmieścić pomiędzy krokwiami i zachować równocześnie wymagania z WT. PS. Nie rozumiem po co ten komin otulać termoizolacją na poddaszu. Jeżeli będzie tam oddawał jakiekolwiek ciepło to tym lepiej.
-
Wszystko zależy od tego jaką kto ma pracę i tryb życia. Ja po 50 km dopiero dojeżdżam do granic najbliższego dużego miasta. Co np. w sytuacji, gdy większy dystans pokonuje się co drugi dzień? Tak więc, każdy musi się przede wszystkim zastanowić, czy jakieś rozwiązanie ma sens w jego sytuacji. W artykule pisałem jednak przede wszystkim o tym, że chcąc wykorzystywać własny prąd z PV do ładowania samochodu musimy mieć ładowarkę umożliwiającą przekazywanie dużej mocy w ograniczonym czasie. Inaczej tej energii nie zagospodarujemy. PS. Akumulatory (magazyn energii) o pojemności wystarczającej do naładowania potem samochodu to już potworne koszty.
-
Spokojnie. Usuną styropian, wypełnić szczelinę pomiędzy kominem i deskowaniem wełną, zachowa przy tym wymaganą przez producenta odległość komina od elementów palnych, czyli 50 mm. I tyle. Przypominam swój post #45, gdzie zacytowałem rozporządzenie. Zawarty w nim przepis nie dopuszcza montażu komina z kanałem dymowym lub spalinowym w odległości mniejszej niż 150 mm. Przy czym tu jest to liczone od samego kanału, nie od zewnętrznej obudowy komina. Jednak patrząc na zdjęcia, tego wymogu z WT nie uda się spełnić ze względu na krokwie. Trudno, na tym etapie już się z tym nic specjalnie nie da zrobić. Konstrukcji dachu nikt nie będzie przerabiał. Jednak na szczęście takie odstępstwo nie spowoduje raczej faktycznego zagrożenia. Kominiarze też się raczej o to nie czepiają, bo wymogi z WT są nieco na wyrost w przypadku kominów prefabrykowanych. Czyli konstrukcji wielowarstwowych. Pewnie za jakiś czas w rozporządzeniu zapiszą, że komin prefabrykowany ma spełniać wymogi zgodnie z instrukcją producenta. Natomiast co do izolacji cieplnej na kominie to nie bardzo rozumiem po co ją robić. Poddasze jest izolowane, sam wkład kominowy również.
-
Obiekt istniejący, przecież jedno przyłącze już jest, umowa i pobór prądu też są. Proszę jednak spróbować popytać kto w okolicy wykonuje zlecenia dla energetyki. Bo w ogóle tej instalacji najpierw powinien przyjrzeć się elektryk. Podstawowa sprawa to choćby to jakimi przewodami zrobiono to przyłącze, przewidując jakie obciążenie pobieraną mocą. Może się okazać, że jest ono po prostu przeciążone, gdy musi zasilić dwa gospodarstwa domowe. Wtedy zrobienie nowego przyłącza i tak będzie techniczną koniecznością. Ponadto nawet jak się je zrobi to przecież trzeba uzgodnić przeniesienie zabezpieczenia starego przyłącza w inne miejsce (do sąsiada). Pod względem papierkowej roboty też trzeba będzie zmienić starą umowę i z tym może być niezłe zamieszanie.
-
Gdzie znajdują się te liczniki? Czy sąsiad ma swój licznik w swojej części budynku? Gdyby to obecne przyłącze było wykonane zgodnie ze sztuką, to by przy każdym liczniku wykonano osobne zabezpieczenie. Tak aby zwarcie lub przeciążenie skutkowało wyłączeniem zasilania tylko w jednej z części bliźniaka. Jak to jest zrobione teraz? Jest jedno zabezpieczenie? Dwa zabezpieczenia, ale oba umieszczone w tej samej części bliźniaka? Gdzie są liczniki? Warto spróbować porozmawiać z kimś z działu technicznego w miejscowym zakładzie energetycznym. Jak się trafi na rozsądnego człowieka, to się takie rzeczy uda załatwić. Choćby przy wymianie licznika. Często warto popytać, kto w okolicy wykonuje zlecenia dla energetyki. Zwrócić się do niego z problemem i zleceniem przeróbki. Ci ludzie się wzajemnie znają i załatwienie wielu rzeczy nagle okazuje się jednak możliwe. PS. Co do zasady, wykonanie przyłącza, czyli części do licznika włącznie, pozostaje w gestii zakładu energetycznego (operatora sieci). To on zleca jego wykonanie.
-
Na wysokości deskowania usunąć styropian z komina i wypełnić tę szczelinę wełną. Na tyle wyciąć elementy drewniane, żeby spełnić warunki z WT, i tak się raczej nie da, więc nie ma co tego ruszać. Potem można zwyczajnie izolować dach wełną. Ona jest niepalna więc sama nie jest problemem, a jeszcze oddzieli komin od palnych elementów z drewna. Płyty g-k też są niepalne, więc pod względem pożarowym nie są problemem. Ale płyty i komin zawsze będą się nieco poruszać względem siebie. Dlatego lepiej zostawić tam minimalną szczelinę, na kilka milimetrów. Bo jak się to zrobi na styk i zaciągnie gładzią to ona i tak prędzej czy później popęka. Czy ten komin nie będzie otynkowany?