-
Posty
1 492 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
50
Wszystko napisane przez Leszek4
-
Chcesz, żeby myśliwi polowali na twojej działce?
Leszek4 odpisał retrofood w kategorii Gorące debaty
Yhym. Skoro „lokalny”, to na pewno pamiętasz jego nazwisko. Tym bardziej biznes, jaki na tych głupich ekologach miał ukręcić. Ile płacił? Te komórki, to wydziały/referaty wykonujące w urzędach zadania gminy z zakresu ekologii i ochrony środowiska (decyzje nt. wycinki drzew, kontrola gospodarki odpadami itd.) i naprawdę nie przyszłoby mi do głowy, by je powiązać z protestami ekologów. Skoro w lasach są złodzieje, to Lasy Państwowe mogą szabrować - na to bym nie wpadł. A nie ma większego szabrownika od LP. Kpina polega na tym, że robi to w majestacie prawa. Czyje to pieniądze? - Nasze wspólne. Nasz skarb narodowy. Żyją z jego szabrunku. Czytałeś w ogóle moje dane powyżej? To proste. To same Lasy Państwowe i Zakłady Usług Leśnych (pracownicy i ich rodziny itd.) robiły ten szum. Ale znowu przekręcasz, bo nie chodziło o sprywatyzowanie lasów, tylko o odebranie im części zysków, by nie mieli czym się dzielić. Zmanipulowano opinię publiczną, wkroczyło opozycyjne wtedy PiS i zostało po staremu. No to średnia zarobków jest tam wyższa niż w górnictwie (10 tys. zł!). Jest się o co bić. Jest sens wciskania kitów ludowi nt. "przekupnych" ekologów. I jest git! 26 tys. pracowników LP plus ich rodziny, do tego 4 tys. ZUL-ów (nie wiem ilu tam jest pracowników, bo to różnej wielkości firmy) zrobiły swoje – wodę w mózgach co niektórych. I dalej rżną lasy, puszcze, a wdzięczny, „świadomy” lud bije w ekologów. Piękna kraj. -
Chcesz, żeby myśliwi polowali na twojej działce?
Leszek4 odpisał retrofood w kategorii Gorące debaty
Są. Zwłaszcza teraz. Internet ich zarówno wykreował, jak i pokazał. Tak, charytatywnie działają i dokładają własnego grosza, poświęcają też swój czas. Ale nagonka na nich, choć robiona w prastary, nudny sposób, nadal się sprawdza. Skutecznie odwraca uwagę od szabrowania dóbr publicznych. Naszych! Ekolodzy nie doją cycka budżetu. Lasy go szabrują. Poczuj tę różnicę nim podniesiesz kolejny zarzut w stosunku do uczciwych ludzi. Zgaduję: Soros? -
Chcesz, żeby myśliwi polowali na twojej działce?
Leszek4 odpisał retrofood w kategorii Gorące debaty
Widziałem ten filmik. Manipulacja. O każdym taki można nakręcić, bo nie padła nawet nazwa tej rzekomej organizacji ekologicznej. Komu się chciało? - zapytasz. Ano temu, kto ma interes w tym, by nadal po cichu kręcić ten biznes, a ekologów uniewiarygodnić. Zobacz, o jakich mówimy pieniądzach: w ub. r. Lasy Państwowe miały przychody ok. 7,5 mld zł! Z czego 90% ze sprzedaży drewna! Połowa tych pieniędzy idzie na administrację. A na ochronę i hodowlę lasów... 13%! To jest państwo w państwie. Ludzie, którzy korzystają z nieswojej własności i która została im powierzona w naszym, Polaków imieniu, dorabiają się tam fortun. Wtórują im Zakłady Usług Leśnych. Prywatne firmy zajmujące się głównie wycinką na zlecenie LP. Masz teraz jakiś nowym pomysł na wystrzelenie jakiejś grupy w kosmos? -
Chcesz, żeby myśliwi polowali na twojej działce?
Leszek4 odpisał retrofood w kategorii Gorące debaty
No właśnie wędkarze, choć ich „broń” jest nieco mniej niebezpieczna, nie mają prawa używać jej w prywatnym stawie. Przy okazji: widziałeś kiedyś wędkarzy, którzy po zrobieniu sobie fotki z rybą wypuszczają ją do wody? No to pokaż mi teraz takiego jednego myśliwego. Natomiast Lasy Państwowe, które zawiadują naszym wspólnym dobrem narodowym, są w naszej puszczy potrzebne mniej więcej tak, jak lis w kurniku. I dobrze, że ekolodzy ich oprotestowują. Ta banda połowę swoich kosztów przeznacza na administrację. Zarobki tuż za pracownikami KGHM (średnio 10 tys. zł brutto/m-c), a do tego na jeden hektar lasu przypada ich trzynastu, gdzie np. w Szwecji czterech. Czujesz bluesa? A skoro pomieszałeś ekologów i kasę, to akurat jest dokładnie tak, że to dla lasów Państwowych Puszcza Białowieska (i lasy w ogóle)jest lukratywnym biznesem. -
Chcesz, żeby myśliwi polowali na twojej działce?
Leszek4 odpisał retrofood w kategorii Gorące debaty
A co ma ekolog do prawa własności?! Jeśli już kogoś wysyłać w kosmos, to raczej myśliwych i ich sprzymierzeńców. Bo ja np. sobie nie życzę, by biegali po moim terenie. I to niezależnie od tego czy mnie o tym łaskawie powiadomili i czy mają ze sobą dubeltówki, czy kapiszonowce. Nie. I tłumaczyć się z powodów odmowy nie muszę, ani słuchać o jakimś hejcie. Tak działa prawo własności w państwie prawa. Inną rzeczą jest, czy my jeszcze w takim żyjemy... A tak na marginesie: myślistwo, to dzisiaj barbarzyństwo. Zabijanie dla satysfakcji, a nie dla zdobycia pożywienia. Za chwilę pewnie dowiem się, że zwierzyna to jest z myślistwa, a ryby z rybołówstwa. -
Mam prośbę kochanie, wz. z tym, że zabroniłem Igusi sprzątania (no wiesz, potem żylaki i szorstkie dłonie), mogłabyś przejąć te prace? Dzięks za brzózkę. O niczym bardziej nie marzę. Co do uprawy truskawek. Właśnie zjadłem kilka. Zostawiłem Ci też trochę. Są też jagody goji i maliny.
-
Wszystkie przewody przymocowane na "słowo honoru", a neutralny to już w ogóle. L3 wsadzony przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, więc i tu mocowanie na "słowo harcerza". To Ci jakiś zenek montował? Nie odłączając przewodów, odkręć całkiem ten zacisk mocujący kabel. Ułóż kabel, wkładając go pod ten zacisk i przykręć. Jeśli któryś z przewodów się wypnie, to dobrze - słabo trzymał. Przykręcisz go ponownie. Na koniec założysz pokrywkę i gites.
-
Nie ma czegoś takiego, jak obowiązkowa gwarancja. To raczej dobra wola producenta/usługodawcy. Rodzaj polisy ubezpieczeniowej. A Ty opisałeś zawarcie takiej umowy, która jest skuteczna. Inną sprawą jest zgodność wykonanej usługi z umową/prawem budowlanym.
-
Rychtyk kaleka. "Idę" zapalić za Twe płuca. A tak w ogóle, to wielkie pozdrowienia (stary zdechlaku ). Wypiję browara, który ani Tobie, ani mnie nie pomoże. Ale da mi przez chwilę poczucie szczęścia.
-
Nie żądaj wysiłku. Napij się ze mną, kaleko.
-
Kabel do ziemi, przewód do wnętrz. Ide dalej piwkować. Chodzi o osłonę przewodów.
-
Liście to są śmieci. A dokładniej - są to odpady komunalne, tzw. "zielone" (jak np. trawa), i podlegają selektywnej zbiórce. To tak w kwestii myślenia...
-
Nie lubię kiedy narzekasz, że tak rzadko piję. A co do tego badyla posadzonego pod elewacją. Nie było przypadkiem sadzonki brzozy? A myślisz, że skąd zdjęcie było zrobione?
-
Masz wentylację grawitacyjną, a więc ciągle zasysane jest powietrze z zewnątrz. A wilgotność powietrza w środku jest zależna przede wszystkim od stopnia wilgotności tego na zewnątrz. Ogrzewanie nie nadąży wysuszyć tego powietrza, a i tak oddychacie, gotujecie i używacie pralki (które produkują dodatkową parę wodną). Ech, gdybyś miał wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła, to pewnie pytałbyś już jaki nawilżacz powietrza tutaj polecają. Skoro zauważyłeś zależność, że wilgotność w domu zawsze jest niższa niż na dworze, to znaczy, że możesz sobie spokojnie otworzyć browara i zapomnieć o tym higrometrze, bo on z kolei wpływa bardzo źle na Twoje ciśnienie. Grzybka nie wyhodujesz, ale jak nie przestaniesz się przejmować, to wrzody na pewno. PS A jak przyjdą mrozy i wilgotność na dworze spadnie do 20%, to pewnie będziesz kombinował, że w domu masz za mało, bo najlepiej jak jest min. 40...
-
Nie znasz jeszcze Baśki. Ta niepozorna kałuża, to fosa przygotowana dla mnie. Wiesz ilu facetów na świecie zginęło w paszczy krokodyla pod pozorem wypadku? A tam dalej ma takie strome schody, jakbym jakimś cudem uszedł temu, co pływa w kałuży. O! Takie właśnie miałem wrażenie.
-
Albo coś nie teges z tym chodnikiem, albo wczoraj było za dużo piwa, bo jakoś zemdliło mnie, kiedym nań zerknął. A ten staw na wlocie? Nie chwaliłaś się, że będziesz robić oczko. A tak w ogóle, to jest całkiem fajnie. Wrzuć jeszcze fotkę zrobioną w kierunku domu. Masz już jakiś podjazd do drzwi wejściowych?
-
Strona zimna dla tych pomieszczeń (kuchnia/salon) zaczyna się poniżej styropianu w ich podłodze. I wielkie G z tego, jeśli obłoży sufit garażu, pod którym zbierze się rosa, a mostek termiczny idący po ścianach fundamentowych, przez strop garażu, nie zostanie odcięty jak należy. A o tym, że wiąże się to prawdopodobnie z obniżeniem wysokości całego parteru już napisałem - "coś za coś" - do rozważenia. Okładanie czymkolwiek sufitu w garażu byłoby ostatnim nad czym poleciłbym koledze rozmyślanie.
-
Święta racja. Bo z żyrafą jest jak z coltem u rewolwerowca. Fachman musi się z nią zżyć. A że początkujący żyrafmeni kupują tanie-aledobre, to i potem zmagają się z ciężkim kurest*em, które po 20 minutach pracy powoduje, że żyrafmen zaczyna bardziej stawiać na możliwość jej utrzymania, niż na jakość. Nie żebym doświadczał tego osobiście, ale mam pracowników, którzy nawet stiukują...
-
Uważam, że okładanie czymkolwiek sufitu w tym garażu nie ma większego sensu. Aby odciąć to co jest powyżej (kuchnia/salon) od chłodu z ziemi (garaż i fundamenty) sens ma położenie styropianu na podłogach kuchni/salonu. Zwłaszcza, że i tak chcesz rozkuwać posadzki. Rozważyłbym metodę "coś za coś". W sensie, że skoro wysokość pomieszczeń masz teraz 2,62, to zastanowiłbym się nad podniesieniem posadzki na rzecz zmniejszenia wysokości pomieszczeń do np. 2,55 m, by wstawić tam materiał izolacyjny o jak największej skuteczności.
-
Leszczyny... też bym wolał. Ino nie na działce 14-arowej z parterówką i b. gospodarczym. ... Młodzi mają to w głębokim poważaniu, to ja się będę przejmował? Jestem na wygwizdowie i niech cholery chociaż urosną na tyle, by nie wiało aż tak, jak nieraz potrafi. Na czwartej stronie świata zasadziłem jakiegoś bluszcza na płocie. No ale w rok nie chciał skubaniec urosnąć do moich oczekiwań. Takie małe, półmetrowe ....
-
Heniek, moim zdaniem miejsce za tym kolanem jest newralgiczne, bo wolno spływające wody z umywalki na parterze z dużym prawdopodobieństwem natykały się na pozostałe tam osady pobudowlane. A sporadycznie używana wanna na piętrze nie dała w końcu rady rozbijać narostów. Wiesz o czym piszę. Przy czym nie twierdzę, że mam absolutną rację, ale mam pewne doświadczenie w administrowaniu mieszkaniami komunalnymi, a nawet hotelem...
-
Bo nie bierzesz Heniu pod uwagę, że za kolanem może być już nalot osadów zmniejszających średnicę - to by tłumaczyło dlaczego problem pojawił się dopiero po 3 latach. Wkręt wwiercony w rurę wodną pp nie czekałby raczej tyle czasu. W każdym razie na jego miejscu rozkułbym do wysokości kielicha i poczekał aż żoncia wykąpie dla mnie ciało.
-
Ja mam z trzech stron thuje. Ale posadziłem rok przed tym, jak zacząłem interesować się budową. Potem doczytałem, że to obciach. No i ch*j. Nie wszystko musze mieć najlepsze.
-
I tu jest chyba sedno (wraz z tym, co napisał uroboros o podwiniętej uszczelce na kielichu od kanalizacji). Spuszczanie wody z wanny (gwałtowność strumienia wody, który wyhamowuje na załamaniu kolana), powoduje jej spiętrzanie, a jeśli uszczelka nie spełnia swojego zadania, to wypływa w szczelinę pomiędzy tynkiem a posadzką. Oczywiście możliwy jest każdy inny wariant, aczkolwiek mhtylowy jest dość ekstremalny, ale w budownictwie nie takie cuda ponoć widzieli.