Klecę ganek, z doskoku. Dziś przyjechały bloczki, stal, cement. Jechały tydzień. Miały do zrobienia 9km. Jechały więc ze średnią prędkością 50 metrów na godzinę. Jak na paletę bloczków fundamentowych, 12 worków cementu i 7 prętów to całkiem nieźle, zważywszy że poganiałem je raptem czterema telefonami i jedną wizytą. Łelkam tu polsza, motyla jego noga mać. Pojęcia nie mam jak ten ganek sklecić, więc coś tam muruję, coś dylatuję. Gdzieś ułożę zbrojenie i gdzieś odizoluję. Ze ścianą fundamentową rąbnąłem się na 5cm, przy schodach. Coś muszę wymyślić, żeby nie mieć stopni po jednej stronie 30-centymetrowych, a po drugiej 25, sturbać posolona ich papryką mać! edit: nie strurbać, tylko sturbać.