Ale do Azji najbliżej, stad też moja wskazówka.
Jak "oni" nas prosili, to pokazywaliśmy im wała i krzyczeliśmy, ze "wungiel, wungiel i jeszcze raz wungiel!" I stawialiśmy kominy w Ostrołęce, chociaż 8 lat temu wyliczono i udowodniono, że są one psu na budę potrzebne. Bo wungla, wbrew wszelkim wrzaskom naszych włatcuf, wcale tak dużo nie mamy i na Ostrołekę nie chwatit'.
A ile razy już im udowodniliśmy, że nawet jak chcą pomagać, to mamy ich w doopie? Ile razy się przekonali, ze tylko postawieni pod ścianą, lekko się cofamy? Powiedz tak rzetelnie, w ktorym elemencie potrafimy z "onymi" współpracować bez szantażów?