Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    23 572
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    400

Wszystko napisane przez retrofood

  1. Są. Tylko zainteresuj się jakiej pojemności baterii potrzebują, aby móc z nich w rozsądnym czasie korzystać. Dlatego właśnie w treści postu #2 zapytałem o planowaną pojemność baterii. Bo to na pewno nie będzie paluszek. Po raz kolejny odradzam stosowania zabawek w kuchni. Można się bawić w innym miejscu.
  2. Po raz trzeci odpowiadam dokładnie na to pytanie. Można, ale sensu to nie ma, Bawić się można w stu innych miejscach. Najprostsze i niedrogie pseudo rozwiązanie. Tam potrzeba 3 - 4 lampki o strumieniu świetlnym powyżej tysiąca lumenów każda, a nie 87 lumenów. Znaj proporcjum mocium panie
  3. Nie wiem co znasz, ale na pewno nie zasady wykonawstwa instalacji elektrycznych i tym bardziej nie wiesz o czym piszesz. Lampką o mocy maksymalnej 0,75 wata (według sprzedającego) chcesz oświetlać przestrzeń roboczą podszafkową... tylko pogratulować kompetencji. I do Nobla zgłosić. Ekologicznego. A ogniskiem z trzech patyków pewnie będziesz ogrzewał miasto. Latarki, lampki i inne badziewie możesz sobie montować gdzie chcesz, nawet na własnym nosie, Tylko nie wmawiaj ludziom, że to ma być trwały element domowej instalacji elektrycznej! Bo wtedy musiałby spełniać wszelkie wymogi instalacyjne, a tego żaden producent podobnych gadżetów nie deklaruje. Czyli można to montować, jak napisałem w treści postu #2 ale poza instalacją elektryczną domową. I nie w kuchni, więc moim zdaniem sensu to nie ma. To daje zbyt mało światła, a jak zwiększysz moc, to skrócisz czas. Ale wybór, oczywiście należy do Autora tematu, bawić się można. I eksperymentować.
  4. Musisz wtedy decydować, czy chcesz doświetlać, czy oświetlać. Nie napisałem na przykład, ze latarka kieszonkowa jest ludziom niepotrzebna, Ale będę pisał, że stosowanie latarki kieszonkowej do oświetlenia podszafkowego jest nieporozumieniem. Poczytaj o wymogach takiego oświetlenia w artykule z linku, to podyskutujemy. Na razie żadnych argumentów nie przedstawiłeś.
  5. Pewnie dlatego ta działka jest dostępna.
  6. Można, ale wg mnie sensu to nie ma. Gdzie będziesz gromadził energię? Jak duży akumulator? Z tego oświetlenia będziesz korzystał nieregularnie i przede wszystkim w czasie, gdy słońca nie ma (bo w dzień masz światło z okna). nie opłaca się skorka za wyprawkę. https://budujemydom.pl/instalacje/instalacje-elektryczne/a/21737-co-uwzgledniac-przy-planowaniu-instalacji-oswietlenia
  7. Dokładnie to miałem na myśli, pisząc swój post. bo wygląda na to, że kierownik budowy zbrojeń i szalunków nie widział. A wtedy powinna zapalić się czerwona lampka, ze nie tylko nadproża są "rozjechane".
  8. Jeśli już, to raczej opalarka. Tańsza zresztą.
  9. A nie masz kierownika budowy? Oni mają ubezpieczenia...
  10. Nie o to chodzi... tylko jak będzie leżała na plecach to na co ma patrzeć? Na sufit przecież... Chyba, ze jakaś nowocześniejsza się trafi... I/albo zamknie oczy...
  11. Żadnej tu nie zaprosisz??? Nosz kurna, a jak się uda, to też się nie pochwalisz? Twardziel... Ona by spoglądała na sufit, a Ty na nią...
  12. Ale jakiś projekt masz, prawda? A w nim pewnie materiały i współczynniki... Nie boisz sie skutków odstępstw od projektu? Bank nie będzie marudził?
  13. Dawaj, dawaj! Fajnie pooglądać jak ktoś pracuje.... Ostatni odcinek bardzo cenny. Spójrz w stopę mojego postu, tam też są podobne linki.
  14. Nie wiem ile masz lat i nie znam Twojej sytuacji rodzinnej, ale zaręczam, że wielu ojców rodzin kiedyś usłyszy w swoim życiu od żony "to ma tutaj wisieć i zrób mi tu haczyk!". Jeszcze gorzej, jeśli usłyszy to dorosły syn, który pojęcia nie ma, że pod spodem są rurki z przewodami. Sam w młodości przewierciłem dwa przewody w swoim mieszkaniu, bo w życiu się nie spodziewałem, że tam idą przewody. Z przeciwnej strony ściany niż był wyłącznik. Oczywiście, nie ja robiłem instalację, tylko elektrycy firmy budowlanej. To jest złota zasada dupochronowa, wynikająca z prawa Murphy'ego. Brzmi ono mniej więcej tak, że jeśli coś może się spieprzyć, to spieprzy się na pewno i to w najbardziej nieodpowiadającym nam momencie. A więc unikając łączenia na ścianach - likwidujemy potencjalne miejsce awarii. Bo przewody nie palą się i nie topią na swojej długości, a jedynie w miejscach połączeń. Proste. Takie rzeczy pisze się w pierwszym poście. Bo jeśli przedstawiasz sytuację w sposób niepełny, to i odpowiedź dostajesz niepełną. Polecam Ci wstęp do jednego z poniższych artykułów: Sposób wykonawstwa instalacji elektrycznych w domu drewnianym różni się od tego, który stosujemy w budynkach murowanych. Chcąc zrealizować instalację funkcjonalną, a zarazem bezpieczną i niezawodną, instalator elektryk musi te wszystkie uwarunkowania uwzględnić, opierając się na normach ogólnych, swojej wiedzy teoretycznej, doświadczeniu, a także na zdrowym rozsądku i wyobraźni. https://budujemydom.pl/instalacje/instalacje-elektryczne/a/21930-zasady-projektowania-i-wykonawstwa-instalacji-elektrycznych-w-drewnianym-domu https://budujemydom.pl/instalacje/instalacje-elektryczne/a/21971-sposoby-prowadzenia-przewodow-elektrycznych-w-budownictwie-drewnianym
  15. Hierarchia nie jest dziwna, jest zwyczajna. Taka sama jak wszędzie na świecie. Podstawowym dokumentem prawnie obowiązującym są ustawy parlamentarne. I wydane na ich podstawie rozporządzenia. Bo żaden minister nie może edytować rozporządzeń, jeśli ustawa mu tego nie zleca i do tego nie upoważnia. I to są akty prawne, obowiązujące powszechnie! Wszystkich i zawsze. Natomiast norma państwowa obowiązuje prawnie wtedy i tylko w takim zakresie, w jakim rozporządzenie do niej odsyła. Czy też na nią się powołuje. Są też normy branżowe (w instalatorstwie normy SEP-owskie), które kiedyś obowiązywały, ale to są już dawne dzieje. Teraz są to tylko zalecenia, które można stosować, ale obowiązku nie ma. Chociaż wypadałoby wtedy wiedzieć, dlaczego się od ich postanowień odstępuje. Z tego powodu wyrobnicy ściśle stosują się do postanowień norm, bo tak jest po prostu bezpieczniej. Nie trzeba rozumieć dlaczego ma być tak, a nie inaczej, wystarcza stwierdzić, że tak stanowi norma. Ale ci, którzy sami rozumieją co i po co robią, oraz w jakich warunkach, bywa ze od norm odstępują, bo mają lepsze rozwiązania. I potrafią je uzasadnić. Cały rozdział do końca. I to dokładnie!
  16. No właśnie. Przepisami obowiązującymi w każdej sytuacji, jest Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Dz.U. 2002 nr 75 poz. 690, wraz z późniejszymi zmianami. https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20220001225/O/D20221225.pdf Instalacji elektrycznej dotyczy rozdział 8, od paragrafu 180. A jednym z najważniejszych paragrafów jest ten z nr 183, ale radzę dokładnie przestudiować wszystkie. I to jest dokument podstawowy. Bo nawet Polskie Normy nie są dokumentem obowiązującym, a jedynie zalecanym. Od postanowień normy można odstąpić w sytuacjach uzasadnionych. Przykład podałem wyżej. Nie da się prowadzić instalacji w strefach do siebie prostopadłych, jeżeli pomieszczenie ma ściany ukośne. Albo okrągłe. A takie są i wcale nierzadko. Innym przykładem był kiedyś nakaz obejmowania połączeniami wyrównawczymi wszelkich elementów metalowych w łazienkach. A więc literalnie go stosując, należało uziemiać zawiasy szafek, albo klucze w zamkach. Co jest absurdem totalnym. Całej instalacji nie ma technicznego sensu prowadzić np. w podłodze, bo np. lampy wiszą najczęściej na suficie, albo na ścianach. Ale np. większość instalacji gniazdek wtyczkowych - już tak. Łatwiej i taniej prowadzić ją w podłodze. Nie wszystkie oczywiście, bo musimy mieć na uwadze postanowienia paragrafu 188, pkt 2: § 188. 1... 2. W instalacji elektrycznej w mieszkaniu należy stosować wyodrębnione obwody: oświetlenia, gniazd wtyczkowych ogólnego przeznaczenia, gniazd wtyczkowych w łazience, gniazd wtyczkowych do urządzeń odbiorczych w kuchni oraz obwody do odbiorników wymagających indywidualnego zabezpieczenia. Bo zasadą jest prowadzenie przewodów w liniach prostych, równolegle do krawędzi ścian i stropów. A odległości, czyli wymiary w strefach, to już jest wymysł speców z SEP. Natomiast Ty się tego trzymasz, jak rąbka mamusi spódnicy. Niepotrzebnie.
  17. Zgadza się, strefy prowadzenia przewodów są w przepisach pomocniczych, które i tak są nieprecyzyjne. Bo np. na poddaszach nie da się poprowadzić przewodów nie naruszając literalnie tych postanowień. Ale to i tak nie są kwestie zasadnicze. Bo instalacja będzie dobrze i bezpiecznie pracowała, jeśli przewód będzie poza strefą. Tyle, że tam nie możemy później wiercić.
  18. Źle nie jest ale bardzo drogo i bardzo dużo zbędnej pracy w to wkładasz. Rurki w instalacjach stosowano w czasach, kiedy wydawało się, że miedzi na świecie nie ma, a w Polsce tym bardziej. I że raz zrobiona instalacja będzie trwać wieki. Otóż nie będzie. Pamiętam jak 20 lat temu inwestorzy naciskali na okablowanie każdego domowego pokoju w gniazdko komputerowe. I co? Po paru latach wszystkie gniazdka okazały się niepotrzebne. Dlatego technologia wykonawstwa instalacji elektrycznej zmieniła się, co sugerowałem Ci, wskazując na linki do artykułów. Instalacja ma być bezpieczna dla użytkowników i spełniać dzisiejsze wymogi, bo za 20 - 30 lat i tak trzeba ją będzie przebudować! A jak? A kto to dzisiaj wie? Czy wiemy jakie urządzenia będą powszechne za 30 lat? Los walkmanów, odtwarzaczy VHS i CD chyba na coś wskazuje. A utylizacja Twojej instalacji to zguba dla środowiska. Odpadów plastiku będzie od cholery. I nie łudź się, że se powciągasz nowe przewody w swoje rurki. Bo i po co? te które w rurkach są, wszak nie zgniją. Tylko będą potrzebne w innych miejscach i rurki okażą się zbędne. Życie nauczyło, że położenie nowej instalacji jest szybsze i tańsze, niż zabawa we wciąganie przewodów do starych rurek. Nikt na świecie tego nie robi i robić nie będzie. Rurki stosuje się do określonych typów instalacji i w określonych miejscach, a nie w instalacjach wnętrzowych domowych. Dlatego nie wypowiadam się o Twojej pracy, bo dla mnie najważniejszy jest podział PEN, uziemienie i rozdzielnica. A w prowadzeniu przewodów przestrzeganie zasady niełączenia przewodów na ścianach. Popatrz na swoją fotkę i odpowiedz, gdzie wiercić pod haczyk w ścianie, skoro co kilkadziesiąt centymetrów masz rurkę? Spróbuj w nią nie trafić po kilku latach! A dałem Ci linka do artykułu, gdzie opisuję jak uniknąć przewodów w ścianach. Bo da się i to prostym sposobem. A TY najwięcej czasu i starań poświęcasz na prowadzenie przewodów, czyli na sprawę o wiele mniej istotną dla bezpieczeństwa użytkowania instalacji. Nie mówię, że to nieważne, ale są sprawy o wiele ważniejsze. A o nich nie wiemy nic. PS. Nie oszczędzaj tak na końcach przewodów, Zostawiaj więcej zapasu na wyjściu z rurki, to ułatwia montaż. owszem stracisz kilka metrów przewodu na całym domu, ale oszczędzisz czasu i wysiłku.
  19. Też mam tylko prysznic i nie mam żadnych problemów z parą, ani z grzybem. W dodatku to dom drewniany i też nikt nie robił wentylacji. Po prostu obniż temperaturę użytkowanej wody. Prysznic to nie sauna, żeby się parować. Woda ma być ciepła i przyjemna dla ciała, ale nie gorąca! To raz. A dwa - drzwi do łazienki się nie trzyma zamknięte. Bo te otwory co w nich są (mają być) to za mało dla wymiany powietrza bez wentylacji. No i kup sobie higrometr w mieszkaniu, będziesz widział, jaką masz wilgotność powietrza w stosunku do zewnętrznej. A tym można sterować właśnie wietrząc. I wcale nie wyziębia to mieszkania. Trza tylko chcieć to kontrolować.
×
×
  • Utwórz nowe...