Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    24 978
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    454

Wszystko napisane przez retrofood

  1. Skąd wiesz? próbowałeś? TINEK, daruj!
  2. Pomagać, to mozna wtedy, gdy jest usterka i jest ktoś, kto jest w stanie ją usunąć. A u Ciebie, to trzeba najpierw zrobić inwentaryzację. Inaczej ty byłoby powielanie błędów. Ty sam się przyznajesz, ze nie masz o tym pojecia, to jak chcesz to zrobić? Złość tu nic nie pomoze, ja nie umiem wyrywać zębów, to idę do dentysty, a nie szukam po necie i dopytuję się: jak się wyrywa i leczy zęby? Najpierw naucz się podstaw, a Ty chcesz bez treningu od razu na Olimpiadę.
  3. Instalacja do remontu. Cała. Twoje "założenia" nie są warte funta kłaków, bo to nie działa tak, jak Ty chcesz.
  4. Muszę wrzucić ten kamyk do ogródka. Zupełnie na poważnie. AH1N1 coś Wam mówi? To centrum zachorowań...
  5. Nieprawda! Wybierz ścianę na której... będą stać meble! Bo tu gdzie prostą będzie wyznaczać linia mebli, nierównoległości będą najbardziej widoczne. Przy samej scianie deskę panelową zawsze mozna "wyrzeźbić" tak, ze nic nie bedzie rzucać się w oczy.
  6. A ja biorę brytfankę, leję wodę z kranu, stawiam na kaloryfer i mam wilgotno bez dodatkowego kosztu za energię.
  7. Na dachu masz wodę. A skąd woda w gazie?
  8. Tradycyjnie...
  9. Szkoda, że tak daleko...
  10. Wg słownika języka polskiego PWN, integralny - «nierozdzielnie związany z całością» http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2561726
  11. Jaki termin? Wiosenny?
  12. Zajęty byłem...
  13. Nie przejmuj się, prawie wszyscy to mają, ja też!
  14. http://cmos.blox.pl/2011/04/Lost-in-transl...l#axzz2H3BvFmK6
  15. Powitać Władcę Pierścieni! Padamy do nóg! Majestacie! Na ten dach się odlej, nie zawracaj sobie nim głowy! Skoro go satelity wzięły w posiadanie, to pierwsza bomba na niego i zostaniesz z... ręką w nocniku. I skończy się Twoje cwaniakowanie! Daj se jeszcze szansę, będzie weselej!
  16. W łazience coś się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza. Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkimi niebieskimi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział: - Ferszlus trzeba roztrajbować. Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem: - A dlaczego? Ślusarz był zaskoczony moją ciekawością, ale po pierwszym odruchu zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i rzekł: - Bo droselklapa tandetnie blindowana i ryksztosuje. - Aha, - powiedziałem - rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowałaby teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne? - Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby śtender udychtować. Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem: - Nawet słychać. Ślusarz spojrzał dość zdumiony. - Co słychać? - Słychać, że śtender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany. - I zmierzyłem ślusarza zimnym, bezczelnym spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanymi po raz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czymś zaimponować. - Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować będzie... 7 złotych 85 groszy. - To niedużo - odrzekłem spokojnie. - Myślałem, że co najmniej dwa razy tyle. Co się za tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan miał fatygować się po nią do domu. Spróbujemy bez holajzy. Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Uśmiechnął się drwiąco i powiedział: - Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel krypować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię. - No wie pan! - zawołałem, rozkładając ręce. - Czegoś podobnego nie spodziewałem się po panu! Więc ten trychter według pana nie jest zrobiony na szoner? Ha, ha, ha! Pusty śmiech mnie bierze! Gdzież on na litość Boga jest krajcowany? - Jak to, gdzie? - warknął ślusarz - Przecież ma kajlę na iberlaufie! Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie: - Rzeczywiście. Nie zauważyłem, że na iberlaufie jest kajla. W takim razie zwracam honor: bez holajzy ani rusz! I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na iberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie zaś krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakrypować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie śtendra, aby roztrajbować ferszlus, który dlatego źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.
  17. Bierzcie, darmo dają! Read more: http://wyborcza.biz/finanse/1,108340,13140...t#ixzz2H2ibZcKx
×
×
  • Utwórz nowe...