Jeśli chcesz w te wakacje rozpocząć remont, to na pewno nie z pozwoleniem na budowę. Chcieć to se można, a wymogi prawne są określone i przeskoczyć się ich nie da. Również terminów administracyjnych nie skrócisz, bo to jak ciąża. Ma trwać tyle i tyle, a Twoje zamierzenia się nie liczą. Wybij sobie to z głowy. Ale ad rem. Podajesz zbyt mało informacji, żeby można było cokolwiek odpowiedzieć konkretnie. A wróżki ze szklaną kulą poszły już spać, bo opiły się piwem po klęsce z Czechami i śpią, bidule, jak i reszta kibiców. Ale ja mam dla Ciebie pewną radę. Poszukaj niedaleko siebie jakiegoś projektanta, z uprawnieniami budowlanymi, najlepiej na emeryturze, zaproś go, żeby obejrzał tę Twoją niebotyczną chałupę, a on Ci najlepiej podpowie co można z tym zrobić. I najlepiej zrobisz jak mu uwierzysz. A jak nie uwierzysz, to zawołaj drugiego. Bo zaocznie to można se można... Resztę rad, które tu się pojawią, możesz spuścić do toalety, bo będą tyle warte, co i spłukiwana zawartość.