Skocz do zawartości

mój wymarzony domek


Recommended Posts

Dnia 14.12.2016 o 20:20, gawel napisał:


Sory Basia ale kto Cię namówił na taki dziwny kran w łazience icon_eek.gif , wygląda trochę jak złamany penis no ciekaw jestem i jednocześnie się boję jakie będą kurki icon_confused.gif

Sama się namówiłam, lubię kształty falliczne, ale nie mów o tym nikomu :icon_razz: I czemu Ty się boisz o kurki w mojej łazience? Ciekawe. 

Link do komentarza

Też się czepiasz?:scratching:O czym mam myśleć szorując blat? I czemu mam go szorować? Przecież ta umywalka jest dość szeroka. Jutro będę na budowie , to zmierzę.

 

Teraz małe aktualności. Wczoraj wpadł Pasza i rozkręcił mi szafę biblioteczną. Jutro będzie wielkie przewożenie.Jakoś mi łatwiej tak w odcinkach, na raty.

Link do komentarza

Do ogrodników.

Kolejna kwestia do rozważenia. Gromadzę kompost. Segreguję od dawien dawna wszystko, co się da, ale od niedawna zaczęłam gromadzić kompost na użytek własny. I tak się zastanawiam, czy to ma teraz sens. Gromadzę w domu, na budowę wożę. Kompostownika nie mam,  składuję w jednym miejscu. Żadnych bakterii startowych nie wpakowałam, nie przykrywam też tego gromadzonego skarbu. Pasza miał mi zbić kompostownik z palet, ale na razie nie było kiedy. Może jak wróci w styczniu, to będzie okoliczność. A może lepiej kupić taki gotowy zamykany? Ma ktoś doświadczenie w tym zakresie? I skoro, póki co go nie mam, to jest sens o tej porze gromadzić te obierki wszelakie? Czy raczej sobie odpuścić?

Link do komentarza

Wg mnie zbieraj, przyda się.A że teraz na zimę to nic.Będzie wiosną więcej.

Wiele lat odpadki organiczne zbierałem osobno,urosła z tego spora górka.

Nie mam kompostownika,wszystko leży "na kupie" tylko 2 razy do roku łopatą przerzucam wszystko tak że to co było na górze jest na dole i odwrotnie.

Oczywiście mam taki zakątek że górka nie rzuca się w oczy.

Link do komentarza

swego czasu miałem taki zbijany z desek - działał

potem zanabyłem taki plastikowy - działał do 1 opróżnienia potem Teściu go na druty związał bo mnie cierpliwości zbrakło - 2 opróżnianie było jego ostatnim 

potem zanabyłem bęben od pralki ładowanej od góry - w sumie też działa jeszcze go kulam po podwórku

w tym samym czasie żona dosłuchała w radiu i zanabyła worki - działa i chyba najlepiej

"gotuje" zawartość i po 2-3 miechach masz już czarnoziem ( bez dodatków ) warto rozkładać w miejscu użycia bo worki też szybko szlak trafia i się to rozsypuje w chwili podnoszenia

Link do komentarza

Nie wiem, jaka jest ta odległość od wody. Sprawdzę, jak będę na budowie.

Jeśli chodzi o kompostowanie, wyczytałam w informacji o workach zapodanych przez Orła, że należy je zapełniać przez tydzień. To jedna sprawa. A druga jest taka, że nie wiem, czy taki pojemnik na stałe nie jest dyskretniejszy wizualnie i zapachowo. 

Link do komentarza

Nie chodziło mi o wielokrotne używanie takiego worka kompostowego, tylko o estetykę. Jakoś nie wyobrażam sobie takich porozkładanych worków. Może jak ogród jest już zagospodarowany, zdeponowanie takowego pod jakimiś krzaczorami nie jest bardzo widoczne, ale u mnie? W zakładanym ogrodzie? Drażniłoby mnie niemiłosiernie. Kompostownik będzie w kącie działki. Jeszcze nie wiem, jaki. Idąc za radą Bustera gromadzę sobie materiał nadal.

 

Dnia 17.12.2016 o 11:04, animus napisał:

A z jakiej wysokości będzie lał twój fallusik  wodę 

hidra-gio-umywalka-stawi_88482.jpg

 

 

Fallusik, hmm, czy mi się wydaje, czy to lekko protekcjonalny ton Animusa? Będąc ostatnio na budowie zmierzyłam. Wysokość końca wylewki , nie fallusika, wynosi 18 cm. Doświadczenie pokaże, czy jest wystarczająca. W każdym razie w łazience na placu boju została umywalka kwadratowa, nie ta, którą określiliście mianem korytka.

 

 

Edytowano przez Baszka
powtórzenie wpisu (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Teraz o tym, co się działo ostatnio, czyli o przewiezieniu szafy bibliotecznej. Jak było z szafą sypialnianą, pisałam wcześniej. Obydwie szafy, choć różne w stylach, pochodzą z tego samego okresu i mają podobną konstrukcję. Ad rem. Pasza rozkręcił mi szafę i obiecał, że ją skręci. Zamówiłam zatem transport i zaczęłam pakować książki. Jakoś tak mam , że się  przywiązuję, do książek też. Jednakowoż z niektórych postanowiłam zrezygnować. Nie było to łatwe, bo książki lubię mieć, niczym wiewiórka orzeszki. Popakowałam je do toreb z Ikei. W ubiegłą sobotę przewiozłam lwią ich część wraz z szafą właściwą. Pozostała kwestia skręcenia szafy. Pasza miał to zrobić w też w sobotę, ale ponieważ nie mógł z powodu innego kończonego zlecenia ,umówiliśmy się na niedzielę rano. Niestety nic z tego spotkania rannego nie wyszło. Odbyło się ono ostatecznie wieczorem, gdy Pasza pozamykał inne sprawy. Jechaliśmy na budowę o 21 , bo  dopiero wówczas był gotowy. Mgła była nieprawdopodobna, ale moja desperacja jeszcze większa ( w poniedziałek Pasza wracał na Ukrainę i teoretycznie ma wrócić pod koniec stycznia, ale to tylko teoria ). Na szczęście cała akcja się dobrze skończyła. Skręcanie tej szafy okazało się łatwiejsze od poprzedniej. I teraz sobie czeka na zapakowanie książek. 

Jeszcze jedno , w nowej odsłonie nie widzę zdjęć wstawianych przez siebie, dlaczego? Te, które wstawiał Animus, są. 

 

Link do komentarza
Dnia 17.12.2016 o 07:41, Baszka napisał:

Nie chcę hodować"kupy" kompostowej. Stąd moje pytanie o pojemnik . Mógłby się Zielony Ogródek wypowiedzieć, jaki lepszy. W każdym razie kupiłam stosowny pojemnik do domu.

Szwagier ma od kilku lat kompostownik plastykowy, trój- czy też cztero- segmentowy (nie pamietam) i sobie chwali. Tyle, że regularnie stosuje jakiś aktywator do bio przerobu masy bo jak twierdzi, inaczej by się nie wyrobił, jego pojemność przekraczałby wielokrotnie. O szczególy nie pytałem, gdyż w mieście odpadki wyrzucam, a na wsi mam zmontowany ze starych, betonowych słupków ogrodzeniowych, z którymi nie było co robić. Ułożyłem więc kojec o pojemności kilku metrów sześciennych i wszystko się tam mieści, nawet jesienne liście.

Link do komentarza

Spałam wczoraj na budowie. Może powinnam już mówić w domku. Ale domek kojarzy mi się z ciepłem, a u mnie kriokomora. Jak przyjechałam , okazało się , że jest 5 stopni. Lubię chłód, ale taki to nawet dla mnie nie jest komfortem. Zaczęłam intensywnie palić. Temperatura zaczęła rosnąć. W pewnym momencie górna płyta była czerwonawa, tak się rozgrzała. Obudziłam się w nocy przed 3. Dokarmiłam kozę. I zaczęłam wtedy myśleć o PeZecie. Dlaczego? Sama nie wiem. Przypomniało mi się, jak onegdaj, dawno temu, przeczytałam w pezetowym dzienniku , jakiś historyczny wpis o tym, że ma zimno i spalił wszystko , co mógł. Animus na tę okoliczność chciał przedsięwziąć wtedy jakąś akcję. Kiedy to wówczas czytałam, myślałam o drewnie , które się poniewierało u mnie na budowie, a z którego lwiej części w efekcie skorzystali przypadkowi ludzie i tak mi wpadło do głowy, że gdyby się dało zrobić taką wędrówkę pomiędzy czasem przeszłym, teraźniejszym i przyszłym, to ja bym to drewno PeZetowi podarowała. Tak sugestywnie o tym zimnie napisał. I to mi się w nocy przypomniało.

Dziś też będę tu spać. Palę ciągle, zatem temperatura jest hmm, złamana. Ale na upalną noc nie liczę, bo na zewnątrz koło godziny 20 było -6 stopni, . Niebo jest cudownie wygwieżdżone, więc pewnie będzie jeszcze zimnie. Opuściłam na tę okoliczność rolety i chcę wierzyć, że dzięki temu jest cieplej.

Kompost gromadzę. Muszę się rozejrzeć za jakimś stosownym pojemnikiem. Przemawia do mnie jednak taki egzemplarz zamykany.

 

Link do komentarza
Dnia 29.12.2016 o 21:58, Baszka napisał:

Spałam wczoraj na budowie. ... kriokomora. Jak przyjechałam , okazało się , że jest 5 stopni. Lubię chłód, ale taki to nawet dla mnie nie jest komfortem. Zaczęłam intensywnie palić. Temperatura zaczęła rosnąć. W pewnym momencie górna płyta była czerwonawa, tak się rozgrzała. Obudziłam się w nocy przed 3. Dokarmiłam kozę. I zaczęłam wtedy myśleć o PeZecie. Dlaczego? Sama nie wiem. Przypomniało mi się, jak onegdaj, dawno temu, przeczytałam w pezetowym dzienniku , jakiś historyczny wpis o tym, że ma zimno i spalił wszystko , co mógł. Animus na tę okoliczność chciał przedsięwziąć wtedy jakąś akcję.(...)

Dziś też będę tu spać. Palę ciągle, zatem temperatura jest hmm, złamana. Ale na upalną noc nie liczę, bo na zewnątrz koło godziny 20 było -6 stopni, . Niebo jest cudownie wygwieżdżone, więc pewnie będzie jeszcze zimnie. Opuściłam na tę okoliczność rolety i chcę wierzyć, że dzięki temu jest cieplej.

He he. :) Moje gratulacje, nocujesz już u siebie.

Ja nadal przerabiam temat podgrzewania domu. Co roku, jak się okazuje również i w tym, muszę znikać na dłużej. W efekcie pojawiam się co około tydzień i muszę w dobę odbudować temperaturę. Startuję zwykle ostatnio od +8stC, a wieczorem mam około 16stC. Ale, ale... wspomagam się prądem, inaczej nie dałbym rady, bo drewno za wolno oddaje kalorie wodzie.

W okresach gdy na zewnątrz jest nie mniej niż +5 absolutnie wskazany jest montaż pompy ciepła powietrze-woda. Gdybym miał wolne 7tys, zrobiłbym to, bo wtedy cały X, kawałek XI, kawałek III i IV masz tanie ciepło, zwraca się bezobsługowością i wygodą.

A! I II taryfa prądowa plus grzałka 3x2kW

Link do komentarza
28 minut temu, PeZet napisał:

W efekcie pojawiam się co około tydzień i muszę w dobę odbudować temperaturę. Startuję zwykle ostatnio od +8stC, a wieczorem mam około 16stC.

Rozumiem sytuację, ale takie schładzanie domu nie jest dla niego zdrowe. Przy spadku temperatury wilgoć z powietrza się skrapla i może spowodować zawilgotnienie. Niby to się później wysuszy, ale pewnej degradacji już się nie cofnie. Oczywiście to nie jest to duże zjawisko, ale gdy tak się dzieje zbyt często to może mieć znaczenie.

Podobna sytuacja może wystąpić, gdy w domu jest zimno a w łazience weźmie się gorący prysznic, wtedy skrapla się woda w nie małej ilości na zimnych ścianach i innych miejscach, dlatego tak ważna jest skuteczna wentylacja.

Link do komentarza
7 minut temu, Brum napisał:

Rozumiem sytuację, ale takie schładzanie domu nie jest dla niego zdrowe. Przy spadku temperatury wilgoć z powietrza się skrapla i może spowodować zawilgotnienie. Niby to się później wysuszy, ale pewnej degradacji już się nie cofnie. Oczywiście to nie jest to duże zjawisko, ale gdy tak się dzieje zbyt często to może mieć znaczenie.

To jest teoria, słuszna zresztą, ale w praktyce, przeważnie jest to rzecz bez znaczenia.  Jeśli nie zostawia się domu zaparowanego szczególnie.

Otóż mam u siebie miernik wilgotności względnej powietrza, a prowadzę podobny tryb życia, czyli okresy kiedy przyjeżdżam i grzeję przeplatają się z takimi, kiedy temperatura w domu spada do kilku stopni.  Oczywiście, nie jest miło siedzieć i czekać aż temperatura wzrośnie, jednak jak mus to mus. Wracając jednak do rzeczy. Kiedy robi się cieplej, już przy plus kilkunastu stopniach miernik sygnalizuje spadek wilgotności powietrza poniżej 20%.  Co to oznacza? Ano to jedynie, że wilgoci w powietrzu jest bardzo mało. Więc i przy temperaturze 8 stopni nic się praktycznie nie skropli. Czyli przed wyjazdem wystarczy przewietrzyć pomieszczenia i można się nie martwić. Jesli na zewnątrz nie skrapla się nic w okolicach zera, to i w domu się nie skropli, gdyż tam nie ma wiecej wilgoci.

Link do komentarza
25 minut temu, retrofood napisał:

To jest teoria, słuszna zresztą, ale w praktyce, przeważnie jest to rzecz bez znaczenia.  Jeśli nie zostawia się domu zaparowanego szczególnie.

Masz rację, to co napisałem jest przesadzone, ale warto o tym pamiętać i wiedzieć jakie zjawiska się dzieją wokół nas.

Jeśli zanim schłodziłeś miałeś wilgotność powyżej 20% to co się stało z tą wilgotnością, że po schłodzeniu i ogrzaniu jest mniej? 

W pomieszczeniu szybko ogrzewanym maleje relatywna czyli względna wilgotność (taką pokazuje higrometr) ponieważ podnosi się temperatura powietrza a ilość wilgotności w powietrzu dużo wolniej się zwiększa (pobiera się z murów, ludzi i całego otoczenia). 

Rzeczywiście dobrym pomysłem jest skuteczne wietrzenie domu i wpuszczenie do środka zimnego i suchego powietrza z zewnątrz jak się wie, że i tak dom się schłodzi.

Niezbyt miłe jest też to, że trzeba później siedzieć w tak suchym domu, 20% to bardzo mało.

Link do komentarza
1 godzinę temu, Brum napisał:

Przy spadku temperatury wilgoć z powietrza się skrapla i może spowodować zawilgotnienie.

Jest raczej odwrotnie:  punktem odniesienia dla wilgotności jest zimna chałupa, a nie nagrzana. Większość czasu w domu jest zimno i nie ma w nim nikogo, kto by podnosił wilgotność powietrza.

Dom cały czas utrzymuje stałą wilgotność i okazjonalnie jest podgrzewany do 20 stopni. Nie ma się co wykraplać, raczej jest za sucho.

Edytowano przez PeZet
"ma" (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
2 godziny temu, Brum napisał:

Jak nie ma oddychających i parujących ludzi, nikt się nie myje :P nikt nie zmywa naczyń, nikt nie robi prania to rzeczywiście może być sucho ;)

Wszystkie te sprawy mają miejsce, a raczej miewają 2 dni na 9 i najczęściej w niewielkim składzie. Działa wentylacja grawitacyjna. Kominek jak w nim palę, to zasysa, mimo doprowadzenia powietrza z zewnątrz, bo nie jest hermetyczny :)

Obawiałem się tego, o czym piszesz.  Na szczęście problemu nie ma.

Higrometr?

Mam jakiś taki wskaźnik razem z termometrem za 5.50zł. Przez okrągły rok pokazuje między 40 a 70 zależnie od pogody i tego czy leży na oknie, czy na podłodze, czy obok mokrej deski. A zazwyczaj stoi na 50.

Edytowano przez PeZet (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
11 minut temu, PeZet napisał:

Mam jakiś taki wskaźnik razem z termometrem za 5.50zł. Przez okrągły rok pokazuje między 40 a 70 zależnie od pogody i tego czy leży na oknie, czy na podłodze, czy obok mokrej deski. A zazwyczaj stoi na 50.

Wilgotność podawana przez higrometr jest relatywna, na parapecie jest chłodniej, więc wskazania są zawyżone. U siebie mam tak samo, termometr (in/out) z higrometrem. Temperaturę ma włączoną na zewnątrz, ale wiem, że wilgotność w tym miejscu zawyża :)

Między 40 a 60% to najlepiej dla człowieka, ale jak serio kosztował 5,50zł to ja bym mu nie ufał :)

Link do komentarza
Dnia 16.12.2016 o 21:16, Baszka napisał:

Do ogrodników.

Kolejna kwestia do rozważenia. Gromadzę kompost. Segreguję od dawien dawna wszystko, co się da, ale od niedawna zaczęłam gromadzić kompost na użytek własny. I tak się zastanawiam, czy to ma teraz sens. Gromadzę w domu, na budowę wożę. Kompostownika nie mam,  składuję w jednym miejscu. Żadnych bakterii startowych nie wpakowałam, nie przykrywam też tego gromadzonego skarbu. Pasza miał mi zbić kompostownik z palet, ale na razie nie było kiedy. Może jak wróci w styczniu, to będzie okoliczność. A może lepiej kupić taki gotowy zamykany? Ma ktoś doświadczenie w tym zakresie? I skoro, póki co go nie mam, to jest sens o tej porze gromadzić te obierki wszelakie? Czy raczej sobie odpuścić?

Ja mam z palet zbity..

Jak nie miałem prawie zwierząt to było ok - na spód dałem pocięte gałązki a po 3 latach czarnoziem istny - ale mało! 3x mniej niż początkowa objętość - ale do doniczki super.

A teraz mam zoo i ta Spółka zoo mi wszystko wyjada - nie ma szans by coś "swieżego" się w kompoście uchowało.

Z resztą niby co ? Co roślinne to kozy zeżrą, co nie roślinne zeżrą koty, a co nie zjedzą te dwa gatunki to zeżre pieso-kombajn "Gracja" model 2007 - ostatnio przeskoczyła i zeżarła spleśniałe ogórki kiszone i grejpfruta.. ja nie wiem co ona ma za żołądek i tak już 10 lat..

Link do komentarza
6 godzin temu, Draagon napisał:

 

A teraz mam zoo i ta Spółka zoo mi wszystko wyjada - nie ma szans by coś "swieżego" się w kompoście uchowało.

Z resztą niby co ? Co roślinne to kozy zeżrą, co nie roślinne zeżrą koty, a co nie zjedzą te dwa gatunki to zeżre pieso-kombajn "Gracja" model 2007 - ostatnio przeskoczyła i zeżarła spleśniałe ogórki kiszone i grejpfruta.. ja nie wiem co ona ma za żołądek i tak już 10 lat..

:icon_biggrin:

Link do komentarza
9 godzin temu, Draagon napisał:

Z resztą niby co ? Co roślinne to kozy zeżrą, co nie roślinne zeżrą koty, a co nie zjedzą te dwa gatunki to zeżre pieso-kombajn "Gracja" model 2007 - ostatnio przeskoczyła i zeżarła spleśniałe ogórki kiszone i grejpfruta.. ja nie wiem co ona ma za żołądek i tak już 10 lat..

:takaemotka:

Jak to? Może przechodzi na modny ostatnio tryb odżywiania wege...

Kudłacze potrafią zaskakiwać. Mój pies ostatnio delektował się kapustą białą. A starszy z kotów uwielbia moje zupy. Nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby chodziło o taki rosół czy żurek, ale on lubi też te robione bez mięsnego wywaru. Onegdaj dziecię stwierdziło, że powinnam się cieszyć z posiadania kota, bo to jedyna istota, która lubi moje zupy. Kłamał bezczelnie, ale tak sobie myślę, że to jednak komplement dla zup, bo kot jest wybredny.

A Ty się Draagonie ciesz, że masz taki przemiał i obieg zamknięty. W końcu planowałeś gospodarstwo ekologiczne :D.

Wczytałam się w dyskusję między Brumem ( miło Cię powitać w moim dzienniku :icon_biggrin:) a PeZetem. 

I pokrzepienie znalazłam w wypowiedzi Retro:

Dnia 2.01.2017 o 12:14, retrofood napisał:

To jest teoria, słuszna zresztą, ale w praktyce, przeważnie jest to rzecz bez znaczenia.  Jeśli nie zostawia się domu zaparowanego szczególnie.

Tak właśnie działam. Nie zaparowuję szczególnie.

Link do komentarza
Dnia 2.01.2017 o 16:29, Brum napisał:

Wilgotność podawana przez higrometr (...)  jak serio kosztował 5,50zł to ja bym mu nie ufał :)

Przypomniałem sobie, więc jeszcze jedno zdanie o higrometrze: kupowałem w casto, obejrzałem wszystkie za 5,50zł i wybrałem ten, który wskazywał średnią wilgotność ze wszystkich. Więc jest skalibrowany i można mu wierzyć. Ha! :D

Prawie.

Link do komentarza

Nijakich mierników nie mam. Gotuję krótko, jedynie wodę grzałką. Jeśli chodzi o mycie, to podłączony jest tylko bidet. Zatem myję w nim wszystko, co potrzebne. Zważywszy temperaturę ,  w tempie zdecydowanie przekraczającym zwyczajny czas mycia. Wietrzę, jak na zewnątrz jest przyjemnie sucho. Czuję to bez przyrządów. Nie gotuję tam. Mam wprawdzie dwupalnikową kuchenkę elektryczną , która bywa nieoceniona w czasach remontu, czy wakacji, ale świadomie jej nie przewiozłam do domku, by nie kusiła. Chodzi o czas. Gotowanie troszkę trwa. Do tego mycie naczyń w warunkach jak wyżej też trwa i to znacznie dłużej niż w domu, a ja mam tam co robić. Może jak będę mieć wolne i zjadę tam na dłużej, to przemyślę. Za to zdarzyło mi się zjeść coś przywiezionego i zagrzanego na kozie.

 

Dnia 2.01.2017 o 11:24, PeZet napisał:

He he. :) Moje gratulacje, nocujesz już u siebie.

Dziękuję :icon_biggrin:, przy okazji nadmieniam, że pierwsze nocowanie było już daaawno temu. W wakacje spałam regularnie, jesienią też. 

5 minut temu, PeZet napisał:

Przypomniałem sobie, więc jeszcze jedno zdanie o higrometrze: kupowałem w casto, obejrzałem wszystkie za 5,50zł i wybrałem ten, który wskazywał średnią wilgotność ze wszystkich. Więc jest skalibrowany i można mu wierzyć. Ha! :D

Prawie.

To może sobie powinnam taki nabyć? Tak żeby wiedzieć. Tyle dla wiedzy mogę zainwestować bez bólu.

Dnia 2.01.2017 o 11:59, Brum napisał:

 schładzanie domu nie jest dla niego zdrowe. 

No właśnie. Zaczęłam się zastanawiać nad moją instalacją grzewczą. Czy jej nie szkodzi to niegrzanie? I co z wodą? Był taki moment w ubiegłym tygodniu, że przestała mi lecieć woda. Zajęłam się czym innym, a po pewnym czasie, jak sprawdziłam , już była. A nie było wtedy jeszcze takich mrozów, jakie zapowiadają na teraz, tylko -8.

Link do komentarza

Z innej beczki. Z uwagi na aurę postanowiłam korzystać z garażu w sposób, do jakiego de facto został  stworzony. Panowie od przewozu biblioteki , ułożyli mi odpowiednio deski tarasowe, ja uporządkowałam kubły z farbami, cement i te inne różności i postanowiłam odpalić pilota. Otworzyłam bramę , zamknęłam i  zachwycona, że się udało, poszłam układać książki. Dwie godziny później okazało się , że brama jest otwarta. Wprawdzie nic się nie stało ( poza znakomitym przewietrzeniem garażu :D) , ale zaniepokoił mnie fakt, że ten pilot taki czuły i tak gwałtownie reaguje. Musiałam go niechcący nacisnąć przy odkładaniu. Macie jakiś patent na taką okoliczność ? 

Link do komentarza
9 minut temu, Baszka napisał:

Ty to Busterku zadajesz trudne pytania. Nie wiem. Może mam, a może nie. Każda brama ma taki patent? Jak to cudo wygląda i gdzie tego szukać? Jak tam zajadę, to się rozejrzę.

Nie wiem czy każda ma ale wg mnie powinna mieć. W mojej (teraz już byłej) bramie była .Był to bolec umieszczony z boku, nisko chyba w pierwszym najniższym segmencie (bo chyba piszemy o bramie segmentowej).Bolec wsuwało się w futrynę i można było iść spać będąc pewnym że brama jest zamknięta.

Link do komentarza

Właśnie sobie coś przypomniałam. Przy ostatnich porządkach znalazłam cebule kwiatowe, które się  onegdaj zawieruszyły podczas akcji sadzenia. I nie wiem, co z nimi zrobić. Mam obawy, że jak nie zrobię nic, to po prostu uschną. Pomyślałam o wsadzeniu ich do doniczek, tak tymczasowo. Jest to dobry pomysł? Czy lepiej do gruntu, jak zima sobie pójdzie precz?

I skoro jesteśmy przy temacie roślinnym. Dostałam kiedyś od Prezia nasiona pięknej rośliny. Miałam je wyziębić. Zważywszy temperaturę, w jakiej rezydują, można przypuszczać , że są wyziębione dogłębnie. Ale czy rzeczywiście? I co dalej z nimi zrobić? Pokazuję je, obok lawenda, intensywnie fioletowa, jeszcze mocniej pachnąca. Jak przeżyje zimę, umrę z zachwytu. Na zdjęciu jakaś niebieskawa. Nasionka obok lawendy.

IMG_0505.JPG

Link do komentarza
8 godzin temu, Baszka napisał:

Zaczęłam się zastanawiać nad moją instalacją grzewczą. Czy jej nie szkodzi to niegrzanie? I co z wodą? Był taki moment w ubiegłym tygodniu, że przestała mi lecieć woda. Zajęłam się czym innym, a po pewnym czasie, jak sprawdziłam , już była. A nie było wtedy jeszcze takich mrozów, jakie zapowiadają na teraz, tylko -8.

Noc się nie stanie, dom bedzie stał nadal, tylko rury mogą popękać te metalowe są bardziej podatne, tworzywo więcej znosi, ale zawory rozrywa pęczniejący lód.

Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Byłam w domku. Ku mojemu zdziwieniu temperatura nie spadła, to znaczy w salonie jest nadal 6 stopni. Nieco chłodniej, bo 3,5 w kotłowni. Chciałam uruchomić kocioł, ale mi się nie udało. Pokazał się jakiś komunikat o kodzie błędu. Podejrzewam, że to kwestia ciśnienia wody. Muszę się skontaktować z wykonawcą lub serwisantem. Muszę tym bardziej, że jutro upływa termin, w którym powinnam się zmieścić z jakimś przeglądem do roku od uruchomienia. Cudem zajrzałam w te papiery. Szkoda, że nie wcześniej. Mam nadzieję, że uda mi się kogoś jutro ściągnąć.

Jeśli chodzi o wodę właściwą, to ciągle jest. Nie wiem, czy będzie jutro, bo jak byłam , to temperatura zewnętrzna wynosiła -18 stopni koło godziny 19. Podejrzewam, że w nocy może być jeszcze chłodniej.

Pooglądałam dokładnie bramę garażową. Nie widzę żadnego patentu, o którym pisał Buster. Wklejam zdjęcie boku bramy.

Byłabym zapomniała o pewnej niespodziance. Pług jak jechał i odśnieżał, wjechał do mnie na posesję i uprzejmie zostawił mi kupę śniegu :icon_evil:. Muszę dopaść pługowego i poinformować, że bywam tam i to nie jest najlepszy pomysł.

IMG_0684.JPG

2 godziny temu, animus napisał:

 ale zawory rozrywa pęczniejący lód.

Mówimy o których zaworach?

2 godziny temu, PeZet napisał:

Zasadź wszystko, niech rośnie. 

Zasadzę, tylko jeszcze nie wiem, gdzie. Czy wpakować cebule do doniczki? Czy czekać wiosny? Ile czasu wytrzymują cebule niewkopane do gruntu? Ogrodnicy! Proszę nie spać :icon_biggrin:

Link do komentarza
30 minut temu, Baszka napisał:

 

Pooglądałam dokładnie bramę garażową. Nie widzę żadnego patentu, o którym pisał Buster. Wklejam zdjęcie boku bramy.

IMG_0684.JPG

 

To nie wiem,pisałem o mojej bramie sprzed lat,może potem wymyślono coś innego

Ale coś powinno być wg mnie żeby nie pójść spać z otwartą bramą garażową.

Link do komentarza
Dnia 2.01.2017 o 11:24, PeZet napisał:

W okresach gdy na zewnątrz jest nie mniej niż +5 absolutnie wskazany jest montaż pompy ciepła powietrze-woda. Gdybym miał wolne 7tys, zrobiłbym to, bo wtedy cały X, kawałek XI, kawałek III i IV masz tanie ciepło, zwraca się bezobsługowością i wygodą.

A! I II taryfa prądowa plus grzałka 3x2kW

Czy możesz rozwinąć temat. to ciekawe, ale jaka pompa ciepła kosztuje 7 tys.? I co z ta taryfą II ?

Link do komentarza
Dnia 6.01.2017 o 20:54, Baszka napisał:

Byłabym zapomniała o pewnej niespodziance. Pług jak jechał i odśnieżał, wjechał do mnie na posesję i uprzejmie zostawił mi kupę śniegu :icon_evil:. Muszę dopaść pługowego i poinformować, że bywam tam i to nie jest najlepszy pomysł.

 

i zaś nawiązanie do małego domku w Karkonoszach  znaczy przyrychtuj łopatę najlepiej taką aluminiową z Biedronki więcej wytrzymuje to i pługowego może wytrzyma.

nie zapomnę jak ścigałem pług po wsi i wtajemniczałem operatora w arkana pracy od tamtej pory nie muszę już przekopywać zaspy w bramie .

Link do komentarza
Dnia 6.01.2017 o 20:54, Baszka napisał:

Byłam w domku.Pooglądałam dokładnie bramę garażową. Nie widzę żadnego patentu, o którym pisał Buster. 

Podaj producenta, nazwę bramy garażowej. 

Poczytaj instrukcję jak nie wyrzuciłaś. 

Dnia 6.01.2017 o 20:54, Baszka napisał:

Mówimy o których zaworach?

Każdy, napełniony wodą, czy to bateria na ścianie, umywalce, czy zaworek pod zlewem.Jak zamarznie rozsadzi nawet ceramikę miskę klozetową itd.. Też o takich i o rurach stalowych miedzianych i innych.Sola ma już to

 

Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Wczoraj przybył instalator, zasilił kocioł jakąś pompą i wlał wodę w obieg. Jutro wkleję zdjęcia tego cuda. W każdym razie razie temperatura zaczęła rosnąć. Jeśli chodzi o inercję, to rzeczywiście niczego nie urywa, ale o tym pisaliście mi dawno temu, natomiast jeśli chodzi o komfort odczuwania, to coś pięknego. Zgadzam się z PeZetem, że podłogówka to cud fizyki. Nawiasem chyba zdążyłam w ostatniej chwili z tym odpaleniem przed większymi problemami. Wczoraj temperatura w salonie wynosiła 5 stopni, a w kotłowni 1. Instalator ustawił temperaturę pomieszczeń na 23 stopnie, ale zmniejszyłam do 18.

Ciekawostka. Jak zaczął chodzić kocioł, przestałam mieć wodę. Dlaczego? Myślałam, że instalator zakręcił, ale zaprzeczył.Czy to kolejna rzecz skopana na mojej budowie? Jutro mają być . Musiałabym sobie przygotować zestaw "mądrych" pytań. A tak serio, to co powinnam wiedzieć na temat działania kotła? Chodzi mi o jakieś praktyczne informacje.

Animusie, brama jest firmy Normstahl, ale nazwy nie pamiętam. Jak znajdę, napiszę.

Orle, trzeba brać życie z dobrej strony, nieprawdaż?

Ten pługowy, cymbał jeden,  zafundował mi godzinę fitnessu na świeżym powietrzu :icon_biggrin:.Tym samym zrobił mi zaprawę przed dzisiejszymi nartami. Wprawdzie inne grupy mięśni pracują, ale trudno, trzeba się cieszyć i tak. A łopatę sobie kupię.  Wnioskuję, że Twoja odegrała niemałą rolę w uświadomieniu pługowego :icon_biggrin:.

Link do komentarza
1 godzinę temu, Baszka napisał:

Wnioskuję, że Twoja odegrała niemałą rolę w uświadomieniu pługowego :icon_biggrin:.

no bezpośredniego udziału w negocjacjach nie brała , ale niemo - niewzywana - stać może na widoku - niczym niemy świadek negocjacji z reedukacją .

A mały domek w Karkonoszach jest ogólnie dostępny , może Ten mój pługowy go wcześniej słyszał . :D

Link do komentarza
Dnia 8.01.2017 o 00:59, zenek napisał:

Czy możesz rozwinąć temat. to ciekawe, ale jaka pompa ciepła kosztuje 7 tys.? I co z ta taryfą II ?

Pompa Meeting 7kW na portalu aukcyjnym, o niej myślę.

A II-ga taryfa potrzebna jest po to, by na ile się da wycisnąć z prądu jak najwięcej oszczędności i prądem ekonomicznie i oszczędnie grzać się do jak najgłębszej mroźności się da. Tutaj teoretyzuję tylko, bom tego nie liczył, ale pompa zachowuje swoją oszczędność do około +5stC, a potem na II taryfie można jeszcze zagarnąć kilka dni po kosztach konkurencyjnych. Oczywista mnie łatwo tak pisać, bo mam w głowie, że u mnie nie ma gazu. Nie wiem jak wypada porównanie: ogrzewania pompą kontra ogrzewanie gazem.

Edytowano przez PeZet
literufka (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Pługowy na razie schodzi na drugi plan, łopata na trzeci, a na pierwszy wysuwa się ogrzewanie. Wczoraj wieczorem temperatura w salonie wynosiła 9 stopni. Po wejściu do domu odczuwałam wyraźnie przyjemne ciepło. Dziś się trochę zaniepokoiłam. Temperatura wynosi tyle samo, za to nie czułam już tego "uderzenia"ciepła. Być może wynika to z faktu, że wczoraj na dworze był siarczysty mróz, a dziś kiedy byłam tylko -6. W każdym razie przez dwa dni kocioł zużył 25 m gazu. Instalator wpadł i wypadł. Stwierdził, że rurki z obiegu powrotnego są zimne, co świadczy o tym, że wszystko się musi jeszcze nagrzać. Mam wrażenie, że w ubiegłym roku przy pierwszym uruchomieniu jakoś to szybciej poszło. I było wyraźnie cieplej. 

W dalszym ciągu nie mam wody. Niby nie jest zakręcona, a nie leci. Głupio brzmi: woda leci:icon_biggrin:. Przestała lecieć po tym, jak instalator uruchomił kocioł. Wcześniej była i w spłuczce i w bidecie. Co się mogło stać? Nagle zamarzła w ciągu dnia?

 

Link do komentarza

Nie wiem, czy mam odpowietrzniki na rozdzielaczu. Jak takie cudo wygląda? Mogę zrobić jutro zdjęcia, tylko napisz dokładnie czego. 

Pojechałam dziś sprawdzić temperaturę. Kocioł chodzi, ale temperatura podniosła się w ciągu doby o 2 stopnie. Nie mam zielonego pojęcia o tempie wzrostu temperatury, ale wydaje mi się na chłopski rozum, że jest to stanowczo zbyt wolno. Nie wiem, na ile wpływ ma temperatura zewnętrzna. Jest ciągle -16.  Woda w dalszym ciągu nie leci.

Link do komentarza
6 minut temu, Baszka napisał:

 

Pojechałam dziś sprawdzić temperaturę. Kocioł chodzi, ale temperatura podniosła się w ciągu doby o 2 stopnie. Nie mam zielonego pojęcia o tempie wzrostu temperatury, ale wydaje mi się na chłopski rozum, że jest to stanowczo zbyt wolno. Nie wiem, na ile wpływ ma temperatura zewnętrzna. Jest ciągle -16.  

A jaką temperaturę masz teraz w domu?
Ja bym nie stresował się tak małym wg Ciebie przyrostem temperatury.Temperatura zewnętrzna ma duży wpływ na tą w środku.Kilka dni na rozgrzanie tych kilkuset ton to wcale nie za dużo.
Nie zdziw się też że gdyby temp na zewnątrz podniosła się nagle o kilka stopni a Ty nadal będziesz mieć zimno.Bezwładność cieplna domu jest duża.Takie jest moje zdanie,mieszkańca domu średnio ocieplonego :)

Dzieciaki wprowadzili się do domu rok temu.Domu dobrze ocieplonego i zima wtedy była łagodna.I też dziwili się że kocioł grzeje i grzeje a jest zimno.W końcu nagrzał się.

Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Szukasz sprawdzonej agencji nieruchomości? 🏡 Agencja Kenig to profesjonalizm, zaangażowanie i kompleksowa obsługa. Zajmujemy się sprzedażą, wynajmem i zakupem nieruchomości, oferując pełne wsparcie na każdym etapie – od przygotowania oferty po finalizację transakcji. Zaufaj ekspertom, którzy zadbają o Twoje potrzeby! Skontaktuj się z nami już dziś i przekonaj się, jak łatwe mogą być sprawy związane z nieruchomościami. agencja nieruchomości bielsko-biała
    • Renowacyjną malowałem kiedyś sufit w swojej kuchni, bez jego mycia. Czyli na osadzony tłuszcz i wszystkie syfy jakie są możliwe. I pokryła wszystko, trzymała się też przez dwa lata, bo tyle tam jeszcze mieszkałem. Ale jej cena wynosiła co najmniej 5 razy więcej niż zwykłej farby. Nie wiem jak jest teraz, bo od kilku lat jestem nieczynny i nie znam sytuacji bieżącej na rynku. Może ktoś się odezwie i mnie poprawi.   PS. To było w wieżowcu, 8 piętro.  Krajobraz na Twoich fotkach toczka w toczkę jak u mnie. i po lewej i ten siwy na wprost. al. Jana Pawła II
    • Tak przyznaje Racja tak było   Brak dostępu, balkon na piętrze, nie wychylę się na tyle by coś tam podziałać, ledwo odmalowałem pionową powierzchnię pomiędzy moim sufitem a podłożem balkonu piętro wyżej   Rozejrzę się, a może jakiś sprecyzowany pomysł ?   Co do uszkodzenia, podejrzewam że jak zacznę to usuwać to zejdzie mi cała warstwa tej emalii ftalowej, więc gładź na nowo ( tym razem rozejrzę się nad zewnętrzną ) i potem zamiast ftalowej tylko ta renowacyjna byłaby odpowiednia do pomalowania ?
    • Czyli (na szczęście oprócz farby) zastosowałeś materiały i technologię do robót wnętrzowych, a nie na zewnątrz.     To raczej nie farba, a gładź wymywana spod farby.     Każdy sposób na zabezpieczenie od wilgoci jest dobry. Można by nawet zmienić obróbki blacharskie krawędzi, aby uniemożliwić dostęp wody.     Musisz po prostu skierować wylot powietrza tak, aby nie trafiało na powierzchnię malowaną. Bo to nie tylko temperatura, ale i wilgoć. Trzeba zamontować jakąś osłonę, owiewkę czy coś w tym rodzaju.  A czym naprawić... Ja kiedyś stosowałem do napraw farby renowacyjne. Są bardzo drogie, ale skuteczne. Tylko nie można ich kłaść na powierzchnie złuszczające się.
    • Witam, opisze swój problem: Sufit na balkonie zaczął z czasem mocno się łuszczyć ( blok z lat 70 ) jako że długie szukanie fachowca do odnowienia nie przyniosło rezultatu ( w 95% rozmów słyszałem że za mała "robota" ) postanowiłem jako laik sam się tym zająć, po pierwsze skrobanie, po drugie gruntowanie, potem gotowa gładź szpachlowa Śmig S-50, szlifowanie i ponowne gruntowanie, całość pomalowana farbą fasadową śnieżka, efekt był zadowalający do pierwszego deszczu, gdzie krople trafiając na krawędź sufitu delikatnie rozpuszczały farbę i gładź brudząc cały balkon na biało, pomysł na naprawę to pomalowanie pasa zewnętrznego sufitu farbą ftalową Nobiles która została polecona w markecie budowlanym, efekt wizualny troszeczkę ucierpiał z powodu błyszczącego pasa, ale na brudzenie pomogło doskonale.... do czasu montażu klimatyzacji, po miesiącu używania stało się coś takiego jak na zdjęciu poniżej - podejrzewam że wylot ciepłego powietrza załatwił tą warstwę i pytanie następujące, jak to naprawić i zabezpieczyć na przyszłość
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...