-
Posty
9 343 -
Dołączył
-
Dni najlepszy
108
Wszystko napisane przez zenek
-
No własnie - poczytaj to co zacytowałeś wyżej Osobiście radzę ci zostawić tę piwnicę. Koszty są oczywiście, ale korzysci też - dodatkowa przestrzeń - na co chcesz (byle pamiętać o jakiejś uzytkowej wysokości. Dom na stoku, wiec z odprowadzeniem wody opadowej ne ma klopotu chyba, to ważne przy piwnicy. Ja też tak mam - i żal mi, że tylko cześć domu mam podpiwniczoną. A wię zazdroszczę...🙂 Sorry za te może niezasłużone dla was wyrzuty odnośnie wyboru biura, ale traktujemy te dyskusje też jako uniwersalne. Teraz musicie poprostu zamienić negatywy w pozytywy - ta piwnica to, wg mnie, pozytyw. Trzeba jednak zadbać o dobrą izolację - i będzie OK. Konstrukcja, stabilność budynku nawet na tym powinna zyskać. Mężowi życzę zdrowia, Tobie odrzucenia trosk - i nastroju pt. "Do Boju!". Bo budowa, jak wojna - wiele potyczek, niektórych przegranych - ale liczy się na końcu Zwycięstwo! Czego serdecznie życzę! 🙂
-
Rola projektanta kończy się na zatwierdzeniu pozwolenia na budowę - a to oznacza przy projekcie indywidualnym całościową dokumentację - czyli autor podpisuje się pod dokumentacją do pozwolenia na budowę. Przy typówce potrzebna jest adaptacja do dzialki - a więc końcowym projektantem jest ten adaptujący, a nie autor projektu. Nie jakiej pochodnej jest kształt domu - tylko pochodną kształtu domu jest to co napisalem wcześniej. I oczywiście mogą być jeszcze inne czynniki. Zmiana konstrukcji może być adaptacją. Np. zmiana rodzaju stropu. Ale głównie zmiany funkcji mogą powodować konieczność zmian konstrukcji. I wszystko to jest adaptacja. Gdzie sobie mam poczytać - jakie zmiany są dopuszczalne?. Dopuszczalne są takie zmiany, na jakie pozwoli autor. 1. Przecież tego chciała autorka tekstu - chciała zmian! 2. Adaptacja projektu, jeśli polega na zmianach projektu architektonicznego - nie różni się między sobą niczym. Po prostu trzeba albo nanieść zmiany innym kolorem, jeśli są niewielkie, albo na nowo rysować. Rysunki muszą być czytelne, zrozumiałe. No i w razie czego dostosować dokumentację branżową. No i co z tego, że nie współpracuje - ale nie poczuła się w obowiązku zadośćuczynienia inwestorom za trefną robotę (jeśli taka była rzeczywiście) - którą powinna firmować, jako biuro. Tymczasem postępuje jak zwykły pośredni, domokrążca, który za nic nie odpowiada. Pani z biura wierzy pogłoskom o fachowcach, zamiast samemu weryfikować ich fachowość. Żenada, nie biuro. . Ale oczywiście możesz takie szanować, jeśli chcesz. Na tym kończę dyskusję nt mojego postu.
-
Przy każdym projekcie wiza lokalna projektanta jest niezbędna - przy indywidualnym przed projektowaniem (ale i w trakcie czasem też potrzeba) - i przy typowym też - do dokumentacji finalnej do pozwolenia (tu zazwyczaj projektantem finalnym nie jest autor projektu). Kształt domu jest pochodną funkcji, i odwrotnie. A z drugiej strony jest pochodną gustu inwestora i projektanta, oraz dostosowania do otoczenia (jesli biorą to pod uwagę). Zmiany w adaptacji projektu mogą pociągać za sobą konieczność zmian konstrukcji - a zakres tych zmian określa autor. Jeśli pozwoli na wszystko - wolno mu - to możesz zmienić, co chcesz (zmienia projektant oczywiście i zatwierdza z pozwoleniem). I nie jest kwestią, ze od ręki dostaje się pozwolenie na zmiany - tylko jakie zmiany są dopuszczone. Przedmiotowy projekt indywidualny jest też objęty prawem autorskim, i jak inwestor chce żeby inny projektant go zmienił - to musi mieć pozwolenie autora. Że działa najdłużej? Ale rekomendacja. Pani napisała: Oto reakcja wg ciebie "wybranego", czyli lepszego biura. Panią z biura (czyli zleceniodawcę szefową, haha) wszyscy przed nim przestrzegali. Pani nie sprawdziła, jakie robi projekty, jakie ma realizacje, choć rekomendacje miał złe. No to co to za biuro. To zwykłe biuro zleceń, nie projektowe - a ta pani zleca coś na czym się pewnie nie zna. Na propozycje innego projektanta (wolę architekta) i konstruktora - pani z biura się wypięła. Jak straciła poprzedniego złego,to chyba powinno jej zależeć na nowych dobrych (przynajmniej do sprawdzenia) fachowcach. Dalej mówi, że sprawę doprowadzi do końca. OK. A odpowiedzialnośc za poprzedniego projektanta, przed którym ją przestrzegali. Porządne biuro (nawet zleceń) mówi "Przepraszam" - i proponuje przynajmnie podział kosztów zawinionych przez projektanta (czyli biuro). A pani od zleceń każe płacić inwestorowi. Reasumując - wybrane może - ale źle. I nadal pozostaje na końcu inwestorowi prawo odmowy przyjęcia projektu, a w razie jego wad, odebranie ewentualne j zaliczki. I na koniec tak prawda - projekt to tylko znikomy procent kosztów budowy - ale może je skutecznie obniżyć lub podwyższyć, nie mówiąc o innych kosztach (przeróżnych) używania potem tego budynku. Dlatego projekt to podstawa, a nie niezbedny tylko papier do pozwolenia na budowę. Ale mało kto tak myśli chyba.
-
Pkt 1. OK Pkt 2. OK. Ale nie do końca. Bo projektowanie - to uzgadnianie z inwestorem - praktycznie od A do Z - chyba że jest to typówka. Tu chyba nie. A jeśli tak - jeślu to projekt indywidualny - to projektant (architekt) powinien pokazać koncepcję (a po drodze kilka konsultacji) - i dopiero po akceptacji inwestora projekt się finalizuje również z branżami. Projekt dostał drogę urzędową, zostało na jego podstawie wydane zezwolenie. Są prawa autorskie. Rozumiem, że za projekt zapłacono - za poprawki jeszcze nie. I ja bym nie płacił za poprawki, jeśli nie są satysfakcjonujące. Natomiast rzeczywiście trudno teraz zlecać popawki innemu projektantowi (prawa autorskie) - lepiej wyegzekwować je od autora albo pod groźbą sprawy sądowej i roszczeń wymóc pozwolenie od niego na zmiany w projekcie (zwykle od ręki dostaje się takie przy typówce). Na koniec refleksja nieodkrywcza, ale prawdziwa - jeśli do dentysty, lekarza czy terapeuty idziesz "po znajomości", po rekomendacjach - dlaczego architekta traktujesz jak anonimowego sprzedawcę ulicznego, u którego ryzykujesz najwyżej ból brzucha, albo niesmaczny precelek. Trzeba było poprosić o jego projekty, realizacje, opinie o nim. Przybliżyć temat czasie konsultacji w trakcie projektowania. Już sam brak jego obecności na działce przed projektowaniem i jego propozycjami powinien go zdyskwaliikować w waszych oczach. Potem te "wypociny" na maila. Skoro sie nie podobały, trzeba było interweniować - projektu nie konsultuje się mailowo - tylko spotykając się (poza jakimiś szczegółami) - dyskutuje się projekt. Dlatego jest on droższy, bo indywidualny. Dyskutowany, i dostosowany do potrzeb indywidualnych inwestora. To wymaga czasu. Jeśli inwestor widzi - że projektant go "olewa" - to powinien takiego projektanta "olać". Tak jak "olewa" partaczy innych zawodów. Inną sprawą są błędy projektowe - tego już inwestor nie musi wiedzieć - i wina jest wyłącznie po stronie projektanta.. Juz po zrobieniu projektu - przed wykopami, a nawet przed oddanim do urzędu po pozwolenie - należało go skonsultować z wykonawcą, majstrem, kierbudem, kimkolwiek znającym się na budownictwie. Na pewno znaleźliby jakieś błędy. "Pan murarz" też stwierdził dopiero po zrobieniu wykopu, że chyba coś za głęboki. Po zrobieniu - a wcześniej z dokumentacji tego nie wyczytał? Też nie miał czasu? To uż mógł nic niemówić potem. Reasumujac: Projekt to preliminarz kosztów na kilkaset tysięcy. Chyba warto zamowić go u sprawdzonego wykonawcy i sprawdzić taki "kosztorys" w jeszcze innym źródle.
-
OK, sorry - teraz już wiem o który cytat chodzi (bo zacytowałeś mnie, a nie pytanie Ariella). Czeski błąd i tyle. Ale jeśli cię to dotknęło - to sorry!
-
Nie ty - ja napisałem. Coś nie tak?
-
Folię wysokoparoprzepuszczalną dajesz na wełnę - jest to osłona również przed wiatrem (wiatrochronna) w kanale wentylacyjnym, choć tę funkcje pełnią przede wszystkim deski. Wełnę zasznurkuj od góry też oczywiście. Pod deski od spodu nic nie dajesz więcej - bo po to jest szczelina przewietrzająca, by cała para z tej przestrzeni się ulotniła w górę - a więc usuwa wilgoć i z desek i z wełny. Na deskach masz folię, ktora ma chronić deski przed ewentualnymi przeciekami z góry (co kolwiek tam masz na łatach i kontrlatach). Jest to zabezpieczenie awaryjne. Nie doczytałem, czy masz nawiewy pod okapem do tej szczeliny w szczycie. Jeśli tak - to jest wszystko co trzeba. Ogólnie - Wg mnie masz wszystko OK.
-
Bez przesady ze 100% szczelności. Trzeba zrobić maksymalnie dokładnie, jak się da - i tyle. Zawsze jakas szpara się pojawi. Ale przecież po to jest szczelina wentylacyjna nad wełną (ociepleniem), żeby w razie czego wilgoć wyparowała. Paroizolacja jest po to by ograniczyć jak najbardziej wilgoć prącą w górę przez strop - żeby nie skraplała sie w izolacji. Ale bez przesady. Ograniczyć - nie znaczy w 100%. Reszta odparuje przez szczelinę nad ociepleniem. Szczególnie wrazliwe są pomieszczenia mokre - kuchnia, łazienka, itp. Tu rzeczywiście trzeba maksimum staranności. W ściance kolankowej ta wilgoć mało penetruje ( chyba że to jakieś "mokre" pomieszczenie). Wilgoć raczej prze w górę, a więc w skosie i poziomym stropie.
-
Przeanalizowalem ww metody - dla własnych potrzeb. Najlepsza (radykalna)jest wg mnie przecinka muru i założenie nowej izolacji poziomej. Z tego co wyszukałem - to są dwa rodzaje przecinki muru. 1. przecięcie piłą i założenie izolacji oraz uszczelnienie szczeliny mieszanką cementową pod ciśnieniem. 2. wciśnięcie arkusza blachy falistej w mur specjalną maszyną (metodą drgań). Obie wydają się mało zawodne - i jeśli tylko jest to możliwe w danym przypadku i sensowne - to bym wybrał właśnie je ze wskazaniem na tą pierwszą. Obie mają gwarancje zdaje się 100 lat. I na zdrowy rozum ma to sens. Metody z iniekcją nie dają tak długotrwałych gwarancji. Tak przeczytałem w różnych ofertach. Ale z drugiej strony są wygodniejsze i w wielu przypadkach mniej demolujące wnętrze budynku, penetrują niżej, niż przecięcie (chyba że można je zrobić w wykopie - a to też dodatkowa demolka. A więc jak zwykle - dużo zależy kontekstu. Czyli konkretnego obiektu.
-
Poprawa jakości powietrza bez wymiany instalacji
zenek odpisał Pomocnik w kategorii Budujemy Dom - komentarze
Za to jest problem z bakteriami, które w takich instalacjach mnożą się na potęgę! Poza tym jest jeszcze kwestia - czy to jest wentylacja mechaniczna, czy klimatyzacja. A to dwie różne rzeczy. -
Nie będzie max 300 kg w podanym przykładzie - bo jest jeszcze kwestia wstrząsów przy większych ciężarach. A więc może być w pewnych momentach o wiele więcej. Ale - można umieścić np Atlas przy ścianie, można go ustawić na niskim podwyższeniu, które może rozłożyć ciężar na kilka belek a zarazem amortyzować uderzenia. Ale już zwykłe rzucanie sztangą na podłoże na pewno odpada. Biblioteka - jak najbardziej - szczególnie przy ścianie, ale nie wzdłuż belki, tylko w poprzek belek. na co jeszcze zwrócić uwagę ? - na akustyczność tego stropu, skłonność do uginania.
-
Taka drewniana belka wg mnie jest zbyt słaba. Najlepiej policzyć taką belkę ze wzoru - i pewnie minimum wyjdzie ok. 20 cm wysokości. Ale moze też być pewnie 12- 15 cm wys. stalowy teownik.
-
Jestem na wózku i muszę zbudować sobie dom
temat odpisał na pytanie zenek w kategorii BLOGI - dzienniki/kroniki budów
Obejrzałem video z domem Pana Leszka. Najwyższe uznanie - za wygląd domu, zewnętrza, wnętrza - a dostosowanie do odpowiednich warunków - SUPER!. Doskonałe pomysły i co ważne - wprowadzone w czyn. No i sprawdzone w użytkowaniu. Myślę - że bardziej obszerny poradnik w formie książkowej uzupełniony o multimedia byłby b. popularny. Gratualacje. -
Ja ocieplam taką ścianę styropianem na zewnątrz - ale ze szczeliną wentylacyjną 5 cm lub 3 cm - takie akurat miałem w nadmiarze plyty styropianowe (nawiew na dole, wywiew u góry co ok metr otworami o śr. 5 cm (nawiewy z możliwością blokowania powietrza). Klejenie pianką. Ale to mój eksperyment - i na moją odpowiedzialność. W zimie na części budynku zdał egzamin. Ale to dopiero część eksperymentu. Po co szczelina wentylacjna? - żeby się para z wewnątrz nie skraplała na zewnątrz ściany zewnętrznej. Przeciwwskazania tej metody - przede wszystkim pracochłonność i koszt. Plus - szczelność i suchość. I możliwość zastosowania nawet tynku nieprzepuszczającego parę - chociaż i tak zastosuję ten przepuszczający i wodoodporny. Ale podkreślam - to eksperyment i robię go własnoręcznie 😉 Aha - pustki nie wypełniam - węgarki likwiduję i ocieplam, warkocze wymieniłem na piankę (między ościeżnicą a ocieżem), to samo z nadprożem i parapetem (tu grubo - 15 cm).
-
Moim zdaniem taki płot nie pomoże - chyba że masz jakieś inną rzeźbę terenu, niż płaską. Dlaczego nie pomoże - bo źródło hałasu jest zbyt daleko - więc hałas jest rozproszony. Idzie z wiatrem jak wysoka fala. Ale b. ważna jest - jak napisałem - rzeźba terenu i przeszkody wpływające (odbijające lub pochłaniające ) na fale dźwiękowe.
-
Szczerze - to nie rozumiem tego wywodu. Czy możesz wyjaśnić to szerzej? Wydaje mi się, że przy wyższej temperaturze wewnątrz różnica między zewnętrzną temperaturą a wewnętrzną jest większa. I wtedy właśnie też są większe wydatki energii. Tzn. wydaje mi się, że np przy tem. na zewnątrz -15 st - zwiększenie wewnętrznej temperatury z 21 do 22 st będzie wymagać więcej energii niż zwiększenie z 12 na 13 st. A więc nie jest to przyrost równy po 2.5% na stopień, tylko będzie zależał od różnicy temp. między zewnętrzem a wnętrzem. I przy tych wyższych różnicach i temperaturze w okolicach 20 - 22 st. może być ok. 5 %. Poza tym w wielu źrodłach czytałem o nawet wyższym wzroście procentowym.
-
Śmieszna hipoteza. Jeśli doskonale spełnia rolę izolatora - tzn. doskonale izoluje. Jeśli tak - to ile trzeba dać tego tynku, żeby zastąpił przynajmniej 15 cm styropianu? Albo np 5 cm styropianu (izolacja bardziej zimnego pomieszczenia od inych wewnątrz domu)? Jeśli na to pytanie odpowiedź będzie satysfakcjonująca (tzn. sensowna gruboć tynku) - to zdanie "perlit jako dodatek do tynków i zapraw doskonale spełnia rolę izolatora" będzie prawdziwe. Jeśli nie - to nie!
-
argumenty za ociepleniem ościeży okiennych poproszę
zenek odpisał artekj w kategorii Dom energooszczędny
Nie - bo likwiduje się mostek termiczny ściany, muru zewnętrznego. Ościeże to część muru, nie okna. Im okno głębiej osadzone (na cegłę - czyli węgarek 12 cm, na pustak - czyli węgarek np 18cm) - tym większy kawałek tej ściany jest odsłoniety - tzn jest mostkiem termicznym. Poza tym styropian może więcej zasłonić ościeżnicy, bo klej + tynk na styropianie to ok 5, 6 mm, a zwykły tynk to ok 2.5 - 3cm. jak to przeliczyć przez ilość okien - zrobi się kawał gołej ściany - szczególnie w wypadku domu jednorodzinnego np. Ważne jest też ocieplenie parapetu - to też kawał odsłoniętej ściany - a często z kaloryferem wewnątrz - czyli dodatkowa strata ciepła. I nie jest to kwestia konieczności - tylko sensowności. -
Wg mnie mało prawdopodobne. Nie ma śladów wilgoci na tynku zewnętrznym. Szukałbym raczej wad izolacji poziomej muru.
- 18 odpowiedzi
-
- folia kubełkowa
- kapinos
- (i %d więcej)
-
Jak połączyć ścianę murowaną i drewnianą?
zenek odpisał Pomocnik w kategorii Budujemy Dom - komentarze
No rzeczywiście nieudana odpowiedź - moim zdaniem. Jeśli nowa część budynku ma być dobudowana do starej - to podstawą jest dylatacja - tzn brak "twardego" połaczenia między starą i nową częścią. Prymitywnie przybliżając jest to szpara między częściami. Dlaczego? Bo nowa będzie inaczej osiadać niż stara (fundamenty) - a więc na styku po pewnym czasie pojawiłyby się spękania, a nawet w skrajnym przypadku zagrożenia dla konstrukcji. Nowe mury (lub ściana z bali) też będzie inaczej "siadać" niż stary mur . I nie ma tu znaczenia, że nowa część będzie z bali, czy też z czego innego. Natomiast naturalnie uszczelnienie elastycznym wypełnieniem tej dylatacji jest konieczne.