-
Posty
21 789 -
Dołączył
-
Dni najlepszy
145
Wszystko napisane przez daggulka
-
I tu jest Rysiu pies pogrzebany A serio - tak, szybka utrata wagi jest niemożliwa. Ale teraz wiem, że to dobrze. Tak naprawdę moje zrzucanie wagi to jest nic innego jak zmiana nawyków żywieniowych w celu ustabilizowania metabolizmu. Faktycznie, to taka dieta NWT. Często, mało ale na tyle żeby nie chodzić głodnym. I TYLKO tyle wystarczy, żeby wieczorem nie nadrabiać braków z całego dnia. Jem wszystko. Klucz do sukcesu jest chyba w tym, żeby nie obżerać się dwa czy trzy razy dziennie wielkimi porcjami. Kolację jem , a i owszem - o 21 czy 22 bo o 24 , czy 1 chodzę spać . Nie chodzę głodna, a przez to że w menu mam wszystko łącznie z chlebem. Mój organizm z diet rozmaitych przestawia się na normalne jedzenie. Normalne, czyli że za 3 miesiące pójdę do sklepu i nie będę musiała popierniczać w poszukiwaniu specjalistycznych produktów dietowych, tylko biorę z półki to co jest posiadając wiedzę jak to komponować i ile wziąć żeby dostarczyć organizmowi tyle wszystkiego ile potrzebuje żeby wieczorem nie rzucić się na czekoladę bo mózg podpowiada : "dziś było mało węglowodanów, dawaj słodkie i to szybko, chipsami też nie pogardzę" Przekonałam się, że to prawda na samej sobie - nie chce mi się wieczorem słodkiego przy takim trybie odżywiania. Jestem dobrej myśli To nic, że powoli waga spada - ale spadnie , a ja będę mogła już nie przytyć bo nauczę się jeść tak , żeby mój organizm nie szalał. Każdy ma wady , nie ma ludzi idealnych . Każdy ma swoje za uszami , ale bez przesady Gawel. Leszek wytyka Ci że dukan be , to wytknij mu że jego dieta jest be .... a nie wyzywaj człowieka od debili. Sorrrry, poniżej poziomu. Dość silne osobowości mamy na tym forum, to prawda - i spięcia są nieuniknione . Ale miejmy do siebie szacunek. Też się wkurzam na przykład na Adiq'a czasem że mi wytyka to i owo w sposób nad wyraz kąśliwy .... ale w życiu nie obraziłabym Go w ten sposób. Howk.
-
Smacznego U mnie dzień 5 Ja też szamam własnie śniadanie , kawa na stole . Zaspało mi sie zdeczka - o 10.30 mam być w Cieszynie na zabieg odkamieniania z oboma (obama? ) psiurami . Tak, że szybciutko jem , kawę wypiję w łazience podczas robienia sie na człowieka Z osiągnięć sportowych : wczoraj też pomykalam na stepperze, nadal 2000 kroków - nie mialam siły wiecej, ale miałam bardzo intensywny dzień za to A , i nie wytrzymałam - jak ktoś od kilkudziesięciu lat co rano staje na wage to nie tak łatwo sie odzwyczaić. I dobrze, że stanęłam .... jest pierwszy kilogram mniej . Kolejne ważenie przed wylotem w piatek rano , a potem dopiero po powrocie z końcem miesiąca .
-
Przeinstalowałam skype . W sensie odinstalowałam dziada całkiem, wyczyściłam doszczętnie wszystko za pomocą uniinstalera . Potem zainstalowałam najnowszą wersję skype od nowa. Hulo, okienka nie wyskakują o sterownikach kamery . Działa raz lepiej raz gorzej, ale na pewno o niebo lepiej niż było i rzadziej przycina . I tak sobie pykam bo alternatyw brak tym bardziej, że moja mama z którą porozumiewam się za pomocą skype jest nietechniczna - cudem ogarnęła skype i podejrzewam, że z nowym komunikatorem byłoby znacznie gorzej
-
Hehehe ... Mam nadzieję, że nie ... po połowie czekolady mnie zawsze mdliło Więcej dupencji by mi sie przydało - ale takiej własnie rozbudowanej, a nie oklapniętej uda? też nie pogardzę - nózki zawsze miałam jak patyczki , co przy wielkich cyckach ... ech, nieważne mam dziwne proporcje budowy ciała te ćwiczenia, Rysiu pooglądam na youtube dziś , może na oglądaniu się nie skończy
-
Hejka Ależ tu się dyskusja rozwinęła Ja dziś mam bardzo zwariowany dzień . Wstałam o czasie, pożarłam śniadanie szybko (już zaczynam się przyzwyczajać do tego że muszę zjeść śniadanie ) oraz wyżłopałam kawę z mlekiem 0,5% . Potem pojechałam załatwiać rozmaite sprawy na miasto i nie miałam możliwości wpaść do domu na drugie śniadanie bo się jakoś wszystko przedłużyło . To skorzystałam z dobrej porady mojego dietetyka - w McDonalds zamówiłam McWrap z kurczakiem grillowanym bez sosów - czyli , UWAGA: placek pszenny (węglowodany), kurczak grillowany (białko) , warzywa (błonnik) . Pożarłam, popiłam wodą . Potem dalszy ciąg bieganiny , w końcu zakupy i kuźwa wyobraźcie sobie, że Renuś strzelił focha pod sklepem i nie chciał mi odpalić . Dobrze, że było blisko domu to przybieżałam z kopyta, zrobiłam i zjadłam obiad , następnie wróciłam po niego i pojechałam do lekarza. Po godzinie od incydentu odpalił o dziwo za drugim razem. Nie wiem co to było, ale nie podoba mi się w kontekście mojego piątkowoporannego dojazdu nim na lotnisko . Niby teraz pali spox, ale cobym się nie zdziwiła jutro, pojutrze czy w piątek . Miałam resztkę paliwa bo zapomniałam ostatnio zatankować - może jakiś paproch się zapodział i coś tam przytkał. Nie mam pojęcia. Zatankowałam, teraz odpala od strzału . Zobaczymy jutro. Co do obiadu - na obiad wpadłam jak po ogień - w biegu niemalże ( do kuchni na szpilkach bo nie opłacało sie rozbierać a i tak sprzątać dziś będę podłogi ) . A WIĘC : złapałam sznycla z indyka, walnęłam go na teflon, w międzyczasie zrobiłam sałatkę z sałaty lodowej , kawałka świeżego ananasa, papryki i jogurtu . Do tego kromka chleba graham bo na ryż już nie starczyło czasu. Zajęło mi to 20 minut . Kolejne 10 minut miałam na zjedzenie , bo już byłam spóźniona na konsultacje lekarską. Masakra , jestem zrąbana po dzisiejszym dniu jak kuń. Psychicznie tysz Mam nadzieję, że to już dość emocji na dziś Zaczynam do tego dojrzewać - że nie ma sensu kupować kredensu . Tak , taka właśnie jestem Aleeee, alleeee ... alllleeeee .... postanowiłam się nie zniechęcać - jestem bardzo zmotywowana , naprawdę Sola - uwierz mi, że jeśli codziennie dzień w dzień ruszam doopsko na stepper , to moja motywacja musi być wielka Moje diety dotychczasowe omijały ruch i szukałam furtek na słodycze . Już powoli, blisko coraz bliżej Dziś sama skomponowałam obiad w 20 minut .... szaleństwo . Tak, to prawda - na dukanie w trzy dni miałam 3 kilo mniej na wadze. Ale - szczerze mnie nie interesiło że pewnie 90% z tego to była woda . Zdecydowanie łatwiej jest iść do przodu mając motywację w postaci spektakularnych efektów widocznych na wadze. Ale tłumacze sobie, że dietetyk na te moje 8 kilo dał 80 dni - więc nie ma co oczekiwać na starcie cudów. Będę musiała się odzwyczaić od tego niezdrowego dla psychiki nadmiernie częstego ważenia się Tak, trudno jest utrzymać systematyczność posiłków co 3 godziny mając dość niesystematyczny tryb życia. Ale staram się bardzo przestawić i widać pierwsze jaskółki w postaci ssania w żołądku jak w pysk co 3 godziny i zmiany myślenia po przebudzeniu z uwzględnieniem śniadania a nie tylko kawy w wiadrze Będzie dobrze . Spasienie się zajęło mi 7 miesięcy - nie schudnę w 2 tygodnie . Trudno Ale schudnę i utrzymam wagę jeśli przyzwyczaję się do nowego Dzięki za wpisy , będę wdzięczna za rady. A , jeszcze jedno - pasuje mi ten stepper (muszę naoliwić, bo sąsiedzi coś sobie o mnie zaczną myśleć niedługo , takie rytmiczne skrzypienie nasuwa różne skojarzenia ) . I chyba może być zamiast marszu , tak mi się wydaje - tym bardziej że staram się pracować też rękoma. Ale brzuch właściwie wtedy nie pracuje zbyt intensywnie. Możecie mi zapodać jakieś coś co mogłoby zmusić te moje fałdy do wysiłku? Coś, co nie obciąża kręgosłupa (brzuszki chyba odpadają) i można robić w domu. Będę bardzo wdzięczna
-
Dzięki, Adrian Dziś tyle samo co wczoraj na wadze. Mam nadzieję, że w końcu się ruszy w dół kiedyś Dziś mam dość zabiegany dzień , więc coś tam tych kcal więcej może spalę Już po śniadanku - kto by pomyślał jeszcze jakiś czas temu ze ja specjalnie dla śniadania będę wcześniej wstawać o pół godziny . Miłego dnia odchudzaczom
-
Trzeci dzień diety za mną. Waga bez zmian , a nawet jakby ciut więcej - nie wiem dlaczego tak . Zapytam jutro dietetyka sms czy to normalne . Ogólnie trudno mi utrzymać rygor dotyczący godzin posiłków - na przykład niepostrzeżenie udało mi się dziś przespać porę śniadania (odsypiałam wczorajszą imprezę i wstałam akurat na drugie śniadanie ) . Wczoraj w ramach odstępstwa zamiast kolacji było 1 małe piwo odstresowujące z kuliżankami w pubie - wartośc kcal zbliżona , ale też były i tańce więc spaliłam raczej co trza. Postaram się być bardziej konsekwentna co do posiłków. I pić więcej wody - ciężko mi wmusić w siebie tą butelkę dziennie - ale staram się i dziś już jest lepiej Za to jeśli chodzi o ruch - jestem z siebie dumna. Trzeci dzień steppera i mam za soba 36 minut i 2000 kroków. Zaczynałam od 1000 kroków i bardzo bolały mnie przy tym nogi i kręgosłup. Było to chyba efektem "zastania" , a właściwie bardziej zasiedzenia . Dziś jest lepiej - nogi nadal bolą, ale dolegliwości są mniejsze Ćwicząc na stepperze staram się dołączać marszowe ruchy rękoma i jakieś drobne ćwiczenia rękoma , też skręty ciała , pilnuję żeby brzuch był cały czas napięty - tak żeby też górna część ciała pracowała tym bardziej że mi się zrobiły nieestetyczne wałeczki na plechach , że o oponie zimowej w talii nie wspomnę . Mogłabym reklamować opony Michelina . Też uda i pupa pozostawiają wiele do życzenia - z racji wieku niestety grawitacja zrobiła swoje . Mam nadzieję, że te ćwiczenia na stepperze pomogą coś . Ten stepper nie jest taki zły - włączam coś zajmującego w tv i czas leci szybciej . "Polubić" to zbyt wielkie słowo, ale mogłabym sie przyzwyczaić Jeszcze z jednego powodu jestem z siebie dumna - nie podjadam między posiłkami . Od trzech dni nie miałam w ustach nic niedozwolonego - ani czekolady , ani chipsów ... zero . Inie jestem agresywna z tego powodu jak zwykle to bywało To chyba dobrze I tyle
-
Obiadowy , Piotr. Mam do tego jeszcze dwa rozmiary: mniejsze i najmniejsze na ciasto. I oczywiście glębokie na zupę
-
Ja się przemogłam - pół godziny steppera dziś za mną Od czegoś trzeba zacząć
-
Nastawiłam wodę w małym garnku (na 1 woreczek ryżu) , wstawiłam ryż (pół godziny sie gotował) i w międzyczasie robiłam resztę PPM 1374 kcal , CPM 1924kcal dzienna kaloryczność posiłków to 1350-1400 kcal Dziś jest 1375 Tak tylko pokrótce nakreśliłam. Można sobie doczytać w necie jeśli kogo to interesuje.
-
Dom Ewy, Adriana,Franka i Ignasia
temat odpisał na pytanie daggulka w kategorii BLOGI - dzienniki/kroniki budów
Powiem tak , Adrian. Nie przyjmujesz że możesz nie mieć racji. Porozmawiaj sobie z obojętnie którym lekarzem - on ci powie jak palenie wpływa na organizm i metabolizm człowieka , i jak organizm zachowuje się po rzuceniu palenia. W wielkim skrócie to jest tak, że 25 razy dziennie, za każdym razem kiedy palisz papierosa organizm walczy z trucizną i spala przy tym więcej energii niż człowiek mógłby przypuszczać. Dopowiedz sobie teraz resztę - jak zachowuje się organizm kiedy za strzałem rzucasz palenie. Jedząc tyle samo - tyjesz. I nie ma bata, żeby tak nie było. Choćby po troszeczku, niepozornie - i nagle budzisz się po roku z wagą 5, 10 kilo większą. Chyba, że rzucając palenie przechodzisz na dietę redukcyjną i/albo zaczynasz ćwiczyć. Dla mnie porażką byłoby ładowanie się po raz setny w kolejną idiotyczna dietę. Żeby tego nie robić - poszłam do specjalisty i staram się doprowadzić mój organizm i metabolizm do ładu i składu po srylionie różnych diet, efektach jojo i rzuceniu palenia. Nie odbieram tego jako porażkę, tylko jako naukę zdrowego sposobu odżywiania a nie jak dotąd działanie po omacku. Nie chce być uszczypliwa, Adiq - ale Ty już byłeś na diecie jakiś czas temu - dlaczego teraz znowu się odchudzasz? Bo przytyłeś. I kiedy pofolgujesz sobie za latek kilka - znowu przytyjesz , i znowu będziesz się odchudzał. Mnie chodzi o wyrobienie w sobie takich nawyków, żebym nie musiała tego przechodzić kolejny raz. Więc proszę - nie oceniaj innych bo sam nie jesteś chodzącym ideałem. Przepraszam, że zaśmiecam Ci tutaj, jeśli chcesz podyskutować - przejdźmy do odpowiedniego wątku. Pozdrawiam -
Voilà - obiad ... sznycel indyczy w sosie jabłkowo-cebulowo-miodowym plus marchewka skropiona cytrynką plus ryż brązowy Czas przyrządzania - pół godziny , Kasica wsuwa podwójną porcję aż Jej się uszyska trzęsą . Ja - to co na załączonym wyżej obrazku .... chyba sporo jak na dietę redukcyjną . I są wszędzie , w każdym posiłku moje ukochane owoce
-
W sumie tak. Dobra, pomyślę o tym ruchu .... cholera
-
Tu będzie odstępstwo jedyne od diety - dwa razy dziennie muszę wypić kawę z mlekiem (teraz 0,5%), teraz nie z dwiema, ale z jedną tabletką słodzika. Mam nadzieję, że to nie będzie miało aż tak dużego wpływu na dietę No taki talerz obiadowy płaski duży
-
Dziękuję za te słowa otuchy - dietetyk założył, że te moje "nadbyte" 8 kilo schudnę w 80 dni. Zobaczymy , czas pokaże. A stosowałaś jakieś ćwiczenia? Jeśli tak, to jakie? Tak mam w diecie , tak zrobiłam. Ale ok, będę następnym razem pamietać i nie łączyć. Co do ćwiczeń - tak, macie rację - wymiguję się , bo tego nie cierpię. To dla mnie największa kara i mordęga. Wiecie : oczekiwania vs rzeczywistość. Z drugiej strony wiem, że dobrze byłoby wdrożyć jakiś ruch przy moim siedzącym trybie życia. Ale niech to będzie ruch do którego nie muszę się zmuszać aż tak bardzo. Nie wiem co lubię - muszę chyba dopiero znaleźć właściwy sposób. Z trzeciej strony - Leszek chyba nie ćwiczył i efekty mimo to są spektakularne. Z czwartej strony - nie oszukujmy się - Chodakowska to ja nigdy nie będę.
-
Będę pamiętać Cały talerz duży tego wychodzi. Głodna jestem tak po 2 h. Musi mi się rozciągnięty żołądek przyzwyczaić chyba do mniejszych porcji , bo dotąd jadłam rzadko ale dużo. Wiem, że powinnam się przestawić. Przyzwyczaić. Ale samemu pomykać to żadna frajda. Niestety nie posiadam w swoim otoczeniu masochistki która mogłaby mi potowarzyszyć. Jaga nie musi się odchudzać - jest wystarczająco chuda Dlatego wolę coś w domu uskuteczniać
-
sama chyba sobie odpowiem - 60 minut marszu ma porównywalna ilość spalonych kcal co ćwiczenie na stepperze (15 minut wolno, 15 minut szybko). I tak tez dziś zrobię - wieczorem do jakiegoś filmu czy czegoś tam w tv będę sobie pobieżać Załamałeś mnie. Basen odpada (alergia). Mam zapisane trzy razy w tygodniu marsz i dwa razy w tygodniu ćwiczenia na siłowni. Ponieważ dziś powinnam coś poćwiczyć - coś poćwiczę na pewno . W takim razie może znajdę jakiegoś "gotowca ćwiczeniowego" na youtube. Jeśli nic nie znajdę .... dziś będzie stepper, trudno.
-
Tak właśnie. Dlategóż natenczas nie przyjmuję do siebie żadnego odstępstwa od tego co mam w jadłospisie. Problem będę miała w Uk - za tydzień lecę na 10 dni - ale mam tabele zamienników, więc mam nadzieję że sobie poradzę. Te słodycze będą dla mnie największym wyzwaniem - oni tam maja takie pyszności . No nic - trza się trzymać diety i rozbujać metabolizm. To najważniejsze. Pytanie mam za to na dziś zasadnicze: na dworze pada, maszerowanie w deszczu odpada. I tak sobie myślę - przecież mam stepper w domu , powie ktoś czy 60 minut marszu mogę zamienić na 30 minut steppera ? Więcej nie zdzierżę na pierwszy raz , bo to strasznie obciąża nogi .
-
sałatka z piersi z kurczaka, papryki, oliwek, sałaty lodowej, pomidora , ogórka, selera naciowego, doprawiona oliwą z oliwek i musztardą, sola , pieprzem plus kromka pieczywa pełnoziarnistego plus pomarańcza na deserek na obiad będzie sznycel z indyka w jabłkach z ryżem i surówką na szczęście przepisy są proste i szybkie
-
Ok. Ja szamam drugie śniadanie właśnie
-
Boooooże , Bara . Wspieram myślami . Wiem, że nie pocieszy Cię to teraz , ale pomyśl że już nie cierpi . Bardzo, bardzo mi przykro
-
Oświadczam, iż pierwszy marszobieg po znanej sieciówce już za mną . Zakupiłam prawie wszystko na 3 dni diety. 2 godziny pomykania po sklepie . Dobrze, że było poukładane ładnie działami w książce . Najwięcej trudu kosztowało mnie znalezienie produktu .... uwaga : "kapary w puszce" . Pacze , pacze w tą księżkę , pacze po półkach sklepowych i se myślę : "co to k..... są kapary?!" Znalazłam - w słoiczku . W życiu bym się nie spodziewała, że tak właśnie wyglądają A , i jeszcze zarodki pszenne .... łomatkozcórkom, tu mi musiała pomóc Pani wykładająca towar Ogólnie - jestem pozytywnie zaskoczona materiałami które dostałam od dietetyka - wszystko ładnie opisane w książce (nie ma się czym chwalić - to przecież efekty mojego niedbalstwa ) Nie muszę się użerać z ewentualnie fruwającymi kartkami . W komplecie tez książeczka z tabelami kalorycznymi i zamiennikami. Super Tak, patrzyłam właśnie - naprawdę trudno uwierzyć, że schudnę na tej ilości żarcia Taaaaa.... ponetne to ono już było - jakieś 20 lat i kilo wstecz . Nie da się cofnąć czasu Aleeee, aleeee .... ale mój kolega ma siłownię profesjonalną. Telepatia chyba nas dziś na siebie pchnęła w rzeczonym supermarkecie . Tak więc umówiłam się z nim, że karnet będzie kosztował 45 zł miesięcznie i mogę korzystać codziennie do bólu . Jak patrzę na psią pogode na dworze , i w kontekście mojego chorego ucha i antybiotykoterapii - chyba lepiej będzie żebym te marsze jednak na razie uskuteczniała na bieżni na siłowni. Godzina dziennie , a dwa razy w tygodniu - zamiast marszów godzinny trening. Żona kolegi mi ułoży ślicznie plan treningowy , bo się tym zajmuje i naumie mnie za free Satysfakcja z ćwiczeń to chyba w moim przypadku rażąca nadinterpretacja .... te pojęcia się kłócą z moim wygodnickim trybem życia . Zamiast wstawać skoro świt o 10 - 11 , teraz pobudka o 8.30 po to żeby o 9 wszamać śniadanie Ale ..... ponieważ wydałam kasę i jestem wyjątkowo zdesperowana żeby wyglądać jak kobieta a nie pulpet - więc dam z siebie 200% żeby się udało. Proszę się o trzymanie kciuków za mnie
-
Tak to chyba właśnie wygląda - chyba o to mu chodziło. A wiesz, że to dobry pomysł - Jagę na smycz , trampki na kopyta i wio Po to spotkamy z dietetykiem się za 3 tygodnie, żeby zweryfikować to i owo. To nie jest tak, że da mi plan żywieniowy i radź se teraz kobito. Jeśli coś będzie dla mnie trudne, ciężkie, nie do przeskoczenia - to ja mu o tym mówię i zmieniamy No ale spróbować ruszyć doope sprzed kompa nie zawadzi .