-
Posty
24 669 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
437
Wszystko napisane przez retrofood
-
A co Ty tak drzaźliwa? Nie jesteś sama na świecie! To oglądają inni, więc... musiałem! No przecież Tobie bym się nie ważył...
-
Jeszcze jeden czeka w blokach startowych... Ela... Ty wiesz...
-
Jest niżej! Ale fotografa wygonili, nie mógł już drugi raz pstryknąć... To jest kabina prysznicowa. Jej wnętrze.
-
Łazienka samobójcy.
-
Wiosną... Indyk myślał o niedzieli...
-
Oj, na pewno się nie uchowa, bo będzie zupełnie nowa. Ale dzisiaj znalazłem nowy kfiotek. Przewód zasilający przypierdzielony gwoździem do ściany, walnięty pomiędzy żyłami. Fotkę zrobiłem, tylko że... aparat został w obiekcie. Cóż, może jutro o nim nie zapomnę. A wszystko przez to, że przecież nie jestem tam tylko fizyczny. Obowiązki inwestora i kierownika robót też wykonuję, więc praca koncepcyjna też jest płatna (sam se za nią zapłacę). No i dzisiaj, od południa, w zasadzie tylko tym się zajmowałem. Przyjechał szwagier, no i gadka szmatka, doszliśmy do zgodnego wniosku, że gdyby jeden otwór drzwiowy zamurować, a w zamian za to wyciąć podobny w innym miejscu, to gniazdko zyskałoby wiele na funkcjonalności. Problem tylko w tym, że ściana jest betonowa, więc nie wiemy, czy konstrukcyjna, czy też działowa. Ale przecież myśleć umiemy. Kopnęliśmy się z taśmą po wnętrzach, pomierzyliśmy wszystko galanto i wyszło nam, że to ściana działowa. Tak z analizy logicznej. Ale przecież to nie pewność! Do szczęścia jeszcze daleka droga... Nie jesteśmy amatorami; szwagier od wielu lat zajmuje się robotami wykończeniowymi w mieszkaniówce, z niejednego pieca chleb jadł, jego rady bywają na wagę złota. Ale pewnych spraw nie jest w stanie przeskoczyć. Dlatego ściągnąłem na obiekt drugiego szwagra. Żeby doradził. Bo ten drugi szwagier ma uprawnienia budowlane, w dodatku w zakresie konstrukcji. Czyli to, co akuratnie jest mi potrzebne. Przyjechał, pooglądał, obmacał i powąchał ściany a potem wydał werdykt. Technicznie i technologicznie - wszystko da się zrobić. Tyle że, jeśli to jest ściana konstrukcyjna - niezbędne będzie pozwolenie na budowę i cała procedura z tym związana. Jeśli natomiast działowa - to wystarczy mały projekt dla Zarządcy (jako dupochron), który moja żona jest w stanie wykonać przez dwa wieczory. Oczywiście, projekt posiadający wszystkie niezbędne stemple i podpisy. Teraz pozostało tylko odnaleźć dokumentację obiektu i poznać kierunek ułożenia płyt stropowych. A to nie będzie łatwe. Cóż więc dziwnego w tym, że skoro tak się naharowałem, to wypadało jakąś uczciwą, rodzinną kawą rozpocząć całe moje (nasze) remontowanie? Bo najlepsza z żon też dołączyła do nas po piętnastej. Było fajnie, zobaczymy co dalej. Jutro zaczynają się poszukiwania dokumentacji, a ja mam demolować łazienkę. Ciekawe, jak dobry był klej do płytek, użyty do ich przyklejania. Mam dwa młoty, w tym jedną profesjonalną makitę, a drugi bardziej amatorski. Zagrzeją się, czy nie? Się zobaczy. PS. Szwagier ma zaglądnąć...
-
Natura 2000!
-
Zapas wody do podlewania?
-
Oj, nie domyślałem się dzisiaj rano, kiedy jechałem demolować ściany, że czeka mnie niespodzianka. Że odkryję oryginalną "tfurczość" niegdysiejszego "elektryka", który to "wybitny specjalista", wykonał był w tych ścianach instalację elektryczną. Kiedy to robił - nie wiem. I nie będę prowadził dochodzenia. Ale, z powodu, że sam jestem elektrykiem, uznałem, że warto uwiecznić jego dokonania dla potomności. Niestety, nie miałem ze sobą aparatu fotograficznego. Ale nic straconego. Wezmę jutro. A może znajdą się jeszcze inne kwiatuszki? Te osiągnięcia nie uciekną, nie zając. Oprócz mnie, nikogo w tych ścianach na razie nie ma. I nikt tej jego, pożal się Boże, "instalacji" nie zmieni. Bo to teraz moje ściany. Od kilku dni. Tak się złożyło, że na stare lata przyszło mi kolejny raz zajmować się remontem. Już głupieję od nadmiaru szczęścia. Spróbujcie utrzymać "na chodzie" dwa domy i dwa mieszkania. Małe i duże remonty, naprawy, przeglądy, dbałość o sprawność urządzeń domowych... To wszystko robię sam, albo pilnuję wynajętych fachowców. Często w charakterze pomocnika. Trzeba postawić płot - stawiam. Trzeba przebudować piec - szukam zduna, a potem gromadzę materiały i mieszam glinę. Trzeba malować? - maluję. Szpachlować? - szpachluję! Mogę sadzić drzewa, siać zboże ("papiery" rolnika wykwalifikowanego też mam), naprawić zamek w drzwiach, nasmarować rower, zaszklić okno w budynku gospodarczym, bo wiatr łupnął okiennicą i szyba się stłukła... Nie będę nawet pisał o tym, że wszelkiej maści naprawy, od zwykłej latarki począwszy, która to "wielka światłość" pamięta jeszcze moją prababcię, przez żelazko, robota kuchennego, pralkę, lodówkę, telewizor, magnetowid, monitor i komputer, też należą do mnie i zgrozą byłoby wydawać pieniądze jakimś serwisantom. Dlaczego to robię? Bo muszę! Bo nikt inny nie chce! Ech, żeby tak się ożenić i mieć dzieci, które z czasem dorosną, pomogą w różnych pracach, a potem przejmą te zadania i obowiązki... No dobra, już przestaję. Jutro napiszę, skąd i dlaczego wzięło mnie na filozofię... No dobra. Napiszę teraz. Wszyscy tylko budują i budują, więc pomyślałem, że ja se mogę poremontować. A co! Kazdy może pisać? Każdy! Babcia też! Pa! Narka! Pewnie niejeden tak myślał. Ale nie pisał!
-
To niby gdzie masz te najbardziej uczęszczane miejsca w domu? I policz ile zaoszczędzisz, a ile wcześniej wydasz.
-
Jasne, że wyprą. My na takiej samej zasadzie miłowaliśmy Niezwyciężony Związek Radziecki i nazywaliśmy go Swoim Bratem. Braterstwo polegało na tym, że okutali nas w drut kolczasty, nie pozwalając szukać innych członków rodziny. Tak jak to teraz robią z "żarówkami" oszczędnymi, a za chwilę i te odgrodzą drutem kolczastym i tysiącami celników. Pozostaną same ledy. Niezwyciężone!!! Z wiatrakami i panelami słonecznymi na każdej chałupie. Oczywiście, ciemny naród za to zapłaci, bo niby kto inny?
-
Fakt (lub nie-fakt, rzecz gustu), że coś się ładnie komponuje, nie musi oznaczać, że kompozycja jest "na miejscu". Obecność pralki w łazience jest porażką bez względu na urodę kompozycji.
-
Znaczy, że rozmnażają się te pralki jak? Przez pączkowanie czy podział? Bo chyba nie drogą płciową. Nie widziałem pralki - samca. Samice może są, skoro się rozmnażają. I te nowe, to już tak od razu pod blat? Znaczy nowa rasa? Już nic nie rozumiem. Ale ja to ze wsi jestem, w świecie pewnie inaczej niż u nas...
-
ale za to będzie wysoko!
-
Coby całość wnętrza i zewnętrza była wyemaliowana równiutko, bez śladów podtrzymywania wanienki w trakcie procesu technologicznego.
-
Pralka w łazience to porażka! Relikt komunistycznych blokowisk.
-
Przejdzie Ci to szybciej niż myślisz. Zdziwisz się wtedy. Ściemnianie światła męczy wzrok. Oświetlenie jest o wiele zdrowiej regulować zmieniając jego natężenie, czyli włączając/wyłączając kolejne źródła, a nie regulować napięcie. Ale cóż! Widocznie większość musi sie o tym sama przekonać.
-
Niektórzy nawet kochają wręcz pokemony, więc i Tobie wolno mieć swoje poglądy.
-
A my se czekamy... pewnie już ostatnia (albo przedostatnia) okazja tu zagościć. Nie sromotajcie się, żem tu... jak stodoła. C'est la vie! Ciemiężycielka spieniężyła mi chatę, piniondzorów nie daje, trza się wyprowadzić, więc neta nie będzie! A jak nawet będzie, to czasów nie będzie. W dodatku trza się nieprzyzwoicie pilnie zająć moszczeniem dla niej gniazdka na stare lata. Bo z tego mnie juz wyciepła, a sama też ma go opuścić. Prze...majerankowane, jak mawiał Chef Paul.
-
Bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze. Ale dzieci bywają wredne, więc któremu dzisiaj urywamy głowę?
-
Ilu elektryków potrzeba do wymiany żarówki?
-
Stan surowy zamkniety ,Prosze o pomoc!!!
retrofood odpisał gitka84 w kategorii Stan surowy zamknięty
E tam... Kilkadziesiąt razy, najwyżej...