Oglądałem fachowców w akcji przez kilka miesięcy. A potem spróbowałem zrobić sam w domu... Wygoniłem dzieci czym prędzej, żeby nie słyszały moich komentarzy. Mniej więcej po tygodniu zrozumiałem o co chodzi. Zrozumiałem - nie znaczy, że już mi się udawało. Tylko czasami. Teraz, po latach i tak potrzebuję kilku godzin, żeby wejść w te "ruchy rąk", które pozwalają pozostawiać warstwę nie za cienką i nie za gruba, nie ściągają poprzedniej i w ogóle, żeby to miało przyzwoity wygląd. Bo jak polowa szpachli jest potem do zeszlifowania to o kant d... można potłuc takie szpachlowanie. Po specjalistach nawet odkurzacz nie jest potrzebny.