Dopóki miałem zdrowe kolana to zakupy robiłem w większości sam.A to do mięsnego,potem spożywczy,potem jeszcze jeden,potem rynek,potem papier toaletowy ,potem jeszcze jakaś śrubka w metalowym itp itd Na końcu żarcie dla psów i kotów.I tak schodziło ze 2-3 godziny.I w domu mała awanturka pt. -a gdzie zginąłeś,co tak długo robiłeś!!!!!!! gdzie byłeś? !!!!!! Trzy sklepy na krzyż a ciebie nie ma pół dnia!!!
Teraz,gdy kiepskie kolana to na większe zakupy jeżdżę z małżonką.I też trwają 2-3 godziny jeśli nie dłużej bo a to odzieżowy,a to krem. Ale miałem używanie z początku naszych wspólnych jazd.Odegrałem się z nawiązką.I teraz jest cichutko nawet gdy dłużej sam zabałaganię w mieście