Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    23 733
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    406

Wszystko napisane przez retrofood

  1. Farbie nikt nie pozwala, jak widać wyżej.
  2. paprokowi, albo dupaniefachowcowi.
  3. Mało tego! Na działce należącej do mojej żony, ktoś wyciął 3 skrajne sosny i była sprawa przed sądem grodzkim, gdzie żona oświadczyła iż nic o wycince nie wiedziała (zgodnie z prawdą, bo przecież nie bedę jej zawracał głowy byle głupotami), więc nie mogła zostać ukarana. A mną się im juz nie chciało zajmować, gdyż musieliby wszczynać nową sprawę, dochodzenie i... znikoma szkodliwość, jak napisał Draagon.. Tylko owocowe można. Za iglaki zapłacisz więcej niż za zabicie sąsiada.
  4. Oczywiście! Kary za kradzież drzewa 20 razy mniejsze niż za wycięcie swojego! Debilizm totalny i to w kraju, którego zalesienie stale rośnie.
  5. Zawiadom Powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, to szybko zrobi porządek.
  6. Chef, to tylko stół by za mały, więc poza piwem i dębianką mało już się mieściło. Reszta była na innych stolikach.
  7. I źle zrobisz. Posłuchaj, ja nikogo nie posądzam o złą wolę, chcę Ci tylko uświadomić, że na tzw. zwykłego obywatela, który nie miał w życiu do czynienia z systemem prawnym, czeka na poczatku mnóstwo niespodzianek. To, że masz do czynienia z dorosłymi ludźmi niczego nie zmienia, oni mogą wierzyć w to co mówią, ale w sensie prawnym mogą nie mieć racji, nawet tego nie wiedząc!. Dlatego jeszcze raz powtarzam, zapytaj niewinnie czy są jakieś dokumenty na potwierdzenie tego co wam obiecują, przecież pytanie nie jest zbrodnią. A poza tym, to co prezentujesz, to tchórzostwo, a nie dbałość o swoją rodzinę. Jesli nie chcesz zapytać sama, poproś męża, bo jeśli takowych nie zobaczysz, to miej świadomość, że to wszystko jest bajką. A bajki różnie się kończą.
  8. Taż przestań, nikt Ci nie kaze pokazywać tu dokumentów, ja Ci wskazuję jedynie drogę, którą Ty sama powinnaś pójść. To Ty zażądaj od męża dokumentów. Zaufanie dobra rzecz, ale w tym przypadku budujesz zamki na lodzie, staram się Ci to pokazać i udowodnić. Za stary jestem, żeby nie znać życia, mnie, starego wróbla nikt na plewy nie weźmie. A ta wasza działka, to takie plewy. Nic nie widziałaś, ale wiesz, bo mąż tak mowił. A jemu kazała mowić mama, która jest przekonana, że przecież jej się też coś należy i ma spadek. Ma! Ale dopóki nie bedzie papieru z sądu, ten spadek jest tak realny jak tchnienie wiatru. PS. Nie, nie możemy przyjąć jako pewnik. Te sprawy są tak skomplikowane, że gdyby odbyły się naprawdę, na pewno byś o tym wiedziała bez dopytywania się męża. A teściową też nie zaszkodzi poprosić o pokazanie tych papierow, dlaczego miałabyś się wstydzić?
  9. A on odpowiedział w zgodzie z powszechnym przekonaniem, ze to współwłasność. Bo tak i jest! To jest wspołwłasność. Tyle, że nie dowiedziona przed sądem, więc nie do zbycia, darowania, sprzedania czy puszczenia baka. Założę się z Tobą. Dokumenty na stół, albo szkoda sobie rzyci zawracać. Albo numer sprawy sądowej
  10. Napisałem. Kto to uregulował prawnie, kiedy i jak? Dokumenty!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  11. Wiesz, że jest uregulowane, ale ani nie masz, ani nie widziałaś jakichkolwiek dokumentów... Bzdura! Powiedz mi kto normalny zakłada sprawę, opłaca ją i godzi się na wspołwłasność, żeby mieć nad sobą drugą sprawę, drugie pieniądze, drugie postepowanie o podział? To nie są małe pieniadze, kto za to zapłacił??? Sama pisałaś, że nie mogą dojść do porozumienia... Otóż na taką sprawę wszyscy musieli by zgodnie zjawić się w sądzie! Nie mogę sobie tego wyobrazić. To wszystko jest pic na wodę.
  12. Tak piszesz, że to nie ma sensu, ja już więcej Ci nie podpowiadam. Życzę powodzenia!
  13. Niedługo bedzie sto postów, inteligentna dziewczyna, a nie chce zrozumieć, że sytuacja prawna różni się od potocznej. To, że sasiedzi nie kwestionują praw nie znaczy, że ktoś takie prawa ma.
  14. Szkoda, że nie byłaś na zlocie, wpadł tam moj syn (adwokat) i synowa (notariusz), dowiedziałabyś się dokładniej. Ja konsultowałem z nimi znacznie prostszą sprawę, bo u mnie sytuacja działek jest prawnie uregulowana, matka jest jedynym właścicielem. I chce wszystko zapisać mojej córce, z pominięciem dzieci. Dowiedziałem się co powinienem zrobić, ale i tak do dziś boli mnie głowa od tego. kto go uregulował i jak? Jeśli nie było nabycia spadku, to dzieci babci mają gołębia na dachu, a nie współudział
  15. Tryskanie optymizmem jest szlachetne, ale wybacz i nie gniewaj się, ale to mu sie tylko tak wydaje. Mają dokumenty w rękach? Była w końcu ta sądowa rozprawa o nabycie spadku? Jesli nie - to zapomnij.
  16. O tyle, że sprawę zakładają dzieci już bez niej i dzieli się spadek łącznie. Trochę upraszcza sprawę.
  17. To też, oczywiście. Jeśli KW istnieją. Dlatego też napisałem, że teściowa obiecuje gruszki na wierzbie, bo na razie sama niczego nie ma.
  18. 50% to ma babka, a nie teściowa. Najpierw trzeba by się dokładnie dowiedzieć jakie. Będą to zapewne wyrysy z map geodezyjnych / albo wypisy z ewidencji gruntów, akty notarialne o nabyciu ziemi, numery ksiąg wieczystych... i nie wiem co. Trzeba się dowiedzieć w sądzie, czy musicie zasięgnąć porady adwokackiej , czy sami wam powiedzą.
  19. Oczywiście, zresztą, wypadałoby i tak przygotować dla sądu odpowiednie dokumenty. Niestety, tak to przeważnie wygląda w rodzinach, nie musisz się krępować. A tego chrześniaka, to sąd prawdopodobnie nie uwzględni. Wnuki też niczego nie dziedziczą, jesli żyją rodzice.
  20. Zrozum, w tej chwili jest prawdopodobnie sytuacja, że w tej chwili nikt nie włada gruntem samodzielnie! Nawet babka nie może wam go ani podarować, ani sprzedać! Dopóki nie uprawomocni się postanowienie sądowe o podziale spadku po dziadku, nie zrobicie nic! I nikt nie zrobi nic! Pierwsza sprawa, to wyprostowanie własności, czyli podział spadku, a potem dopiero można podejmować następne kroki. I co z tego, jesli nie wiadomo z którego końca jest te 50%. W dodatku nie wiem skąd wziąłeś 50% skoro tam jest więcej dzieci.
×
×
  • Utwórz nowe...