Skocz do zawartości

Odchudzanie


Recommended Posts

Gość Leszek4
Cytat

...staniki musiałam zmienić na większe...


:spam:
icon_mrgreen.gif

Cytat

Muszę znaleźć w sobie motywację...


Hmmm... może to Cię zmotywuje:
Jak będę w Twoim mieście, to zaproszę Cię na dobrą kawę, bez cukru ma się rozumieć! icon_wink.gif

O ile po drodze mnie jakieś lachony nie porwą - takim teraz urodziwy! icon_cool.gif
Link do komentarza
Cytat

Pewne to może i u Ciebie choć ja tego nie wiedzę, Ja dostrzegam normalne u siebie , pewne to bym pewno jakoś zniósł icon_confused.gif



oj tam, oj tam icon_biggrin.gif
pa na te fałdy wlewające się spod bluzki które usiłuję zasłonić kurtką oraz papuśną facjatę icon_confused.gif




Cytat

Jak ja patrzę na siebie w lustrze, to się dziwię, że po ulicach jako tako chodzę, ze względu na zainteresowanie (mną) płci odmiennej icon_cool.gif icon_mrgreen.gif



Ty , Rysiu jak zwykle przystojny .... nie ma co się dziwić icon_wink.gif


Cytat

Hmmm... może to Cię zmotywuje:
Jak będę w Twoim mieście, to zaproszę Cię na dobrą kawę, bez cukru ma się rozumieć! icon_wink.gif



A , to czekam .... chętnie icon_smile.gif . Numer telefonu wyślę na priv , żebyś miał jak mnie zaprosić icon_wink.gif icon_biggrin.gif

Cytat

O ile po drodze mnie jakieś lachony nie porwą - takim teraz urodziwy! icon_cool.gif



To weź se kija i się opędzaj icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Taki kamyczek do ogródka odnośnie roli autorytetów w "produkcji" określonych diet i teorii żywieniowych http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdr...to-bzdury/cwwvz
Cytat

Czujecie się zagubieni? A może sfrustrowani, czy wręcz tracicie już cierpliwość? Z pewnością tracił ją prezenter BBC, którego obarczono zadaniem uzyskania jasnej odpowiedzi od British Heart Foundation. Tak, Pearson zgodził się w końcu, że ”nie ma dostatecznie wielu dowodów, by sztywno trzymać się obecnych wytycznych o zdrowym żywieniu”,....

Oczywiście już wcześniej mogliśmy przekonać się, jak beznadziejnie błędna bywa żywieniowa ortodoksja. Jeszcze nie tak dawno wbijano nam do głowy niepodważalny ”fakt”, że nie powinno się jadać więcej niż dwa jajka tygodniowo, ponieważ zawierają cholesterol zatykający nasze arterie. Ta perełka dietetycznej mądrości została po cichu odesłana do lamusa, kiedy nie można było już dłużej ignorować ciężaru dowodów naukowych wykazujących, że cholesterol zawarty w jajach prawnie nie ma wpływu na poziom cholesterolu w naszej krwi.

Niemniej przez większą część XX wieku radośnie zachęcano nas, byśmy przerzucili się na rzekomo dobre dla serca smarowidła – tak naprawdę będące receptą na zawał. Ci, którzy posłusznie zamienili pyszne masło na ponurą margarynę, nie doczekali się jeszcze przeprosin. Rządowi specjaliści od nieużytecznych porad żywieniowych nie są skłonni by się kajać.

Ale jakie wnioski możemy wyciągnąć z tych historii? Musielibyśmy być ograniczeni, gdybyśmy nie zaczęli traktować często powtarzanych dietetycznych mądrości z dużą dozą sceptycyzmu. Zacznijmy od kalorii. Od zawsze mówi się nam, że ich liczenie to podstawa żywieniowej rzetelności, ale wszystko wskazuje na to, że tak naprawdę to tylko gigantyczna strata czasu. Powoli acz zdecydowanie badacze skłaniają się raczej ku koncepcji ”sytości”, czyli tego, jak pewne produkty zaspokajają nasz apetyt. Pod tym względem białka i tłuszcze wyróżniają się jako dwa najbardziej użyteczne składniki odżywcze. Wygląda więc na to, że głodzenie się na diecie złożonej z chlebków ryżowych i selera naciowego nie jest odpowiedzią na epidemię otyłości.

Rządowi guru dietetyczni od lat prowadzą krucjatę przeciwko soli, ale w tych szlachetnych wysiłkach zabrakło głosu, że nadmierne spożycie soli to problem związany z żywnością przetworzoną.

Ale niech ktoś pokaże nam dowody, że normalne doprawianie solą domowego posiłku wywołuje zagrożenie dla zdrowia.

W przypadku soli, tak samo jak cukru, oficjalne agendy rządowe boją się przeciwstawić potężnym koncernom spożywczym oraz ich poplecznikom i dlatego nie wprowadzają rozróżnienia pomiędzy domowym jedzeniem przygotowywanym z podstawowych składników, a przemysłowo przetworzonymi daniami gotowymi.

W oficjalnych wytycznych nigdzie nie pojawia się kluczowe zdanie: ”unikaj żywności przetworzonej” - chociaż tak brzmiałoby najbardziej zwięzłe i praktyczne podsumowanie faktów.
Dopóki nie legnie ono u podstawy wszelkich zaleceń dietetycznych, poradom specjalistów od żywienia powinny towarzyszyć podobne ostrzeżenia, jak te widniejące na pudełkach papierosów: stosowanie się może prowadzić do chorób serca i śmierci.



Źródło: The Guardian

Dopisałem:

Pogrubienia i kolor - moje, bo istotne, logiczne, ale niestety pracochłonne i niepopularne


Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdr...to-bzdury/cwwvz


"Wszystko, co mówiono ci o zdrowym odżywianiu, to bzdury

Czy jedzenie zbyt dużych ilości margaryny może szkodzić? Tak zwani ”eksperci”, którzy od lat z pewnością w głosie zalecali nam zastąpienie tłuszczów nasyconych, takich jak masło, wielonienasyconymi smarowidłami, ludzie którzy powinni wiedzieć co mówią, nagle stali się niepewni swego. Wygląda na to, że desperacko starają się wybrnąć z intelektualnego zamętu w jaki wpadli i przeformułować własne teorie.

W zeszłym tygodniu niewdzięczna rola wyjaśnienia, dlaczego dietetyczny establishment wciąż stosuje się do doktryny odrzucającej tłuszcze nasycone - choć dysponujemy coraz większym materiałem dowodowym, że należy od niej odejść - przypadła profesorowi Jeremy’emu Pearsonowi z British Heart Foundation. Otóż po przeanalizowaniu przez fundację 72 badań akademickich, obejmujących ponad 600 tysięcy uczestników, okazało się, że spożycie tłuszczów nasyconych nie ma związku z występowaniem choroby wieńcowej. Wnioski te zgadzały się z wynikami innej metaanalizy, na podstawie której w 2010 roku ustalono, iż ”nie ma przekonujących dowodów, że tłuszcze nasycone powodują choroby serca”.

Zespół badawczy fundacji nie potrafił również znaleźć żadnych dowodów na poparcie twierdzeń - jakże często słyszanych z ust producentów margaryny oraz apostołów oficjalnych wytycznych dietetycznych - że spożywanie tłuszczów wielonienasyconych chroni serce. Co więcej, badacze pod kierownictwem doktora Rajiva Chowdhry, zaapelowali o szybką rewizję oficjalnych zaleceń żywieniowych. – To bardzo interesujące wyniki, które potencjalnie otwierają nowe ścieżki badawcze oraz skłaniają do ponownego rozważenia naszych obecnych wytycznych – powiedział.

Dalej Chowdhry ostrzegł , że należy wystrzegać się zastępowania tłuszczów nasyconych nadmierną ilością węglowodanów - takich jak białe pieczywo, biały ryż i ziemniaki – albo cukrem rafinowanym i solą, jak ma to miejsce w żywności przetworzonej. Obecnie promowana piramida żywieniowa zaleca, by posiłki opierały się na produktach skrobiowych, więc jeśli ktoś odżywia się tak, jak od lat sugerują mu państwowi eksperci, rewelacje profesora mogą go zaniepokoić.

Czujecie się zagubieni? A może sfrustrowani, czy wręcz tracicie już cierpliwość? Z pewnością tracił ją prezenter BBC, którego obarczono zadaniem uzyskania jasnej odpowiedzi od British Heart Foundation. Tak, Pearson zgodził się w końcu, że ”nie ma dostatecznie wielu dowodów, by sztywno trzymać się obecnych wytycznych o zdrowym żywieniu”, ale też wspomniane ustalenia ”nie zmieniają zaleceń mówiących, że spożycie zbyt dużych ilości tłuszczu szkodzi sercu”. Redukcja ilości tłuszczów nasyconych powinna być tylko jednym z czynników wchodzących w skład zbilansowanej diety i zdrowego stylu życia. Słyszycie kapanie w tle? To oficjalne wskazówki dietetyczne zaczynają spływać do kanalizacji.

Oczywiście już wcześniej mogliśmy przekonać się, jak beznadziejnie błędna bywa żywieniowa ortodoksja. Jeszcze nie tak dawno wbijano nam do głowy niepodważalny ”fakt”, że nie powinno się jadać więcej niż dwa jajka tygodniowo, ponieważ zawierają cholesterol zatykający nasze arterie. Ta perełka dietetycznej mądrości została po cichu odesłana do lamusa, kiedy nie można było już dłużej ignorować ciężaru dowodów naukowych wykazujących, że cholesterol zawarty w jajach prawnie nie ma wpływu na poziom cholesterolu w naszej krwi.

Skutki anty jajecznej kampanii były głęboko negatywne. Pobankrutowali producenci jaj, ale przede wszystkim społeczeństwo traciło dostępne, niedrogie, naturalne i pełne wartości odżywczych pożywienie. Jajecznicę na śniadanie zaczęły zastępować przemysłowo przetworzone płatki w kartonowych pudełkach. Ale i tak wyrządzona szkoda była mniej poważna od tej, spowodowanej odejściem od tłuszczów nasyconych, czyli masła i smalcu, na rzecz margaryn i rafinowanych tłuszczów płynnych.

Pomimo wielokrotnych nacisków ze strony środowisk badawczych, w USA oficjalne wytyczne żywieniowe zmieniono dopiero w 2010 roku i to wówczas wreszcie ministerialni specjaliści od zdrowia publicznego po obu stronach Atlantyku przyznali, że chemiczny proces utwardzania, zmieniający wielonienasycone tłuszcze w margarynę, wytwarza zatykające tętnice tłuszcze trans.

Producenci zmienili technologię wytwarzania margaryny. Obecnie utwardzają ją innymi metodami chemicznymi i zapewniają, że te są niegroźne dla zdrowia. Niemniej przez większą część XX wieku radośnie zachęcano nas, byśmy przerzucili się na rzekomo dobre dla serca smarowidła – tak naprawdę będące receptą na zawał. Ci, którzy posłusznie zamienili pyszne masło na ponurą margarynę, nie doczekali się jeszcze przeprosin. Rządowi specjaliści od nieużytecznych porad żywieniowych nie są skłonni by się kajać.

Ale jakie wnioski możemy wyciągnąć z tych historii? Musielibyśmy być ograniczeni, gdybyśmy nie zaczęli traktować często powtarzanych dietetycznych mądrości z dużą dozą sceptycyzmu. Zacznijmy od kalorii. Od zawsze mówi się nam, że ich liczenie to podstawa żywieniowej rzetelności, ale wszystko wskazuje na to, że tak naprawdę to tylko gigantyczna strata czasu. Powoli acz zdecydowanie badacze skłaniają się raczej ku koncepcji ”sytości”, czyli tego, jak pewne produkty zaspokajają nasz apetyt. Pod tym względem białka i tłuszcze wyróżniają się jako dwa najbardziej użyteczne składniki odżywcze. Wygląda więc na to, że głodzenie się na diecie złożonej z chlebków ryżowych i selera naciowego nie jest odpowiedzią na epidemię otyłości.

Podczas gdy białka i tłuszcze odzyskują dobrą reputację, coraz mizerniej prezentują się na ich tle węglowodany - ten rozdęty, miękki brzuch oficjalnej piramidy żywieniowej. W końcu skrobią tuczymy trzodę chlewną, więc dlaczego u nas miałaby wywoływać inne skutki? Rozmaite badania potwierdzają, że w utrzymywaniu właściwej masy ciała dieta nisko węglowodanowa jest skuteczniejsza od jej nisko białkowych i nisko tłuszczowych koleżanek.

Podczas gdy establishment żywieniowy brał na celownik tłuszcz, niezauważony przez radary na nasze talarze wdarł się cukier. Wystarczy na etykietce napisać ”niskotłuszczowe” albo ”0% tłuszczu”, a można ludziom wcisnąć dowolny śmieć. Tymczasem ta religia odtłuszczania zrodziła całą wielką gałąź przemysłu żywności wysoko przetworzonej, uszczęśliwiającej nas produktami o podwyższonym poziomie cukru albo pełnych podejrzanych słodzików, które mają kompensować nieunikniony deficyt smaku towarzyszący usunięciu tłuszczu. Dogmat o szkodliwości tłuszczów nasyconych dał branży spożywczej idealną wymówkę, by odzwyczaić nas od prawdziwego pożywienia, które od wieków dawało nam siły - a ostatnio przedstawiane było jako ”zabójca” – na rzecz bardziej lukratywnych, ”lekkich” produktów przetworzonych, naszprycowanych chemicznymi dodatkami i tanimi zapychaczami.

Zgodnie z twierdzeniami, że tłuszcze zwierzęce są szkodliwe, zalecano nam też ograniczyć spożycie czerwonego mięsa. Ale w uproszczonej debacie umknął gdzieś kluczowy fakt. Słabe dowody epidemiologiczne obciążające czerwone mięso nie wprowadzają rozróżnienia na normalne mięso z hodowli farmerskiej, a wysoko przetworzone produkty zawierające koktajl chemicznych dodatków, konserwantów i tym podobnych. Jednocześnie żadne państwowe wytyczne nie zająkną się nawet, że jagnięcina, wołowina czy dziczyzna pochodząca od karmionych tradycyjnie zwierząt jest najlepszym źródłem kwasu rumenowego (CLA), składnika który obniża ryzyko otyłości, zachorowania na raka i cukrzycę.

Rządowi guru dietetyczni od lat prowadzą krucjatę przeciwko soli, ale w tych szlachetnych wysiłkach zabrakło głosu, że nadmierne spożycie soli to problem związany z żywnością przetworzoną. Sól jest bowiem kluczowa dla smaku takich dań. Bez niej i całego katalogu chemicznych aromatów żywność przetworzona nie mogłaby ukryć swojego prawdziwego oblicza: pozbawionego smaku i żywieniowej spójności. Przykładowo, płatki kukurydziane bez soli stają się niemal niejadalne. Nikt by ich nie kupował, bo na pierwszy rzut oka widać byłoby, że to nic niewarty śmieć. Ale niech ktoś pokaże nam dowody, że normalne doprawianie solą domowego posiłku wywołuje zagrożenie dla zdrowia.

W przypadku soli, tak samo jak cukru, oficjalne agendy rządowe boją się przeciwstawić potężnym koncernom spożywczym oraz ich poplecznikom i dlatego nie wprowadzają rozróżnienia pomiędzy domowym jedzeniem przygotowywanym z podstawowych składników, a przemysłowo przetworzonymi daniami gotowymi.

W oficjalnych wytycznych nigdzie nie pojawia się kluczowe zdanie: ”unikaj żywności przetworzonej” - chociaż tak brzmiałoby najbardziej zwięzłe i praktyczne podsumowanie faktów. Dopóki nie legnie ono u podstawy wszelkich zaleceń dietetycznych, poradom specjalistów od żywienia powinny towarzyszyć podobne ostrzeżenia, jak te widniejące na pudełkach papierosów: stosowanie się może prowadzić do chorób serca i śmierci.
Autor: Joanna Blythman, Źródło: The Guardian " Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Podczas gdy białka i tłuszcze odzyskują dobrą reputację, coraz mizerniej prezentują się na ich tle węglowodany - ten rozdęty, miękki brzuch oficjalnej piramidy żywieniowej. W końcu skrobią tuczymy trzodę chlewną, więc dlaczego u nas miałaby wywoływać inne skutki?



kiedyś czytałem , że jak sprowadzono do europy ziemniaki, to Francuzi długo nie chcieli ich jeść, uważając zresztą słusznie, że to pożywienie dla bydła. dopiero głód bodajże w XiX wieku ich do tego zmusił ;)

Cytat

Rozmaite badania potwierdzają, że w utrzymywaniu właściwej masy ciała dieta nisko węglowodanowa jest skuteczniejsza od jej nisko białkowych i nisko tłuszczowych koleżanek.


no i jeszcze tylko nie napisali że jest po prostu zdrowsza...
no ale nie po to mamy takie poteżny przemysł farmaceutyczny i spożywczy, żeby normalnie jeść i nie chorować...nikt by na tym nie zarobił....
Link do komentarza
Gość Leszek4
Cytat

http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdr...to-bzdury/cwwvz
Autor: Joanna Blythman, Źródło: The Guardian "


Opublikowanie takiego artykułu w piśmie dla kobiet, to nieporozumienie.
Robi więcej mętliku w głowach czytelniczek, niż radzi co jeść, a czego unikać.
Dziwne jest też to, że tak doświadczona tematycznie dziennikarka neguje żywność przetworzoną. Przypuszczam więc, że raczej została źle, tudzież nieprecyzyjnie przetłumaczona.
No i do jednego wora wkłada "specjalistów żywienia" rządowych i fachowców dietetyków.
W sumie ma wiele racji, ale - jak dla mnie - ma to wydźwięk bardziej plotkarski niż merytoryczny.
Link do komentarza
Dobra, kochani .... nie ma że boli .... rozpoczęłam .... pierwsza godzina zumby i półtora litra wody za mną icon_biggrin.gif
Humor od razu lepszy , chyba moje endorfiny zaszalały icon_mrgreen.gif icon_lol.gif
Godzina dziennie wieczorem , do tego dieta MŻ i powinno być ok ... czas zadania : miesiąc , do zrzucenia 5 kilo , jak bedzie więcej to się nie pogniewam icon_biggrin.gif

http://www.youtube.com/watch?v=oHYzOu9NZzM

A tak poza tym - ktoś gdzieś kiedy tu pisał jak zrobić, zeby na forum pokazał się od razu filmik a nie link ... przypomni ktoś jak to się robiło?


Cytat

Dagus, jak martwisz sie o papusna twarz, zapraszam do mnie, do pracy.



ja szukam nowej pracy .... to też motywacja, żeby jakoś wyglądać icon_wink.gif

Cytat

Nie wiem ile waze, ale wszystkie spodnie spadaja z tylka, a wczoraj kupilam sobie nowe w rozmiarze 36 :th_0girl_impossible: ja ostatnio takie ciuchy w liceum nosilam icon_eek.gif



jeeeezzzzuuu ... 36 to ja chyba w niemowlęctwie nosiłam icon_eek.gif icon_redface.gif icon_rolleyes.gif icon_lol.gif
Link do komentarza
za małe stawki dodaj z 2 zera i że zawartość puszki przechodzi na własność innej osoby to by może poskutkowało bo przy takich stawkach to raz że jedna puszka to na tydzień a dwa to i waga do ważenia aut potrzebna by była z czasem
Link do komentarza
Cytat

A na razie lekki zastój z czym pewno przedobrzylem w sumie -11 kg od poczatku diety



To i tak bardzo dobry wynik icon_smile.gif
Ja dziś na obiad zapodam sobie chyba leczo domowej roboty mojej mamuni bo nie mam czasu dziś pichcić .... na podwieczorko-kolację zrobię sobie brokuły na parze , a wieczorem trzasnę godzinę zumbiaczka icon_smile.gif . Muszę kupić jakąś papryczkę tudzież inną marchewkę do pogryzania .
Link do komentarza
Gość Leszek4
Daggula, dieta typu MŻ to złe podejście, wierz mi.
A skoro zabrałaś się za gimnastykę, to daję Ci linka, to fajnych wskazówek, które w kilku zdaniach obrazują najczęstsze błędy
Aby zobaczyć całą treść trzeba tam klikać na kolejne obrazki.

Dzisiaj piekę pyszny chlebek żytnio-pszenny na zakwasie, o którym co niektórzy mogą tylko pomarzyć! icon_razz.gif icon_mrgreen.gif
Ummmm... taka pychota z masełkiem... ummm...
A ten zapach w domu... ummm... icon_mrgreen.gif
Jem tylko swoje pieczywo. Piekę, jak tylko ostygnie - jem coś tam, a resztę kroję i do zamrażarki.

PS. Dagga, wpier***jąc się pomiędzy Twoją przekąskę, dodam, że na śniadanko nie powinnaś jeść samych węglowodanów. Daj sobie do tego trochę białka (twarogu, szynki, łososia wędzonego, makreli, tuńczyka w sosie własnym. B. dobre jest mięso upieczone samemu w piekarniku, a potem spożywane na zimno). No i pół kromeczki chleba pełnoziarnistego (np. razowego) z MASEŁKIEM. Edytowano przez Leszek4 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

PS. Dagga, wpier***jąc się pomiędzy Twoją przekąskę, dodam, że na śniadanko nie powinnaś jeść samych węglowodanów. Daj sobie do tego trochę białka (twarogu, szynki, łososia wędzonego, makreli, tuńczyka w sosie własnym. B. dobre jest mięso upieczone samemu w piekarniku, a potem spożywane na zimno). No i pół kromeczki chleba pełnoziarnistego (np. razowego) z MASEŁKIEM.



święta prawda....ja napisałbym że im mniej W tym lepiej icon_biggrin.gif
problem w tym, że znam kilka osób, które rano moga albo zjeść same W albo nic. Nie są w stanie z samego rana zjeść nic innego, niestety...pewnie to ma jakieś tam swoje podłoże...nie wiem.....
Link do komentarza
Gość Leszek4
Cytat

święta prawda....ja napisałbym że im mniej W tym lepiej icon_biggrin.gif
problem w tym, że znam kilka osób, które rano moga albo zjeść same W albo nic. Nie są w stanie z samego rana zjeść nic innego, niestety...pewnie to ma jakieś tam swoje podłoże...nie wiem.....


No bo do niejedzenia śniadań, tak samo jak do śniadań w postaci kawy z kołaczykiem, można się na tyle przyzwyczaić, że trudno ten zły nawyk potem zmienić. A zmiany powinny być stopniowe, delikatne wręcz, aby bezszokowo zmienić metabolizm.
Dlatego trzeba po trosze dodawać białko i tłuszcz, odejmując proste węglowodany (a potem rezygnując z nich całkowicie na rzecz węglowodanów złożonych).

Gawel, o tej wodzie nie dopisali najważniejszego, co jest istotne. Zwłaszcza dla bożej dumy, czyli nas - facetów. icon_mrgreen.gif

Cytat

Organizm najlepiej nawadniać wodą

To częściowo prawda. Jeżeli chcesz prowadzić zdrowy tryb życia lepiej, abyś częściej sięgał po wodę niż po słodzone napoje i soki. Są jednak szczególne okoliczności, przy których woda może ci zaszkodzić. Mowa tu o intensywnym wysiłku fizycznym. Jeżeli dużo ćwiczymy, wraz z potem tracimy związki mineralne takie jak potas, magnez, wapń i żelazo. Wtedy lepiej wypić napój izotoniczny, który pozwoli nam zachować odpowiedni poziom elektrolitów w organizmie. To jeden z niewielu przypadków, kiedy natomiast wody, lepiej wybrać specjalny napój.



Otóż kiedy wybieramy się na gorzałę, to przed imprezką trza chlapnąć 0,7 l izotonika, a obok łóżka postawić sobie dwie takie butelczyny, co się nimi poratujemy nad ranem.
Na balandze najlepiej wlewać w siebie czyściochę i zapijać czystą wodą. Ja jeszcze palę wtedy jak najęty, ale nie mam z tego powodu jakichś kłopotów z bólem głowy nazajutrz. icon_mrgreen.gif
To naprawdę działa! Przebadane w najlepszym na świecie instytucie, tj. na sobie. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
a jeszcze coś co chciałem zacytować już dawno - przedmowa do książki "życie bez pieczywa"

Cytat

"Życie bez pieczywa" namawia przede wszystkim do ograniczenia spożycia węglowodanów. powstający w ten sposób deficyt kaloryczny jest uzupełniany białkami i tłuszczami z produktów świeżych i nie rafinowanych. Ta rozsądna rada została oparta na obserwacjach, któe poczynił doktor Lutz w trakcie swej długiej praktyki internistycznej w Austrii, znajduje też uzasadnienie w dużej liczbie naukowych publikacji na całym świecie. Począwszy od Herodota w V w. p.n.e. poprzez Savarina i Bantinga w XIX stuleciu a na Steffansonie i Price'u w XX wieku skończywszy, literatura medyczna jest pełna przykładów korzyści płynących z diety niskowęglowodanowej. Co więcej, podejście zaprezentowane w książce "Życie bez pieczywa" jest też spójne ze współczesną wiedzą na temat sposobów odżywiania ludzi w okresie paleolitu.
Tak zwane "choroby cywylizacyjne", a więc schorzenia serca, otyłość, nadciśnienie, cukrzyca, próchnica itp. zaczęły się szerzyć w krajach rozwiniętych w XX wieku właśnie pod wpływem diety bogatej w rafinowane węglowodany, których źródłem jest przede wszystkim biała mąka i cukier. Rozwinięta w ciągu minionych trzydziestu lat teoria homocysteinowa przedstawia arteriosklerozę i chorobę serca jako schorzenia wynikające z niedoboru trzech witamin z grupy B: witaminy B6, kwasu foliowego i witaminy B12. liczne badania epidomiologiczne i kliniczne dowiodły że niedobór tych witamin prowadzi do podniesienia poziomu homocysteiny we krwi i zwiększenia liczby zgonów wskutek choroby wieńcowej serca. Te same badania wskazują też, że tłuszcze pochodzenia zwierzęcego wcale nie są dla ludzi szkodliwe. Przyczyną niedoborów witamin z grupy B jest ich niszczenie w czasie rafinacji mąki i ekstrakcji cukru z roślin, a także innych brutalnych procesów obróbki, jakim poddawane są naturalne produkty spożywcze. Obecny spadek spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego - przy jednoczesnym wzroście spożycia węglowodanów - może być przyczyną niedoboru witaminy B12. W krajach rozwiniętych, dieta oparta na pokarmach rafinowanych prowadzi też do niedoborów innych witamin B oraz mikroelementów i przyczynia się do rozwoju "chorób cywylizacyjnych"
Na początku XX wieku, kiedy to stwierdzono podwyższony poziom cholesterolu i tłuszczów u ofiar choroby wieńcowej oraz zaobserwowano odkładanie włóknisto-tłuszczowych blaszek miażdzycowych w tętnicach zwierząt karmionych cholesterolem, wysunięto hipotezę, że to właśnie ten skłądnik diety jest główną przyczyną choroby wieńcowej. Książka "Życie bez pieczywa" kładzie nacisk na fakt, że hipoteza mówiąca, że nadmiar cholesterolu w pożywieniu prowadzi do podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi nigdy nie zostałą udowodniona. Niestety, nieszczęśliwym skutkiem lansowania tej nie dowiedzionej i z początku niepopularnej hipotezy były niefortunne zalecenia dietetyczne różnych agencji rządowych i grup specjalistów, aby odżywiać się pokarmami o niskiej zwartości tłuszczów i cholesterolu. W rezultacie mieszkańcy krajów wysokorozwiniętych ograniczyli znacznie spożycie tłuszczów, mięsa oraz nabiału i przerzucili się na produkty węglowodanowe, zalecane przez amerykańskie ministerstwo rolnictwa w publikacjach dotyczących tzw. "piramidy pokarmowej" Dzisiejsza epidemia otyłości, cukrzycy i nadciśnienia u dorosłych i młodocianych obywateli Stanów Zjednoczonych jest właśnie tego smutną konsekwencją nadmiernego spożycia węglowodanów, a zwłaszcza pokarmów otrzymywanych z oczyszczonych zbóż. Zgodnie z tym co mówią autorzy tej książki, ograniczenie spożycia węglowodanów zmniejszy naszą podatnośc na choroby cywylizacyjne. W wypadku nadmiernego wydzielania insuliny i rozwoju insulinoodporności obniżenie ilości spożywanych węglowodanów ograniczy nadprodukcję tego hormonu i przyczyni się do zwiększonego pobieranie witaminy B6, kwasu foliowego i witaminy B12 w postaci świeżych, nie rafinowanych pokarmów. Zapobiegnie to wielu problemom zdrowotnym, w tym też zwiększonemu stężeniu homocysteiny we krwi, a tym samym podwyższonej podatności na choroby krążeniowe.
Udoskonalenie sposobu odżywiania zgodne z zawartymi w tej książce sugestiami daje szanśe na zlikwidowanie lub opanowanie wielu spośród tych problemów zdrowotnych, które zwykło się ostatnio określać wspólnym mianem chorób cywilizacyjnych

Link do komentarza
Poczytałam wszystko.
Bez pieczywa i makaronów żyję już kupę lat .... u mnie w domu nie ma chleba i bułek , za to zawsze w lodówce jest ser żółty, pleśniowy i mozzarella, cienkie kiełbaski, jakaś szynka swojska wędzona, oliwki, groszek, ryby pod wszelką postacią. Ja rzadko jem regularną kolację, ale jesli córcia ma ochotę na kolację to robię jej tzw: "talerz niespodzianek" - czyli nakładam czegokolwiek po trochu ładnie dekorując... wsuwa aż jej się uszy trzęsą ... nie jemy w domu pieczywa , tak mamy od wielu lat. Z makaronów - tylko raz za jakiś czas spaghetti jak nas tak najdzie ochota icon_wink.gif . Ziemniaki rzadko - zrezygnowałam na rzecz ryżu który z Kasicą lubimy.
Pewnie gdyby nie te zgubne słodycze, chipsy i podjadanie w ciągu dnia - na w/w jadłospisie miałabym wagę idealną icon_wink.gif .

Do rzeczy - dziś upichciłam jednak na obiad na szybko : ryż z warzywami i cyckiem na łyżce oleju zagęszczając sos skrobią kukurydzianą... paluchy lizać, pycha wyszło icon_smile.gif .
Postanowiłam po 18 już nic nie jeść , a tylko pić ... więc teraz szamam kolacyję w postaci truskawek z jogurtem 0% i słodzikiem.
Jak strawię , to poskaczę przy zumbie godzinę icon_smile.gif . Edytowano przez daggulka (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Gość Leszek4
Cytat

Poczytałam wszystko.
Bez pieczywa i makaronów żyję już kupę lat .... u mnie w domu nie ma chleba i bułek , za to zawsze w lodówce jest ser żółty, pleśniowy i mozzarella, cienkie kiełbaski, jakaś szynka swojska wędzona, oliwki, groszek, ryby pod wszelką postacią. Ja rzadko jem regularną kolację, ale jesli córcia ma ochotę na kolację to robię jej tzw: "talerz niespodzianek" - czyli nakładam czegokolwiek po trochu ładnie dekorując... wsuwa aż jej się uszy trzęsą ... nie jemy w domu pieczywa , tak mamy od wielu lat. Z makaronów - tylko raz za jakiś czas spaghetti jak nas tak najdzie ochota icon_wink.gif . Ziemniaki rzadko - zrezygnowałam na rzecz ryżu który z Kasicą lubimy.
Pewnie gdyby nie te zgubne słodycze, chipsy i podjadanie w ciągu dnia - na w/w jadłospisie miałabym wagę idealną icon_wink.gif .

Do rzeczy - dziś upichciłam jednak na obiad na szybko : ryż z warzywami i cyckiem na łyżce oleju zagęszczając sos skrobią kukurydzianą... paluchy lizać, pycha wyszło icon_smile.gif .
Postanowiłam po 18 już nic nie jeść , a tylko pić ... więc teraz szamam kolacyję w postaci truskawek z jogurtem 0% i słodzikiem.
Jak strawię , to poskaczę przy zumbie godzinę icon_smile.gif .


Wykluczenie chleba z jadłospisu - moim zdaniem - jest błędem. Trzeba tylko odróżnić pieczywo na mąkach z grubego przemiału od pieczywa na mąkach "śmieciowych".
To tak samo jak z ryżem - biały, "śmieciowy" jest oszlifowany z wszystkiego co wartościowe, ale za to ładnie wygląda. Natomiast brązowy, który nie jest szlifowany, jest pełnowartościowym pożywieniem.
W zeszłym roku wywaliłem z domu wszystkie mąki "śmieciowe" (tortowa - typ 450 - najgorsze świństwo, wrocławska, poznańska - typ 550 - świństwo). Im wyższy liczbowo typ, tym lepsza mąka (np. mąka razowa to typ 2000. "Razowa", bo ziarno było "raz" przemielone).

Jak chcesz zagęszczać sosy, to proponuję grubszymi mąkami (można kupić np. mąki typ 850, 1250 - są tylko lekko oczyszczone, ale nie mają też "łuskowatości" m. razowych).

Po godz. 18 nie będziesz jeść? - Błąd. Proponuję ostatni posiłek na 3 godz. przed snem, a więc jak zamierzasz iść spać o godz. 24, to kolacja o 21 (bez owoców).
Jogurt 0% tłuszczu? - Błąd. Weź normalny - 2-procentowy. Ważne jest żeby nie był dosładzany.
Słodziki? - Błąd. Oszukują mózg, do którego trafia informacja z kubków smakowych, że pojawił się cukier. Uruchamia więc trzustkę, aby ta wysłała insulinę do krwi. Tylko że zwiększonego cukru we krwi nie ma.
Insulina likwiduje więc resztki cukru, które we krwi były. A zupełny brak cukru powoduje po chwili silne uczucie głodu...

Dieta Lutza mi nie odpowiada, bo nie zamierzam się tak odżywiać. Chcę jeść wszystko, co daje nam natura. Nie chcę być (i wiem, że nie będę) niewolnikiem diety.
Moim zdaniem kluczem do zwycięstwa jest wyzbycie się jedzenia "śmieciowego" (tu w zasadzie Lutz mówi to samo) i regularność posiłków.
Nie sztuką bowiem jest pozbycie się kilogramów wagi, a utrzymanie właściwej wagi na zawsze.

PS. Wiem, wiem - znowu pouczam i się wymądrzam, jakbym wszystkie rozumy zjadł. icon_mrgreen.gif No to sorki!

Retro, Ty to na pewno masz smukłe, jędrne ciało... "Wyżyty" ma się rozumieć. icon_wink.gif icon_mrgreen.gif
Link do komentarza
Poczytałam, przyswoiłam ...
Dziś nie ćwiczę - mam potworne zakwasy w kopytkach po dwóch dniach zumby . Śniadania nie zjadłam, bo miałam zapiernicz w robocie , na obiadokolację to co wczoraj ... napchałam się i nic nie wmuszę już dziś w siebie. Jeden posiłek - talerz ryżu z warzywami i cyckiem ... wiem, wiem ... za mało- nie poradzę, taki dzień ... :bezradny:
Link do komentarza
Cytat

Poczytałam, przyswoiłam ...
Dziś nie ćwiczę - mam potworne zakwasy w kopytkach po dwóch dniach zumby . Śniadania nie zjadłam, bo miałam zapiernicz w robocie , na obiadokolację to co wczoraj ... napchałam się i nic nie wmuszę już dziś w siebie. Jeden posiłek - talerz ryżu z warzywami i cyckiem ... wiem, wiem ... za mało- nie poradzę, taki dzień ... :bezradny:


Mało nie mało ale ten ryż to substancja balastowo zapychająca raczej zbyteczna
Link do komentarza
tak tylko tytułem sprawozdania -po prawie 2 miesiącach, -10,6
biorąc pod uwagę okoliczności (w międzyczasie operacja barku pod narkozą z wszystkimi tego konsekwencjami) to uważam że nie jest źle icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Gość Leszek4
A ja dzisiaj mam Dzień Obżarstwa, jak w każdą niedzielę.
Na śniadanko więc jajca w majonezie (dużo majonezu!), chleb z pasztetem pieczonym i ciastko francuskie z marmoladą.
Potem jakaś kiełbasa gotowana i tona musztardy, następnie tłuściutki boczek smażony i pieron wie co do tego jeszcze, obiad w McDonaldzie, albo w jakiejś knajpie, a kolacji to nie wiem czy podołam.
Nie żebym śnił o takim żarciu, ale to jest taka przyjemna zabawa w kotka i myszkę z metabolizmem. icon_wink.gif

Miłej niedzieli, chudzielce!
Link do komentarza
No dobra dziś się ważyłem dokładnie 57 dzień diety Dukana i na tzw (by Daggulka) blacie równiutko -12 kg. :yahoo: . do zrzucenia jeszcze icon_confused.gif 29 kg łomatko icon_eek.gif

Poza tym zrobiłem morfologie i po 2 miesiącach Dukana poprawiły się że na 100% mieszczę się w normie.

Cytat

tak tylko tytułem sprawozdania -po prawie 2 miesiącach, -10,6
biorąc pod uwagę okoliczności (w międzyczasie operacja barku pod narkozą z wszystkimi tego konsekwencjami) to uważam że nie jest źle icon_biggrin.gif


Gratulacje icon_wink.gif Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Gość Leszek4
Cytat

dla mnie niedziela to dzień jak codzień jeśli chodzi o jedzenia
nie byłby w stanie zjeść tyle tego o czym pisałeś, choćbym nie wiem jak bardzo sie starał icon_biggrin.gif


No to dla poprawienia humoru dodam, że.. dzisiaj znów niedziela!
Rano jajko na miękko z majonezem i kromeczką własnego chleba, do tego rogalik (jakiś "półfrancuski" z marmoladą). Potem biała kiełbasa parzona z musztardą i rogalikiem nadzianym jakimś budyniem. Przed chwilą rosół z indyka z białym makaronem i marchewkowo-indyczą wkładką, mały kotlet schabowy bez panierki i dwoma plastrami tłustawego boczku z chrzanem i kromką chleba posmarowaną... olejem lnianym icon_wink.gif
Czeka mnie jeszcze obiad. Chyba schab panierowany, ziemniaki i kapusta zasmażana. Docisnę to pączkiem z marmoladą. Ale jazda!
A od jutra powrót na właściwą drogę. icon_mrgreen.gif

No i na obiad był schabowy z ziemniakami i kapuchą, dociśnięte pączkiem porządnie polukrowanym i nadzianym jakąś różaną marmoladą.
A przed chwilą (godz. 22.30), po powrocie do chałupy, wsunąłem talerz sałatki warzywnej w majonezie i kawał kiełbachy swojskiej.
Czy ktoś widział taką dietę?!
icon_mrgreen.gif Edytowano przez Leszek4 (zobacz historię edycji)
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...