Skocz do zawartości

Leszek4

Uczestnik
  • Posty

    1 492
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    50

Wszystko napisane przez Leszek4

  1. Do tego projekt i pozwolenie na budowę. A to kompetencja właściciela gruntu. Jeszcze kwestia ścieków. Jak tam ma dojechać szambiarka?
  2. Problem w tym, że najpierw Pani kupiła, a teraz dopiero zaczyna się przyglądać, co kupiła. Nawet nie wie Pani, czy droga jest uwzględniona w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Proszę w poniedziałek iść do gminy i dowiedzieć się. Teraz może Pani sprawdzić w BIP na stronie www gminy, czy jest dla tego terenu MPZP, a jeśli tak, to co tam przewiduje. Jak Pani nie potrafi, to dowie się Pani w poniedziałek. Droga zaznaczona w MPZP nie musi być własnością gminy. Przeczuwam, że to wszystko jest własnością skarbu państwa, w zasobie Agencji Nieruchomości Rolnych, i jest dużą działką rolną.
  3. Teraz wiesz dlaczego tak tanio. Ale masz argumenty do rozmów z wójtem. Gmina ma obowiązek odbioru odpadów komunalnych. Nie może nakazać Ci ich dowozić do drogi głównej z uwagi na nieprzejezdność własnych dróg. Obawiam się jednak, że teren pod "drogą" nie jest własnością gminy. Ustal czyją - od tego powinnaś zacząć. Jeśli nie jest, to problem pogłębia się, bo nie muszą jej potem remontować, ani odśnieżać.
  4. Kupowanie domu z sentymentów nie było dobrym krokiem. Ale do meritum: tu, na forum, na tym etapie niewiele się już dowiesz. Musisz iść (nie pisać) do gminy i przedstawić problem. Zapytaj też, biorąc ze sobą te fotki, jak chcą realizować odbiór odpadów z Twojej posesji, bo wywoźnik będzie miał problem. Idź też do burmistrza, wójta. Ew. pismo napiszesz później. Teraz tak: ta droga wymaga co najmniej wykorytowania (wybranie ładowarko-koparką) na głębokość 40-50 cm. Szerokość drogi 3 m. Wybraną ziemię trzeba będzie raczej wywieźć. Czasem można sprzedać. W dziurę wstawić krawężniki , wsypać i ubić tłuczeń. To minimum . Zawsze będzie można potem ułożyć na tym kostkę brukową. Kalkulacja (z grubsza): 300m x 3m =900 m.kw. x 100zł=90 tys. zł. Tyle szacunkowo będzie kosztowało. Jeśli teren jest gminy, potrzebujesz pozwolenie. Opowiedz o tym wójtowi. Za rok wybory. Będzie bardziej skory do pomocy. PS. Lepiej chyba wydać 90 tys. na drogę, którą ci potem odśnieży gmina, niż na terenówki.
  5. Mąż wraca do domu lekko niewyraźny: - Piłeś? - No coś ty, ani kropelki. - Przecież widzę, że ledwie stoisz na nogach. Przyznaj się. Piłeś? - Nie piłem. - To powiedz Gibraltar. - Eeee... No dobra, piłem.
  6. Sarkazm. Zakładasz, że zechciałby podyskutować na twoim poziomie na trzeźwo?
  7. „Amerykańskie badania” mają to do siebie, że zlecają je lobbujący producenci – nowocześni oligarchowie. Najczęściej. Bo trzeba by odsiać wyniki tych zleconych przez prywatnych gigantów od rządowych, a zwłaszcza międzynarodowych. Niskopłożący się dym widzimy i nie potrzebujemy do tego naukowców. Natomiast nie widzimy na co dzień problemu samochodowych silników (w mniejszych miejscowościach). Raczej czytamy o nich, niż doświadczamy. Nowoczesna oligarchia polega na wyprodukowaniu czegoś z jednym parametrem lepszym od konkurencji i wprowadzeniu tego do przepisów krajowych. Tak się wycina konkurencję. W białych kołnierzykach. A ja nie potrzebuję badań i opowieści o dymiących rurach aut, by móc się powkurwi*ć na żółto-rudy dym z kominów sąsiadów. I czarny śnieg. PS. Może ktoś zamieścić fotkę komina z pracującym kotłem węglowym w piątej klasie? Bo u mnie dookoła same "diesle"
  8. To oczywiste. Zawsze, jak czułem się zagrożony w lesie, dzwoniłem po policję. A ta zawsze ochoczo przyjeżdżała pod wskazany adres. Wszyscy powinniśmy też spełniać nasz obywatelski obowiązek i zgłaszać, jak widzimy kogoś w lesie z psem bez kagańca.
  9. Tak. I dlatego u nas problem ten pojawia się w listopadzie. Wtedy przesiadamy się z rowerów do aut.
  10. Bo Ty nie czytasz tylko piszesz. Znaczy, pleciesz. Spróbuj coś skumać z #54, #55 i #58.
  11. To jest kociołek z otwartą komorą spalania... No i moc od 7 kW. Cukierku, pytaj instalatora o moce zaczynające się od 2 kW
  12. To jest kamienica, a ten kociołek pewnie musi się zmieścić w tych 56 m2, więc 2-funkcyjny będzie OK. Teraz moc. Chodzi o to, że mając przewymiarowany mocowo kociołek za ścianą, nie tylko zapłacisz więcej za gaz, ale może Ci przeszkadzać tzw. "taktowanie" (załączy się cholerstwo 200 razy na dobę i którejś nocy ogarnie Cię wkurw). Niech instalator sam zaproponuje coś. Junkers ma też takie mniejsze. Powiedz, że chcesz najmniejszy, a przed decyzją wrzuć tutaj co to jest.
  13. Sąsiedzi będą zadowoleni, bo ci nad Tobą będą mieli teraz fajne ogrzewanie podłogowe, a obok ścienne. Ten Twój instalator to chyba elektryk też. Jest dobry. W ściemnianiu. Wrzuca Ci kosztowny kocioł o przesadzonej z pewnością mocy, której istotna część będzie regularnie szła w komin. On tego nie zapłaci. Dom, w którym ogrzewam jakieś 186 m2, ma kociołek 1,9-12 kW. Na Twoje 56 m2, nawet słabo ocieplone, to i tak byłoby za dużo. Pamiętaj, dolna moc jest do ogrzewania domu, górna do ciepłej wody. Kocioł pewnie wybrałaś, ale z zapłatą czekasz na instalację. Zatrzymaj to i ponownie rozważ wybór. Zwrócił, zwrócił. Chcesz powiedzieć, że 7 kW do ogrzania 56 m2, to ten standard?
  14. Zgoda. Ale ew. prywatyzacja musiałaby pociągnąć za sobą zmiany legislacyjne. A przykładów dobrego gospodarowania mamy wiele. Nie musimy się trzymać tak uwielbianego przez zwolenników "dobrej zmiany" bolszewizmu. Norwegia, gdzie lasy w 80% są prywatne, a turysta ma dostęp do 100%. Podaję za pol-nor.com: Prawa i obowiązki turysty Każdy w Norwegii ma prawo dostępu do dowolnego miejsca na terenie całego kraju; początkowo było to prawo zwyczajowe, ale obecnie jest ustanowione jako prawo dostępu (nor. allemannsretten). Warto pamiętać, że prawo to opiera się na zasadach poszanowania przyrody, a turyści muszą zawsze okazywać szacunek rolnikom i właścicielom oraz innym użytkownikom, są też zobowiązani dbać o środowisko. Turysta może poruszać się wszędzie na terenach otwartych, może także na jedną noc rozbić namiot lub spać pod gołym niebem w dowolnym miejscu. Chcąc rozbić namiot na dłużej należy poprosić o zgodę właściciela terenu. Na terenie Parku panuje zakaz śmiecenia, śmieci należy wyrzucać w miejscach do tego przeznaczonych (są one oznaczone). Nie wolno rozpalać ognisk na terenach zalesionych i w pobliżu terenów zalesionych w okresie od 15 kwietnia do 15 września. Można zbierać owoce leśnie, grzyby, kwiaty.
  15. Nie rozróżniasz pojęć. Jak z wydziałami ekologii w gminach, które wg Ciebie miały przykuwać się do drzew. Lasy Państwowe, to nie są świerki, jodły, dęby i buki, tylko pseudoprzedsiębiorstwo państwowe, które ma tymi lasami administrować. Ekolodzy protestują p-ko temu, jak to „administrowanie” przez zatrudnionych tam wygląda. Niemal całe dochody LP pochodzą z wycinki drzew. Połowa idzie na pensje, a na ochronę lasów 13%. Ludzi zatrudnionych na 1 ha lasu jest aż 13, w Szwecji czterech. Masakrują Puszczę Białowieską, jakby to był ich przydomowy zagajnik z witkami wierzby. Jednocześnie uruchamiają program budownictwa domów drewnianych pod wynajem. Myślisz, że drewno kupią w Chinach? A o cenę drewna, to się nie martw, bo likwidacja Lasów Państwowych mogłaby spowodować jedynie jej obniżkę, a budżetowi państwa przynieść dodatkowe dochody (a więc odciążenie nas-podatników). I nie chodzi o oddanie własności lasów prywatnym podmiotom, tylko o zmianę podmiotu zarządzającego nimi w naszym imieniu, który w zamian za częściową eksploatację miałby obowiązek ochrony lasów i odprowadzania określonej daniny do budżetu. Aczkolwiek samej prywatyzacji lasów też nie uznawałbym za zło. To też można mądrze zrobić z korzyścią dla przyrody. W takiej Norwegii, z tego co pamiętam, to państwowych lasów jest jedynie jakieś 10%.
  16. Nie wytrzymałem. to że LP łamią prawo jest tematem postępowania Komisji Europejskiej. Struktury, o której przynależność walczyła cała ówczesna Polska. To nie jest własność LP, lecz nasza - Polaków. I to Polacy wchodzą na SWÓJ teren, by go bronić przed uzurpatorami władzy absolutnej. A, chodzi im tylko o to, by wstrzymać dewastację puszczy do czasu rozstrzygnięcia przez sąd europejski. I chwała im za to. Bronią naszego ogródka przed złoczyńcami. I bardzo Cię proszę, abyś jeszcze raz przewertował swoje rozumienie prawa własności.
  17. A wiesz, że jak pisałem o "rysiu", to zastanawiałem się, czy nie napisać z dużej litery? No i potem naszło mnie, że przecież Rysie występują dość powszechnie, więc moje info o "jego zauważeniu" musiało wzbudzić politowanie. Sprawdziłem. No i wyszło, że kapitan Żbik. Świetna uwaga, Arturze! „Wiatrołom i kornik są instrumentami przyrody, przy pomocy których przekształca ona niestabilny las gospodarczy w stabilny las naturalny” – pierwszy dyrektor parku Las Bawarski, Hans Bibelriether. A prawie pół wieku zmagań o kornika i wiatrołomy w Lesie Bawarskim opisał w książce "Zostawić przyrodę przyrodzie". Ale to Niemiec! A oni zabili nam żubra! www.dw.com: Geograf, biolog i leśnik Hans Bibelriether (urodzony w 1933 roku w Spiegelau) kierował Parkiem Narodowym Lasu Bawarskiego od 1969 do 1998 roku. W 1999 roku był prezesem Federacji Parków Przyrodniczych i Narodowych Europy (a wcześniej, w latach 1984-95 jej wiceprezesem i sekretarzem generalnym) oraz prezesem jej niemieckiej sekcji (1991-96), a także wiceprezesem Komisji Parków Narodowych przy Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody IUCN (1986-94).
  18. Nie dało mi spokoju. Haha. Nie chodziło o rysia, a o Żbiki!
  19. A tak w ogóle, to przyroda pięknie się rozprawia z dyrdymałami leśników, że bez wycinki drzew puszczę zjedzą kroniki, a bez myśliwych wyginie zwierzyna. Tej ostatniej znacznie lepiej idzie po Czarnobylu, który przepędził jednych i drugich. Ostatnio zauważono nawet rysia. A tu coś sprzed 2 lat. Czarnobyl
  20. Jak ja. Jedyne, z którymi nie mam większego problemu, by uśmiercić, to muchy plujki i komarzyce. Czasem osa czy szerszeń, jak się wprowadzą bez zameldowania. Nawet pająki chwytam i wypuszczam, choć się ich raczej brzydzę. Każdy żyje tylko raz. One też. Trochę filozoficzne, ale już tak mam. A filmiki z ubojni, to dla mnie horror. Wolę wierzyć, że mięso rośnie w marketowych lodówkach.
  21. Ależ szanuję. Dlatego proszę, abyś pokazał choć jedną taką "komórkę ekologiczną", o której napisałeś poniżej. Bo te komórki są powoływane w celu realizacji zadań gmin z zakresu ochrony środowiska, w tym pozwoleń na wycinkę drzew. A nie do protestowania. To dość oczywiste. Tak samo jak to, że nie robisz tego dla przyjemności. Jak będę mieszkał w lesie i sarny zaczną mi wpierdzielać kapustę na uprawianej przeze mnie polance, to będę jadł bigos z sarniną. Z dzikiem też. A umorduję tyle ile potrzebuję.
  22. Tak się miało, że ta kilkudziesięciotysięczna grupa spowodowała, że Lasów Państwowych nikt nie ruszył, a jej banialuki ludziska powtarzają do dzisiaj. Dobrze Ci to napisał Retro. Naprawdę interesujące są te Twoje "obserwacje na swoim terenie". Uszanuj jednak moją inteligencję i przynajmniej mi nie opowiadaj, że pracownicy wydziału urzędu gminy/starostwa wydający w imieniu wójta/burmistrza/prezydenta/starosty decyzje ws. zgody na wycinkę drzew potem do tych drzew się przykuwali by protestować. I jeszcze jedno: to my wchodzimy do domu zwierząt. Las jest ich. I było git, jeśli wchodziliśmy tam, by upolować dla siebie jedzenie czy ubranie. Kiedy wchodzimy by se pozabijać, to budzi to mój wewnętrzny sprzeciw. I nie usprawiedliwia mi tego fakt, że w rzeźniach ginie znacznie więcej istnień.
×
×
  • Utwórz nowe...