Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    23 673
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    405

Wszystko napisane przez retrofood

  1. A u mnie obok skrzyżowania, na płocie wisi reklama myjni: Pół litra i... przejrzysz na oczy. Płot otacza siedzibę Polmosu... To dopiero jest myjnia! Nie cztery litry, a zaledwie "połóweczka"!!!
  2. Ja mieszkam na 8 piętrze, a niech mnie nazywają... Mogą też na mnie mówić czarna dupa. Nie zniosę tylko jakby mówili, że należę do PiS-u.
  3. Ja bym to zrobił tak, jak to robią u nas: 1. Trzeba poszukać se kumatego projektanta od konstrukcji (i tak bedzie niezbedny, w kazdej sytuacji) 2. Ten projektant zna (przewaznie) projektanta od instalacji sanitarnych, najlepiej takiego, który wie dobrze co w sanepidzie trzeba (sam go nie załatwisz, oni od ciebie tej roboty nie wezmą). 3. Projektaci się spotykaja, wypijają dwie flaszki (ty płacisz) i temat jest obgadany..... 4. Projektant zna dobrze miejscowe układy, wie, jaki jest zapis MPZP, albo akty mu równowazne lub zastępujace, podpowiada co i jak należy zgłosić w Starostwie. 5. Potem sporzadza ci technologię wykonania otworu (musi być! I to podpisana przez projektanta, inaczej dupa blada), którą dołączasz do papierów i zgłoszenia. Jeśli potrzebny jest projekt przeróbki instalacji sanitarnej to tamten projektant zrobi to za dwa dni. 6. Zgłaszasz to wszystko, czekasz 30 dni (w czasie których płacisz projektantom) i... po miesiącu otwierasz lokal.
  4. Proponuję poczytać tu: https://forum.budujemydom.pl/Jak-pogodzic-o...oga-t11523.html
  5. Orientacyjny kosztorys, ale odzwierciedlający rzeczywistość to zrobi każdy kierbud za parę złotych.
  6. Tylko jak dobrze pójdzie. Ja nie byłbym takim optymistą.
  7. Bardzo tanio płacisz. Obawiam się, że ta instalacja bedzie nieporozumieniem.
  8. Bo gdyby tamto było lepsze, to tu by ich nie było...
  9. Rura lącząca nieużywana zarosła rdzą.
  10. retrofood

    KOLEKTORY SŁONECZNE

    A co, tęsknisz?
  11. To przedstawia się umowę na dostawy paliwa do agregatu. Bo na słońce nikt umowy nie da. Jak i na wiatr. Szkoda nawet komentować takie bzdury.
  12. nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu...
  13. Drugie miejsce zajął wtedy facet, który uprzątał strop nad piętrem budowy z resztek cegieł i podobnych śmieci. Miał tam przy tym budynku zwykły bloczek wyciągowy, podwieszony na maszcie z krótkim ramieniem. Do haka zatem przywiązał beczkę, bo gruzu było dużo i ręcznie ciągnąc sznur, wyciągnął tę beczkę na wysokość stropu. A ponieważ nie było komu odchylić ramienia, żeby beczka stanęła na stropie, przywiązał sznur do podstawy tego ręcznego wyciągu i poszedł na górę. Tam pozbieral wszystko do beczki, która cały czas wisiała na sznurze i zszedł na dół, zamierzając odwiązać sznur i spuścić powoli beczkę na ziemię. Ale beczka była załadowana! I gdy odwiązał w dół, to "pojechała na dół, a on, cały czas trzymając sznur, pojechał do góry. W połowie drogi spotkali się. Beczka pieprznęła go w głowę, ale tylko bokiem, odrywając mu ucho u ubijając jeden bark. Ale sznura nie puścił, więc beczka gruchnęła o ziemię, dno puściło i cała jej zawartość wysypała się, a wtedy nie stanowiła już żadnej przeciwwagi dla niego. I teraz resztki beczki pojechały w górę, a on zaczął opadać. W połowie drogi znów spotkał się z resztą beczki. Tym razem połamała mu ręce i musiał sznur puścić. Spadł na gruz, łamiąc obydwie nogi, a resztki beczki dołożyły mu w głowę.
  14. Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś? Zawsze kombinowali. Wszyscy ze wszystkich maści. Ale pamiętam, jak Gomułka mówił do Cyrankiewicza, kiedy ludzie zaczynali się śmiać, żeby poluzował. Bo dopóki klną i narzekają, to można przykręcać śrubę, ale kiedy coorwa zaczynają się śmiać...
  15. Zdziwił byś się. Największym idiotą w Wielkiej Brytanii któregoś tam roku okrzyknięto faceta, który postanowił popełnić samobójstwo. I wyszedł z takiego właśnie założenia. Postanowił powiesić się na drzewie nad wodą, ale żeby to było jeszcze bardziej pewne, to postanowił przed skokiem zażyć truciznę i jeszcze zeskakując z gałęzi strzelić se w łeb. Tak też zrobił. Założył pętlę na szyje, zażył truciznę i skoczył, strzelając se w łeb. Ale w pędzie nie trafił w łepetynę, tylko przestrzelił sznur. No i wpadł do wody, A wtedy odruchowo zachłysnął się wodą i wyrzygał truciznę, a okoliczni turyści na łódce wyciągnęli go z wody, bo nie mógł się bronić, będąc zajętym łapaniem oddechu.
  16. Ładny kwiatek. Zepsuł się piekarnik. Przed chwilą. U mnie w domu. A ciasto w brytfannie na stole. Przez pięć minut zbierałem joby od szanownej i najlepszej z małżonek, że siedzę ku...a tylko na elektrodzie, a nawet o domowe sprzęty nie ma kto zadbać... Zestrachany pozbierałem narzędzia, mierniki, wygoniłem kota z kuchni i zacząłem przyglądać się kuchence. Amica. Cztery lata w domu, jeszcze się nie psuła. Najlepsza z małżonek trochę się uspokoiła, bo zapytałem jak się ją obsługuje (kuchenkę, nie małżonkę, to akurat trochę wiem). No bo skąd, ku...a mam wiedzieć jak się włącza piekarnik. Pokazała mi pokrętło od ustawiania temperatury i tłumaczy, że powinna zapalić się lampka. I udowodniła, że kręci nim (nawet szybko to robiła) a lampka ani hu, hu! Ale na wyświetlaczu coś mrygało i zapytałem się co to jest, odpowiedziała, że to wskaźnik wyboru grzania: albo sam dół, albo góra, albo razem, albo cuś tam jeszcze. No to go ruszyłem i... mryganie znikło, a lampka zapaliła się. Powodem usterki piekarnika był brak wyboru sposobu grzania, najlepsza z małżonek była uprzejma zapomnieć sobie, że to trza, ku...a też nastawić! I za com zebrał te joby??? Co za pieskie życie elektryka...
×
×
  • Utwórz nowe...