Skocz do zawartości

retrofood

Uczestnik
  • Posty

    24 940
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    452

Wszystko napisane przez retrofood

  1. Prosta sprzeczność. jeśli jest mój, to nie jest publiczny. jeśli jest publiczny, to nie jest mój. Już Ewangelia mówi "Nie można dwom panom służyć!" AI uznaje, że firmowe to prywatne, po amerykańsku. I tam można tak uznawać, że niektóre prywatne są publiczne, Na przykład place, przy marketach, drogi, chodniki tamże czy np. hotelowe, ośrodków wypoczynkowych i tak dalej. Ale tu chodzi o własność indywidualną. Przecież tego nikt nie neguje.
  2. Też miałem nieogrodzone, ale we wsi wszyscy wiedzą gdzie jest cudza własność. Tylko policja nie była miejscowa i nie wiedziała. Gdy się dowiedziała, odeszła.
  3. A musi być w łazience? Daj do kuchni.
  4. Jeżeli posiadasz akt własności, to może tam przebywać i sto tysięcy osób, ale wciąż to nie będzie miejsce publiczne.
  5. Uważasz, ze taką rułą nie można połączyć? (innych warunków nie było).
  6. Są rury giętkie (harmonijki), trzeba w necie poszukać. Nawet metalowe. Plastikowe też.
  7. Uważam, że możesz. Miałem taką sytuację, że moja parcela sąsiadowała z dojazdem do miejsca festynu, który był przez sąsiedzką działkę (z tyłu, za działką sąsiadki). Tam jest remiza i plac na różne imprezy. A ta droga dojazdowa jest szeroka, bo to cała działka o nieuregulowanej sytuacji prawnej, ale wszyscy uważają ją za gminną. A że na festynie był tłok, to część ludzi porozkładała się z alkoholem w trawie, między samochodami, zaparkowanymi bezładnie przy tej drodze. Natomiast na mojej działce (żadnego ogrodzenia nie było) grupa młodzieży otwarła beczkę piwa. Kupili sobie i przyszli do mnie po zgodę, bo wiedzieli, że wszędzie będzie ciasno i ja się zgodziłem. To jest za moją stodołą, w niczym mi nie przeszkadzali. No i policja próbowała ich szarpnąć, po pierwsze za nielegalną sprzedaż, po drugie spożywanie alkoholu w miejscu publicznym do tego nie przeznaczonym. Ale któryś młody przybiegł do mnie, więc podszedłem i wyjaśniłem, że to teren prywatny, a oni oznajmili, że to nie handel, a beczka składkowa. Policja nie miała co zrobić i się rozeszła.
  8. Jakoś zupełnie pomijasz fakt, że dzięki niemu, plony u innych znacznie wzrosły, dzięki zapylaczom. A w ogóle, dyskusja jest jałowa. Działki nie są niczyją własnością. I tu leży pies pogrzebany. Nie ma właścicieli, są UŻYTKOWNICY.
  9. Powiedz jej, niech wyrzuci sytuacje nadzwyczajne, bo nie o to chodzi. I niech wyrzuci prace dobrowolne i wolontariuszy. Chodzi o obowiązek niektórych, w sytuacji zwykłej. PS. Takie podsumowanie to i ja napiszę, nawet bez namysłu.
  10. To wszyscy wiedzą, ale problem polega na tym, że te punkty regulaminów są ocenne. I zależą od poglądów oceniających. A nawet tu na forum codziennością jest diametralnie przeciwstawny pogląd na jakąś sprawę. A więc oceniać można dowolnie. Sam zresztą napisałeś, że chwasty to dobrze. Dla zapylaczy. Bo przeżywają i zapylają też pielęgnowane uprawy, zwiększając plony u wszystkich krzykaczy działkowych. A więc sama korzyść! Ale gościa nie lubię, więc ocenię, że jest szkodnikiem.
  11. Dokładnie tak, sytuacja nie jest możliwa. Akumulatory w instalacjach osób fizycznych nie są doładowywane z sieci. Nawet w nocy, przy ujemnych cenach energii. Pytanie które zabezpieczenia reagują.
  12. Czy ktoś potrafi wyjaśnić dlaczego konkretna osoba prywatna ma obowiązek bezpłatnego świadczenia pracy na nie swojej własności, w interesie publicznym?
  13. Jak piźnie, to nawet sto metrów może nie wystarczyć, żeby wyjść z życiem. Nie, bo średnica wchodzi w grę tylko pośrednio. A kategorią prawną jest ciśnienie.
  14. Bo realia są takie, że małymi średnicami nie przesyła się gazu w dużych ciśnieniach. A więc im większa średnica tym większego ciśnienia mozna się spodziewać.
  15. Wszystko zależy od ciśnienia gazu w tej rurze.
  16. A kratki wentylacyjne są? W Polsce problem pojawił się, gdy zaczęto wymieniać stare okna na plastikowe. Zdun, który u mnie stawiał piec powiedział, ze dostał kiedyś reklamację na swoją robotę po dwóch latach. W piecu nie chciało się palic. I nic nie pomagało. Pojechał tam i zauważył, że są okna wymienione. Otworzył jedno i stał się cud! Nagle w piecu wszystko wróciło do normy. Dlatego w oknach plastikowych montuje się nawiewniki. Ty też nie możesz funkcjonować bez napływu świeżego powietrza. On musi być i musi być kontrolowany.
  17. Tam nie powinno być żadnej szpary, kazdy sposób na zatkanie jest dobry, byle to było odporne na wilgoć. Silikon może odpaść, bo na mokrym nie trzyma. Wciśnij tam choćby kilka sznurków. Tylko zaraz pojawia się pytanie, a co wtedy z wentylacją? Może tam masz jedyny nawiew? Ten lokal wypadałoby ogarnąć kompleksowo, żeby zatkanie szpar nie pogorszyło sytuacji.
  18. W porządku, To argument Twój, ale niestety, nieprawdziwy. A jednak, to realia. Chociaż fakt, to było w ubiegłym wieku.
  19. Te na zdjęciu to z naszego banku. Nie wiem, czy przytulne, bo słońce świeci z tej strony.
  20. Kurna, jakąś rodzinę mam w świecie? nieznaną... Jak wyżej. Jesteś u siebie, ale musisz odśnieżać sam, bo to troska o Twój płot. Pług by go uszkodził, gdyby wjechał na chodnik.
  21. Nie jest. Jest ... Jak najbardziej! Zgadzam się, że wszyscy użytkują. Więc i niech wszyscy tę przestrzeń odśnieżają, dlaczego ja? (Dzieci wyłączam, niech idą do szkoły). Tym bardziej, że to nie ja ten chodnik budowałem, ale zrobił to wójt (burmistrz, starosta) w imieniu wszystkich. Odpowiedź na to zagadnienie jest prosta. Wójt (burmistrz, starosta) jest wprawdzie właścicielem czy dysponentem chodnika, ale przecież sam nie ma czasu na machanie łopatą, więc to w jego imieniu powinien zrobić kierowca pługa. Ale gdy chodnik przylega do granicy posesji, musiałby być cyrkowcem, aby przy odśnieżaniu nie uszkodzić ludziom płotów. Albo w ogóle nie dałby rady jechać po chodniku, bo są one zbyt wąskie. I dlatego ten obowiązek zrzucono na barki właścicieli działek. Z wygody władzy! Inaczej jest, gdy chodnik od granicy dzieli pas zieleni. Wtedy sprzęt mechaniczny może jeździć bez obawy, że rozwali płot i może sam odśnieżać, więc tacy właściciele posesji (jak ja, jeden z nielicznych we wsi, bo obok mnie chodnik odsunęli od płotów) w zimie leżą do góry brzuchem i piją piwo na swojej działce. Albo nie piją, bo za zimno, przerzucają się na gorzałę. Błądzisz. Chodziłem na piwo z 5-letią córką i muszę powiedzieć, że była wtedy w barze osobistością. Po naszym wejściu cichły głośne rozmowy, bywalcy sami siebie uspokajali, że "dziecko jest, nie używaj brzydkich wyrazów!" i w ogóle, atmosfera robiła sie uroczysta. Ja nabywałem dwa piwa, a dla córki colę i ciastko, nabawiając się w ten sposób problemu. Bo to dziecię wciąż mnie potem ciągnęło na piwo, chcąc zjeść ciastko. Nawet mi kiedyś w kościele rąbnęła na calutki głos NO TATO, CHODŹMY JUŻ NA TO PIWO!!!! I poszliśmy, bo wszyscy dookoła zamiast na ołtarz, patrzyli na nas. Gruba rura, ale Cię zapewniam, że córka nie jest alkoholikiem (picia wódki uczyła się dopiero w akademiku), ani żadne z moich dzieci, chociaż nigdy im alkoholu nie zabraniałem, zresztą u mnie w domu alkohol był zawsze! I to w dużej ilości. Zresztą, nawet teraz w domu mam tak z pięćdziesiąt gatunków różnych mocniejszych alkoholi. A w ubiegłym roku dwie zgrzewki piwa mi się przeterminowały, ale zawiozłem do znajomego tartaku i tam nie grymasili. W ogóle zresztą moje dzieci piją niewiele, a najmłodszy wręcz wcale. Tylko piwo i to od święta.
  22. Zrób jakieś ogólniejsze ujęcie, bo to co jest nie mogę jakoś skojarzyć. Z czego jest ta ściana, szczególnie nad oknem? A sprawdzał ktoś, czy to nie puściło?
×
×
  • Utwórz nowe...