Skocz do zawartości

Odchudzanie


Recommended Posts

Gość Leszek4
Dyskusja na poziomie karczemnym wydaje się nieunikniona…
Rozumiem zwolenników diet nieuznawanych przez Światową Organizację Zdrowia, bo diety takie są faktycznie skuteczne. Waga leci w dół. Ostatnio furorę wywołały diety niskowęglowodanowe. Badania renomowanych instytutów traktowane są przez zwolenników tych diet, jak zacofane banialuki starych pierdołów. Szkoda.
W Stanach Zjednoczonych diety niskowęglowodanowe, szczególnie dieta Atkinsa, zostały przyjęte początkowo bardzo entuzjastycznie, ale po początkowej fazie euforii i zainteresowania wiele osób porzuciło ten sposób odżywiania się, co spowodowało bankructwo firmy Atkins Nutritionals Inc, produkującej żywność niskowęglowodanową. Świat naukowy zdecydowanie opowiada się za zrównoważonymi dietami z większym udziałem węglowodanów, bo te są po prostu zdrowe.
Powstrzymam się od krytyki innych, a skupie jedynie na tym, co zalecają renomowane uczelnie i organizacje zdrowotne, bo chciałbym uniknąć dyskusji, na której nikt nie skorzysta, a i tak po jej zakończeniu strony przeciwne pozostaną w swoich okopach.
Ogólna zasada racjonalnej redukcji wagi jest taka, że dzienna wartość energetyczna pokarmów powinna wynosić w granicach 1000 do 1800 kilokalorii. Ilość pożywienia zawierająca mniej niż 1000 kilokalorii nie zapewnia zapotrzebowania na niezbędne składniki odżywcze i powoduje zbyt duże i gwałtowne zaburzenie metabolizmu. Stosowanie diety o kaloryczności około 1000 kilokalorii może wymagać uzupełnienia w postaci preparatów witaminowo–mineralnych.
Dietę taką ustalają lekarze-dietetycy indywidualnie, na podstawie długiego wywiadu z pacjentem. Chodzi o poznanie jego dotychczasowych błędów żywieniowych i trybu życia. Na tej podstawie układają tzw. indywidualny plan żywieniowy. To oczywiście kosztuje, ale poznając zasady, jakimi się kierują, można samemu dojść do podobnych wniosków i samodzielnie wdrożyć sobie taki sposób odżywiania. Chciałem w tym pomóc, ale co chwila dostaję jakąś torpedę z boku i dyskusja rozmywa się… Może tym razem się uda.

No i byłbym zapomniał! - Drogie Panie, życzę Wam, aby w Waszym życiu zawsze gościło słonko i omijały Was wszelkie zmartwienia, a zwłaszcza to związane z wagą Waszych uroczych ciał. :hug: Edytowano przez Leszek4 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Gość adiqq
Cytat

Tak w oderwaniu (choć nie całkiem) od tematu.

Wyniki badań naukowych, nawet prestiżowych "instancji", są zależne od tego, jaką tezę mają udowodnić, a tezę stawia fundator granta.

Nie oznacza to jednak, że są "kłamliwe". To działa na zasadzie; "traktor ma trzy koła dobre".



coś w tym stylu chciałem napisać - światu naukowemu nie zależy na prawdzie, tylko na badaniach. Badania finansują koncerny farmaceutyczne, które mają trochę inne ineresy.
W ich interesie leży np zmiana norm - by leczyć zdrowych ludzi
tak było w przypadku ciśnienia i poziomu cholesterolu.
http://iluminaci.com/ads/leczenie-zdrowych...e-norm-zdrowia/

Cytat

Ten wykres dotyczy ciśnienia skurczowego wg danych z 1950 roku, kiedy na całym świecie żyło około 3,7 miliarda ludzi, czyli 3700 milionów albo 3’700’000’000 osób. W praktyce bada się kilka tysięcy ludzi, a potem wyniki odnosi do całej populacji. Wyobraźmy sobie jednak, że mierzymy ciśnienie skurczowe (tylko skurczowe) każdego człowieka, a następnie rysujemy na wykresie kropkę w miejscu, które odpowiada temu ciśnieniu. Okaże się, że ludzi mających ciśnienie 120 mm Hg będzie kilkadziesiąt milionów i tyle kropek jedna nad drugą postawimy ponad wartością 120. Analogicznie zliczymy ludzi, którzy mają ciśnienie 140 i tak samo umieścimy kropki nad liczbą 140. Podobnie postąpimy dla pośrednich wartości ciśnienia: 121, 122 … 130, 131 … 139, itd., dla wszystkich pozostałych wielkości od 60 do 180 mm Hg, a nawet powyżej. W ten sposób kropki na wykresie symbolizują poszczególne osoby. Jak widać, najwięcej kropek jest w pobliżu liczby 120, tzn., że najwięcej osób na świecie ma ciśnienie skurczowe około 120 mm Hg. Za wybiegające poza normę zdrowia, wg zasad z 1950 roku, uznamy osoby z ciśnieniem wykraczającym poza 2SD, czyli wyższym niż 160 mm lub niższym niż 60 mm Hg. Wg tamtej definicji, osób mających nadciśnienie będzie 2,3% czyli 85 milionów oraz taka sama będzie liczba osób z niedociśnieniem. Pozostałe 95,6% uznajemy za normę. Było tych zdrowych osób w 1950 roku ponad 3,5 mld.
Od tamtych czasów konsekwentnie obniżane są normy zdrowia dotyczące trzech wskaźników: ciśnienia tętniczego krwi, poziomu glukozy i poziomu cholesterolu.Niewielkie obniżenie normy ciśnienia ze 160 mm Hg do 140 mm Hg, praktycznie niezauważalne przez opinię publiczną, lekarzy i samych chorych, zaowocowało w latach 70-tych zwiększeniem liczby osób kwalifikowanych do leczenia lekami hipotensyjnymi z 2,3% do 16% czyli blisko siedmiokrotnie. Jak widać z wykresu, już nigdy nie uda się firmom farmaceutycznym osiągnąć tak znacznego zwielokrotnienia sprzedaży, jak wtenczas.
Nawet, gdyby zmuszono następnym razem wszystkich zdrowych ludzi do leczenia się, to i tak zwiększyłoby to sprzedaż leków tylko pięciokrotnie, z 842 mln do 4337 mln. A przecież nie można uznać 100 % ludzi za chorych, jakaś niewielka grupa musi mieć normalne ciśnienie.

W kolejnych latach polityka konsekwentnego obniżania norm zdrowia przyniosła dalszy wzrost liczby chorych i sprzedaży leków. Pewną rolę odegrał w tym przyrost demograficzny ludności świata, która prawie się podwoiła i liczy obecnie 6,8 mld. Jednak główną przyczyną jest obniżenie norm zdrowia, które spowodowało wzrost sprzedaży leków z 2,3% do 60% populacji u której stwierdza się podwyższenie ryzyka różnych chorób związanych z nadciśnieniem krwi.



Cytat

Oczywiście krzyczącą niesprawiedliwością i szkalowaniem dobrego imienia firm farmaceutycznych byłoby stwierdzenie, że to one wprowadziły normę 115 mm Hg dla ciśnienia skurczowego. Po pierwsze, firmy tylko produkują standaryzowane chemiczne substancje, powodujące obniżanie ciśnienia krwi, zwane lekami i uczciwie uprzedzają, że te substancje nie leczą nadciśnienia a działają wyłącznie objawowo, wywierając przy okazji rozliczne szkodliwe efekty uboczne. Firmy nie ustalają same norm medycznych. Po drugie, obecnie zgodnie z przedstawionym schematem „leczenia” nadciśnienia, bezwzględnego podawania leków hipotensyjnych wymagają osoby zdrowe z ciśnieniem ponad 140 mm Hg oraz diabetycy z ciśnieniem powyżej 130 mm Hg.



tylko że te badania na podstawie któych były obniżone te normy....zgadnijcie kto je finansował.....

Cytat

Do 115 mm Hg jeszcze dosyć daleko. Więc o co chodzi? Chodzi o punkt nr 2 powyższych zaleceń: Ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, poczynając od wartości ciśnienia 115/75 mm Hg, podwaja się z każdym wzrostem ciśnienia o 20/10 mm Hg. Przecież każdy chce być zdrowy, piękny i bogaty. Skoro ryzyko chorób podwaja się powyżej 115 mm Hg, słusznym jest to ciśnienie obniżać poniżej tej wartości. Zaniepokojony pacjent zażąda od lekarza recepty, a lekarz zgodnie ze schematem leczenia te środki hipotensyjne przepisze, bo nie jest samobójcą, który samotnie wypowie wojnę WHO, FDA, ichniej Izbie Lekarskiej itd.

Trend jest jasny, stopniowo normy są obniżane, i wcześniej, czy później wszyscy mający ciśnienie powyżej 115 mm Hg będą posłusznie łykać tabletki wierząc, że tylko dzięki nim ochronią swoje zdrowie. Dzięki globalizacji ten trend obejmie cały świat. I to jest piękne. Dla producentów.

Link do komentarza
Badania, badaniami... zgadzam sie, ze bywa z nimi roznie. Zawsze odnosza sie do garstki (mniejszej lub wiekszej, ale w stosunku do calej populacji to nadal garstka), dlatego ja zapytalam wprost o bodstawowe wyniki badan; morfologia i mocz. Jesli cos z naszym organizmem jest nie tak (np. w skutek zle dobranej diety), to powinno to byc widoczne wlasnie w wynikach naszych badan.

Wiec za jakis czas znowu bede sie dopytywac Adiqa, Gawla i 3of5 co tam z badaniami slychac icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Gość adiqq
Chciałem jeszcze napisać o jednej waznej rzeczy - być może powinienem od tego zacząć. Dieta Lutza powstała z założenia jako dieta lecznicza, poprawiająca zdrowie. Chudnięcie osób z nadwagą i tycie osób z niedowagą jest jedynie efektem ubocznym. Jest to kilka razy podkreślone w książce Allana i Lutza "Życie bez pieczywa"
Na okładce pisze - odkryj w jaki sposób dieta niskowęglowodanowa i wysokobiałkowa może zapobiec, a nawet uleczyć chorobę serca, cukrzycę i zaburzenia żółądkowo-jelitowe" W ksiażce są opisane przypadki zdecydowanej poprawy i całkowitego wyleczenia z tych dolegliwości o których wspomniałem wyżej.
Link do komentarza
Gość Leszek4
Z podanego przez kolegę (adiqq) przykładu miałoby wynikać, że WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), to jest jakaś agencja wywiadowcza? Specjalnie ustalają normy żywienia takie żeby truć, zabijać ludzi i podstępnie zawładnąć światem, bo tak naprawdę to są kosmici. I są finansowani przez koncerny farmaceutyczne i producentów zboża. Teorie spiskowe to nasza narodowa "duma"! I mamy głęboko w doopie dorobek naukowy ludzi znających się na zagadnieniu.
Jakie to proste! Obalić badania naukowe świata dot. żywienia, bo koncerny farmaceutyczne kombinują. No oczywiście, że kombinują. Tak jak w każdej dziedzinie od zarania dziejów. Ale porzucanie z tego powodu wiedzy potwierdzonej naukowo, to zwykłe buractwo.
Wiecie jak się robi rzetelne badania na świecie? (I to w każdej dziedzinie!).
- Jeśli coś sobie wymyśliłeś i przychodzisz z tym, by ogłosić to światu naukowemu (nie tylko medycznemu), to przedstaw dowody. A więc stawiasz tezę, potem przestawiasz dowody - jeśli są sensowne, wtedy inni przeprowadzają badania mające potwierdzić twoje odkrycie/twierdzenie. Jeśli potrafisz tego dokonać - teoria/odkrycie są akceptowane i ogłaszane prestiżowych czasopismach naukowych, a nie w "Fakcie". Proste? Jest tak między innymi dlatego, że głupotą byłoby przeprowadzać badania i próbować sprawdzać każdą, nawet najbardziej absurdalną teorię, której dowodów prawdziwości nie może przedstawić nawet jej jaśnie oświecony autor. Dlatego wielu pseudonaukowców woli napisać książkę dla ludzi niemających kompletnie pojęcia o zagadnieniu, niż iść z tym przed oblicze fachowców. Dlaczego to robią? - Bo chcą pomóc ludzkości? Tak, jeśli pod określeniem "ludzkość" rozumiemy autora i jego rodzinę.

Jeśli ma więc któryś z Panów zastrzeżenia do polecanych przez WHO zasad zdrowego odżywiania i redukcji wagi, to proszę podeprzeć się RZETELNYMI badaniami naukowymi, zamiast sprowadzać temat do poziomu budki z piwem. Darujmy sobie argumenty w rodzaju "ta dieta jest zdrowa, bo jej autor żył 100 lat". Mój dziadek przeżył 95 lat, z czego 75 przesiedział w knajpie. I co z tego? Mam podać jego jadłospis?
Niektórzy chcieli poczytać co mam do powiedzenia w sprawie redukcji wagi. Umożliwicie im to? Edytowano przez Leszek4 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

........zamiast sprowadzać temat do poziomu budki z piwem ...........
Niektórzy chcieli poczytać co mam do powiedzenia w sprawie redukcji wagi. Umożliwicie im to?




Człowieku - wyluzuj, nie bądź taki spięty, to tylko niespecjalistyczne (w tym zakresie) Forum internetowe.

Gdybym był tak drażliwy jak Ty, to już rozpuściłbym japę (a potrafię być bardzo upierdliwy icon_rolleyes.gif ), za porównanie mnie do buraka (pomijając już to, że to niegrzeczne, a ponoć ...... icon_cool.gif icon_mrgreen.gif ).

Kto Ci coś uniemożliwia ?????? Banana dostałeś ????????

I jakbyś zapomniał - to już wolny kraj i nie ma żadnego przymusu ani obowiązku zgadzania się ze wszystkim co ktoś napisze - taki "folklor".


Jeśli można nie pisz takim ciurkiem, bo czytać trudno - proszę.


Ps. Jeśli można prosić podaj linka do "polecanych przez WHO zasad zdrowego odżywiania i redukcji wagi" i ich "normy żywienia" - proszę.


dopisałem: cytat , odniesienie czego dotyczy moje wypowiedź.


Ps. Ja akurat uczestniczyłem w kilku grantach (konkretnie w 2 pełnych PAN) i z autopsji wiem jak to działa. Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Gość adiqq
Cytat

Wiecie jak się robi rzetelne badania na świecie? (I to w każdej dziedzinie!).
- Jeśli coś sobie wymyśliłeś i przychodzisz z tym, by ogłosić to światu naukowemu (nie tylko medycznemu), to przedstaw dowody. A więc stawiasz tezę, potem przestawiasz dowody - jeśli są sensowne, wtedy inni przeprowadzają badania mające potwierdzić twoje odkrycie/twierdzenie. Jeśli potrafisz tego dokonać - teoria/odkrycie są akceptowane i ogłaszane prestiżowych czasopismach naukowych, a nie w "Fakcie". Proste? Jest tak między innymi dlatego, że głupotą byłoby przeprowadzać badania i próbować sprawdzać każdą, nawet najbardziej absurdalną teorię, której dowodów prawdziwości nie może przedstawić nawet jej jaśnie oświecony autor. Dlatego wielu pseudonaukowców woli napisać książkę dla ludzi niemających kompletnie pojęcia o zagadnieniu, niż iść z tym przed oblicze fachowców. Dlaczego to robią? - Bo chcą pomóc ludzkości? Tak, jeśli pod określeniem "ludzkość" rozumiemy autora i jego rodzinę.



nie obraź się, ale naiwny jesteś icon_smile.gif
swoją drogą, poszukam zaraz publikacji....
Link do komentarza
Gość adiqq
Cytat

nie obraź się, ale naiwny jesteś icon_smile.gif
swoją drogą, poszukam zaraz publikacji....



z rozdziału 6 - "Choroby serca - od tłuszczu do fikcji"
Prof. R.E Olson, którego Amerykańska Agencja Badawcza poprosiła o dokonanie przegląu literatury fachowej pod kątem szkodliwości pokarmów zawierających cholesterol, stwierdził że dowody nie są wystarczające, by ogólnie zaelcać ograniczenie spożycia tłuszczów zwierzęcych i cholesterolu.
"Toward Healtful Diets" Sprawozdanie przedstawione U.S. Academy of Science 28.04.1980

Ze Zdaniem tym zgodzili się też inni naukowcy, w tym szwajcarski profesor hans Mohler, który doszedł do podobnego wniosku w swej książce Cholesterol neurosis(Neuroza cholesterolowa) - H. Mohler - Die Cholesterin-Neurose
Badania z któych wnioski kwestionowało wielu uczonych legły u podstaw niskotłuszczowego obłędu który zawładnął światem w ciągu minionych trzydziestu, cz nawet więcej lat, choć właściwie żadne z nich nie dowiodły szkodliwości tłuszczu.
F, Hu, M. Stampfer, F. Rimm, J. manson, A. Ascherio, G. Colditz, B. Rosner, D. Spiegelman, F. Speizer, F. Sachs, C. Hennekens, W. Willet " A prospective study of egg consumption and risk of cardiovascular disease in men and woman" , J Am. Med. Ass. 281 (1999)

W 1990 roku, w jednej ze swych publikacji (K. Mc Cully Artherosclerosis, serum cholesterol and the homocysteine theory: a study of 194 consecutive autopsies" Americaj Journal of Medical Science 299 (1990) McCully ocenił na podstawie dokonanych autopsji stopień zaawansowania choroby serca u 194 denatów. Następnie porównał wyniki z poziomem cholesterolu, jaki odnotowano u nich przed śmiercią. jego odkrycia są zaiste wstrząsające. Średni poziom cholesterolu u osób z najsilniej zaawansowaną chorobą serca wynosił 186 mg/dl. Ogólnie rzec biorąc, taki poziom cholesterolu jest uznawany za normalny, a nawet niski, jeśli wziąść pod uwagę okoliczności, czyli chorobę serca. Choć rozrzut wyników był dość duży, to jednak pozostają one w sprzeczności ze wszystkim, do czego na w tej kwestii przyzwyczajono.
jednakże badania podobne do wyżej opisanych są rzadkie. Pomimo znacznie zawansowanych studiów nad cholesterolem i chorobą serca, nikt aż do czasów opublikowania przez McCullego jego wyników, nie pokusił się o podobną bezpośrednią ocenę łączących je związków. Oczywiście prawdą jest, że złogi cholesterolowe spotyka się w tętnicach osób, które zmarły na wskutek chorób serca - cały problem w tym, że podniesiony poziom cholesterolu wcale nie jest skutecznym tego wskaźnikiem. Teoria homocyteinowa, oparta na danych chemicznych, biochemicznych i medycznych, któym trudno cokolwiek zarzucić, nie zostawia żadnych wątpliwości co do tego, że to homocysteinę należy wiązać z chorobą serca, nie zaś sam cholesterol. Oczywiście, kiedy teoria ta doczeka się szczegółowej analizy, dane na temat homocysteiny staną się pełniejsze. jednakże już sam fakt, że poziom cholesterolu wykazuje słabą korelację z chorobą serca, daje podstawy, by żądać zaprzestania prania mózgu, na które powszechnie narażona jest opinia publiczna w krajach wysokouprzemysłowionych. - cytat z książki "Życie bez pieczywa"
Link do komentarza
Gość adiqq
Cytat

Zanim omówimy pożyteczne skutki diety ubogiej w węglowodany na różne czynniki ryzyka związane z chorobą serca, przeanalizujemy wyniki eksperymentów na kurczakach karmionych pokarmem o bardzo niskiej zawartości węglowodanów. Do badań tych wybrano kury z wielu powodów. Potrzebne było zwierzę, które w zamierzonym eksperymencie żywieniowym spełniałoby różne kryteria. po pierwsze powinno w starszym wieku wykazywać arteriosklerozę podobną do tej, którą spotykamy u człowieka. Powinno być łatwe do utrzymania i nie powinno żyć zbyt długo. Zwierzę to winno być w stanie dzikim wszystkożercą. Drób domowy znakomicie pasuje do tego opisu. U zwierząt tych arterioskleroza daje się zauważyć w trzevim lub czwartm roku zycia. podobnie jak u ludzi, choroba zaczyna się w brzusznej części aorty, a potem rozpostrzenia, opnowując inne części tego naczynia krwionośnego. Arteriosklerpza u kur przypomina ludzką zarówno histopatologicznie jak i biochemicznie. W stanie dzikim, drób żywi się owadami i innymi małymi stworzeniami, natomiast ziarna nie je.
Autorzy tego eksperymentu, dr Lutz i jego koledzy, zdecydowali się zastosować karmę o różnym udziale procentowym węglowodanów, a mianowicie 18, 43 i 73%. Wszystkie kury pochodziły z tej samej hodowli. Zwierzęta były karmione przede wszystkim mlekiem, jajami, suszonymi krewetkami, wieprzowiną i mączką z kości wołowych, która zastąpiła węglowodany. Dieta przewidywała bardzo niewielkie ilości tłuszczów nienasyconych i zawierała głównie tłuszcze nasycone. Węglowodany były dostarczane pod postacią ziarna pszenicy. Kury mogły jeśc do woli, a ilość dostępnego pożywienia przewyższała tę, która była potrzebna do zwykłego przetrwania.
Wyniki eksperymentów pokazują,. że najsilniejszą arteriosklerozę dotknięte były te kury, którym zaaplikowano pożywienie z największą ilością węglowodanów W. Lutz, G. Andresen, E. Buddecke "Untersuchungen uber den Arteriosklerose des Huhnes", Zeitschr.f Erbahrungs-wissensch9(1969) Stwierdzenie tego faktu umożliwiły dwa różne pomiary. po pierwsze dokonano oględzin i oszacowano sstopień zaawansowania arterioskleprozy większych tętnic. Ocena ta została przeprowadzona przez osobę z zewnątrz, profesora Andresena, podówczas pfoesora instytutu Biochemii im. Weitzela w Tybindze w Niemczech. Po drugie, usunięto z martwych kur aorty i korzystając z metod chemicznych obliczono całkowitą ilość odłożonego w nich tłuszczu, jako że ilość tłuszczu w aorcie świadczy w pewnym stioniu o zaawansowaniu miażdzycy tętnic/ Zarówno całkowita ilośc tłuszczu w aortach jak i makroskopowe zmiany miażdzycowe były większe u zwierząt karmionych głównie węglowodanami. Opisane doświadczenia zostały powtózone i za każdym razem ich wyniki znalazły potwierdzenie (H.Sallman, G. Harish, J.Schole "uber den einfluss kohlen-hydratarmen Diaten auf die arteriosklerose des hunes langzeitversuch", Zbl. vet. Med. 23 (1976)
Na tych zwierzętach dokonano jeszcze wiele innych doświadczeń, mogących odpomóc w zrozumieniu naszych ludzkich chorówb. W miarę jak rósł udział procentowy węglowodanów, liczba kalorii zjadanych przez kursy się zwiększała. Ogólne stwierdzenie, że to tylko większa liczba kalorii decyduje o rozwoju chorów związanych z odżywianiem, nie wytrzymuje krytyki. Opierając się na fakcie, że kursy zjadały więcej kalorii wtedy, gdy otrzymywały pokarm węglowodanowy, mozna sądzić, że albo manifestuje się w ten sposób węglowodanowe uzależnienie, albo ciało nie otrzymuje tego co mu jest potrzebne i dlatego wysyła sygnały, by zwierzę jadło więcej. Kury żywione karmą z najmniejszą ilością węglowodanów znosiły najmniej jaj. Świadczy to o tym, że węglowodany mają faktycznie bezpośredni wpływ na hormony, o czym już mówiliśmy wcześniej. Nie byłoby rzeczą normalną, gdyby dzikie zwierzę znosiło tyle samo jaj co hodowlane. Karma kur fermowych zawiera duże ilości ziarna i kukurydzy i własnie ten fakt jest odpowiedzialny za dużą liczbę znoszonych jaj. Być może odnosi się to także do ludzi. Kiedy 8 tys. lat temu, w czasie rewolucji jaką było przejście na rolnictwo, człowiek wprowadził do swego pożywienia duże ilości węglowodanów, populacja ludzka zaczęła się szybko mnożyć. Rozdział 11 poświęcony ewolucji omawia dośc szczegółowo skutki przejścia od trybu życia łowcy-zbeiracza do rolnictwa.

Edytowano przez adiqq (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Gość adiqq
i jeszcze może podsumowanie:

Cytat

W rozdziale tym oceniliśmy wartość niektórych spośród pierwszych badań epidemiologicznych mających na celu udowodnienie, że czynnikami wywołującymi arteriosklerozę są tłuszcze zwierzęce. Widać wyraźnie, że wyniki tych eksperymentów doczekały się błędnej interpretacji, dlatego też nigdy nie powinny zostać uznane za podstawę teorii tłuszczowej. Dziś nowe dowody świadczą o tym, żę tłuszcz nie stanowi dla serca większego zagrożenia.
Nowe badania epidemiologiczne prowadzone przez naukowców z Harvardu pokazują, że tłuszcz nie tylko nie jest groźny dla serca, ale być może dieta bogata w tłuszcze bywa wręcz zdrowa. Wykazaliśmy także,, że podobne pozytywne znaczenie zdrowotne ma w pożywieniu białko. To niejako zrozumiałe - wszak nasze ciała zbudowane są z białek. Orędownicy diety ubogiej w białko nie baczą na wiele czynników, ale przede wszystkim zapominają, że takiej naturalnej równowagi protein i tłuszczu jaką daje spożywanie pokarmów zwierzęcych, nie zapewnia żaden ich substytut.
My jednak nie lansujemy diety białkowej, kierując się przekonaneim, że to tłuszcz jest niezbędnym składnikiem pożywienia. Dyskredytując dietę wysokobiałkową, mówi się zazwyczaj, że naraża na szwank nerki. Prawdopodobnie jest to nawiązanie do badań sprzed lat, w których wykazano, że aminokwasy wywołują u osób chorych na nerki nasilenie choroby. nigdzie nie znaleźliśmy doniesień, że nerkom szkodzi dieta niskowęglowodanowa. Przeciwnie, jak wykazaliśmy na podsatwie pomiarów bezpośrednich u ludzi, dieta niskowęglowodanowa zmniejsza stężenie kwasu moczowego we krwi. Co więcej, najnowsze badania wskzują, że ogranicznenie białka w diecie dzieci chorych na nerki nie daje żadnych korzyści (A. M. Wingen, C. Fabian-Bach, F. Schaefer, O. Mehis, "Randomised multicentre study of a low-protein diet on the progression of chronic renal failure in children" The Lancet, 349 (1997)
odrzuciwszy teorię tłuszczową choroby serca, przedstawiliśmy alternatywną hipotezę. Homocysteina jest dziś uważana za głowny czynnik ryzyka w tej chorobie. Za utrzymanie niskiego poziomu homocysteiny odpowiedzialne są trzy witaminy B6, B12 i kwas foliowy. Diety węglowodanowe ubogie w białko, z natury rzeczy są złym źródłem tych witamin.
Dla poparcia informacji przedstawionych w tym rozdziale zaprezentowaliśmy wyniki badań naukowych jdnego z autorów, medyczne doświadczenia doktora Lutza, który zastosował swe metody leczenia u tysięcy pacjentów, dostarcza wazkich dowodów na rzecz propagowania diety niskowęglowodanowej i jej korzystnego wpływu na serce. Co więcej, jak zdołaliśmy już wykazać, przeynosi też korzyści w przypadku innych problemów z metabolicznych związanych z odżywianiem. Osoby które się z tym nie zgadzają, muszą dowieść słuszności swych racji, Jeśli istnieją jakieś dane wskazujące na wyłącznie korzystne skutki diety niskotłuszczowej i wysokobiałkowej na poziom trójglicerydów, kwasu moczowego, cholesterolu czyn też wysokie ciśnienie i pojemność minutową serca u ludzie cierpiących na te choroby od dówch do trzech lat, bardzo byśmy chcieli je poznać!

Link do komentarza
Gość Leszek4
Cytat

Człowieku - wyluzuj, nie bądź taki spięty, to tylko niespecjalistyczne (w tym zakresie) Forum internetowe.
Gdybym był tak drażliwy jak Ty, to już rozpuściłbym japę (a potrafię być bardzo upierdliwy icon_rolleyes.gif ), za porównanie mnie do buraka (pomijając już to, że to niegrzeczne, a ponoć ...... icon_cool.gif icon_mrgreen.gif ).


Ej, przebąkiwałeś coś uprzednio, że powinienem być bardziej szorstki... icon_mrgreen.gif
Aczkolwiek nie chciałem nazwać Cię "burakiem" i przecież tego nie zrobiłem icon_razz.gif

Nie zamierzam chłopaki pałować się z Wami, ani silić się na podważanie opowieści o kurach w "Życiu bez chleba". Poczekam aż któryś ze zwolenników tych teorii udowodni swoje tezy przed odpowiednim audytorium.
Tak jak przewidziałem: bój nic nie dał, a przeciwnicy zostali w okopach. I niech tak zostanie.
Więcej: Wywieszam białą flagę i korzystam w tym temacie z prawa do wolności słowa, które gwarantuje także możliwość milczenia. :wallbash:

Pomóż mi zbudować mój dom, a wsadzę sobie w buty te wszystkie zalecenia dot. zdrowego odżywiania i pogadamy o technikach spożywania cudu natury uzyskiwanego w procesie fermentacji. To znacznie bardziej męskie zajęcie, z dużą szansą na nić porozumienia. icon_mrgreen.gif

http://www.who.int/mediacentre/news/releases/2003/pr20/en/

PS. adiqq, sorry za te buraki i kury. Szacun dla wszystkich. Ach te emocje...
Link do komentarza
Gość gawel
Oglądałem kiedyś jakiś program o otyłości jako problemie społecznym na przykładzie ludności USA i jedna rzecz mi utkwiła w pamięci, że nie zostawiono suchej nitki na WHO. Nie wiem kto tam ich lobbuje i finansuje to nie istotne prawda i logika jest najautentyczniejsza. Chodziło w tym programie o to że poziom otyłości ludności USA rośnie ale skokowy jego wzrost zanotowano kilka lat po wprowadzeniu właśnie przez WHO zaleceń co do ograniczenia spożycia tłuszczów. Cóż ruszyła masowa produkcja produktów "0% fat " i amerykanie zaczęli masowo żreć (inaczej nie można tego nazwać) te produkty myśląc o bezkarności zażerania się bo przecież tłuszczu nie jedzą. Okazało się jednak że producenci zastąpili tłuszcze węglowodanami i niestety stan zdrowia ludności USA podupadł po raz kolejny.
Cóż węglowodany są super uwielbiam , może też wynikają z tradycji kuchni staropolskiej icon_rolleyes.gif , niestety jezeli ptowadzi się bierny ruchowo styl życia to o węglowodanach można pomarzyć. icon_confused.gif

To było odnośnie wiarygodności WHO icon_biggrin.gif

Cytat

Badania, badaniami... zgadzam sie, ze bywa z nimi roznie. Zawsze odnosza sie do garstki (mniejszej lub wiekszej, ale w stosunku do calej populacji to nadal garstka), dlatego ja zapytalam wprost o bodstawowe wyniki badan; morfologia i mocz. Jesli cos z naszym organizmem jest nie tak (np. w skutek zle dobranej diety), to powinno to byc widoczne wlasnie w wynikach naszych badan.

Wiec za jakis czas znowu bede sie dopytywac Adiqa, Gawla i 3of5 co tam z badaniami slychac icon_biggrin.gif


Morfologie zawsze robiłem podczas ostatniej diety i obecnie. Poprzednio byłem na Dukanie 7 miesięcy i morfologie były bardzo dobre, zwłaszcza cholesterol był niski. Obecnie robiłem 11 lutego morfologie na starcie jest OK , następne robię 7 kwietnia sam jestem ciekaw. Czuje się bardzo dobrze jak na razie. Poza tym jestem w trakcie diagnozy bo mam podejrzenie wrzodów żołądka, ale od rozpoczęcia diety już mnie nie boli i dolegliwości ustępują. Z tego ciesze się najbardziej choć zrzucona dycha też jest super icon_wink.gif

Cytat

Dyskusja na poziomie karczemnym wydaje się nieunikniona…
Rozumiem zwolenników diet nieuznawanych przez Światową Organizację Zdrowia, bo diety takie są faktycznie skuteczne. Waga leci w dół. Ostatnio furorę wywołały diety niskowęglowodanowe. Badania renomowanych instytutów traktowane są przez zwolenników tych diet, jak zacofane banialuki starych pierdołów. Szkoda.
W Stanach Zjednoczonych diety niskowęglowodanowe, szczególnie dieta Atkinsa, zostały przyjęte początkowo bardzo entuzjastycznie, ale po początkowej fazie euforii i zainteresowania wiele osób porzuciło ten sposób odżywiania się, co spowodowało bankructwo firmy Atkins Nutritionals Inc, produkującej żywność niskowęglowodanową. Świat naukowy zdecydowanie opowiada się za zrównoważonymi dietami z większym udziałem węglowodanów, bo te są po prostu zdrowe.
Powstrzymam się od krytyki innych, a skupie jedynie na tym, co zalecają renomowane uczelnie i organizacje zdrowotne, bo chciałbym uniknąć dyskusji, na której nikt nie skorzysta, a i tak po jej zakończeniu strony przeciwne pozostaną w swoich okopach.
Ogólna zasada racjonalnej redukcji wagi jest taka, że dzienna wartość energetyczna pokarmów powinna wynosić w granicach 1000 do 1800 kilokalorii. Ilość pożywienia zawierająca mniej niż 1000 kilokalorii nie zapewnia zapotrzebowania na niezbędne składniki odżywcze i powoduje zbyt duże i gwałtowne zaburzenie metabolizmu. Stosowanie diety o kaloryczności około 1000 kilokalorii może wymagać uzupełnienia w postaci preparatów witaminowo–mineralnych.
Dietę taką ustalają lekarze-dietetycy indywidualnie, na podstawie długiego wywiadu z pacjentem. Chodzi o poznanie jego dotychczasowych błędów żywieniowych i trybu życia. Na tej podstawie układają tzw. indywidualny plan żywieniowy. To oczywiście kosztuje, ale poznając zasady, jakimi się kierują, można samemu dojść do podobnych wniosków i samodzielnie wdrożyć sobie taki sposób odżywiania. Chciałem w tym pomóc, ale co chwila dostaję jakąś torpedę z boku i dyskusja rozmywa się… Może tym razem się uda.

No i byłbym zapomniał! - Drogie Panie, życzę Wam, aby w Waszym życiu zawsze gościło słonko i omijały Was wszelkie zmartwienia, a zwłaszcza to związane z wagą Waszych uroczych ciał. :hug:



E tam nie przesadzaj z tą karczmą, jak sam słusznie zauważyłeś nie zamierzamy sobie przyznawać racji czy się przekonywać, a to podstawa jakiejś konkretnej wymiany doświadczeń, choć nigdy nic nie wiadomo icon_rolleyes.gif . Ciekaw jestem jakichś konkretów dietetycznych i żywieniowych do wykorzystania w praktyce, bo na razie to niczego się nie doczytałem w Twoich wypowiedziach. Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Drogi Leszku - dlaczego traktujesz nas jak idiotów.

Link dotyczy prasowego sprawozdania, w zasadzie zapowiadającego, publikację raportu w sprawie diet(y) i ich wpływu na zwalczanie (leczenie) chorób przewlekłych.



Natomiast rzeczont raport znajdziesz tu : http://whqlibdoc.who.int/trs/who_trs_916.pdf
przy czym na wstępie (przed tytułem) znajduje się następujący zapis:

Cytat

[Sprawozdanie to zawiera wspólne poglądy międzynarodowej grupy ekspertów i niekoniecznie reprezentują decyzje lub formalną politykę Światowej Organizacji Zdrowia i Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa Organizacji Narodów Zjednoczonych

Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Zezarlam czekoladki... chyba jestem chora bo mi nie smakowaly (a to moje ulubione Merci). Poczytalam dzis troche i postanowilam zrobic sobie oczyszczanie organizmu (ale nie koktajlami o ktorych pisalam wczesniej). Nie chodzi mi o kilogramy, a kondycje mojej skory. Przykro to pisac, ale wszystkie grzeszki jedzeniowe, wylaza w postaci pryszczy. Uslane mam nimi plecy i czolo. Bedac nastolatka nie mialam takich wypryskow jak teraz zalamka.jpg
Od jutra 10 dni, czas start.
Link do komentarza
A troszeczkę niżej:

Cytat

Światowa Organizacja Zdrowia nie gwarantuje, że informacje zawarte w niniejszej publikacji są kompletne i zgodne z prawdą i nie ponosi odpowiedzialności za szkody poniesione w wyniku jej stosowania. Niniejsza publikacja zawiera zbiorowy punkt widzenia międzynarodowej grupy ekspertów, a nie muszą odzwierciedlać decyzji lub formalną politykę Światowej Organizacji Zdrowia lub o Żywności i Rolnictwa Organizacji Narodów Zjednoczonych



Tak więc powoływanie się na ten raport, jako stanowisko WHO jest delikatnie mówiąc nieporozumieniem.

Ps. Przepraszam za tłumaczenie - nie chce mi się poprawiać po G
Link do komentarza
Gość gawel
Cytat

Zezarlam czekoladki... chyba jestem chora bo mi nie smakowaly (a to moje ulubione Merci). Poczytalam dzis troche i postanowilam zrobic sobie oczyszczanie organizmu (ale nie koktajlami o ktorych pisalam wczesniej). Nie chodzi mi o kilogramy, a kondycje mojej skory. Przykro to pisac, ale wszystkie grzeszki jedzeniowe, wylaza w postaci pryszczy. Uslane mam nimi plecy i czolo. Bedac nastolatka nie mialam takich wypryskow jak teraz zalamka.jpg
Od jutra 10 dni, czas start.


Ktoś powiedział że skóra świadczy o ogólnej kondycji organizmu. Obecnie jak zakwaszam organizm nie pijąc dostatecznej ilości płynów to od razu pojawiają mi się jakieś wypryski ale tylko na twarzy. W praktyce teraz mam lepszą cerę niż przed dieta jest gładka a nie zaczopowana. Spróbuj trochę pić wody więcej lub herbaty można tez wypić wapno musujące. Oczyszczanie przyniesie efekt odwrotny dobijesz cerę bo organizm oczyszczając się wytrąci cały syf do krwiobiegu skąd go nerki wyłapią ale to potrwa lepiej byłoby jeść coś lekkiego a najlepiej warzywa wtedy ten proces będzie łagodniejszy. Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

lepiej byłoby jeść coś lekkiego a najlepiej warzywa wtedy ten proces będzie łagodniejszy.


wlasnie na tym polega moje oczyszczanie icon_biggrin.gif

pierwsze 2 dni surowizna (marchew, seler naciowy, jablko, itp.), pozniej 3-8 dorzucam posilek z warzyw gotowanych na parze, plus nasiona (slonecznik, pestki dyni, itp.), 9-10 dodaje kurzy cycek lub rybe. zero soli, doprawiac ziolami. po przebudzeniu wypic wode z sokiem z cytryny lub pomaranczy.
Link do komentarza
Gość Leszek4
Cytat

Drogi Leszku - dlaczego traktujesz nas jak idiotów.


Uroczy Bajbago. Niezmiernie miło mi żeś wreszcie raczon był sięgnąć do eksperckich publikacji prawdziwych autorytetów. Takie raporty, jak ten, który przytoczyłeś, sztampowo opatrywane są takim klauzami, aczkolwiek nie są przez WHO publikowane przypadkowo. Kuknij też na jego treść i listę tworzących go osób.

Ufam jednak, że w imię krucjaty przeciwko moim bzdurom żywieniowym wysilisz się ponownie i prześledzisz tamtejszą bibliotekę, a z pewnością znajdziesz oficjalny dokument wydany przez WHO, ale już bez tej klauzulki (dzięki której tak wielki kamień z Twego serca spadł).
Polecam np. dwustupięćdziesięciostronicowe wydanie specjalne WHO pt. „Dieta, odżywianie, profilaktyka chorób przewlekłych” z 2004 r. , a także polską publikację prof. dr hab. n. med. Longiny Kłosiewicz-Latoszek z Zakładu Medycyny Zapobiegawczej i Higieny, Instytut Medycyny Społecznej UM w Warszawie pt. „Zalecenia żywieniowe w prewencji chorób przewlekłych”.

A tak na poważnie, to naprawdę warto stosować się do programów żywieniowych opracowywanych przez polskich lekarzy-dietetyków, opracowywanych właśnie wg zaleceń światowych ekspertów-badaczy przyczyn nadwagi i otyłości. A jeśli nie, to przynajmniej nie potępiać ich w czambuł. Choćby po to, żeby potem nie mieć pewnego dziwnego poczucia…

PS. Jedyną dietą, która jest zgodna z zaleceniami ekspertów żywieniowych, w tym WHO, jest tzw. dieta śródziemnomorska. Jest jednak nieco upierdliwa i dość droga (ilość i rodzaj składników). Jak ktoś jednak wie o co chodzi (zna mechanizmy), to wie jak to obejść. Można skomponować mniej uciążliwe zestawy np. z tego, co jest w pobliskim sklepie.
To tyle moich podpowiedzi.
Wypadam z tematu. Jak ktoś chce, to na priv.
Link do komentarza
Ja nie jestem ani przeciw, ani za - nie mój cyrk i nie moje małpy.

Ja protestuję tylko przeciw nieuprawnionym przywoływaniem "autorytetów" na poparcie jakiś tam tez - czego akurat dla tego przypadku i dla akurat tego raportu, WHO nie robi, bo to porządna organizacja.

I nie jest prawdą, że to sztampowe stwierdzenia.

WHO podpisuje się pod wieloma rekomendacjami i nawet zaleceniami - w tym przypadku czegoś takiego nie ma i być nie może, bo to są osobnicze i "regionalne" uwarunkowania - nota bene wyraźnie w Raporcie wykazane.
To co dobre dla Pigmeja, niekoniecznie tak samo dobre jest dla Eskimosa (to co dobre dla Gawła, mój organizm nie tolerowałby) - co też we wspomnianym raporcie napisano.

Pomijam już to, że ten Raport ma ponad 10 lat, a Świat trochę przyspieszył, a autorytety też się zmieniły (metody badawcze, DNA, itp.) Teraz na topie (naukowym) jest metabolizm osobniczy.

Tak wiec to nie jest żadna krucjata "przeciw" - to tylko głos z przyczyn formalnych.

A najlepszą "dietą" jest racjonalizm i spożywanie głównie tego, co wyprodukowano na danym terenie w zgodzie z naturą i jej naturalnym cyklem - i nie trzeba tego stwierdzenia popierać żadnymi autorytetami, ani "dopisywać" do WHO. Kazdy swój rozum ma.


Ps. Tak wiec pisz, o tym co Ty preferujesz, ale pomiń te "autorytety" bo one są gliniane i popierają się dzisiejszym stanem wiedzy (w tym przypadku wiedzy z przed 10 lat) - w zamierzchłych czasach, wiele ówczesnych autorytetów, poparłoby upuszczanie krwi i byc może (gdyby istniał WHO), to opublikowałby też ich raport, ale też nie w formie rekomendacji czy zaleceń. icon_mrgreen.gif Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Gdybym był tak drażliwy jak Ty, to już rozpuściłbym japę (a potrafię być bardzo upierdliwy icon_rolleyes.gif )




tak - potwierdzam
znam go
potrafi być bardzo jak mu się zechce icon_biggrin.gif

Cytat

najlepszą "dietą" jest racjonalizm i spożywanie głównie tego, co wyprodukowano na danym terenie w zgodzie z naturą



u mnie na działce mlecze i orzechy laskowe icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Gość gawel
Cytat

Ja nie jestem ani przeciw, ani za - nie mój cyrk i nie moje małpy.

Ja protestuję tylko przeciw nieuprawnionym przywoływaniem "autorytetów" na poparcie jakiś tam tez - czego akurat dla tego przypadku i dla akurat tego raportu, WHO nie robi, bo to porządna organizacja.

I nie jest prawdą, że to sztampowe stwierdzenia.

WHO podpisuje się pod wieloma rekomendacjami i nawet zaleceniami - w tym przypadku czegoś takiego nie ma i być nie może, bo to są osobnicze i "regionalne" uwarunkowania - nota bene wyraźnie w Raporcie wykazane.
To co dobre dla Pigmeja, niekoniecznie tak samo dobre jest dla Eskimosa (to co dobre dla Gawła, mój organizm nie tolerowałby) - co też we wspomnianym raporcie napisano.

Pomijam już to, że ten Raport ma ponad 10 lat, a Świat trochę przyspieszył, a autorytety też się zmieniły (metody badawcze, DNA, itp.) Teraz na topie (naukowym) jest metabolizm osobniczy.

Tak wiec to nie jest żadna krucjata "przeciw" - to tylko głos z przyczyn formalnych.

[b][u]A najlepszą "dietą" jest racjonalizm i spożywanie głównie tego, co wyprodukowano na danym terenie w zgodzie z naturą i jej naturalnym cyklem[/u] [/b]- i nie trzeba tego stwierdzenia popierać żadnymi autorytetami, ani "dopisywać" do WHO. Kazdy swój rozum ma.


Ps. Tak wiec pisz, o tym co Ty preferujesz, ale pomiń te "autorytety" bo one są gliniane i popierają się dzisiejszym stanem wiedzy (w tym przypadku wiedzy z przed 10 lat) - w zamierzchłych czasach, wiele ówczesnych autorytetów, poparłoby upuszczanie krwi i byc może (gdyby istniał WHO), to opublikowałby też ich raport, ale też nie w formie rekomendacji czy zaleceń. icon_mrgreen.gif



Dodałbym jeszcze możliwościami czasowymi i finansowymi. Bo na czasowych to ostatnio poległem.
No pacz Rysiu że ja się z Tobą zawsze zgadzam icon_eek.gif , no chyba że nie nadążam icon_rolleyes.gif , ale tym razem najpierw mnie się cierpliwość skończyła a teraz widzę że i Tobie skrzydła opadły. Ale najważniejsze to pozostać sobą a nie robić ochy i achy jak ktoś powiem to delikatnie boby wali i nic z nich nie wynika.

Cytat

tak - potwierdzam
znam go
potrafi być bardzo jak mu się zechce icon_biggrin.gif



u mnie na działce mlecze i orzechy laskowe icon_biggrin.gif


i szczaw oraz lebioda icon_biggrin.gif , ij Paweł zazdraszczam Ci braku problemów z wagą ech...
Link do komentarza
Cytat

WHO podpisuje się pod wieloma rekomendacjami i nawet zaleceniami - w tym przypadku czegoś takiego nie ma i być nie może, bo to są osobnicze i "regionalne" uwarunkowania - nota bene wyraźnie w Raporcie wykazane.
To co dobre dla Pigmeja, niekoniecznie tak samo dobre jest dla Eskimosa (to co dobre dla Gawła, mój organizm nie tolerowałby) - co też we wspomnianym raporcie napisano.


Dziwy nad dziwami. W sprawie diety WHO nie moze sie podpisac, bo widzi roznice regionalne, ale juz karmienie piersia promuje do porzygu, a zalecenia sa odpowiednie dla Afrykanek, ktore nie moga zapewnic dziecku zbilansowanej diety i czystej wody icon_rolleyes.gif

dobra, sory za off, ale bulwersuje mnie to strasznie.
Link do komentarza
Gość gawel
Cytat

Dziwy nad dziwami. W sprawie diety WHO nie moze sie podpisac, bo widzi roznice regionalne, ale juz karmienie piersia promuje do porzygu, a zalecenia sa odpowiednie dla Afrykanek, ktore nie moga zapewnic dziecku zbilansowanej diety i czystej wody icon_rolleyes.gif

dobra, sory za off, ale bulwersuje mnie to strasznie.


a co konkretnie Cie bulwersuje, że pomiędzy Rysiem a mna jest różnica jak pomiędzy Pigmejem a Eskimosem icon_mrgreen.gif (już pomijam kto jest kim w tym porównaniu :scratching: Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Dziwy nad dziwami. W sprawie diety WHO nie moze sie podpisac, bo widzi roznice regionalne, ale juz karmienie piersia promuje do porzygu, a zalecenia sa odpowiednie dla Afrykanek, ktore nie moga zapewnic dziecku zbilansowanej diety i czystej wody icon_rolleyes.gif



Bo zapewne, ten raport, zalecenie, itp. dotyczył tylko tego regionu (lub i podobnych) - trzeba sprawdzić u źródła.

Zapewne jest tak, że ktoś bezmyślnie, powołał się na to "cóś" i zaczęło to żyć swoim życiem - dokładnie tak jak w przypadku tej diety "popieranej" przez WHO.
Link do komentarza
Wracajac do meritum watku, to:

-wypilam pol litra wody z sokiem z cytryny
- zjadlam jablko

jeszcze nie jestem bardzo glodna, ale zawczasu uszykuje sobie porcje warzyw ugotowanych na parze, bo na jablkach dlugo nie pociagne.
zrobilam tez oliwe z oliwek aromatyzowana papryczkami chili i czosnkiem, ale to musi odstac swoje.
Link do komentarza
Gość gawel
Cytat

Wracajac do meritum watku, to:

-wypilam pol litra wody z sokiem z cytryny
- zjadlam jablko

jeszcze nie jestem bardzo glodna, ale zawczasu uszykuje sobie porcje warzyw ugotowanych na parze, bo na jablkach dlugo nie pociagne.
zrobilam tez oliwe z oliwek aromatyzowana papryczkami chili i czosnkiem, ale to musi odstac swoje.


To trzymam kciuki, ja powiem Ci nie jadam owoców mam po nich jakieś dziwne objawy straszne pragnienie i wilczy apetyt. Dlatego czy na Dukanie czy nie nie jadam owoców. Co do wody wczoraj miałem na nią fazę to wypiłem 1,5 l na raz icon_redface.gif . Ja dziś juz miałem śniadanko 2 kawki z mlekiem z expresu ciśnieniowego surimi i 2 jajka na twardo i 3 ciastka czekoladowe (chyba mam deficyt magnezu) icon_rolleyes.gif.
Link do komentarza
Gość Leszek4
Bajbaga, nie wywołuj mnie co raz do tablicy, bo chcę raz na zawsze darować sobie ten wątek.
A Ty nie marnuj swojego autorytetu na twierdzenia w rodzaju, że WHO nie zajęło stanowiska i zaleceń ws. przewlekłej choroby, jaką jest m.in. otyłość. Zaleceń ogólnych oraz tych uwzględniających specyfikę regionów świata.
WHO bębni o tym na okrągło. Zapoznałeś się już z wydaniem specjalnym, o które Cię prosiłem?
Jak widzę skutecznie rozmydliłeś temat, no i wyszło na Twoje. Gratulować?

To są te rzekomo nieistniejące ramy WHO, do których specjaliści z poszczególnych krajów powinni dostosować szczegółowe plany żywieniowe:

Tłuszcz całkowity 15-30% energii (E)
Kwasy tłuszczowe nasycone (SFA) < 10 % E
Kwasy tłuszczowe:
wielonienasycone (PUFA) 6-10% E
omega 6 5-8% E
omega 3 1-2% E
Kwasy tłuszczowe „trans” < 1% E
Kwasy tłuszczowe jednonienasycone Tłuszcz całk. – (SFA + PUFA + trans)
Węglowodany 55-75% E
cukry proste < 10% E
Białko 10-15% E
Cholesterol < 300% E
Chlorek sodu (sod) < 5 g/dz (2 g/dz)
Owoce i warzywa ≥ 400 g/dz
Błonnik - z żywności

Te ramy dotyczą całej populacji, także osobniczo mnie i Ciebie. Do tego dochodzą witaminy i minerały (niedokończona przypowieść o cegiełkach).
Twoja „recepta” , cyt.:
„spożywanie głównie tego, co wyprodukowano na danym terenie w zgodzie z naturą i jej naturalnym cyklem - i nie trzeba tego stwierdzenia popierać żadnymi autorytetami, ani "dopisywać" do WHO”,
jest prawdziwa. Tylko że obecnie ogrom dostępnej żywności wyprodukowanej lokalnie w zgodzie z naturą jest taki, że nie naruszając tej recepty można być grubasem, padając ofiarą takich właśnie cudownych porad.

Natomiast podważanie zaleceń tylko dlatego, że mają już 10 lat, jest równie poważne, jak podważanie np. podstaw fizyki wydanych w równie zamierzchłych czasach…
Wiem, że nie chcesz nikomu zaszkodzić, a jedynie upozorować, że znasz się absolutnie na wszystkim.
A te zalecenia naprawdę działają. Trudność polega jedynie na tym, że ludzie nie wiedzą, jak je w praktyce spełnić. Na tym zarabiają dietetycy (i słusznie!).

Żeby nie było offa dla zainteresowanych dodam coś czego nie znajdziecie w ww. ramach żywieniowych. Chodzi o częstotliwość posiłków i jej wpływ na rozpędzenie metabolizmu. Wpiszcie sobie w googlarce frazę w rodzaju „Tak podkręcisz metabolizm”.

A tu zapraszam do lektury króciutkiej bajki autorstwa prof. dr hab. n. med. Longiny Kłosiewicz-Latoszek, w której powołuje się ona na baśniowe zalecenia WHO… Bajka ta nie zaczyna się od "Za siedmioma górami, za siedmioma lasami...", a od naszego, polskiego lasu...

http://www.phie.pl/pdf/phe-2009/phe-2009-4-447.pdf
Link do komentarza
Cytat

Bajbaga, nie wywołuj mnie co raz do tablicy, bo chcę raz na zawsze darować sobie ten wątek.



Nie wywołuję, ani nie mam na celu abyś skończył pisanie w tym wątku - wprost przeciwnie.

Ja po prostu nie odbieram niczego jednostronnie i wybiórczo - tylko tyle.

A co do tematu, to pisz, bo taka dieta nie ma prawa nikomu zaszkodzić - ba nawet sraczki nie spowoduje, a może zbić wagę (z pantałyku ? icon_mrgreen.gif )
Link do komentarza
Powiedzmy, że humorystycznie (w kontekstcie):
Cytat

Dieta wysokobiałkowa jest niekorzystna dla osób w przedziale 50-65 lat, ale dla osób powyżej 65 roku życia jest jak najbardziej wskazana. Dowiedli tego naukowcy z Uniwersytetu Południowej Kalifornii w Davis, którzy przez 20 lat zbierali informacje na temat diety i nawyków żywieniowych 6831 osób w wieku 50+ oraz ich wpływu na zdrowie ochotników.

Naukowcy ustalili, że bezpieczna dawka białek pochodzenia zwierzęcego w diecie osób w wieku średnim to 0,8 gramów na kilogram masy ciała dziennie.

Szkodliwość diety wysokobiałkowej jest porównywana z negatywnymi skutkami dymu papierosowego na ludzki organizm.



To by tłumaczyło, dlaczego organizm Gawła toleruje (bo rzucił palenie i ryzyko jest takie samo, jak przed dietą) a zupełny odwrót u Dagi, która dopiero rzuca palenie i organizm broni sie przed podwójnym zagrożeniem. icon_mrgreen.gif
Link do komentarza
Gość Leszek4
No to teraz coś o samym sobie.
Wiadomo, że jestem na wózku. Mało tego, nie z napędem ręcznym, lecz elektrycznym. Hehehe, totalny bezruch!
Ważyłem coś pod 130 kg przy wzroście 182 cm.
Byłem przekonany, że nic z tym już nie zrobię, bo się po prostu nie da.
Rano w pracy kawa, potem piwo z chłopakami, obiadek lub obiadokolacja w domu... Niewiele w sumie jadłem i dziwiłem się z czego jestem taki gruby.

Postanowiłem jednak zainteresować się tematem. Mnóstwo lektury. Niełatwej w gąszczu tysięcy internetowych bzdetów. Spotkanie z kumatym dietetykiem, który różnymi przypowieściami pomógł mi zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Zapłaciłem mu i nadal zgłębiałem wiedzę.
We wrześniu ub.r. zmieniłem te nieszczęsne nawyki żywieniowe. Dzisiaj ważę coś poniżej sety. Jem znacznie więcej i częściej niż przedtem.
Pożywienie jest smaczne i b. urozmaicone. Pozbawione jednak cukru (do gorzkiej herbaty i kawy przyzwyczaiłem się już po tygodniu! Dzisiaj nie napiłbym się słodzonych, bo czuję autentyczny wstręt do słodzonych napoi.)
Jedyną słodyczą jest jakiś owoc spożywany na zakończenie każdego posiłku.

Badania krwi.
Przed rozpoczęciem "kuracji" trójglicerydy, zły cholesterol, wątrobowe (aspat, alat) były przekroczone (niektóre znacznie).
Teraz są idealne, tak jak moje samopoczucie.
Powoli odstawiam leki na nadciśnienie i już wiem, że niedługo nie będę ich potrzebował.

Reasumując:
Skoro gość na wózku może zrzucać wagę bez szkody dla zdrowia, to nakopię do doopy każdemu sprawnemu, który powie, że nie da się. Zwłaszcza kobiety potrafią coś pleść o hormonach, lekach, sterydach, starszym już wieku i innych wytłumaczaczach, które mają usprawiedliwiać nadwagę lub - co gorsza - otyłość.

Pozdrawiam! icon_smile.gif

PS. Palę tytoń. Nie piję. Ale pił jeszcze będę. icon_mrgreen.gif Nabytych przyzwyczajeń żywieniowych nie zmienię. Edytowano przez Leszek4 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
I fajnie.
Ja bez żadnej diety, stosując tylko NWT i w początkowej fazie odrzucając całkowicie colę (teraz znów od czasu do czasu pijam), z lustrzycy III (prawie 130kg) stopnia doprowadziłem się do początkowej fazy lustrzycy I stopnia. icon_mrgreen.gif

Nie stosuję żadnej diety, jem to na co mam ochotę (w tym chleb, makarony i nawet BIGMAKI się zdarzają) ale nie po 20-stej icon_mrgreen.gif i na mniejszych talerzach.
Nie uprawiam sportu, nie pracuję fizycznie i jestem typowym kanapowcem.
Wyniki (jestem po przeglądzie technicznym) - lepsze niż w normie, aktualna waga 88 - 90 kg (nie ważę się notorycznie) przy 182cm wzrostu

Fakt, kiedyś żarłem do oporu - teraz jem.

dopisałem:

Co wcale nie oznacza, że mój "sposób" jest lepszy od diety (jakiejś).
To tylko dowodzi, że dla mnie jest to lepsze i przynosi wymierne rezultaty.
Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

PS. Palę tytoń. Nie piję. Ale pił jeszcze będę.



i w ten oto sposób i dzięki temu wpisowi, zaskarbiłeś sobie moją przychylność i akceptację!

Leszek4
Legitymacja członkowska o numerze 264 właśnie się drukuje.

PS:
Zrób sobie avatara bo muszę go wkleić na okładce legitymacji żeby była ważna i wyślij do banku informację o comiesięcznej dyspozycji przelewu pobierania składki.

icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Gość gawel
Cytat

I fajnie.
Ja bez żadnej diety, stosując tylko NWT i w początkowej fazie odrzucając całkowicie colę (teraz znów od czasu do czasu pijam), z lustrzycy III (prawie 130kg) stopnia doprowadziłem się do początkowej fazy lustrzycy I stopnia. icon_mrgreen.gif

Nie stosuję żadnej diety, jem to na co mam ochotę (w tym chleb, makarony i nawet BIGMAKI się zdarzają) ale nie po 20-stej icon_mrgreen.gif i na mniejszych talerzach.
Nie uprawiam sportu, nie pracuję fizycznie i jestem typowym kanapowcem.
Wyniki (jestem po przeglądzie technicznym) - lepsze niż w normie, aktualna waga 88 - 90 kg (nie ważę się notorycznie) przy 182cm wzrostu

Fakt, kiedyś żarłem do oporu - teraz jem.

dopisałem:

Co wcale nie oznacza, że mój "sposób" jest lepszy od diety (jakiejś).
To tylko dowodzi, że dla mnie jest to lepsze i przynosi wymierne rezultaty.


I to chodzi dla mnie sposób odżywiania czy tez dieta powinna być skuteczna to daje motywacje. Takie suche zalecenia i efekt 1 kg na miesiąc to nie dla mnie icon_cry.gif
Link do komentarza
Cytat

I to chodzi dla mnie sposób odżywiania czy tez dieta powinna być skuteczna to daje motywacje. Takie suche zalecenia i efekt 1 kg na miesiąc to nie dla mnie icon_cry.gif


Gawel, wybacz babski punkt widzenia, ale tracac kilogramy bardzo szybko, niedlugo bedziesz mial problem ze skora. Ona musi miec czas zeby sie "wciagnac" i na to cud diety, czy balsamy nie pomoga. Glownie o to chodzi w zaleceniu powolnego chudniecia, by nie miec "firany" ze skory nad majtami.
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...