Skocz do zawartości

Odchudzanie


Recommended Posts

Bardzo ciekawy artykuł.
Obawiam się jednak, że może być odbierany zbyt ogólnie i bardzo wybiórczo.
Dlatego pozwolę sobie na zacytowanie 2 bardzo ważnych wniosków, a w zasadzie stwierdzeń:

Cytat

1. Organizmy wykazują znaczną zmienność osobniczą.
Obrót metaboliczny 95% populacji wykazuje odchylenia od
średniej rzędu +/-30%. U 5% osób występują jeszcze większe
odchylenia, nawet od -60% do +100%.


2. Organizmy żywe są nieliniowymi homeostatami,
wskutek czego terapie stosowane u podobnych osób mogą
powodować różne bądź paradoksalne efekty.



A "technicznym" bardzo polecam szczególnej uwadze : Rozdział II. Podstawy fizjologiczne żywienia (autor: Witold Jarmołowicz)
Link do komentarza
Bo problemem jest postrzeganie organizmu, jako "niezrozumiałego" zbioru powtarzalnych modeli.

A wystarczy zobaczyć organizm jako wysoko zaawansowany "twór techniczny" i "wykonany" na indywidualne zamówienie, ale podlegający prawom fizyki (w powiązaniu z chemią) w szerokim spektrum. Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
nasunęła mi się taka refleksja...
po zlocie w Brennej wziąłem się za siebie...
po zlocie w Ruścu, też waga poszła w dół
teraz po kolejnym zlocie waga znowu poszła w dół icon_eek.gif (oczywiście po krótkim okresie dostosowawczym)
jak by nie patrzeć, u mnie ostatnio wszystko się kręci wokół zlotów icon_lol.gif
Link do komentarza
Cytat

A nie boisz się że po "zimce" 2017 wcale Cię już nie będzie


... na wadze widać? icon_lol.gif



wiesz, przeszło mi to przez myśl icon_biggrin.gif
ale wierzę w to co Lutz pisał (i nie tylko) że na takim żywieniu, waga w naturalny sposób dąży do tej idealnej dla danego osobnika (osoby wychudzone przybierają na wadze a otyłe chudną)
Rysiu, o ile dobrze pamiętam, to ty kiedyś przywołałeś jakiś współczynnik...chcę wyznaczyć w sposób doświadczalny taki dla siebie icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Cytat

Należna Masa Ciała
Dla mężczyzn: NMC = H - 100 - (H - 150) / 4



Wychudzi mi ten współczynnik 68,75 kg, a ja aktualnie ważę 82,5 kg i co mam z tym zrobić
Chodzę (4 - 6 km dziennie), jeżdżę rowerem (ok. 10 km, dzisiaj ok. 17 km) jem dość zdrowo i nie za dużo, a waga stoi...
Link do komentarza
Cytat

Chodzę (4 - 6 km dziennie), jeżdżę rowerem (ok. 10 km, dzisiaj ok. 17 km) jem dość zdrowo i nie za dużo, a waga stoi...



Stachu, było kawałek wyżej o metabolizmie, jakie mogą być odchyły. Tak samo jest z tą wagą idealną - pewnie jest to prawdą dla jakiejś dużej % grupy - i nic poza tym....
Inna sprawa - to co napisałeś "jem dość zdrowo i nie za dużo" - może oznaczać dosłownie wszystko....i tak naprawdę nie znaczy nic. I może być, że co dla ciebie jest zdrowe - może mi bardzo szkodzić
w tej książce (już zresztą chyba kiedyś linkowanej tutaj)
http://merlin.pl/Dieta-bez-pszenicy_Willia.../1,1209340.html
przeczytałem, że można się bardzo zdrowo odżywiać (wg dzisiejszych ogólnie przyjętych standardów żywieniowych), uprawiać dużo sportu, a mimo to mieć nadwagę. I nie jest to nic nadzwyczajnego....(autor jest Kardiologiem)
nie będę tego rozwijać - polecam lekturę icon_smile.gif
Link do komentarza
Stwierdzenie moje o "stojącej wadze" jest poniekąd retoryczne ...
Jem tylko razowy na zakwasie chlebek ( 700 gramów starcza prawie na tydzień...,dzielę na trzy kawałki, dwa zamrażam, trzeci starcza na dwa dni, rozmrażam, dzielę na dwa dni, itd ), mięsko już to lepsze i chudsze, prawdziwe wędliny, czasami ulubiony boczuś wędzony, kasze, białe pieczywo omijam łukiem, czasem skusi mnie jakś ptyś, czy inna beza, warzywa, owoce... ale jestem, niestety. uzależniony od cukru - w herbacie, kawie, w kostkach i stąd nadwaga ...
Od najmłodszych lat byłem ten GRUBY - w szkole, w domu, na podwórku - także ta nadwaga już chyba zostanie do końca dni moich , współczuć będę tylko tym, co nieśli będą moją trumnę
Link do komentarza
Cytat

Bardzo mądry artykuł Szczególnie jakoś to do mnie dotarło
Cytat

Jasne – geny, farmakologia i trening składają się na końcowy obraz, jednak węgle prowadzą do większego wytwarzania tkanki tłuszczowej i większej utraty masy mięśniowej niż dieta oparta na białkach i tłuszczu. Jak już mówiłem, ludzie kurczowo trzymają się swoich węglowodanowych mitów, co zaciemnia obraz, jednak ich obrona jest niemożliwa wobec ilości danych, dowodzących, że zmiana na poziomie komórki w przewidywalny sposób wpływa na zmianę całego organizmu. Wiemy, że glukoza jest przekształcana w tłuszcz i że podstawowym źródłem tkanki tłuszczowej jest właśnie glukoza. Wiemy też, że zjedzony bez glukozy tłuszcz nie jest źródłem tkanki tłuszczowej. To jest już udowodniony, wręcz podręcznikowy fakt, a nie teoria. Więc jak można doprowadzać do wytwarzania tkanki tłuszczowej z glukozy i wciąż być wyżyłowanym? A co z „pożeraczami” węglowodanów? Wyjaśniając to prosto – geny, trening i wspomaganie. A jaki efekt końcowy? Jedyny możliwy to taki, że więcej węgli to mniej mięśni i więcej tłuszczu w porównaniu do osoby jedzącej proteiny i tłuszcz. Nie ma innej opcji.



Cytat

Ilość posiłków dziennie ma znaczenie?

DE: Oczywiście! Np. jedzenie raz dziennie jest katastrofalnie zgubne. Oto co się dzieje, gdy jesz raz dziennie – duża część zostanie odłożona w formie tkanki tłuszczowej. Dramatycznie wzrośnie poziom enzymów lipogenicznych, które z glukozy wytwarzają tłuszcz. Aktywność tych enzymów przy 1 posiłku dziennie może wrosnąć o 1000%. Dodatkowo, jedząc tylko raz będziesz zjadał więcej w jednym posiłku, czyli dostarczysz nadmiar kalorii. Ciało przywyknie i będzie wiedziało, że tylko tyle dostanie. W jednych badaniach szczury, które jadały tylko raz dziennie, zjadały 80% tego, ile zjadały szczury, które jadły, kiedy tylko chciały – co skończyło się dla tych 1-posiłkowych dodatkowymi 15 g tkanki tłuszczowej i utratą 8 g mięśni. 1 posiłek dziennie nie da ci rezultatów, szczególnie gdy chcesz więcej masy mięśniowej a mniej tłuszczowej.

MM: To ile ich jeść? 3? 5?

DE: Jadanie 6 posiłków dziennie jest zbędne. Pomysł 6 posiłków dziennie wziął się z idei mówiącej, że rozłożenie na tyle posiłków wzmocni pożądany efekt termogenezy. To oczywiście nie jest prawdą. Efekt termogenezy z pożywienia to zaledwie 10% dobowego spalenia kalorii. Nie jestem fanatykiem częstych posiłków i zazwyczaj jem małe śniadanie, porządny obiad, a jeśli głodnieję kolo 17-18, zjadam np. trochę sera czy masła orzechowego. A na kolację jadam kawałek mięsa. Myślę, że możesz uniknąć negatywnego efektu 1 posiłku dziennie i kłopotliwości przygotowywania 6, jeśli postawisz na 3 posiłki dziennie. Niech będą 1 albo 2 duże i 1 mniejszy.

Link do komentarza
  • 3 tygodnie temu...
Cytat

Czantoria, spirytus i medycyna
Czantoria to szczyt górski w Ustroniu. Z tego szczytu można podziwiać panoramę całej okolicy. Można też przeprowadzić najprostsze badania fizjologiczne. Wystarczy do tego zegarek, kupiona w kiosku mapa, kartka, ołówek i buty. Tzn. broń Boże nie proponuję chodzenia tylko w butach i w zegarku. Eksperyment pokazuje, że młodzi chłopcy pokonują drogę od dolnej do górnej stacji wyciągu krzesełkowego w czasie nie krótszym niż pół godziny. Naturalna w tym wieku potrzeba rywalizacji powoduje, że ich wysiłek jest submaksymalny i już szybciej iść nie mogą. Dorosłemu, zależnie od stopnia determinacji, zajmuje to 40 do 100 minut i też jest to duży wysiłek. Osoby z niewydolnością układu krążenia absolutnie nie powinny takich badań przeprowadzać.
Dlaczego w ogóle musimy włazić na tę stromą górę, czy nie możemy szybko biegać po równym wokoło domu? Możemy, ale nie oszacujemy wówczas wysiłku fizycznego bez skomplikowanych i drogich przyrządów. Natomiast w górach wystarczy mapa oraz zegarek, no może jeszcze gimnazjalny podręcznik fizyki. Po raz pierwszy w naszych dietetyczno-fizjologicznych obliczeniach musimy posłużyć się wagą ciała, a nie tylko jego masą. Wagą, czyli siłą, z jaką Ziemia ściąga w dół każdy przedmiot. W Kosmosie nasze ciała i pożywienie nic nie ważą, ale zachowują swoją masę oraz wszystkie biochemiczno-energetyczne własności. Chociaż możemy w pomieszczeniach satelity szybować swobodnie jak ptak, to wpadając na ścianę nabijemy sobie całkiem ziemskiego guza. To rozpędzona masa odda swoją energię kinetyczną ruchu. Spirytus jest tak samo kaloryczny, niezależnie od tego, czy trzeźwo stąpamy po Ziemi, czy orbitujemy w stanie nieważkości. Zawsze będzie buzował w nas enzymatycznym ogniem z siłą 5 kcal na każdy spożyty mililitr (1/1000 litra). Wracając na Ziemię: do obliczeń potrzebny będzie dystans odczytany z mapki. Wynosi on w poziomie 1500, a w pionie 440 m. Rzeczywistą drogę możemy wyliczyć z prawa Pitagorasa, ale nie warto. Przyjmujemy bowiem uproszczenie, że większość energii zużywamy na pokonanie siły ciążenia i podniesienie swojego ciała o 440 metrów w górę. Jest to uprawnione założenie, ponieważ przejście w poziomie 1500 metrów w czasie godziny, to dla zdrowego człowieka niewiele więcej niż podstawowa przemiana materii. Co to takiego? Ilość zużywanej energii przez odpoczywający, ale nie śpiący organizm. Czantoria jest wyjątkowo dogodna do badań, ponieważ, jak rzadko który szczyt, ma strome podejście w linii prostej z maksymalnie nachylonym stokiem. Błąd wynikający z pominięcia składowej poziomej drogi jest tutaj najmniejszy. Przeciętnie sprawność przetwarzania energii cieplnej na mechaniczną w organizmach żywych wynosi około 20%=20/100=2/10=0,2. Żeby wyliczyć, ile musimy spalić „kalorii” dla wykonania tej pracy, trzeba energię mechaniczną pomnożyć przez 5 (1/0,2=5). Dokonajmy obliczeń dla dwóch przypadków: chłopca o masie 50 kg, który idzie 30 minut i 70 kg mężczyzny idącego 45 minut. Dla bardzo dociekliwych czytelników podaję tok uproszczonych obliczeń, mniej skrupulatni powinni ten fragment pominąć.
Chłopiec: E=5*440m*50kg*9,81m/s2=1079100J=1080kJ=(1080/4,19)kcal=260kcal
oraz moc P=1079100J/1800sek=600W.
Dorosły mężczyzna analogicznie: E=1510kJ=360kcal oraz moc P=630W.
Otrzymujemy interesujące wyniki: 260 oraz 360 kcal spalone dodatkowo ponad normalne zapotrzebowanie podczas wysiłku submaksymalnego. 360 kcal to jedna szósta dobowego zapotrzebowania na pożywienie. Taka ilość energii może ogrzać 360 litrów wody (5 wanien do kąpieli) o jeden stopień lub podnieść temperaturę jednego człowieka do śmiertelnej wartości 44*C. Taka ilość energii jest zawarta w 40 mililitrowym kieliszku benzyny (4/100 litra). Dla porównania: samochód na tej trasie zużyłby benzyny od 0,5 do 1 litra. Ta energia może pochodzić z pożywienia lub ze spalania własnych tkanek. Ile więc możemy schudnąć podczas intensywnych ćwiczeń fizycznych? Żeby to obliczyć, musimy znać średnią wartość kaloryczną naszych tkanek. Specjaliści przyjmują różnie, 6 do 7 kcal/gram, ponieważ spalamy nie tylko tłuszcz, ale także własne białko i węglowodany oraz wydalamy związaną z nimi wodę. Przyjmijmy dosyć dowolnie 6 kcal/g. Dzieląc uzyskane poprzednio energetyczne wyniki przez 6 kcal/g otrzymamy, że chłopiec może schudnąć 260/6=43 gramy a mężczyzna 360/6=60 gramów. Niewiele, prawda? Po takim forsownym marszu na pewno będziemy głodni jak wilk. Jedna bułka z szynką i masłem lub półlitrowe piwo dostarczają 250 kcal. Jest szansa, że niezauważalnie zjemy więcej pod wpływem hipoglikemii (niedocukrzenia) i związanego z tym głodu, niż spaliliśmy. To jest sedno sprawy i główna przyczyna niepowodzeń w odchudzaniu z pomocą samych tylko ćwiczeń fizycznych. Jednocześnie, regularnie przez całą dobę oprócz tego spalamy pożywienie i własne tkanki w ilości nie mniejszej niż przemiana podstawowa. Nawet kiedy śpimy nie grzesząc, możemy zupełnie bez wysiłku spalić w ciągu ośmiu godzin 510 kcal odpowiadające 85 gramom własnych tkanek. To prawie dwa razy więcej niż podczas wyprawy na Czantorię! W ciągu trzech miesięcy daje to (92*85g=7820g) prawie ośmiokilogramowy ubytek masy. A gdyby tak ćwiczyć intensywnie po sześć godzin dziennie? Życzę powodzenia! Dorosły człowiek nie może tracić codziennie sześciu godzin, bo ma wiele innych obowiązków. Natomiast, jak widać, incydentalne ćwiczenia skutecznie przegrywają ze zwykłym regularnym snem. Oczywiście ruch fizyczny jest niezastąpiony w utrzymywaniu zdrowia i dobrej kondycji, ale z powyższych powodów mało skuteczny w odchudzaniu. Dlaczego zatem nikt nie proponuje odchudzania podczas snu? Bo to nic nie kosztuje. Żaden przytomny specjalista nie będzie tego zalecał. Z czegoś trzeba żyć. Po drugie: żeby uruchomić metaboliczne procesy odchudzania, trzeba się żywić z małą ilością węglowodanów, poniżej 20 g na dobę. Oczywiście tylko na samym początku, potem należy tę ilość rozsądnie zwiększać. W skrajnych przypadkach nawet do 150 gramów. Oprócz głodówki żywienie niskowęglowodanowe to jedyny sposób na wyrwanie się z błędnego tuczącego koła cukrowego bluesa. Przypomnijmy: spożycie węglowodanów > wzrost poziomu glukozy we krwi > wydzielanie insuliny > hipoglikemia czyli spadek poziomu glukozy we krwi > głód i przymus spożycia następnych węglowodanów. I na wszystkie świętości! Jeżeli ktoś ma sprawny metabolizm i chudnie spożywając 60 g węglowodanów na dobę, to wcale nie musi się katować ich ograniczaniem do poziomu ketogennego (poniżej 20 g). Zauważmy jeszcze, że do tego momentu możemy dokonywać obliczeń siedząc w piwiarni u podnóża Czantorii; w ogóle nie musimy włazić na tę cholerną górę!
Pozostaje do omówienia drugi parametr: moc równa około 600 watów (600W). Tu niestety trzeba się już osobiście pofatygować na szczyt, ponieważ do obliczeń potrzebny jest czas wchodzenia. Osiemdziesiąt procent z tych sześciuset watów stanowi moc cieplna, reszta to moc mechaniczna marszu pod górę. Dodając 70 watów przemiany podstawowej możemy stwierdzić, że wysiłek submaksymalny wyzwala prawie 550 watów mocy cieplnej. O co chodzi? Po prostu mamy podczas wspinaczki taką wewnętrzną grzałkę o mocy 550 W. Dawniej sprzedawano 600 watowe elektryczne grzałki zanurzeniowe. Mogły one spowodować po kilkunastu minutach wrzenie litra wody na herbatę lub po godzinie pożar. Temperatura naszego ciała po godzinie marszu nie wzrasta nawet o pół stopnia! Tak sprawne są mechanizmy regulacji. Otrzymana wartość 550 W bardzo dobrze koresponduje z wynikami wyrafinowanych badań naukowych, a jest osiągnięta znacznie prostszymi środkami. Można by jeszcze wyliczyć ilość zużytego tlenu, obliczyć, że przy efektywnej powierzchni skóry rzędu 1,5 m2 oraz związanym z tym współczynnikiem oddawania ciepła m u s i m y wypocić kilka szklanek wody, nawet idąc tylko w butach, itd. Może kiedyś wrócimy do tego...
Teraz chciałbym jeszcze przekonać wszystkich do wycieczki wiosną na Czantorię. Nawet tych schorowanych, tam jest wyciąg krzesełkowy. Na szczycie czeka wspaniała nagroda: cudowna panorama najbardziej chyba urokliwego zakątka Beskidu Śląskiego. Dolina Wisły kipiąca zielenią, a na przeciwległych zboczach amfiteatr jasnych domów wczasowych.

Link do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
  • 2 tygodnie temu...
No dobra Kochani jak to ktoś powiedział ;" Wszystko w porządku , więc od początku." Po okresie świąteczno-noworocznym , trzeba powrócić do diety bo waga poszła sobie w złym kierunku. icon_evil.gif Cóż nie ma zdziwienia wiadomo było czym to grozi. Postanowiłem wrócić do Dukana bo jakoś mam ochotę na nabiałowe produkty trzeba to uszanować icon_biggrin.gif
Link do komentarza
  • 2 tygodnie temu...
NO i dziś zaczynamy diety tydzień 2. Rano choć się bałem poszedłem jednak na górę i się zważyłem icon_eek.gif :santajump: a na tzw blacie - 3,9. No jestem w mega pozytywnym szoku. Nic tak nie motywuje do dalszego odchudzania jak konkretne postępy.
To jest możliwe bo ja się odchudzam z bardzo konkretnej nadwagi i dlatego pierwszy spadek wagi jest bardzo duży. Nie jest to odwodnienie bo wody to wypijam 2l dziennie oprócz innych płynów.

Zaczynam się zastawiać nad odchudzaniem i jego wpływem na nasze życie, psychiczne, osobiste, zawodowe. Ech jakieś mnie naszły filozoficzne wywody. Jestem bliski wynalezienia diety filozoficznej. icon_rolleyes.gif . Muszę przyznać prawdę pewnemu stwierdzeniu, że stan wagi zależy od kondycji umysłu. Po prostu wszystko jest w głowie i jak głowa szwankuje to i reszta ciała też. Jak tak się zastanowiłem to ostatnie kilkanaście miesięcy dało mi w kość pod względem psychicznym i w porę tego nie zauważyłem nie zareagowałem i utyłem.
Zresztą przypomniałem sobie wszystkie moje "upadki" dietetyczne a było ich z 6 odkąd pamiętam i zawsze przyczyną problemu było jakieś skopanie przez życie i nieumiejętność wyjścia z tego. Problem polega chyba na tym że utycie jeszcze ten problem pogłębia, a jednak udaje się za każdym razem wyjść na prostą. Chyba odnalazłem to coś po raz kolejny no i cóż jestem w trakcie diety again. Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Siostra Daga udaje, że nie słyszy icon_rolleyes.gif , albo dotarło do niej (w końcu icon_evil.gif ), że jej to nie dotyczy icon_eek.gif . NO tak ale zapomniałem, że ona teraz jest świadoma ... icon_mrgreen.gif .

U mnie póki co leci, bez żadnych wpadek i zachcianek niedietetycznych. icon_wink.gif

Pytanie: Kiedy człowiek powinien się zacząć odchudzać?

Odpowiedz : kiedy zobaczy w lustrze barbapapę

Edytowano przez gawel (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Siostra Daga udaje, że nie słyszy icon_rolleyes.gif , albo dotarło do niej (w końcu icon_evil.gif ), że jej to nie dotyczy icon_eek.gif . NO tak ale zapomniałem, że ona teraz jest świadoma ... icon_mrgreen.gif .



Tak ... jestem bardzo świadoma - przede wszystkim swoich słabości icon_redface.gif icon_rolleyes.gif icon_lol.gif

Powiem szczerze, że natenczas odeszło to (odchudzanie) na plan dalszy. Obecnie skupiam się na podtrzymywaniu funkcji życiowych zakłócanych skutecznie codziennie przez wkurrrr .... niemożebny ból głowy który odbiera chęci wszelakie do czegokolwiek a tym bardziej umartwiania sie odchudzaniem.
Jem co jem ... znaczy co jest w lodówce (nie wychodze z domu więc jestem zdana na to co mi Kaśka/rodzice kupią) starając się nie przeginać i korzystać z jakiejś tam marnej wiedzy która w głowie została z książek dietetyka w zakresie jakotakiego bilansowania posiłków.
Ponieważ mało mam obecnie powodów do uśmiechu (a może to i lepiej bo nawet uśmiech boli icon_cry.gif ) , to zdarza mi się wieczorem poprawić sobie humor czekoladką lub dwiema.

Niestety na zlot nie przyjedzie chuda daggulka tym bardziej, że po drodze mam Londek gdzie jestem zawsze skutecznie futrowana przez mojego przyjaciela czekoladkami rodzajów dziesiątki i alkoholami w tym likierowymi (Baileys , kocham icon_redface.gif ) .... bo twierdzi, że on nie lubi chudych bab. I gadaj tu z takim ... icon_evil.gif

I tyle chyba ... icon_rolleyes.gif

Link do komentarza
Cytat

Tak ... jestem bardzo świadoma - przede wszystkim swoich słabości icon_redface.gif icon_rolleyes.gif icon_lol.gif

Powiem szczerze, że natenczas odeszło to (odchudzanie) na plan dalszy. Obecnie skupiam się na podtrzymywaniu funkcji życiowych zakłócanych skutecznie codziennie przez wkurrrr .... niemożebny ból głowy który odbiera chęci wszelakie do czegokolwiek a tym bardziej umartwiania sie odchudzaniem.
Jem co jem ... znaczy co jest w lodówce (nie wychodze z domu więc jestem zdana na to co mi Kaśka/rodzice kupią) starając się nie przeginać i korzystać z jakiejś tam marnej wiedzy która w głowie została z książek dietetyka w zakresie jakotakiego bilansowania posiłków.
Ponieważ mało mam obecnie powodów do uśmiechu (a może to i lepiej bo nawet uśmiech boli icon_cry.gif ) , to zdarza mi się wieczorem poprawić sobie humor czekoladką lub dwiema.

Niestety na zlot nie przyjedzie chuda daggulka tym bardziej, że po drodze mam Londek gdzie jestem zawsze skutecznie futrowana przez mojego przyjaciela czekoladkami rodzajów dziesiątki i alkoholami w tym likierowymi (Baileys , kocham icon_redface.gif ) .... bo twierdzi, że on nie lubi chudych bab. I gadaj tu z takim ... icon_evil.gif

I tyle chyba ... icon_rolleyes.gif


Ja przecież, żartuje, trzymam kciuki żebyś szybko wydobrzała :hug: , bo coś podejrzanie długo to trwa. icon_eek.gif O kurcze tak sobie pomyślałem żeby Ci ni powiedzieli, Pani Dagmaro a może by coś jeszcze poprawić ?? I co wtedy????
Link do komentarza
hehe, to była taka mała prowokacja icon_lol.gif

mi niezbyt się przysłużył urlop przed i po świąteczny. Zbyt dużo wolnego i zbyt dużo jedzenia. Przybyło trochę wagi, ale już po przerwie wszystko wróciło do normy i na zlot planuję się pojawić z taką samą wagą jak na ostatnim (czyli jak to bajbaga określił - nie będę znów rzucać cienia icon_lol.gif ) Edytowano przez adiqq (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Haaaahahahaha ... oj tam , nie przesadzaj icon_razz.gif


To brutalna prawda niestety przypomniał mi sie taki stary suchar. Mówi kolega do kolegi ale masz kosmiczne majty. A dlaczego ????. Bo masz dópę nieziemską icon_lol.gif
Link do komentarza
Cytat

To brutalna prawda niestety przypomniał mi sie taki stary suchar. Mówi kolega do kolegi ale masz kosmiczne majty. A dlaczego ????. Bo masz dópę nieziemską icon_lol.gif



U mnie sie oponki kłaniaja.... zimowe icon_redface.gif
Jak to koleżanka moja ostatnio stwierdziła : Daga , czym Ty sie przejmujesz - szczupło wyglądasz .... nogi masz jak patyczki, a oponka? cycki masz wielkie to zasłaniają :hahaha2:
Link do komentarza
Cytat

U mnie sie oponki kłaniaja.... zimowe icon_redface.gif
Jak to koleżanka moja ostatnio stwierdziła : Daga , czym Ty sie przejmujesz - szczupło wyglądasz .... nogi masz jak patyczki, a oponka? cycki masz wielkie to zasłaniają :hahaha2:


Trzeba jej było dać + - pomocna porada :hahaha2:

Tak sobie nie raz myślałem jak to będziemy jak będziemy za kilkanaście lata starzy i grubi i spotkamy się na zlocie LXVIII którymś tam icon_rolleyes.gif A tu masz co drugiego warunku nie trzeba już nawet czekać icon_confused.gif
Link do komentarza
  • 3 tygodnie temu...
Gość gawel
4 tydzień diety na blacie -5 kg. Miałem w ogóle się nie ważyć bo trochę nagrzeszyłem podczas urlopu, ale jednak poszedłem i się zważyłem i powiem że to bardzo motywujące jeżeli jest postęp lub jeżeli nie ma to tez. Z tym ze wersja 1 jet bardziej motywująca i dowartościowująca. Jestem na Dukanie ale też i trochę idę w kierunku Lutza ( dzięki Adiq icon_wink.gif ).

Czy 5 kg po 1 miesiącu to dużo? Nie, ale i donikąd mi się nie spieszy. Bo i dokąd do opchania się tym co doprowadziło mnie delikatnie mówiąc do nawagi?

Takie mnie naszły przemyślenie i wnioski. Że zawsze po diecie jet efekt jojo. icon_evil.gif . Dlatego co zrobić aby go nie było? Zakończyć dietę i zmienić styl odżywiania. NIby proste, ale w praktyce ciężkie do zastosowania. Dlatego postanowiłem nie być na diecie tylko odżywiać się "bez węglowodanowo" dożywotnio. Jeżeli zdarzą się jakieś wpadki to trudno, nie ma co się dręczyć i obwiniać byle by nie było to za często. Problemem nie są imprezy czy podróże służbowe, czy zloty, ale np odwiedzimy u Mamy. Dotarło do mnie że dla niej świętem są moje odwiedziny (żeby nie wiem jak często to było) dlatego na pewno niczego jej nie odmówię bo nie mam sumienia i odmowa spróbowania czegokolwiek bardzo ja dobija. A ile nam zostało wspólnych jeszcze odwiedzin?? No raczej nie 50 lat tylko zdecydowanie mniej.

Dochodzę do takich wniosków, z podstawą zmiany każdego stanu, który chcemy zmienić jest akceptacja stanu wyjściowego i wybranie stanu docelowego i nie robienie tego ( w przypadku odchudzania) z zemsty na samym sobie tylko dla siebie. Powolutku. Tak że nawet gdybym nic nie schudł przez miesiąc lub nawet przytył to nic nie szkodzi. Idę dalej wciąż do przodu. ...
Link do komentarza
Cytat

Takie mnie naszły przemyślenie i wnioski. Że zawsze po diecie jet efekt jojo. icon_evil.gif . Dlatego co zrobić aby go nie było? Zakończyć dietę i zmienić styl odżywiania.



Bingo.
Jednym wystarcza proste NWT, innym bezbiałkowa, bezlaktacyjna icon_mrgreen.gif, innym bezalkoholowa icon_eek.gif .
To jest indywidualny poligon doświadczalny - organizm jest chętny do współpracy i podpowie, tylko trzeba go słuchać.
W efekcie będzie tak jak z autami - które jest najlepsze? Moje. Dlaczego? - bo moje.

Podpowiem Ci jeszcze jeden trik. Kupuj ciuchy tylko firm, w których rozmiarówka jest wieksza niż w innych - gdzie L jest większe niż XL w innych. Działa icon_mrgreen.gif
Link do komentarza
Gość gawel
Cytat

Bingo.
Jednym wystarcza proste NWT, innym bezbiałkowa, bezlaktacyjna icon_mrgreen.gif, innym bezalkoholowa icon_eek.gif .
To jest indywidualny poligon doświadczalny - organizm jest chętny do współpracy i podpowie, tylko trzeba go słuchać.
W efekcie będzie tak jak z autami - które jest najlepsze? Moje. Dlaczego? - bo moje.

Podpowiem Ci jeszcze jeden trik. Kupuj ciuchy tylko firm, w których rozmiarówka jest wieksza niż w innych - gdzie L jest większe niż XL w innych. Działa icon_mrgreen.gif


Dzięki Rysiu, ja już byłem bliski kupowania ubrań w sklepie z namiotami, spadochronami i pokrowcami na samochód . Wiem o czym mówisz. icon_confused.gif
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Czyli (na szczęście oprócz farby) zastosowałeś materiały i technologię do robót wnętrzowych, a nie na zewnątrz.     To raczej nie farba, a gładź wymywana spod farby.     Każdy sposób na zabezpieczenie od wilgoci jest dobry. Można by nawet zmienić obróbki blacharskie krawędzi, aby uniemożliwić dostęp wody.     Musisz po prostu skierować wylot powietrza tak, aby nie trafiało na powierzchnię malowaną. Bo to nie tylko temperatura, ale i wilgoć. Trzeba zamontować jakąś osłonę, owiewkę czy coś w tym rodzaju.  A czym naprawić... Ja kiedyś stosowałem do napraw farby renowacyjne. Są bardzo drogie, ale skuteczne. Tylko nie można ich kłaść na powierzchnie złuszczające się.
    • Witam, opisze swój problem: Sufit na balkonie zaczął z czasem mocno się łuszczyć ( blok z lat 70 ) jako że długie szukanie fachowca do odnowienia nie przyniosło rezultatu ( w 95% rozmów słyszałem że za mała "robota" ) postanowiłem jako laik sam się tym zająć, po pierwsze skrobanie, po drugie gruntowanie, potem gotowa gładź szpachlowa Śmig S-50, szlifowanie i ponowne gruntowanie, całość pomalowana farbą fasadową śnieżka, efekt był zadowalający do pierwszego deszczu, gdzie krople trafiając na krawędź sufitu delikatnie rozpuszczały farbę i gładź brudząc cały balkon na biało, pomysł na naprawę to pomalowanie pasa zewnętrznego sufitu farbą ftalową Nobiles która została polecona w markecie budowlanym, efekt wizualny troszeczkę ucierpiał z powodu błyszczącego pasa, ale na brudzenie pomogło doskonale.... do czasu montażu klimatyzacji, po miesiącu używania stało się coś takiego jak na zdjęciu poniżej - podejrzewam że wylot ciepłego powietrza załatwił tą warstwę i pytanie następujące, jak to naprawić i zabezpieczyć na przyszłość
    • Wydaje mi się, że zamknięcie jakiegoś programu, w tym "Czyste Powietrze" wcale nie oznacza końca zajmowania się taką tematyką i końca promocji określonych rozwiązań przez władze państwowe. To tylko koniec jakiegoś etapu w danym temacie. Bo na przykład skończyły się środki przeznaczone na wspieranie działań. Poza tym, zamknięcie etapu to okazja do sporządzenia jakiegoś bilansu, do zanalizowania, czy założenia są realizowane właściwie, czy przynoszą spodziewane efekty, czy może dałoby się uzyskać więcej. Dlatego wierzę, że niedługo nastąpi otwarcie kolejnego etapu. Przykładem niech będzie program "Mój Prąd". Na szóstą wersję wpłynęło tyle wniosków, że planowana suma dotacji została rozdysponowana w kilka dni. Na szczęście, w reakcji na zainteresowanie odbiorców, wielkość funduszu została zwiększona i to znacznie.   
    • Ile osób skorzystało z tego programu? Jaką kwotą dysponował ten program? 100mld? Dobrze pamiętam? Ile więc zostało rozdysponowane? Biurokracja i papierologia - tym było odzwierciedlenie tego programu. Wiele osób było chętnych na wzięcie udziału ale się po prostu bali. Nikt nie dawał im gwarancji otrzymania dofinansowania.  Może ten program wróci ale w nowej odsłonie i skróconą drogą biurokracji.  
    • Komentarz dodany przez filtryplus.pl: Decyzja o zamknięciu programu „Czyste Powietrze” to krok w niewłaściwym kierunku, zwłaszcza w czasach, gdy walka ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza powinna być priorytetem. Program ten nie tylko umożliwiał wymianę starych, nieekologicznych źródeł ogrzewania na nowoczesne, ale także wspierał termoizolację budynków, co znacząco redukuje emisję szkodliwych substancji do atmosfery. Zamknięcie takiej inicjatywy to nie tylko ignorowanie problemów środowiskowych, ale także zdrowotnych, bo zanieczyszczone powietrze ma bezpośredni wpływ na nasze życie i zdrowie. Skoro dostęp do szeroko zakrojonych działań naprawczych może zostać ograniczony, warto zainwestować we własne bezpieczeństwo w inny sposób. Kluczowym rozwiązaniem w walce z zanieczyszczeniami w domu jest zakup oczyszczacza powietrza i regularna wymiana jego filtrów. Inwestowanie w takie rozwiązania to nie kaprys, a konieczność, szczególnie w regionach, gdzie jakość powietrza pozostawia wiele do życzenia. Zamknięcie programu „Czyste Powietrze” nie oznacza, że problem zniknie – wręcz przeciwnie. Dlatego tak ważne jest, by każdy z nas, na miarę swoich możliwości, podejmował działania na rzecz poprawy jakości powietrza, którym oddychamy.
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...