Skocz do zawartości

daggulka

Uczestnik
  • Posty

    21 278
  • Dołączył

  • Dni najlepszy

    132

Wszystko napisane przez daggulka

  1. Nie wiem dlaczego . Takie mi się nasunęło. Może bez powodu, a może z powodem. Nie wiem, pewnie zbyt nierozgarnięta jestem żeby ogarnąć. U mnie 2 kg mniej dziś na wadze. W sumie i tak nie ma to znaczenia, bo przecież dietetyk jest do doopy - samemu można. Powodzenia życzę wszystkim.
  2. Jeszcze sie odniosę, bo nie zasnę . Nie lubię jak ktoś mi wciska coś co nie jest moje. Sprawa 1. W którym miejscu w jedynym poście jaki napisałam w tamtym wątku (poniżej zamieszczam mój wpis) bronię kogokolwiek, możesz mi wskazać? Sprawa 2. No przecież ja się z nikim nie kłóciłam wcześniej , zanim zaczęła się ta jatka . To sorry, żebym wrzucała siebie do worka, tak? Sprawa 3 Przepraszam cię bardzo - napisałam, że zależy mi na kulturze wypowiedzi, nie obrażaniu nikogo i dobrej atmosferze w tym wątku. Resztę dopowiedziałeś sobie Ty. Oceniłam Cię w jakikolwiek sposób? W którym miejscu? Wskaż mi bo nie przypominam sobie. Tak, przepraszam. Poniosło mnie. Nie powinnam. Przyznaje się do tego że emocje wzięły górę, powinnam to ubrać w inne słowa.
  3. Niepotrzebnie weszłam między wódkę i zakąskę. Przyznaję , mój błąd - żryjcie się do woli, beze mnie.
  4. Świętoszki pierniczone. I tyle. Żegnam.
  5. Nie , po prostu Wasza sprawa mam wrażenie nie ogranicza się do wątku o odchudzaniu. Napisałeś, że Leszek się mądrzy według Ciebie też w innych tematach. Nie śledzę, rzadko bywam ostatnio na forum więc nie wiem tego. Z tego co napisałeś wnioskuję też, że toczycie boje których nie potrafię zweryfikować tym bardziej że nie mnie oceniać jak już napisałam kto be a kto cacy. Dlatego nie obstaje po żadnej ze stron. Zdenerwowałam się dzisiaj ( i od tego się zaczęło) , bo nie jestem przyzwyczajona, żeby na tym forum ktoś kogoś bezkarnie obrażał i obrzucał inwektywami. W tym wątku nie wyczytałam, żeby Leszek nazwał kogoś debilem. Da się i można rozmawiać kulturalnie . I to się tyczy wszystkich bez wyjątku.
  6. Gawel - powiem tak. Odcinam się od tego co jest między forumowiczami (Wami) i Leszkiem. Nie wiem kto jest be , a kto cacy i nie mnie oceniać. Nie interesuje mnie jak i dlaczego zaszliście sobie wzajemnie za skórę. Po prostu przykro się czyta wzajemne personalne najeżdżanie na siebie i wzajemne forsowanie jedynie słusznej metody. Nie będę więcej podejmować tego tematu . Kłóćcie się w cholerę, ubliżajcie sobie, strzelajcie sarkazmem jak chcecie. Mnie się nie chce w to bawić. Jestem tu po to, żeby wspierać i otrzymać wsparcie w diecie i odchudzaniu a nie po to żeby się kłócić.
  7. Tak, to prawda , trzeba zmieniać - ja mam dietę rozpisaną na trzy tygodnie. Potem spotykam się z dietetykiem i dietę modyfikujemy. Potem znowu za kilka tygodni i znowu zmieniamy - stosownie do ubytku wagi. Dziękuję
  8. Też mam tak teraz - z tym, że jem mniej kcal , czyli wychodzi 5 razy dziennie po niecałe 300kcal. Najważniejsze, że nie jestem głodna i nie szukam po lodówce i barku w międzyczasie Przytyłeś wtedy bo wróciłeś do starych nawyków żywieniowych? Życzę dużo samozaparcia i sukcesów .... i oczywiście zdrowia Ja też jestem cholerykiem i nie jestem święta. Kiedyś byłam naprawdę dużo bardziej zołzowata, ale życie uczy pokory. Staram się częściej popatrzeć z boku na pewne sprawy, odpuścić . Dla swojego zdrowia , też psychicznego . Pozdrawiam i zapraszam do wspólnego kibicowania w odchudzaniu . Wsparcie jest ważne , a my mamy podobny plan żywieniowy i założenia Taaaa... ja też nie potrafiłam się oprzeć przed wyrażeniem swoich emocji w wątku odchudzeniowym a nie tym właściwym
  9. Mnie też szkoda. A jak tam u Ciebie odchudzanie od któregośtam byłego poniedziałku? Dobra, powkurzałam się, ciśnienie mi sie podniosło , czyli pewnie spaliłam kilka kcal więcej - i paczajcie , już podczas obiadu . Cuda normalnie Idę sprzątać .... samo się nie zrobi. Miłego dnia wszystkim
  10. Tak, wiem że potrafisz być niezwykle upierdliwy i uparty jeśli chodzi o obronę swoich przekonań. Nie dasz sobie powiedzieć. Tak jak Adiq i tak jak ja , i tak jak Leszek .... pewnie poniekąd każdy tak ma za wyjątkiem Ryśka, który nadzwyczaj zdrowo i z dystansem patrzy na wiele spraw. Więc - kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. I jeśli temat będzie drążony , pocałujcie mnie . Nie będę się wywnętrzać ze swoich śniadań i obiadów komuś kto nie chce mnie wspierać i ma to w .... Nie chce mi się więcej o tym gadać. I tyle.
  11. A co do merytoryki wątku - proponuję schować do kieszeni wszelakie żale i anse i wrócić do tematu. Jesteśmy w tym wątku po to, żeby się chwalić postępami, radzić , wspierać i motywować a nie wylewać na siebie wiadro pomyj . I tyczy się to wszystkich bez wyjątku - oprócz mnie oczywiście, bo ja ostatnio jakoś wyjątkowo grzeczna się zrobiłam .... hmmmm , zadziwiające . Muszę się temu bliżej przyjrzeć . Każdy odchudza się na swój sposób, każdy własne zdrowie ma w swoich rękach i niczyich innych . Jeśli chce dukanić -z jego sprawa, tak samo z innymi dietami. Nie obrażajmy siebie nawzajem , bo przecież kuźwa po 7 latach znajomości nie będziemy kłócić sie o jakąś pierdołe !!! Hmmm ... no tak, ale chyba w każdej zdrowej diecie i w każdej kuchni przyprawy są obecne - i nikt nie robi z tego wielkiego halo
  12. Gratuluję Ci bardzo, że schudłaś . Nie mogłaś nie schudnąć - toż to książkowa "okołotysiąckalorii" . Tylko po cóż mieszać w to te wszystkie zioła i przyprawy? Znowu ktoś na tym zarobił, widziałam w necie płatne opcje wykupienia diety
  13. Nie no, waga cenna rzecz. Ta jest wyjątkowo cenna - zaniża o kilogram
  14. I tu jest Rysiu pies pogrzebany A serio - tak, szybka utrata wagi jest niemożliwa. Ale teraz wiem, że to dobrze. Tak naprawdę moje zrzucanie wagi to jest nic innego jak zmiana nawyków żywieniowych w celu ustabilizowania metabolizmu. Faktycznie, to taka dieta NWT. Często, mało ale na tyle żeby nie chodzić głodnym. I TYLKO tyle wystarczy, żeby wieczorem nie nadrabiać braków z całego dnia. Jem wszystko. Klucz do sukcesu jest chyba w tym, żeby nie obżerać się dwa czy trzy razy dziennie wielkimi porcjami. Kolację jem , a i owszem - o 21 czy 22 bo o 24 , czy 1 chodzę spać . Nie chodzę głodna, a przez to że w menu mam wszystko łącznie z chlebem. Mój organizm z diet rozmaitych przestawia się na normalne jedzenie. Normalne, czyli że za 3 miesiące pójdę do sklepu i nie będę musiała popierniczać w poszukiwaniu specjalistycznych produktów dietowych, tylko biorę z półki to co jest posiadając wiedzę jak to komponować i ile wziąć żeby dostarczyć organizmowi tyle wszystkiego ile potrzebuje żeby wieczorem nie rzucić się na czekoladę bo mózg podpowiada : "dziś było mało węglowodanów, dawaj słodkie i to szybko, chipsami też nie pogardzę" Przekonałam się, że to prawda na samej sobie - nie chce mi się wieczorem słodkiego przy takim trybie odżywiania. Jestem dobrej myśli To nic, że powoli waga spada - ale spadnie , a ja będę mogła już nie przytyć bo nauczę się jeść tak , żeby mój organizm nie szalał. Każdy ma wady , nie ma ludzi idealnych . Każdy ma swoje za uszami , ale bez przesady Gawel. Leszek wytyka Ci że dukan be , to wytknij mu że jego dieta jest be .... a nie wyzywaj człowieka od debili. Sorrrry, poniżej poziomu. Dość silne osobowości mamy na tym forum, to prawda - i spięcia są nieuniknione . Ale miejmy do siebie szacunek. Też się wkurzam na przykład na Adiq'a czasem że mi wytyka to i owo w sposób nad wyraz kąśliwy .... ale w życiu nie obraziłabym Go w ten sposób. Howk.
  15. Smacznego U mnie dzień 5 Ja też szamam własnie śniadanie , kawa na stole . Zaspało mi sie zdeczka - o 10.30 mam być w Cieszynie na zabieg odkamieniania z oboma (obama? ) psiurami . Tak, że szybciutko jem , kawę wypiję w łazience podczas robienia sie na człowieka Z osiągnięć sportowych : wczoraj też pomykalam na stepperze, nadal 2000 kroków - nie mialam siły wiecej, ale miałam bardzo intensywny dzień za to A , i nie wytrzymałam - jak ktoś od kilkudziesięciu lat co rano staje na wage to nie tak łatwo sie odzwyczaić. I dobrze, że stanęłam .... jest pierwszy kilogram mniej . Kolejne ważenie przed wylotem w piatek rano , a potem dopiero po powrocie z końcem miesiąca .
  16. Przeinstalowałam skype . W sensie odinstalowałam dziada całkiem, wyczyściłam doszczętnie wszystko za pomocą uniinstalera . Potem zainstalowałam najnowszą wersję skype od nowa. Hulo, okienka nie wyskakują o sterownikach kamery . Działa raz lepiej raz gorzej, ale na pewno o niebo lepiej niż było i rzadziej przycina . I tak sobie pykam bo alternatyw brak tym bardziej, że moja mama z którą porozumiewam się za pomocą skype jest nietechniczna - cudem ogarnęła skype i podejrzewam, że z nowym komunikatorem byłoby znacznie gorzej
  17. Hehehe ... Mam nadzieję, że nie ... po połowie czekolady mnie zawsze mdliło Więcej dupencji by mi sie przydało - ale takiej własnie rozbudowanej, a nie oklapniętej uda? też nie pogardzę - nózki zawsze miałam jak patyczki , co przy wielkich cyckach ... ech, nieważne mam dziwne proporcje budowy ciała te ćwiczenia, Rysiu pooglądam na youtube dziś , może na oglądaniu się nie skończy
  18. Dziś wieczorem zamykam listę i przekazuję do Zajazdu. Naprawdę już nikt więcej? Jest świetna ekipa ... ale brakuje mi wielu . I jeśli faktycznie nie pojadą, to smutno będzie się nie spotkać .
  19. Hejka Ależ tu się dyskusja rozwinęła Ja dziś mam bardzo zwariowany dzień . Wstałam o czasie, pożarłam śniadanie szybko (już zaczynam się przyzwyczajać do tego że muszę zjeść śniadanie ) oraz wyżłopałam kawę z mlekiem 0,5% . Potem pojechałam załatwiać rozmaite sprawy na miasto i nie miałam możliwości wpaść do domu na drugie śniadanie bo się jakoś wszystko przedłużyło . To skorzystałam z dobrej porady mojego dietetyka - w McDonalds zamówiłam McWrap z kurczakiem grillowanym bez sosów - czyli , UWAGA: placek pszenny (węglowodany), kurczak grillowany (białko) , warzywa (błonnik) . Pożarłam, popiłam wodą . Potem dalszy ciąg bieganiny , w końcu zakupy i kuźwa wyobraźcie sobie, że Renuś strzelił focha pod sklepem i nie chciał mi odpalić . Dobrze, że było blisko domu to przybieżałam z kopyta, zrobiłam i zjadłam obiad , następnie wróciłam po niego i pojechałam do lekarza. Po godzinie od incydentu odpalił o dziwo za drugim razem. Nie wiem co to było, ale nie podoba mi się w kontekście mojego piątkowoporannego dojazdu nim na lotnisko . Niby teraz pali spox, ale cobym się nie zdziwiła jutro, pojutrze czy w piątek . Miałam resztkę paliwa bo zapomniałam ostatnio zatankować - może jakiś paproch się zapodział i coś tam przytkał. Nie mam pojęcia. Zatankowałam, teraz odpala od strzału . Zobaczymy jutro. Co do obiadu - na obiad wpadłam jak po ogień - w biegu niemalże ( do kuchni na szpilkach bo nie opłacało sie rozbierać a i tak sprzątać dziś będę podłogi ) . A WIĘC : złapałam sznycla z indyka, walnęłam go na teflon, w międzyczasie zrobiłam sałatkę z sałaty lodowej , kawałka świeżego ananasa, papryki i jogurtu . Do tego kromka chleba graham bo na ryż już nie starczyło czasu. Zajęło mi to 20 minut . Kolejne 10 minut miałam na zjedzenie , bo już byłam spóźniona na konsultacje lekarską. Masakra , jestem zrąbana po dzisiejszym dniu jak kuń. Psychicznie tysz Mam nadzieję, że to już dość emocji na dziś Zaczynam do tego dojrzewać - że nie ma sensu kupować kredensu . Tak , taka właśnie jestem Aleeee, alleeee ... alllleeeee .... postanowiłam się nie zniechęcać - jestem bardzo zmotywowana , naprawdę Sola - uwierz mi, że jeśli codziennie dzień w dzień ruszam doopsko na stepper , to moja motywacja musi być wielka Moje diety dotychczasowe omijały ruch i szukałam furtek na słodycze . Już powoli, blisko coraz bliżej Dziś sama skomponowałam obiad w 20 minut .... szaleństwo . Tak, to prawda - na dukanie w trzy dni miałam 3 kilo mniej na wadze. Ale - szczerze mnie nie interesiło że pewnie 90% z tego to była woda . Zdecydowanie łatwiej jest iść do przodu mając motywację w postaci spektakularnych efektów widocznych na wadze. Ale tłumacze sobie, że dietetyk na te moje 8 kilo dał 80 dni - więc nie ma co oczekiwać na starcie cudów. Będę musiała się odzwyczaić od tego niezdrowego dla psychiki nadmiernie częstego ważenia się Tak, trudno jest utrzymać systematyczność posiłków co 3 godziny mając dość niesystematyczny tryb życia. Ale staram się bardzo przestawić i widać pierwsze jaskółki w postaci ssania w żołądku jak w pysk co 3 godziny i zmiany myślenia po przebudzeniu z uwzględnieniem śniadania a nie tylko kawy w wiadrze Będzie dobrze . Spasienie się zajęło mi 7 miesięcy - nie schudnę w 2 tygodnie . Trudno Ale schudnę i utrzymam wagę jeśli przyzwyczaję się do nowego Dzięki za wpisy , będę wdzięczna za rady. A , jeszcze jedno - pasuje mi ten stepper (muszę naoliwić, bo sąsiedzi coś sobie o mnie zaczną myśleć niedługo , takie rytmiczne skrzypienie nasuwa różne skojarzenia ) . I chyba może być zamiast marszu , tak mi się wydaje - tym bardziej że staram się pracować też rękoma. Ale brzuch właściwie wtedy nie pracuje zbyt intensywnie. Możecie mi zapodać jakieś coś co mogłoby zmusić te moje fałdy do wysiłku? Coś, co nie obciąża kręgosłupa (brzuszki chyba odpadają) i można robić w domu. Będę bardzo wdzięczna
  20. Dzięki, Adrian Dziś tyle samo co wczoraj na wadze. Mam nadzieję, że w końcu się ruszy w dół kiedyś Dziś mam dość zabiegany dzień , więc coś tam tych kcal więcej może spalę Już po śniadanku - kto by pomyślał jeszcze jakiś czas temu ze ja specjalnie dla śniadania będę wcześniej wstawać o pół godziny . Miłego dnia odchudzaczom
  21. Trzeci dzień diety za mną. Waga bez zmian , a nawet jakby ciut więcej - nie wiem dlaczego tak . Zapytam jutro dietetyka sms czy to normalne . Ogólnie trudno mi utrzymać rygor dotyczący godzin posiłków - na przykład niepostrzeżenie udało mi się dziś przespać porę śniadania (odsypiałam wczorajszą imprezę i wstałam akurat na drugie śniadanie ) . Wczoraj w ramach odstępstwa zamiast kolacji było 1 małe piwo odstresowujące z kuliżankami w pubie - wartośc kcal zbliżona , ale też były i tańce więc spaliłam raczej co trza. Postaram się być bardziej konsekwentna co do posiłków. I pić więcej wody - ciężko mi wmusić w siebie tą butelkę dziennie - ale staram się i dziś już jest lepiej Za to jeśli chodzi o ruch - jestem z siebie dumna. Trzeci dzień steppera i mam za soba 36 minut i 2000 kroków. Zaczynałam od 1000 kroków i bardzo bolały mnie przy tym nogi i kręgosłup. Było to chyba efektem "zastania" , a właściwie bardziej zasiedzenia . Dziś jest lepiej - nogi nadal bolą, ale dolegliwości są mniejsze Ćwicząc na stepperze staram się dołączać marszowe ruchy rękoma i jakieś drobne ćwiczenia rękoma , też skręty ciała , pilnuję żeby brzuch był cały czas napięty - tak żeby też górna część ciała pracowała tym bardziej że mi się zrobiły nieestetyczne wałeczki na plechach , że o oponie zimowej w talii nie wspomnę . Mogłabym reklamować opony Michelina . Też uda i pupa pozostawiają wiele do życzenia - z racji wieku niestety grawitacja zrobiła swoje . Mam nadzieję, że te ćwiczenia na stepperze pomogą coś . Ten stepper nie jest taki zły - włączam coś zajmującego w tv i czas leci szybciej . "Polubić" to zbyt wielkie słowo, ale mogłabym sie przyzwyczaić Jeszcze z jednego powodu jestem z siebie dumna - nie podjadam między posiłkami . Od trzech dni nie miałam w ustach nic niedozwolonego - ani czekolady , ani chipsów ... zero . Inie jestem agresywna z tego powodu jak zwykle to bywało To chyba dobrze I tyle
  22. KOCHANI !!! Przypominam, że jutro zamykam listę obecności. Wiem, że to wcześniej niż zwykle - ale jest to tym razem niezbędne , żeby wszystko spiąć w całość. Jeśli ktoś się waha, albo ktoś kogoś namawia - proszę o pośpiech
  23. Obiadowy , Piotr. Mam do tego jeszcze dwa rozmiary: mniejsze i najmniejsze na ciasto. I oczywiście glębokie na zupę
  24. Ja się przemogłam - pół godziny steppera dziś za mną Od czegoś trzeba zacząć
×
×
  • Utwórz nowe...