Skocz do zawartości

Dziennik PeZeta


Recommended Posts

Cytat

uhu
poczucie humoru u Kolegi,
niespotykane
dzień dzisiejszy przejdzie do historii, jako dzień, w którym animus zażartował
warto zapamiętać tę datę, zaraz po tej, kiedy to Wałęsa skalał przez płot i tej od lądowania na księżycu

niemniej wiesz o co chodzi


Barbossa nie przesadzaj :krzeslo:
Przecież to stal więc dobrze przewodzi ciepło. Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Zapociło mi się drewno i zaczęło pleśnieć. Myślałem, że we wiatrołapie to wentylacja jest, a tu okazuje się, że niekoniecznie. Najpierw zobaczyłem wykwity - pierścienie w okolicach kory - na kilku kawałkach. Wywaliłem na dwór. Osika mi pleśniec zaczęła, pod korą baaardzo mokra była.

Wniosek: Wszystko wymaga swego. Nawet szczapy.

I rodzi się pytanie, czy to co porąbałem, a co leży przed domem ułożone dosyć starannie, w trzech rzędach tworząc z grubsza klocek około 3m3 to się nie zapoci tam w samym środeczku.

Wiem juz teraz czemu widzę u ludzi na podwórkach góry drewna, rzucone ot, tak. Myślałem - 'Mogliby, kurna, poukładać elegancko...' A to, panie, nie z lenistwa...

Noż po prostu...
Link do komentarza
Cytat

I rodzi się pytanie, czy to co porąbałem, a co leży przed domem ułożone dosyć starannie, w trzech rzędach tworząc z grubsza klocek około 3m3 to się nie zapoci tam w samym środeczku.

Wiem juz teraz czemu widzę u ludzi na podwórkach góry drewna, rzucone ot, tak. Myślałem - 'Mogliby, kurna, poukładać elegancko...' A to, panie, nie z lenistwa...

Noż po prostu...



Ano skoro żeś pojąłeś to sam już wiesz...
Ja swoją osikę rżnąłem w ubiegłym tygodniu. I rąbałem też.
A teraz leży niczym jakaś (teoretycznie) porzucona pod gołym niebem... icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Zapociło mi się drewno i zaczęło pleśnieć. Myślałem, że we wiatrołapie to wentylacja jest, a tu okazuje się, że niekoniecznie. Najpierw zobaczyłem wykwity - pierścienie w okolicach kory - na kilku kawałkach. Wywaliłem na dwór. Osika mi pleśniec zaczęła, pod korą baaardzo mokra była.

Wniosek: Wszystko wymaga swego. Nawet szczapy.

I rodzi się pytanie, czy to co porąbałem, a co leży przed domem ułożone dosyć starannie, w trzech rzędach tworząc z grubsza klocek około 3m3 to się nie zapoci tam w samym środeczku.

Wiem juz teraz czemu widzę u ludzi na podwórkach góry drewna, rzucone ot, tak. Myślałem - 'Mogliby, kurna, poukładać elegancko...' A to, panie, nie z lenistwa...

Noż po prostu...



A czy to ogień pogardzi zapleśniałym drewnem?
Przez jakiś czas pleśnieje potem proces powoli ustaje jak poziom wody w drewnie się zmniejsza . Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Wyschnie. Już widzę, że obsycha. A na mrozie to widzę, jakby szybciej schło.
Animus, za bardzo zapleśniałe drewno grzyb zmienia w próchno. Ale szczęściem nie po miesiącu. icon_smile.gif

Jeszcze z tydzień pochodzę koło tej mojej bryły i przerzucę wszystko na jedna górę.
Narazie mnie sie nie kce.

A i za drobno pociupałem.

teraz jak już tym suchym - spleśniałym palę, bom podłogę sąsiada przepalił, to widzę, że te duże kawały faaaajnie długo palą się. Normalnie za drobno porąbałem.

Gdzie ta zima, niech już przyjdzie.
Link do komentarza
Cytat

Wyschnie. Już widzę, że obsycha. A na mrozie to widzę, jakby szybciej schło.
Animus, za bardzo zapleśniałe drewno grzyb zmienia w próchno. Ale szczęściem nie po miesiącu. Array="" style="vertical-align:middle" Array border="0" alt="icon_smile.gif">

Jeszcze z tydzień pochodzę koło tej mojej bryły i przerzucę wszystko na jedna górę.
Narazie mnie sie nie kce.

A i za drobno pociupałem.

teraz jak już tym suchym - spleśniałym palę, bom podłogę sąsiada przepalił, to widzę, że te duże kawały faaaajnie długo palą się. Normalnie za drobno porąbałem.

Gdzie ta zima, niech już przyjdzie.



Wpakuj wszystko na poddasze rozrzuć po całości.

Ciskaj polanami z dołu w okno lukarny cyla chyba masz.
Możesz je otworzyć przed lub po wrzuceniu drewna . Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Tfu tfu... żebyś pękł... icon_mrgreen.gif Niech wcale nie przychodzi... icon_lol.gif




Cytat

Napisałem troszkę wrednie ale to przez to zdanie :



W odpowiedzi na tak żywiołowe protesty, sprostowanie czynię:
rozchodzi się mnie mianowicie o to, iżbym nie tyle zimy samej w sobie mroźnej śnieżnej oczekiwał,
co raczej zaawansowanego grudnia, stycznia albo może nawet i wręcz samego lutego.
W sensie takim, że nie mając akceleratora czasu, gdyby okazało się, że właśnie teraz mamy już,
o, dokładnie teraz taki 24 grudnia, albo koniec lutego, a tu panie ciągle ta kopa drewna leży,
a robota insza juz byłaby za mną, za nami, bliższa perpspektywa wiosny nagle by się objawiła,
natenczas z takiego podejścia sama korzyść natury komfortowej by wynikła.
Z tego też czekam tej zimy a jej wypatruję.




Link do komentarza
  • 3 miesiące temu...
  • 2 miesiące temu...
  • 3 tygodnie temu...
  • 1 miesiąc temu...
Bardzo dziękuję za życzenia, Daggulka. Miłe słowo o dzienniku nadaje sens jego istnieniu, Sorbek, Kachna. Znaczy są tacy, co go czytają, może nawet pomocnym dziennikiem on im jest, choć w zawieszeniu...
Afrodytaa, nie zaginąłem, ino nie mam o czym pisać. Ścianę ceglastą oczyściłem, szczeliny uzupełniłem i tyle. Nie dzieje się nic. NIC. Styropian leży na stropie.
Nic się nie dzieje.
Rano zrywam kwiatki mlecza, żeby się bydlę nie rozmnażało.
A poza tym - nic. Nic się nie dzieje kompletnie.
Chodzę dokoła chałupy i szukam gniazd os albo patrzę czy mi tynk od elewacji nie odpada.
A nie odpada. NIc sie nie dzieje.
A, i lubię odsuwać bramę i zasuwać. Powinienem ją pomalować, ale zrobię to później. Na zimę.
A teraz nic nie robię. I nic się nie dzieje.
Otwieram okna i zamykam, światło włączam i wyłączam. Wodę - puszczam z kranu, prysznica. Ciepłą... zimną... letnią... z mieszacza.
Fuga w kiblu na podłodze mnie wkurza, bo ma piaskowy kolor, a powinna mieć szary, bo ciągle jest szara.
Może jesienią gipsem zaciągnę sufit. Zastanawiam się czy najpierw zagruntować tynk na suficie. Chyba tak.
A poza tym - nihil novi.
Nie dzieje się nic.
Lato.
Wakacje.
W kontakcie mam elektryczną ubojnię much i komarów. Rano wyjmuję, wieczorem wkładam.
W domu mam 24 stopnie, gdybym miał pozamykane okna to pewnie byłoby ze 21, a gdybym pootwierał wszystkie otwory to pewnie i do 26 bym dociągnął. Lubię upały.
I tyle.
Wiosną wymieniłem klamkę w drzwiach wejściowych, bo stara się rozpadła.
Butlę z gazem wymieniłem - w ciągu dwóch lat trzykrotnie. Czy ja coś jem na ciepło, piję? Nieustannie.
Patrzę sobie na komin, że nie ma za nim pszczół. A były, kiedyś.
Drzewa rosną. Tu się dzieje.
Tak, drzewa rosną.
Ale poza tym, nic się nie dzieje.
Link do komentarza
PODSUMOWANIE SEZONU GRZEWCZEGO ZIMA 2011/2012
Jako że cały miniony sezon grzewczy przepilnowałem ogrzewając dom kozą o
mocy znamionowej 4,5kW, ku pamięci i dla wiedzy potomnych warto uczynić
drobne podsumowanie. Tym bardziej, że wyniki są zaskakujące.

OD WRZEŚNIA DO POŁOWY LISTOPADA 2011
Wejście na poddasze zasłaniam blatami z desek.
Dach jest wciąż nieocieplony.
Na ścianie zewn. 20cm styropianu, brak ocieplonego stropu, brak ocieplenia podłogi (wyłącznie chudy beton)
Kubatura parteru: 192m3
Powierzchnia: 64m2

Grzanie: Dogrzewanie ścinkami drewna i starymi stemplami
Ciepła woda: terma 50l

OD POŁOWY LISTOPADA 2011 DO POŁOWY LUTEGO 2012
Na podłodze poddasza ląduje niemal po całości 20cm styropianu jako
ocieplenie stropu - nie zdążyłem jesienią zrobić podłogi,
potem brakło kasy, potem brakło czasu, potem zapału, potem znowu kasy...
Styropian EPS100 Izolbet lambda 0,038
Dziury w ociepleniu uzupełniam zebranymi ścinkami pianki i kawałkami styropianu (miałem tego kilka worków, uzbierało się głównie podczas piankowania okien...)
Sień zostaje odcięta ciężkim wełnianym kilimem.
Pokój wschodni zostaje odcięty zasłonką. To najzimniejszy pokój w domu, do tego nad nim na poddaszu leżą łaty i kontrłaty, których nie przykryłem styropianem, bo niby jak.
Kupuję rolkę wełny w celu ogacenia termy, żeby mniej prądu żarła, ale nic z tym nie robię.
Temperatura w domu: 20-21stC

Grzanie:
Mokra brzoza, cięta w połowie listopada - około 3,5mp
Suszę ją przy kozie, ale efekt jest raczej w wymiarze estetycznym.
Awaryjnie czeka w kolejce jedna marna paleta mieszanki dębu i osiki - około 0,7mp. Sprzedawali to, dziady, z tekstem: 'bo to taki nasz metr sześcienny'. (Wynikła z tego telefoniczna awantura.) Drewno, cięte niecały rok wcześniej, wykorzystuję na rozpałkę.


OD POŁOWY LUTEGO 2012 DO KOŃCA SEZONU GRZEWCZEGO (1MAJA)
Patrzę na śnieg na dachu i widzę, że podtapia się tam, gdzie byle jak
ułożyłem styropian, czyli dokładnie nad stojącą na parterze kozą.
Rozkładam tam wełnę - 5m2 grubości 15cm. Rockwool Lambda 0,042

Dodatkowo robię coś, co warte jest polecenia innym na równi z Moose'owym
patentem ocieplenia domu sznurkiem (jakkolwiek jej genialny patent jest
bezapelacyjnie nie do pobicia): wieszam falbankę.

FALBANKA
Wizja lokalna: Koza stoi przy kominie. Grzeje. Nieopodal jest wyjście do holu
i ciepło zaiwania pod sufit i przez otwór do holu, a dalej do najzimniejszego
pokoju wschodniego oraz po schodach na poddasze.
I generalnie robi to górą.
Dodam, że drzwi brak, a nadproże jest pod samym sufitem, czyli mam dużą, wysoką dziurę, bo tak chciałem, nadal chcę, więc mam.
Okazuje się, że powieszenie tam falbanki, kawałka czegoś w rodzaju zasłony, zatrzymuje ruch powietrza.

Właśnie teraz, czyli w połowie lutego, kiedy kończy się brzoza, przez kilka dni termometr za oknem pokazuje minus dwadzieścia cztery stopnie Celsjusza. Pierwszy raz w życiu widzę coś takiego.
Drewno od ściemniaczy sezonuje się i czeka w kolejce, a ja przerzucam się na węgiel.
I zakładam drugą parę skarpet.

Temperatura w domu: zależy kiedy
W ciągu dnia: 19-20stC
Przed snem: 20-21stC
Po obudzeniu: 17-18, ale raz albo dwa było 16
… i zależy gdzie, bo w najzimniejszym okresie w najzimniejszym pokoju jest nie więcej niż 18stC, a chyba nie skłamię jak napiszę, że widziałem tam i 16.

Grzanie:
50kg węgla na około 4dni (średnio w opisywanym okresie)
Dąb i osika, ta od ściemniaczy.

WNIOSKI
Wychodzi na to, że od połowy lutego do końca kwietnia (jakoś tak) spalam około 750kg węgla. Nie pamiętam ile dokładnie kupiłem węgla, kupowałem workami, ale było tego z pewnością nie więcej niż 800kg. Niech będzie nawet 900kg, choć tyle nie było, no jak!
Ale niech będzie, że 900.

Jeżeli… z jednego kila węgla wyciśniemy 25MJ kaloryczności, czyli coś koło 7kWh, to jak nic w czasie kiedy rozgrzewałem kozę do czerwoności paląc węglem, chałupa przyjęła i oddała 6300kW ciepła.
A ile z tego poszło w komin?
Czyli na dobę jakieś 84kW.
Czyli...
Czyli 3,5kW na godzinę?

To niemożliwe! Za mało. Sam w to nie wierzę, sądzę, że źle liczę, ale nie wiem gdzie jest błąd.
Choć z drugiej strony… oznacza to konieczność dostarczenia 55W/m2 parteru. Czyli dosyć dużo, jak sądzę.

WNIOSKI DRUGIE
Rekuperacja jest bez sensu, w moim przypadku, rzecz jasna.
Albowiem grzyba w domu nie mam, wentylacja działa git - robiłem obrzęd gromniczy.
Poza sezonem grzewczym non-stop mam otwarte okna, a latem i drzwi. I nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. A i chłód latem w domu jest, jako żywo, czego dowodem pies, który w największe upały woli w domu siedzieć.
Tak więc co, mam wydać osiem tysięcy, żeby co - oszczędzić w sezonie grzewczym cztery stówy?

Tylko co zrobić jak zimą wyjadę na tydzień?
Jest kilka jeszcze pytań, o nich za chwilę.
Link do komentarza
PYTANIA
Mnożą się jak mlecz.

Nie potrzeba mi dużego pieca, już to wiem.
Drewnem palenie potrafi zmęczyć.
Węglem jest najtaniej i najłatwiej.
Można by powiedzieć: piec śmieciuch wstawię do kotłowni i problem z czapy.

Ale nie mam w kotłowni komina.
Sam z niego zrezygnowałem, więc architekt…tkkta (cholerna poprawność polityczna) go skreśliła, więc nie mam, bo nie chciałem, więc nie mam. I mała ta kotłownia się zrobiła, bo mi się lekuchno rozepchnęła łazienka. W kotłowni to miała być pralka.

Co mam zrobić?
Może śmieciuszka niewielkiego przytulić do komina w kuchni? To nieelegancko.
Garaż mam dostawić i w nim piec postawić?

Myślałem o kominku z płaszczem, ale w nim nie da rady palić węglem.
I co zrobić jak wyjadę w mróz na tydzień? Spuszczać wodę? Bez sensu.

Dalej, jak będę już miał kominek z płaszczem, bo go kupię, bo będę chciał, ale instalacji ogrzewania c.o. jeszcze nie będzie, to jak w nim palić, skoro w płaszczu nie będzie wody??? Da się? Ktoś wie?

Myślę też o piecu wolnostojącym i na drewno, i na węgiel, i ładnym, ale one drogie, aż płakać się chce.
Sam już nie wiem.


Animus, miło Cię widzieć. Jak Ty byś rozwiązał sprawę ogrzewania w mojej chałupie?

Piszcie, pomysły wrzucajcie, proszę, od pierwszego dnia budowy myślałem o sposobie ogrzewania i już wtedy nie wiedziałem jak problem rozwiązać. I właśnie się zbliża konieczność znalezienia odpowiedzi.

Prądem - odpada.
Kominek - nie da się węglem.
Śmieciuch - nie ma go gdzie wcisnąć.
Może pompa ciepła powietrze - woda i kominek bez płaszcza. Tylko ile to by kosztowało?
Ogrzewanie wodne podłogowena całym parterze, a góra - jak Bóg da, czyli... też tu parę pytań jest.
Link do komentarza
Węglem zresztą - też nie.
Strasznie brudzi.
Zamula komin.
Jest niebezpieczny z uwagi na tlenek, jak i temperaturę.

Drewnem - też nie.
Pleśnieje, jak coś nie tak.
Robactwo się w nim pleni,przenosi na drewno konstrukcyjne w domu - schody, więźbę - i zżera. icon_biggrin.gif
No i rąbać trzeba. I układać. Nosić.
Dużo miejsca zajmuje.

Gaz, olej - odpada.
Sieci brak. Miejsca na butlę, zbiornik brak.

Może zdążą wymyślić piece nuklearne. To by rozwiązało sprawę.


W sensie - domowe reaktory.
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Ja bym chciał zobaczyć to rozrysowane przynajmniej na jakimś szkicu naniesionym na rzut pomieszczenia. Tak aby było widać wzajemny układ rur oraz ich długość. Bo może się okazać, że chociażby robienie cyrkulacji całkiem mija się z celem, jeżeli odległości są małe.  W dużej mierze zgadzam się z Podczytywaczem, ale nie we wszystkim.  Rzeczywiście nie ma sensu komplikowanie ponad miarę. Zwykle im prościej, tym lepiej. Łatwiej potem wszystko ogarnąć i uniknąć błędów. Natomiast w większości sytuacji dawałbym jednak otulinę również na rury z zimną wodą. Bo bez niej z czasem potrafią się robić ciemne smugi na cienkiej warstwie tynku na rurach. Ponadto otulina zapewnia swego rodzaju dylatację pomiędzy rurą i tynkiem.  Natomiast co do średnicy rur, to zastosowanie np. PEX 20 mm ma jednak sens, nawet jeżeli na wyjściu ze zbiornika mamy króciec 1/2 cala. Po pierwsze, PEX ma tragicznie małe przekroje samych złączek. Przy PEX 16 mm faktyczny przelot zostaje mniej więcej grubości ołówka. Jeżeli mamy kilka takich zwężek poczynając od rozdzielacza to zaczyna się robić słabo. Można to w pewnym stopniu skompensować używając właśnie rur o większej średnicy. Do prysznica i wanny PEX 20 mm jest bardzo wskazany. Na ile ostatecznie różnica w ciśnieniu i przepływie wody będzie odczuwalna zależy zarówno od ciśnienia na początku układu jak i liczby złączek oraz długości rur. Ale żeby tu powiedzieć coś więcej jest potrzebny przynajmniej szkic sytuacyjny. 
    • W ścianie z g/k dałbym w otulinie.   Rozumiem, że w bruździe i ściana ma być oklejona płytą g/k... Tu będzie znikoma możliwość kondensacji, bo dostęp pary wodnej będzie minimalny...
    • Najwyraźniej jednak wentylacja nie jest wystarczająco skuteczna, skoro ościeżnica "puchnie" od wilgoci. Podejrzewam, że wentylator w łazience blokuje przepływ powietrza, gdy jest wyłączony. Tam powinna być założona powiększona kratka, tak aby powietrze mogło normalnie przepływać obok wentylatora. Podobne stosuje się do podłączenia okapów. Dlatego trzeba szukać ich jako kratek do okapów albo kratek podwójnych.   
    • No właśnie na wszystkich materiałach i filmach widziałem w otulinie dla zimnej wody, dlatego pytam. Zamówiłem otulinę 15/6 ale może i ta okazać się względnie duża, gdyż ta ścianka działowa jest bardzo chuda i nie chce w niej za bardzo bruzdować. A rury pex 16mm będą pod g-k(1.25cm) więc pytanie czy Ty byś dawał @podczytywacz? Dzięki za wcześniejszą wypowiedź.
    • Jeśli było impregnowane, to tak mocno nie nasiąknie wilgocią i nic specjalnego się nie stanie. Natomiast jeśli impregnowane nie było, to przy takiej pogodzie jak teraz trochę nasiąknie i w przypadku pokrycia dach, trzeba będzie zadbać o wietrzenie, aby wyschło. Co potrwa parę miesięcy.  Trwałych szkód być nie powinno, o ile drewno nie leży bezpośrednio na ziemi, albo nie jest szczelnie owinięte. Musi mieć dostęp powietrza i najlepiej przewiew. Mróz drewnu nie szkodzi, na odwrót. Spowalnia lub wstrzymuje procesy gnicia.
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...