-
Posty
2 323 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
56
Wszystko napisane przez Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne
-
Co do wariantu, który zaproponował Animus to zakładam, że rysunek traktujemy tylko jako taki schemat ideowy, zarys koncepcji. Jednak uważam, że nawet w takim wariancie trzeba go uzupełnić, bo przecież nie uwzględniono tam w ogóle izolacji cieplnej podłogi oraz warstwy jastrychu na nim. Dodajmy je. Ponadto brakowało rzeczy bardzo ważnej - poziomej izolacji przeciwwilgociowej pod izolacją cieplną podłogi. Generalnie mam sporo zastrzeżeń co do rozwiązań pokazanych na tym rysunku – pozostałe izolacje przeciwwilgociowe/przeciwwodne, posadowienie płyty na glinie na głębokości ok. 50 cm, sposób zbrojenia płyty poza obrysem budynku itd. Ale traktuje całość tylko jako pokazanie wariantu, w którym płytę żelbetową znacznie zagłębiono w gruncie. Osobiście nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Wolę płytę ponad poziomem gruntu, na warstwie, która nie powoduje wysadzin mrozowych. Tak jak zaproponowałem w poście 15. Ale to temat na inną dyskusję.
-
Panowie, robi się z tego bezsensowna pyskówka. Trzymajmy jakiś poziom. Apeluję też o trochę zrozumienia ktoś chce budować, to nie jego branża i ma pełne prawo się na tym nie znać. W takiej sytuacji bardzo dobrze, że pyta. Projektanta też bym się z góry nie czepiał, bo nie znamy w pełni sytuacji i nie wiemy co uwzględniał i czym się kierował. Do autora tematu pozostaje pytanie o wielkość tego budynku i liczbę kondygnacji. Istotna jest również informacja, czy przewidziano wewnętrzne ściany nośne. W niektórych wariantach wykonania płyty jest to ważne. Ponawiam pytanie o to gdzie dokładnie wypada nam względem tej konstrukcji poziom gruntu. Skoro grunt opada to z uwzględnieniem zarówno miejsca najbardziej zagłębionego, jak i tego położonego najwyżej. Przy okazji wraca pytanie o wymiary budynku. Robiąc coś takiego dla siebie wolałbym poziom gruntu podnieść pod budynkiem. Tak aby płyta żelbetowa wszędzie znajdowała się ponad gruntem. Można użyć jakiegokolwiek zagęszczonego kruszywa (może być nawet mielony gruz) i zagęszczonego piasku. Od strony gdzie było najniżej formuje się wtedy bardzo łagodna skarpę, tak do 30°. Z opisu wynika, że różnica poziomu nie przekracza 30 cm, więc raczej nie powinno być to trudne. Robota podobna jak przy wykonywaniu nieco wyniesionego ku górze tarasu na gruncie.
-
Pisałem o tym, że prawdopodobnie będzie tu możliwa legalizacja bez opłat. W podlinkowanym artykule opisałem jakie warunki muszą być spełnione. Pod względem formalnym to będzie raczej legalizacja samowoli. Przecież dobudowano tam garaż. Ponadto zmiana sposobu użytkowania nastąpiła już dawno, ponad 20 lat temu. Tę zmianę trzeba zalegalizować, nie dopiero przeprowadzić.
-
Może nie będzie tak źle. Najpierw trzeba sprawdzić to skręcane połączenie na kolanku nastawnym, bo to chyba tam kapie woda. Czy to połączenie jest mocno skręcone? Mogło zostać poluzowane przy dopasowywaniu. Jeżeli to nie pomoże, to rozkręcamy je i sprawdzamy stan i ułożenie uszczelki. Takie kształtki da się rozłożyć podobnie jak śrubunki, czyli bez przesuwania rur. Jeżeli coś jest wadliwe to prawdopodobnie uda się wymienić kształtkę na nową. Tak jak już inni napisali powyżej - rozkręconą na dwie części kształtkę łączymy z rurami o dopiero skręcamy. Polecam posmarować wszystkie uszczelki pastą poślizgową.
-
Moim zdaniem – z zastrzeżeniem, że opieram się na niepełnych danych, które przekazał autor tematu – w takim budynku trzeba się na coś zdecydować jeszcze przed rozpoczęciem prac. Zasadniczo możliwości są dwie. 1. Robimy opaskę z płyt XPS pod skosem wokół budynku, płyty XPS przylegające do płyty żelbetowej zaś jedynie płytko zagłębiamy w grunt, a właściwie to w warstwie zagęszczonego piasku. 2. Robimy izolację przy krawędzi płyty żelbetowej tylko z pionowo umieszczonych płyt XPS, za to zagłębionych bardziej. Być może wariant 2 będzie łatwiejszy do wykonania. Płyty XPS umieszczone pionowo prawdopodobnie będzie można wkopać w grunt i oprzeć o szalunek przygotowany przed wylaniem płyty żelbetowej. W sumie to staną się przy okazji szalunkiem traconym. Ale żeby ocenić co będzie rozsądniejsze i łatwiejsze do wykonania musimy wiedzieć do jakiej wysokości od strony zewnętrznej będzie to wszystko obsypane. Ponadto dokąd ostatecznie sięga ta warstwa piasku zastępująca ziemie urodzajną i warstwę gliny. Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym przykręcaniem XPS od zewnątrz. Starałbym się zrobić szalunek na potrzeby płyty żelbetowej poszerzony o grubość płyt XPS. Ułożyć pionowe płyty XPS od razu i związać je z płytą żelbetową od razu, już na etapie jej wylewania. Ale tu trzeba znać układ i grubość wszystkich przewidywanych warstw. Najlepiej jeżeli położenie i grubość wszystkich warstw zostanie zaznaczone na przekroju. Wystarczy dodać linie z opisem co to jest i na jakiej głębokości.
-
Polecam przeczytanie naszych dwóch tekstów na temat legalizacji samowoli budowlanej. Bo właśnie z taką procedurą będziemy mieć tu do czynienia. Na szczęście z opisu wynika, że będzie tu najprawdopodobniej możliwa legalizacja w trybie uproszczonym, bez wnoszenia opłat. Zasady tej procedury: https://budujemydom.pl/budowlane-abc/poradnik-prawny/a/7374-legalizacja-samowoli-budowlanej Kwestia opłat: https://budujemydom.pl/budowlane-abc/poradnik-prawny/porady/7422-ile-kosztuje-legalizacja-samowoli-budowlanej
-
Najlepiej zrobić tak jak przewidziano to na ostatnim rysunku, z płytami ułożonymi skośnie. To rozwiązanie powszechnie praktykowane i sprawdzone. Ograniczamy wtedy również przemarzanie gruntu w pasie wokół budynku. Co ważne, jeżeli tak jest w projekcie, to tak robimy. Wtedy nikt nie może się wykręcać, że coś działa źle, bo zostało zrobione niezgodnie z projektem. Chociaż wariant, który sam zaproponowałem, z pionowo ułożonymi płytami, też powinien wystarczyć. Skoro wierzchnią warstwę gruntu wymieniono, zaś pod spodem jest piasek to wysadziny mrozowe pod płytą nie powinny występować, nawet jeżeli temperatura gruntu spadnie tam poniżej 0°C. Układ z pionowymi płytami jest łatwiejszy do wykonania i można w nim ograniczyć prace ziemne poza obrębem płyty.
-
Akurat w tym przypadku beton komórkowy jako materiał na ściany konstrukcyjne jest i tak dość dobry. Słabo przewodzi ciepło – i co ważne – także w pionie. Będzie więc w pewnym stopniu ograniczał ucieczkę ciepła ze ścian do płyty żelbetowej. Bloczki cokołowe nie będą specjalnie lepsze, więc ich zastosowanie w domu letniskowym nie ma sensu. Skoro wymieniono takie warstwy gruntu, to wysadziny mrozowe nie powinny być problemem. Nie rozumiem dlaczego nie można zagłębić XPS w grunt, tak jak na rysunku poniżej? Ograniczyłoby to ucieczkę ciepła i przemarzanie gruntu. Tak w ogóle, to skoro ma to być budynek letniskowy, to lepiej byłoby wykonać ściany jako drewnianą konstrukcję szkieletową. Mostek cieplny dałoby się tam praktycznie wyeliminować. Ale co ważniejsze w takim domu letniskowym, który nie jest stale ogrzewany, ściany murowane nagrzewają się długo i trudno uzyskać tam odpowiednią temperaturę, gdy przyjeżdża się na krótko (dzień czy dwa).
-
Trzy podstawowe kwestie do wyjaśnienia: 1. Jaki ma tu być rodzaj ścian, z czego mają być wykonane? 2. Jaki jest poziom terenu względem płyty? 3. Co znajduje się pod pytą - jaki na tej działce jest grunt, na jaką głębokość i na co ma być wymieniony pod płytą? Jeżeli mają tam być typowe ściany murowane to pokazany na rysunku układ zafunduje nam potężny mostek termiczny. Ciepło będzie uciekać przez ścianę ku dołowi. Jeżeli nie zastosuje się tam bloczków cokołowych albo innego materiału o dobrej izolacyjności, to będzie ono uciekać swobodnie w dół przez płytę do gruntu. Ponadto żelbetowa płyta zadziała jak radiator dodatkowo to ciepło rozpraszający. Wyjaśnienie kwestii rodzaju gruntu pod płytą jest zaś ważne, bo może wystąpić problem z jego ruchami, wysadzinami mrozowymi, szczególne w pobliżu zewnętrznych krawędzi płyty.
-
Poniżej opisuję co udało mi się ustalić. Jeżeli gdzieś się mylę, to proszę mnie poprawić. Jednak poproszę przy tym o podanie uzasadnienia. Temat jest bowiem zawikłany. Starostwa powiatowe niejednokrotnie zaś w dość swobodny sposób interpretują przepisy lub nawet stawiają jakieś wymogi, nie mając do tego żadnej podstawy prawnej. No i na koniec rzecz być może najważniejsza. Sytuacji, gdy buduje się oczyszczalnię wykorzystując istniejące szambo nie można zbytnio generalizować. To zawsze indywidualne przedsięwzięcie. Znaczenie ma zarówno to na jakim zbiorniku bazujemy, jak i to jakich elementów użyjemy do budowy oczyszczalni. Patologicznych sytuacji zaś z całą pewnością nie brakuje. Zarówno po stronie części sprzedających, jak i urzędników. Zbudowanie przydomowej oczyszczalni ścieków z wykorzystaniem szczelnego zbiornika istniejącego szamba jest możliwe. Jednak może się to wiązać z pewnymi problemami. Przede wszystkim organy sprawujące nadzór budowlany (zwykle starostwo powiatowe) mogą zażądać przedstawienia dokumentów potwierdzających stopień oczyszczenia ścieków. Po prostu taka oczyszczalnia nie będzie jednym, kompletnym, prefabrykowanym wyrobem. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że to właściwie taki projekt indywidualny oczyszczalni. Tu pojawia się pytanie czy wystarczy przedstawić dane wzięte z literatury fachowej, dotyczące oczyszczalni zbudowanych w podobny sposób. Moim zdaniem żądanie wykonania badań stopnia oczyszczenia ścieków w konkretnej oczyszczalni to przesada. O ile ktoś nie wykona oczyszczalni bardzo nietypowej. Tak samo jak nie bada się każdej oczyszczalni z drenażem rozsączającym, gdzie w praktyce stopień oczyszczenia jest bardzo różny. Dokonuje się zaś pewnego uogólnienia. Ale to tylko moje zdanie. Ostatecznie takie sprawy może rozstrzygnąć tylko sąd. Przy tym zastosowanie gotowych elementów służących do zbudowania oczyszczalni z wykorzystaniem istniejącego zbiornika nie rozwiązuje w pełni tego problemu. Nadal pozostaje bowiem problem wykazania, że ścieki są oczyszczone w wystarczającym stopniu. Wymogi te są opisane w ministerialnym rozporządzeniu z 2019 r. (Dz.U. 2019 poz. 1311). Jeżeli ich producent dysponuje dokumentami potwierdzającymi stopień redukcji zanieczyszczeń to świetnie. Jeżeli nie, to nadal ten problem mamy na głowie. Może się też pojawić żądanie przedstawienia dokumentów dotyczących parametrów samego zbiornika, choćby jego szczelności. Co jest pomimo wszystko trochę paranoiczne. Bo przecież nikt się o nie nie upomina kiedy dokładnie ten sam zbiornik jest eksploatowany jako szambo. Natomiast autor artykułu idzie zbyt daleko w kwestii normy PN-EN 12566-3+A2:2013-10. Tak w ogóle to normy już wycofanej i zastąpionej przez PN-EN 12566-3:2016-10. Ale tu mamy znów zamieszanie, gdyż żaden z wariantów tej normy nie ma chyba statusu normy przywołanej. Chodzi o to czy odwołuje się do niej któryś z polskich przepisów prawa. Jeżeli nie, to stosowanie normy jest dobrowolne. Jest ona tylko jednym z elementów wiedzy technicznej w danej dziedzinie. Podobnie jak chociażby literatura fachowa. Nie ma przepisu, który nakazywałby spełnienie jej wymogów przez przydomową oczyszczalnię ścieków. Co więcej, ta norma nie dotyczy takich nie w pełni prefabrykowanych oczyszczalni. Fragment z opisu normy na stronie PKN: "Niniejszą Normę Europejską stosuje się do oczyszczalni, gdzie wszystkie komponenty prefabrykowane są składane w wytwórni lub na miejscu przez producenta i które są badane jako całość". https://sklep.pkn.pl/pn-en-12566-3-a2-2013-10e.html https://sklep.pkn.pl/pn-en-12566-3-2016-10e.html Co najciekawsze jednak, spełnienie wymogów normy nie oznacza, że automatycznie zostały spełnione wymogi odnośnie stopnia redukcji zanieczyszczeń, zawarte w rozporządzeniu. Reasumując: - wykorzystanie istniejącego zbiornika bezodpływowego (szamba) przy budowie oczyszczalni jest możliwe; - może wiązać się z koniecznością dostarczenia dodatkowej dokumentacji, ewentualnie sporem z urzędem w którym zgłosimy zamiar wykonania takiej oczyszczalni; - oczyszczalnia przydomowa nie musi koniecznie spełniać wymogów normy PN-EN 12566-3+A2:2013-10 lub PN-EN 12566-3:2016-10.
-
Odprowadzenie wody z rynien.
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał rett w kategorii Instalacje
Nie chodzi o stopnie tylko o procenty. @% czyli 2 cm spadku na 1 m długości. Taki typowy spadek w kanalizacji. -
Odprowadzenie wody z rynien.
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał rett w kategorii Instalacje
Oczywiście, trzeba zapobiegać przedostawaniu się zanieczyszczeń do rur. Dlatego na odpływie z rur spustowych (tych pionowych) trzeba założyć osadniki wyłapujące liście, gałązki itp. Ale nie oszukujmy się – zawsze coś i tak przedostanie się dalej. Dlatego na dalszych etapach trzeba zadbać, żeby takie zanieczyszczenia się nie gromadziły i nie mogły zakorkować nam rur. Czyli utrzymujemy stały spadek rur, unikamy nadmiernej ilości kształtek itp. Tu trzeba po prostu trochę wyobraźni – spojrzenia, gdzie takie brudy mogą się osadzać. Dlatego też pisałem, że warto zrobić przynajmniej niewielkie studzienki w miejscach połączeń/rozgałęzień. W tych miejscach można sprawdzić, czy są tam brudy i je usunąć (choćby spłukując wodą pod ciśnieniem z węża). Na końcu całego ciągu rur niczego bym nie zakładał. W takim miejscu klapa teoretycznie jest dobra, ale w praktyce mamy ryzyko, że się zatnie, nagromadzą się tam zanieczyszczenia itp. PS. Nagromadzenie zanieczyszczeń to oczywiście możliwość zakorkowania. Tak jak pisał Podczytywacz. -
Odprowadzenie wody z rynien.
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał rett w kategorii Instalacje
W takim razie ze sprawami formalnymi w kwestii gruntu nie ma problemu. O ile wykaże się pewna minimalną dbałość o utrzymanie rur w czystości to nie muszą być one zakopane poniżej głębokości przemarzania. Ponadto poddaje pod rozwagę wykonanie odpływów na poziomie terenu (po wierzchu). Za pomocą tzw koryt, takich samych jakie stosuje się przy dużych podjazdach i innych utwardzonych powierzchniach. Mogą być od góry odkryte lub przykryte maskownicami. W przypadku koryt ich przepustowość nie jest aż tak ważna. Bo w najgorszym razie nadmiar wody rozleje się po wierzchu. Teraz same rury w wariancie zakopanym w ziemi. Najpewniej rury spustowe (czyli te pionowe) mają nominalnie średnicę 90 mm. W takim razie jako 4 pierwsze rury kanalizacyjne 110 mm wystarczą. Jednak skoro mają się zbiegać po dwie, to już na tym etapie dwie 110 mm powinny się zbiegać w jedną 160 mm. Pole przekroju jednej 160 mm to mniej więcej suma przekrojów trzech rur 90 mm. Ta ostatnia powinna być raczej jeszcze większa niż 160 mm, skoro ma odprowadzać całą wodę z dachu. Inaczej przy dużym deszczu takie miejsca zbiegu rur staną się miejscami nadmiernego spiętrzenia wody i w rurze zrobi się korek wodny. Zaś niezależnie od przyjętych przekrojów trzeba się jeszcze zabezpieczyć przed powstaniem takiego korka i w konsekwencji przelewaniem się wody z rynien (pod okapem) na ściany budynku. Chyba najprościej będzie w miejscach zbiegu rur (przy okazji zmiany średnic) zrobić studzienki. Tak naprawdę mogą to być nawet takie "studzienki w miniaturze", zrobione z rury kanalizacyjnej 160 mm. Rura powinna sięgać ponad poziom terenu. W najgorszym razie, w czasie dużej ulewy woda wybije nimi zamiast spiętrzyć się w rurach i przelewać rynnami na ściany domu. Ponadto będzie możliwość sprawdzenia i oczyszczenia rur w newralgicznych miejscach, czyli zbiegach/rozgałęzieniach. -
Odprowadzenie wody z rynien.
Budujemy Dom - porady budowlane i instalacyjne odpisał rett w kategorii Instalacje
Ale do kogo należy ten grunt, na który będzie spływać woda? Z założenia woda deszczowa nie może być odprowadzana na cudzą działkę. Natomiast co do średnicy rury to podstawowe pytanie brzmi z jak dużego dachu będzie odprowadzana woda. Przepustowość takiej rury misi być nie mniejsza niż łączna przepustowość rynien i rur spustowych na samym budynku. Inaczej przy dużych opadach powstanie coś w rodzaju korka i woda deszczowa zacznie przelewać się z rynien. Ta rura 110 mm ma być przedłużeniem rynny i rury spustowej o jakim przekroju? -
Tak w przybliżeniu policzyłem współczynnik U tej ściany przed i po ociepleniu. Zakładając, że to bloczki odmiany 700 na zwykłą zaprawę otrzymujemy U w granicach 0,8 W/(m2·K). Natomiast po dodaniu tych 8 cm grafitowego styropinu o lambdzie 0,031 współczynnik U spadnie do ok. 0,25 W/(m2·K). Tak jak pisałem, różnica będzie bardzo duża. Jednak niewiele więcej styropianu pozwalałoby już osiągnąć poziom obecnych nowych budynków, czyli 0,2 W/(m2·K).
-
Skoro to ściany działowe to przynajmniej konstrukcja budynku nie jest zagrożona. To już bardzo dużo, budynek się nie zawali. Ścianki działowe zostały źle wykonane. Najpewniej stropy pracują przy tym nadmiernie. Moim zdaniem trzeba zatrudnić osobę z uprawnieniami budowlanymi. Musi ona sprawdzić co dokładnie jest przyczyną problemu. Może to być zbyt mała szczelina pomiędzy ścianą i stropem nad nią. Wtedy strop się ugina, naciska na ścianę i ta zaczyna pękać. Gorzej. jeżeli samą ścianę wymuriwano wadkiwie i zaczyna pękać lub zbytnio ugina się strop na dole. Ale właśnie dlatego fachowiec musi sprawdzić to na miejscu.
-
Jedna warstwa 8 cm to po prostu mało jak na dzisiejsze standardy ocieplenia. Styropian grafitowy o lambdzie 0,031 odpowiada 10-11 cm styropianu białego o lambdzie 0,04. Jak pisałem już wcześniej, różnica pomiędzy brakiem ocieplenia oraz dodaniem 8 cm styropianu i tak będzie duża. Jednak ułożenie grubszej warstwy byłoby jak najbardziej pożądane. Tym bardziej, że znaczna część łącznego kosztu ocieplenia i tak się nie zmieni - robocizna, tynk zewnętrzny itd. Z tego względu ułożyłbym dwie warstwy od razu albo wcale. Robienie tego na raty podniesie koszty. Dlaczego na stropie ułożono tylko 10 cm izolacji? Skoro straty ciepła tą drogą były duże (to akurat nic dziwnego), to dlaczego ocieplać go do poziomu wyraźnie gorszego niż ściany? Powinien mieć lepszą izolacyjność. Pewnie skończy się kiedyś na dociepleniu dachu lub ułożeniu kolejnej warstwy styropianu lub wełny na stropie.
-
Widziałem, że jest w tym miejscu. Chodzi mi jednak o dodanie drugiego. To niewielki koszt, a bez drugiego śrubunku trudno będie cokolwiek zdemontowa lub dokręci w tej dotychczas zrobionej części. Po dodaniu śrubunku całą tę grupę można wymontować. Natomiast dodanie zaworu odcinającego za filtrem skośnym ułatwi jego oczyszczanie. To zaś trzeba robi co pewien czas.
-
W tym miejscu, za zaworem skośnym, warto dać zawór odcinający i śrubunek. Dopiero za nimi cokolwiek innego - przejście na PEX, rozgałęzienie na poszczegółne pomieszczenia itd. Dzięki temu będzie można bez probllemu oczyszczać zawór skośny bez spuszczania wody z reszty instalacji. Oraz rozebrać lub wymienić jakiś element z tej dotychczas zmontowanej grupy bez rozbierania czegokolwiek innego.