bajbaga Napisano 31 marca 2014 Udostępnij #3901 Napisano 31 marca 2014 Cytat taaaa .... jak patrzę na ludzika z reklam opon Michelin i na siebie w lustrze - dostrzegam pewne podobieństwa Jak ja patrzę na siebie w lustrze, to się dziwię, że po ulicach jako tako chodzę, ze względu na zainteresowanie (mną) płci odmiennej Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 31 marca 2014 Udostępnij #3902 Napisano 31 marca 2014 Cytat ...staniki musiałam zmienić na większe... Cytat Muszę znaleźć w sobie motywację... Hmmm... może to Cię zmotywuje:Jak będę w Twoim mieście, to zaproszę Cię na dobrą kawę, bez cukru ma się rozumieć! O ile po drodze mnie jakieś lachony nie porwą - takim teraz urodziwy! Link do komentarza
BIGL Napisano 31 marca 2014 Udostępnij #3903 Napisano 31 marca 2014 Hej, hej ułani Link do komentarza
daggulka Napisano 31 marca 2014 Udostępnij #3904 Napisano 31 marca 2014 Cytat Pewne to może i u Ciebie choć ja tego nie wiedzę, Ja dostrzegam normalne u siebie , pewne to bym pewno jakoś zniósł oj tam, oj tam pa na te fałdy wlewające się spod bluzki które usiłuję zasłonić kurtką oraz papuśną facjatę Cytat Jak ja patrzę na siebie w lustrze, to się dziwię, że po ulicach jako tako chodzę, ze względu na zainteresowanie (mną) płci odmiennej Ty , Rysiu jak zwykle przystojny .... nie ma co się dziwić Cytat Hmmm... może to Cię zmotywuje:Jak będę w Twoim mieście, to zaproszę Cię na dobrą kawę, bez cukru ma się rozumieć! A , to czekam .... chętnie . Numer telefonu wyślę na priv , żebyś miał jak mnie zaprosić Cytat O ile po drodze mnie jakieś lachony nie porwą - takim teraz urodziwy! To weź se kija i się opędzaj Link do komentarza
Gość gawel Napisano 31 marca 2014 Udostępnij #3905 Napisano 31 marca 2014 Daga spoko nie panikuj, ale się pilnuj bo wiesz licho nie śpi i żebyś nie skończyła jak Ja na etapie barbapapy. Link do komentarza
bajbaga Napisano 1 kwietnia 2014 Udostępnij #3906 Napisano 1 kwietnia 2014 (edytowany) Taki kamyczek do ogródka odnośnie roli autorytetów w "produkcji" określonych diet i teorii żywieniowych http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdr...to-bzdury/cwwvz Cytat Czujecie się zagubieni? A może sfrustrowani, czy wręcz tracicie już cierpliwość? Z pewnością tracił ją prezenter BBC, którego obarczono zadaniem uzyskania jasnej odpowiedzi od British Heart Foundation. Tak, Pearson zgodził się w końcu, że ”nie ma dostatecznie wielu dowodów, by sztywno trzymać się obecnych wytycznych o zdrowym żywieniu”,....Oczywiście już wcześniej mogliśmy przekonać się, jak beznadziejnie błędna bywa żywieniowa ortodoksja. Jeszcze nie tak dawno wbijano nam do głowy niepodważalny ”fakt”, że nie powinno się jadać więcej niż dwa jajka tygodniowo, ponieważ zawierają cholesterol zatykający nasze arterie. Ta perełka dietetycznej mądrości została po cichu odesłana do lamusa, kiedy nie można było już dłużej ignorować ciężaru dowodów naukowych wykazujących, że cholesterol zawarty w jajach prawnie nie ma wpływu na poziom cholesterolu w naszej krwi.Niemniej przez większą część XX wieku radośnie zachęcano nas, byśmy przerzucili się na rzekomo dobre dla serca smarowidła – tak naprawdę będące receptą na zawał. Ci, którzy posłusznie zamienili pyszne masło na ponurą margarynę, nie doczekali się jeszcze przeprosin. Rządowi specjaliści od nieużytecznych porad żywieniowych nie są skłonni by się kajać.Ale jakie wnioski możemy wyciągnąć z tych historii? Musielibyśmy być ograniczeni, gdybyśmy nie zaczęli traktować często powtarzanych dietetycznych mądrości z dużą dozą sceptycyzmu. Zacznijmy od kalorii. Od zawsze mówi się nam, że ich liczenie to podstawa żywieniowej rzetelności, ale wszystko wskazuje na to, że tak naprawdę to tylko gigantyczna strata czasu. Powoli acz zdecydowanie badacze skłaniają się raczej ku koncepcji ”sytości”, czyli tego, jak pewne produkty zaspokajają nasz apetyt. Pod tym względem białka i tłuszcze wyróżniają się jako dwa najbardziej użyteczne składniki odżywcze. Wygląda więc na to, że głodzenie się na diecie złożonej z chlebków ryżowych i selera naciowego nie jest odpowiedzią na epidemię otyłości.Rządowi guru dietetyczni od lat prowadzą krucjatę przeciwko soli, ale w tych szlachetnych wysiłkach zabrakło głosu, że nadmierne spożycie soli to problem związany z żywnością przetworzoną.Ale niech ktoś pokaże nam dowody, że normalne doprawianie solą domowego posiłku wywołuje zagrożenie dla zdrowia.W przypadku soli, tak samo jak cukru, oficjalne agendy rządowe boją się przeciwstawić potężnym koncernom spożywczym oraz ich poplecznikom i dlatego nie wprowadzają rozróżnienia pomiędzy domowym jedzeniem przygotowywanym z podstawowych składników, a przemysłowo przetworzonymi daniami gotowymi.W oficjalnych wytycznych nigdzie nie pojawia się kluczowe zdanie: ”unikaj żywności przetworzonej” - chociaż tak brzmiałoby najbardziej zwięzłe i praktyczne podsumowanie faktów. Dopóki nie legnie ono u podstawy wszelkich zaleceń dietetycznych, poradom specjalistów od żywienia powinny towarzyszyć podobne ostrzeżenia, jak te widniejące na pudełkach papierosów: stosowanie się może prowadzić do chorób serca i śmierci. Źródło: The GuardianDopisałem:Pogrubienia i kolor - moje, bo istotne, logiczne, ale niestety pracochłonne i niepopularne Edytowano 1 kwietnia 2014 przez bajbaga (zobacz historię edycji) Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 1 kwietnia 2014 Udostępnij #3907 Napisano 1 kwietnia 2014 sama esencja Rysiu:) Link do komentarza
Gość gawel Napisano 1 kwietnia 2014 Udostępnij #3908 Napisano 1 kwietnia 2014 (edytowany) http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdr...to-bzdury/cwwvz"Wszystko, co mówiono ci o zdrowym odżywianiu, to bzdury Czy jedzenie zbyt dużych ilości margaryny może szkodzić? Tak zwani ”eksperci”, którzy od lat z pewnością w głosie zalecali nam zastąpienie tłuszczów nasyconych, takich jak masło, wielonienasyconymi smarowidłami, ludzie którzy powinni wiedzieć co mówią, nagle stali się niepewni swego. Wygląda na to, że desperacko starają się wybrnąć z intelektualnego zamętu w jaki wpadli i przeformułować własne teorie.W zeszłym tygodniu niewdzięczna rola wyjaśnienia, dlaczego dietetyczny establishment wciąż stosuje się do doktryny odrzucającej tłuszcze nasycone - choć dysponujemy coraz większym materiałem dowodowym, że należy od niej odejść - przypadła profesorowi Jeremy’emu Pearsonowi z British Heart Foundation. Otóż po przeanalizowaniu przez fundację 72 badań akademickich, obejmujących ponad 600 tysięcy uczestników, okazało się, że spożycie tłuszczów nasyconych nie ma związku z występowaniem choroby wieńcowej. Wnioski te zgadzały się z wynikami innej metaanalizy, na podstawie której w 2010 roku ustalono, iż ”nie ma przekonujących dowodów, że tłuszcze nasycone powodują choroby serca”.Zespół badawczy fundacji nie potrafił również znaleźć żadnych dowodów na poparcie twierdzeń - jakże często słyszanych z ust producentów margaryny oraz apostołów oficjalnych wytycznych dietetycznych - że spożywanie tłuszczów wielonienasyconych chroni serce. Co więcej, badacze pod kierownictwem doktora Rajiva Chowdhry, zaapelowali o szybką rewizję oficjalnych zaleceń żywieniowych. – To bardzo interesujące wyniki, które potencjalnie otwierają nowe ścieżki badawcze oraz skłaniają do ponownego rozważenia naszych obecnych wytycznych – powiedział.Dalej Chowdhry ostrzegł , że należy wystrzegać się zastępowania tłuszczów nasyconych nadmierną ilością węglowodanów - takich jak białe pieczywo, biały ryż i ziemniaki – albo cukrem rafinowanym i solą, jak ma to miejsce w żywności przetworzonej. Obecnie promowana piramida żywieniowa zaleca, by posiłki opierały się na produktach skrobiowych, więc jeśli ktoś odżywia się tak, jak od lat sugerują mu państwowi eksperci, rewelacje profesora mogą go zaniepokoić.Czujecie się zagubieni? A może sfrustrowani, czy wręcz tracicie już cierpliwość? Z pewnością tracił ją prezenter BBC, którego obarczono zadaniem uzyskania jasnej odpowiedzi od British Heart Foundation. Tak, Pearson zgodził się w końcu, że ”nie ma dostatecznie wielu dowodów, by sztywno trzymać się obecnych wytycznych o zdrowym żywieniu”, ale też wspomniane ustalenia ”nie zmieniają zaleceń mówiących, że spożycie zbyt dużych ilości tłuszczu szkodzi sercu”. Redukcja ilości tłuszczów nasyconych powinna być tylko jednym z czynników wchodzących w skład zbilansowanej diety i zdrowego stylu życia. Słyszycie kapanie w tle? To oficjalne wskazówki dietetyczne zaczynają spływać do kanalizacji.Oczywiście już wcześniej mogliśmy przekonać się, jak beznadziejnie błędna bywa żywieniowa ortodoksja. Jeszcze nie tak dawno wbijano nam do głowy niepodważalny ”fakt”, że nie powinno się jadać więcej niż dwa jajka tygodniowo, ponieważ zawierają cholesterol zatykający nasze arterie. Ta perełka dietetycznej mądrości została po cichu odesłana do lamusa, kiedy nie można było już dłużej ignorować ciężaru dowodów naukowych wykazujących, że cholesterol zawarty w jajach prawnie nie ma wpływu na poziom cholesterolu w naszej krwi.Skutki anty jajecznej kampanii były głęboko negatywne. Pobankrutowali producenci jaj, ale przede wszystkim społeczeństwo traciło dostępne, niedrogie, naturalne i pełne wartości odżywczych pożywienie. Jajecznicę na śniadanie zaczęły zastępować przemysłowo przetworzone płatki w kartonowych pudełkach. Ale i tak wyrządzona szkoda była mniej poważna od tej, spowodowanej odejściem od tłuszczów nasyconych, czyli masła i smalcu, na rzecz margaryn i rafinowanych tłuszczów płynnych.Pomimo wielokrotnych nacisków ze strony środowisk badawczych, w USA oficjalne wytyczne żywieniowe zmieniono dopiero w 2010 roku i to wówczas wreszcie ministerialni specjaliści od zdrowia publicznego po obu stronach Atlantyku przyznali, że chemiczny proces utwardzania, zmieniający wielonienasycone tłuszcze w margarynę, wytwarza zatykające tętnice tłuszcze trans.Producenci zmienili technologię wytwarzania margaryny. Obecnie utwardzają ją innymi metodami chemicznymi i zapewniają, że te są niegroźne dla zdrowia. Niemniej przez większą część XX wieku radośnie zachęcano nas, byśmy przerzucili się na rzekomo dobre dla serca smarowidła – tak naprawdę będące receptą na zawał. Ci, którzy posłusznie zamienili pyszne masło na ponurą margarynę, nie doczekali się jeszcze przeprosin. Rządowi specjaliści od nieużytecznych porad żywieniowych nie są skłonni by się kajać.Ale jakie wnioski możemy wyciągnąć z tych historii? Musielibyśmy być ograniczeni, gdybyśmy nie zaczęli traktować często powtarzanych dietetycznych mądrości z dużą dozą sceptycyzmu. Zacznijmy od kalorii. Od zawsze mówi się nam, że ich liczenie to podstawa żywieniowej rzetelności, ale wszystko wskazuje na to, że tak naprawdę to tylko gigantyczna strata czasu. Powoli acz zdecydowanie badacze skłaniają się raczej ku koncepcji ”sytości”, czyli tego, jak pewne produkty zaspokajają nasz apetyt. Pod tym względem białka i tłuszcze wyróżniają się jako dwa najbardziej użyteczne składniki odżywcze. Wygląda więc na to, że głodzenie się na diecie złożonej z chlebków ryżowych i selera naciowego nie jest odpowiedzią na epidemię otyłości.Podczas gdy białka i tłuszcze odzyskują dobrą reputację, coraz mizerniej prezentują się na ich tle węglowodany - ten rozdęty, miękki brzuch oficjalnej piramidy żywieniowej. W końcu skrobią tuczymy trzodę chlewną, więc dlaczego u nas miałaby wywoływać inne skutki? Rozmaite badania potwierdzają, że w utrzymywaniu właściwej masy ciała dieta nisko węglowodanowa jest skuteczniejsza od jej nisko białkowych i nisko tłuszczowych koleżanek.Podczas gdy establishment żywieniowy brał na celownik tłuszcz, niezauważony przez radary na nasze talarze wdarł się cukier. Wystarczy na etykietce napisać ”niskotłuszczowe” albo ”0% tłuszczu”, a można ludziom wcisnąć dowolny śmieć. Tymczasem ta religia odtłuszczania zrodziła całą wielką gałąź przemysłu żywności wysoko przetworzonej, uszczęśliwiającej nas produktami o podwyższonym poziomie cukru albo pełnych podejrzanych słodzików, które mają kompensować nieunikniony deficyt smaku towarzyszący usunięciu tłuszczu. Dogmat o szkodliwości tłuszczów nasyconych dał branży spożywczej idealną wymówkę, by odzwyczaić nas od prawdziwego pożywienia, które od wieków dawało nam siły - a ostatnio przedstawiane było jako ”zabójca” – na rzecz bardziej lukratywnych, ”lekkich” produktów przetworzonych, naszprycowanych chemicznymi dodatkami i tanimi zapychaczami.Zgodnie z twierdzeniami, że tłuszcze zwierzęce są szkodliwe, zalecano nam też ograniczyć spożycie czerwonego mięsa. Ale w uproszczonej debacie umknął gdzieś kluczowy fakt. Słabe dowody epidemiologiczne obciążające czerwone mięso nie wprowadzają rozróżnienia na normalne mięso z hodowli farmerskiej, a wysoko przetworzone produkty zawierające koktajl chemicznych dodatków, konserwantów i tym podobnych. Jednocześnie żadne państwowe wytyczne nie zająkną się nawet, że jagnięcina, wołowina czy dziczyzna pochodząca od karmionych tradycyjnie zwierząt jest najlepszym źródłem kwasu rumenowego (CLA), składnika który obniża ryzyko otyłości, zachorowania na raka i cukrzycę.Rządowi guru dietetyczni od lat prowadzą krucjatę przeciwko soli, ale w tych szlachetnych wysiłkach zabrakło głosu, że nadmierne spożycie soli to problem związany z żywnością przetworzoną. Sól jest bowiem kluczowa dla smaku takich dań. Bez niej i całego katalogu chemicznych aromatów żywność przetworzona nie mogłaby ukryć swojego prawdziwego oblicza: pozbawionego smaku i żywieniowej spójności. Przykładowo, płatki kukurydziane bez soli stają się niemal niejadalne. Nikt by ich nie kupował, bo na pierwszy rzut oka widać byłoby, że to nic niewarty śmieć. Ale niech ktoś pokaże nam dowody, że normalne doprawianie solą domowego posiłku wywołuje zagrożenie dla zdrowia.W przypadku soli, tak samo jak cukru, oficjalne agendy rządowe boją się przeciwstawić potężnym koncernom spożywczym oraz ich poplecznikom i dlatego nie wprowadzają rozróżnienia pomiędzy domowym jedzeniem przygotowywanym z podstawowych składników, a przemysłowo przetworzonymi daniami gotowymi.W oficjalnych wytycznych nigdzie nie pojawia się kluczowe zdanie: ”unikaj żywności przetworzonej” - chociaż tak brzmiałoby najbardziej zwięzłe i praktyczne podsumowanie faktów. Dopóki nie legnie ono u podstawy wszelkich zaleceń dietetycznych, poradom specjalistów od żywienia powinny towarzyszyć podobne ostrzeżenia, jak te widniejące na pudełkach papierosów: stosowanie się może prowadzić do chorób serca i śmierci.Autor: Joanna Blythman, Źródło: The Guardian " Edytowano 1 kwietnia 2014 przez gawel (zobacz historię edycji) Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 1 kwietnia 2014 Udostępnij #3909 Napisano 1 kwietnia 2014 Cytat Podczas gdy białka i tłuszcze odzyskują dobrą reputację, coraz mizerniej prezentują się na ich tle węglowodany - ten rozdęty, miękki brzuch oficjalnej piramidy żywieniowej. W końcu skrobią tuczymy trzodę chlewną, więc dlaczego u nas miałaby wywoływać inne skutki? kiedyś czytałem , że jak sprowadzono do europy ziemniaki, to Francuzi długo nie chcieli ich jeść, uważając zresztą słusznie, że to pożywienie dla bydła. dopiero głód bodajże w XiX wieku ich do tego zmusił ;) Cytat Rozmaite badania potwierdzają, że w utrzymywaniu właściwej masy ciała dieta nisko węglowodanowa jest skuteczniejsza od jej nisko białkowych i nisko tłuszczowych koleżanek. no i jeszcze tylko nie napisali że jest po prostu zdrowsza...no ale nie po to mamy takie poteżny przemysł farmaceutyczny i spożywczy, żeby normalnie jeść i nie chorować...nikt by na tym nie zarobił.... Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 1 kwietnia 2014 Udostępnij #3910 Napisano 1 kwietnia 2014 Cytat http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdr...to-bzdury/cwwvzAutor: Joanna Blythman, Źródło: The Guardian " Opublikowanie takiego artykułu w piśmie dla kobiet, to nieporozumienie.Robi więcej mętliku w głowach czytelniczek, niż radzi co jeść, a czego unikać.Dziwne jest też to, że tak doświadczona tematycznie dziennikarka neguje żywność przetworzoną. Przypuszczam więc, że raczej została źle, tudzież nieprecyzyjnie przetłumaczona.No i do jednego wora wkłada "specjalistów żywienia" rządowych i fachowców dietetyków.W sumie ma wiele racji, ale - jak dla mnie - ma to wydźwięk bardziej plotkarski niż merytoryczny. Link do komentarza
solange63 Napisano 1 kwietnia 2014 Udostępnij #3911 Napisano 1 kwietnia 2014 boziu, boziu jak tu strasznie duzo napisane! nie mam czasu przeczytac Dagus, jak martwisz sie o papusna twarz, zapraszam do mnie, do pracy. Nie wiem ile waze, ale wszystkie spodnie spadaja z tylka, a wczoraj kupilam sobie nowe w rozmiarze 36 ja ostatnio takie ciuchy w liceum nosilam Link do komentarza
daggulka Napisano 1 kwietnia 2014 Udostępnij #3912 Napisano 1 kwietnia 2014 Dobra, kochani .... nie ma że boli .... rozpoczęłam .... pierwsza godzina zumby i półtora litra wody za mną Humor od razu lepszy , chyba moje endorfiny zaszalały Godzina dziennie wieczorem , do tego dieta MŻ i powinno być ok ... czas zadania : miesiąc , do zrzucenia 5 kilo , jak bedzie więcej to się nie pogniewam http://www.youtube.com/watch?v=oHYzOu9NZzMA tak poza tym - ktoś gdzieś kiedy tu pisał jak zrobić, zeby na forum pokazał się od razu filmik a nie link ... przypomni ktoś jak to się robiło? Cytat Dagus, jak martwisz sie o papusna twarz, zapraszam do mnie, do pracy. ja szukam nowej pracy .... to też motywacja, żeby jakoś wyglądać Cytat Nie wiem ile waze, ale wszystkie spodnie spadaja z tylka, a wczoraj kupilam sobie nowe w rozmiarze 36 ja ostatnio takie ciuchy w liceum nosilam jeeeezzzzuuu ... 36 to ja chyba w niemowlęctwie nosiłam Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3913 Napisano 2 kwietnia 2014 daga, tag youtube i końcówkę twojego adresu, o tak Link do komentarza
daggulka Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3914 Napisano 2 kwietnia 2014 Thx , Adiq .Dziś na śniadanko bananek i kawka ze słodzikiem i mleczkiem light Link do komentarza
daggulka Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3915 Napisano 2 kwietnia 2014 Chyba warto się zaopatrzyć Link do komentarza
Gość gawel Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3916 Napisano 2 kwietnia 2014 za małe stawki dodaj z 2 zera i że zawartość puszki przechodzi na własność innej osoby to by może poskutkowało bo przy takich stawkach to raz że jedna puszka to na tydzień a dwa to i waga do ważenia aut potrzebna by była z czasem Link do komentarza
daggulka Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3917 Napisano 2 kwietnia 2014 Cytat za małe stawki dodaj z 2 zera i że zawartość puszki przechodzi na własność innej osoby to by może poskutkowało bo przy takich stawkach to raz że jedna puszka to na tydzień a dwa to i waga do ważenia aut potrzebna by była z czasem Jak zwykle pesymista .Jak tam Twoje postępy? Link do komentarza
Gość gawel Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3918 Napisano 2 kwietnia 2014 A na razie lekki zastój z czym pewno przedobrzylem w sumie -11 kg od poczatku diety Link do komentarza
daggulka Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3919 Napisano 2 kwietnia 2014 Cytat A na razie lekki zastój z czym pewno przedobrzylem w sumie -11 kg od poczatku diety To i tak bardzo dobry wynik Ja dziś na obiad zapodam sobie chyba leczo domowej roboty mojej mamuni bo nie mam czasu dziś pichcić .... na podwieczorko-kolację zrobię sobie brokuły na parze , a wieczorem trzasnę godzinę zumbiaczka . Muszę kupić jakąś papryczkę tudzież inną marchewkę do pogryzania . Link do komentarza
Gość gawel Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3920 Napisano 2 kwietnia 2014 No dziękuje z tego co widzę to nastąpiło lekkie zmęczenie materiału jeżeli chodzi o menu , dziś mija 7 tydzień Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3921 Napisano 2 kwietnia 2014 (edytowany) Daggula, dieta typu MŻ to złe podejście, wierz mi.A skoro zabrałaś się za gimnastykę, to daję Ci linka, to fajnych wskazówek, które w kilku zdaniach obrazują najczęstsze błędyAby zobaczyć całą treść trzeba tam klikać na kolejne obrazki.Dzisiaj piekę pyszny chlebek żytnio-pszenny na zakwasie, o którym co niektórzy mogą tylko pomarzyć! Ummmm... taka pychota z masełkiem... ummm... A ten zapach w domu... ummm... Jem tylko swoje pieczywo. Piekę, jak tylko ostygnie - jem coś tam, a resztę kroję i do zamrażarki.PS. Dagga, wpier***jąc się pomiędzy Twoją przekąskę, dodam, że na śniadanko nie powinnaś jeść samych węglowodanów. Daj sobie do tego trochę białka (twarogu, szynki, łososia wędzonego, makreli, tuńczyka w sosie własnym. B. dobre jest mięso upieczone samemu w piekarniku, a potem spożywane na zimno). No i pół kromeczki chleba pełnoziarnistego (np. razowego) z MASEŁKIEM. Edytowano 2 kwietnia 2014 przez Leszek4 (zobacz historię edycji) Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3922 Napisano 2 kwietnia 2014 Cytat PS. Dagga, wpier***jąc się pomiędzy Twoją przekąskę, dodam, że na śniadanko nie powinnaś jeść samych węglowodanów. Daj sobie do tego trochę białka (twarogu, szynki, łososia wędzonego, makreli, tuńczyka w sosie własnym. B. dobre jest mięso upieczone samemu w piekarniku, a potem spożywane na zimno). No i pół kromeczki chleba pełnoziarnistego (np. razowego) z MASEŁKIEM. święta prawda....ja napisałbym że im mniej W tym lepiej problem w tym, że znam kilka osób, które rano moga albo zjeść same W albo nic. Nie są w stanie z samego rana zjeść nic innego, niestety...pewnie to ma jakieś tam swoje podłoże...nie wiem..... Link do komentarza
Gość gawel Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3923 Napisano 2 kwietnia 2014 Kto by pomyślał? http://ciekawe.onet.pl/prawdaczyfalsz/mity...71,artykul.html Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3924 Napisano 2 kwietnia 2014 Cytat Kto by pomyślał? http://ciekawe.onet.pl/prawdaczyfalsz/mity...71,artykul.html dla mnie to oczywiste...Lutz pisał, że nie należy pić, jak się nie ma pragnienia ;) Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3925 Napisano 2 kwietnia 2014 Cytat święta prawda....ja napisałbym że im mniej W tym lepiej problem w tym, że znam kilka osób, które rano moga albo zjeść same W albo nic. Nie są w stanie z samego rana zjeść nic innego, niestety...pewnie to ma jakieś tam swoje podłoże...nie wiem..... No bo do niejedzenia śniadań, tak samo jak do śniadań w postaci kawy z kołaczykiem, można się na tyle przyzwyczaić, że trudno ten zły nawyk potem zmienić. A zmiany powinny być stopniowe, delikatne wręcz, aby bezszokowo zmienić metabolizm.Dlatego trzeba po trosze dodawać białko i tłuszcz, odejmując proste węglowodany (a potem rezygnując z nich całkowicie na rzecz węglowodanów złożonych).Gawel, o tej wodzie nie dopisali najważniejszego, co jest istotne. Zwłaszcza dla bożej dumy, czyli nas - facetów. Cytat Organizm najlepiej nawadniać wodąTo częściowo prawda. Jeżeli chcesz prowadzić zdrowy tryb życia lepiej, abyś częściej sięgał po wodę niż po słodzone napoje i soki. Są jednak szczególne okoliczności, przy których woda może ci zaszkodzić. Mowa tu o intensywnym wysiłku fizycznym. Jeżeli dużo ćwiczymy, wraz z potem tracimy związki mineralne takie jak potas, magnez, wapń i żelazo. Wtedy lepiej wypić napój izotoniczny, który pozwoli nam zachować odpowiedni poziom elektrolitów w organizmie. To jeden z niewielu przypadków, kiedy natomiast wody, lepiej wybrać specjalny napój. Otóż kiedy wybieramy się na gorzałę, to przed imprezką trza chlapnąć 0,7 l izotonika, a obok łóżka postawić sobie dwie takie butelczyny, co się nimi poratujemy nad ranem.Na balandze najlepiej wlewać w siebie czyściochę i zapijać czystą wodą. Ja jeszcze palę wtedy jak najęty, ale nie mam z tego powodu jakichś kłopotów z bólem głowy nazajutrz. To naprawdę działa! Przebadane w najlepszym na świecie instytucie, tj. na sobie. Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3926 Napisano 2 kwietnia 2014 a jeszcze coś co chciałem zacytować już dawno - przedmowa do książki "życie bez pieczywa" Cytat "Życie bez pieczywa" namawia przede wszystkim do ograniczenia spożycia węglowodanów. powstający w ten sposób deficyt kaloryczny jest uzupełniany białkami i tłuszczami z produktów świeżych i nie rafinowanych. Ta rozsądna rada została oparta na obserwacjach, któe poczynił doktor Lutz w trakcie swej długiej praktyki internistycznej w Austrii, znajduje też uzasadnienie w dużej liczbie naukowych publikacji na całym świecie. Począwszy od Herodota w V w. p.n.e. poprzez Savarina i Bantinga w XIX stuleciu a na Steffansonie i Price'u w XX wieku skończywszy, literatura medyczna jest pełna przykładów korzyści płynących z diety niskowęglowodanowej. Co więcej, podejście zaprezentowane w książce "Życie bez pieczywa" jest też spójne ze współczesną wiedzą na temat sposobów odżywiania ludzi w okresie paleolitu.Tak zwane "choroby cywylizacyjne", a więc schorzenia serca, otyłość, nadciśnienie, cukrzyca, próchnica itp. zaczęły się szerzyć w krajach rozwiniętych w XX wieku właśnie pod wpływem diety bogatej w rafinowane węglowodany, których źródłem jest przede wszystkim biała mąka i cukier. Rozwinięta w ciągu minionych trzydziestu lat teoria homocysteinowa przedstawia arteriosklerozę i chorobę serca jako schorzenia wynikające z niedoboru trzech witamin z grupy B: witaminy B6, kwasu foliowego i witaminy B12. liczne badania epidomiologiczne i kliniczne dowiodły że niedobór tych witamin prowadzi do podniesienia poziomu homocysteiny we krwi i zwiększenia liczby zgonów wskutek choroby wieńcowej serca. Te same badania wskazują też, że tłuszcze pochodzenia zwierzęcego wcale nie są dla ludzi szkodliwe. Przyczyną niedoborów witamin z grupy B jest ich niszczenie w czasie rafinacji mąki i ekstrakcji cukru z roślin, a także innych brutalnych procesów obróbki, jakim poddawane są naturalne produkty spożywcze. Obecny spadek spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego - przy jednoczesnym wzroście spożycia węglowodanów - może być przyczyną niedoboru witaminy B12. W krajach rozwiniętych, dieta oparta na pokarmach rafinowanych prowadzi też do niedoborów innych witamin B oraz mikroelementów i przyczynia się do rozwoju "chorób cywylizacyjnych"Na początku XX wieku, kiedy to stwierdzono podwyższony poziom cholesterolu i tłuszczów u ofiar choroby wieńcowej oraz zaobserwowano odkładanie włóknisto-tłuszczowych blaszek miażdzycowych w tętnicach zwierząt karmionych cholesterolem, wysunięto hipotezę, że to właśnie ten skłądnik diety jest główną przyczyną choroby wieńcowej. Książka "Życie bez pieczywa" kładzie nacisk na fakt, że hipoteza mówiąca, że nadmiar cholesterolu w pożywieniu prowadzi do podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi nigdy nie zostałą udowodniona. Niestety, nieszczęśliwym skutkiem lansowania tej nie dowiedzionej i z początku niepopularnej hipotezy były niefortunne zalecenia dietetyczne różnych agencji rządowych i grup specjalistów, aby odżywiać się pokarmami o niskiej zwartości tłuszczów i cholesterolu. W rezultacie mieszkańcy krajów wysokorozwiniętych ograniczyli znacznie spożycie tłuszczów, mięsa oraz nabiału i przerzucili się na produkty węglowodanowe, zalecane przez amerykańskie ministerstwo rolnictwa w publikacjach dotyczących tzw. "piramidy pokarmowej" Dzisiejsza epidemia otyłości, cukrzycy i nadciśnienia u dorosłych i młodocianych obywateli Stanów Zjednoczonych jest właśnie tego smutną konsekwencją nadmiernego spożycia węglowodanów, a zwłaszcza pokarmów otrzymywanych z oczyszczonych zbóż. Zgodnie z tym co mówią autorzy tej książki, ograniczenie spożycia węglowodanów zmniejszy naszą podatnośc na choroby cywylizacyjne. W wypadku nadmiernego wydzielania insuliny i rozwoju insulinoodporności obniżenie ilości spożywanych węglowodanów ograniczy nadprodukcję tego hormonu i przyczyni się do zwiększonego pobieranie witaminy B6, kwasu foliowego i witaminy B12 w postaci świeżych, nie rafinowanych pokarmów. Zapobiegnie to wielu problemom zdrowotnym, w tym też zwiększonemu stężeniu homocysteiny we krwi, a tym samym podwyższonej podatności na choroby krążeniowe.Udoskonalenie sposobu odżywiania zgodne z zawartymi w tej książce sugestiami daje szanśe na zlikwidowanie lub opanowanie wielu spośród tych problemów zdrowotnych, które zwykło się ostatnio określać wspólnym mianem chorób cywilizacyjnych Link do komentarza
retrofood Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3927 Napisano 2 kwietnia 2014 "... brak wyżycia seksualnego rekompensuje się poprzez konsumpcję".To z książki. Jerzy Besala "Małżeństwa królewskie. Władcy elekcyjni". Strona 14. Link do komentarza
daggulka Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3928 Napisano 2 kwietnia 2014 (edytowany) Poczytałam wszystko. Bez pieczywa i makaronów żyję już kupę lat .... u mnie w domu nie ma chleba i bułek , za to zawsze w lodówce jest ser żółty, pleśniowy i mozzarella, cienkie kiełbaski, jakaś szynka swojska wędzona, oliwki, groszek, ryby pod wszelką postacią. Ja rzadko jem regularną kolację, ale jesli córcia ma ochotę na kolację to robię jej tzw: "talerz niespodzianek" - czyli nakładam czegokolwiek po trochu ładnie dekorując... wsuwa aż jej się uszy trzęsą ... nie jemy w domu pieczywa , tak mamy od wielu lat. Z makaronów - tylko raz za jakiś czas spaghetti jak nas tak najdzie ochota . Ziemniaki rzadko - zrezygnowałam na rzecz ryżu który z Kasicą lubimy. Pewnie gdyby nie te zgubne słodycze, chipsy i podjadanie w ciągu dnia - na w/w jadłospisie miałabym wagę idealną . Do rzeczy - dziś upichciłam jednak na obiad na szybko : ryż z warzywami i cyckiem na łyżce oleju zagęszczając sos skrobią kukurydzianą... paluchy lizać, pycha wyszło .Postanowiłam po 18 już nic nie jeść , a tylko pić ... więc teraz szamam kolacyję w postaci truskawek z jogurtem 0% i słodzikiem. Jak strawię , to poskaczę przy zumbie godzinę . Edytowano 2 kwietnia 2014 przez daggulka (zobacz historię edycji) Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 2 kwietnia 2014 Udostępnij #3929 Napisano 2 kwietnia 2014 Cytat Poczytałam wszystko. Bez pieczywa i makaronów żyję już kupę lat .... u mnie w domu nie ma chleba i bułek , za to zawsze w lodówce jest ser żółty, pleśniowy i mozzarella, cienkie kiełbaski, jakaś szynka swojska wędzona, oliwki, groszek, ryby pod wszelką postacią. Ja rzadko jem regularną kolację, ale jesli córcia ma ochotę na kolację to robię jej tzw: "talerz niespodzianek" - czyli nakładam czegokolwiek po trochu ładnie dekorując... wsuwa aż jej się uszy trzęsą ... nie jemy w domu pieczywa , tak mamy od wielu lat. Z makaronów - tylko raz za jakiś czas spaghetti jak nas tak najdzie ochota . Ziemniaki rzadko - zrezygnowałam na rzecz ryżu który z Kasicą lubimy. Pewnie gdyby nie te zgubne słodycze, chipsy i podjadanie w ciągu dnia - na w/w jadłospisie miałabym wagę idealną . Do rzeczy - dziś upichciłam jednak na obiad na szybko : ryż z warzywami i cyckiem na łyżce oleju zagęszczając sos skrobią kukurydzianą... paluchy lizać, pycha wyszło .Postanowiłam po 18 już nic nie jeść , a tylko pić ... więc teraz szamam kolacyję w postaci truskawek z jogurtem 0% i słodzikiem. Jak strawię , to poskaczę przy zumbie godzinę . Wykluczenie chleba z jadłospisu - moim zdaniem - jest błędem. Trzeba tylko odróżnić pieczywo na mąkach z grubego przemiału od pieczywa na mąkach "śmieciowych".To tak samo jak z ryżem - biały, "śmieciowy" jest oszlifowany z wszystkiego co wartościowe, ale za to ładnie wygląda. Natomiast brązowy, który nie jest szlifowany, jest pełnowartościowym pożywieniem.W zeszłym roku wywaliłem z domu wszystkie mąki "śmieciowe" (tortowa - typ 450 - najgorsze świństwo, wrocławska, poznańska - typ 550 - świństwo). Im wyższy liczbowo typ, tym lepsza mąka (np. mąka razowa to typ 2000. "Razowa", bo ziarno było "raz" przemielone).Jak chcesz zagęszczać sosy, to proponuję grubszymi mąkami (można kupić np. mąki typ 850, 1250 - są tylko lekko oczyszczone, ale nie mają też "łuskowatości" m. razowych).Po godz. 18 nie będziesz jeść? - Błąd. Proponuję ostatni posiłek na 3 godz. przed snem, a więc jak zamierzasz iść spać o godz. 24, to kolacja o 21 (bez owoców).Jogurt 0% tłuszczu? - Błąd. Weź normalny - 2-procentowy. Ważne jest żeby nie był dosładzany.Słodziki? - Błąd. Oszukują mózg, do którego trafia informacja z kubków smakowych, że pojawił się cukier. Uruchamia więc trzustkę, aby ta wysłała insulinę do krwi. Tylko że zwiększonego cukru we krwi nie ma.Insulina likwiduje więc resztki cukru, które we krwi były. A zupełny brak cukru powoduje po chwili silne uczucie głodu...Dieta Lutza mi nie odpowiada, bo nie zamierzam się tak odżywiać. Chcę jeść wszystko, co daje nam natura. Nie chcę być (i wiem, że nie będę) niewolnikiem diety.Moim zdaniem kluczem do zwycięstwa jest wyzbycie się jedzenia "śmieciowego" (tu w zasadzie Lutz mówi to samo) i regularność posiłków. Nie sztuką bowiem jest pozbycie się kilogramów wagi, a utrzymanie właściwej wagi na zawsze.PS. Wiem, wiem - znowu pouczam i się wymądrzam, jakbym wszystkie rozumy zjadł. No to sorki! Retro, Ty to na pewno masz smukłe, jędrne ciało... "Wyżyty" ma się rozumieć. Link do komentarza
daggulka Napisano 3 kwietnia 2014 Udostępnij #3930 Napisano 3 kwietnia 2014 Poczytałam, przyswoiłam ... Dziś nie ćwiczę - mam potworne zakwasy w kopytkach po dwóch dniach zumby . Śniadania nie zjadłam, bo miałam zapiernicz w robocie , na obiadokolację to co wczoraj ... napchałam się i nic nie wmuszę już dziś w siebie. Jeden posiłek - talerz ryżu z warzywami i cyckiem ... wiem, wiem ... za mało- nie poradzę, taki dzień ... Link do komentarza
Gość gawel Napisano 3 kwietnia 2014 Udostępnij #3931 Napisano 3 kwietnia 2014 Cytat Poczytałam, przyswoiłam ... Dziś nie ćwiczę - mam potworne zakwasy w kopytkach po dwóch dniach zumby . Śniadania nie zjadłam, bo miałam zapiernicz w robocie , na obiadokolację to co wczoraj ... napchałam się i nic nie wmuszę już dziś w siebie. Jeden posiłek - talerz ryżu z warzywami i cyckiem ... wiem, wiem ... za mało- nie poradzę, taki dzień ... Mało nie mało ale ten ryż to substancja balastowo zapychająca raczej zbyteczna Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 4 kwietnia 2014 Udostępnij #3932 Napisano 4 kwietnia 2014 tak tylko tytułem sprawozdania -po prawie 2 miesiącach, -10,6biorąc pod uwagę okoliczności (w międzyczasie operacja barku pod narkozą z wszystkimi tego konsekwencjami) to uważam że nie jest źle Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 6 kwietnia 2014 Udostępnij #3933 Napisano 6 kwietnia 2014 A ja dzisiaj mam Dzień Obżarstwa, jak w każdą niedzielę.Na śniadanko więc jajca w majonezie (dużo majonezu!), chleb z pasztetem pieczonym i ciastko francuskie z marmoladą.Potem jakaś kiełbasa gotowana i tona musztardy, następnie tłuściutki boczek smażony i pieron wie co do tego jeszcze, obiad w McDonaldzie, albo w jakiejś knajpie, a kolacji to nie wiem czy podołam.Nie żebym śnił o takim żarciu, ale to jest taka przyjemna zabawa w kotka i myszkę z metabolizmem. Miłej niedzieli, chudzielce! Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 8 kwietnia 2014 Udostępnij #3934 Napisano 8 kwietnia 2014 dla mnie niedziela to dzień jak codzień jeśli chodzi o jedzenianie byłby w stanie zjeść tyle tego o czym pisałeś, choćbym nie wiem jak bardzo sie starał Link do komentarza
Gość gawel Napisano 9 kwietnia 2014 Udostępnij #3935 Napisano 9 kwietnia 2014 (edytowany) No dobra dziś się ważyłem dokładnie 57 dzień diety Dukana i na tzw (by Daggulka) blacie równiutko -12 kg. . do zrzucenia jeszcze 29 kg łomatko Poza tym zrobiłem morfologie i po 2 miesiącach Dukana poprawiły się że na 100% mieszczę się w normie. Cytat tak tylko tytułem sprawozdania -po prawie 2 miesiącach, -10,6biorąc pod uwagę okoliczności (w międzyczasie operacja barku pod narkozą z wszystkimi tego konsekwencjami) to uważam że nie jest źle Gratulacje Edytowano 9 kwietnia 2014 przez gawel (zobacz historię edycji) Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 9 kwietnia 2014 Udostępnij #3936 Napisano 9 kwietnia 2014 update-11.6 ;) Link do komentarza
Gość gawel Napisano 10 kwietnia 2014 Udostępnij #3937 Napisano 10 kwietnia 2014 Cytat update-11.6 ;) A może by zmienić dietę na Twoją czyli Lutza?? Ten brak majonezu mnie dobija. Link do komentarza
Gość adiqq Napisano 10 kwietnia 2014 Udostępnij #3938 Napisano 10 kwietnia 2014 Cytat A może by zmienić dietę na Twoją czyli Lutza?? Ten brak majonezu mnie dobija. a książke czytałeś którą ci polecałem?jak ją przeczytasz, to na pewno zmienisz ;) Link do komentarza
Gość gawel Napisano 10 kwietnia 2014 Udostępnij #3939 Napisano 10 kwietnia 2014 Cytat a książke czytałeś którą ci polecałem?jak ją przeczytasz, to na pewno zmienisz ;) Jeszcze nie niestety ale może kiedyś się wezmę Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 13 kwietnia 2014 Udostępnij #3940 Napisano 13 kwietnia 2014 (edytowany) Cytat dla mnie niedziela to dzień jak codzień jeśli chodzi o jedzenianie byłby w stanie zjeść tyle tego o czym pisałeś, choćbym nie wiem jak bardzo sie starał No to dla poprawienia humoru dodam, że.. dzisiaj znów niedziela!Rano jajko na miękko z majonezem i kromeczką własnego chleba, do tego rogalik (jakiś "półfrancuski" z marmoladą). Potem biała kiełbasa parzona z musztardą i rogalikiem nadzianym jakimś budyniem. Przed chwilą rosół z indyka z białym makaronem i marchewkowo-indyczą wkładką, mały kotlet schabowy bez panierki i dwoma plastrami tłustawego boczku z chrzanem i kromką chleba posmarowaną... olejem lnianym Czeka mnie jeszcze obiad. Chyba schab panierowany, ziemniaki i kapusta zasmażana. Docisnę to pączkiem z marmoladą. Ale jazda!A od jutra powrót na właściwą drogę. No i na obiad był schabowy z ziemniakami i kapuchą, dociśnięte pączkiem porządnie polukrowanym i nadzianym jakąś różaną marmoladą. A przed chwilą (godz. 22.30), po powrocie do chałupy, wsunąłem talerz sałatki warzywnej w majonezie i kawał kiełbachy swojskiej.Czy ktoś widział taką dietę?! Edytowano 13 kwietnia 2014 przez Leszek4 (zobacz historię edycji) Link do komentarza
daggulka Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3941 Napisano 14 kwietnia 2014 Śniadanko ? Link do komentarza
Gość gawel Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3942 Napisano 14 kwietnia 2014 Cytat Śniadanko ? yes please Link do komentarza
daggulka Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3943 Napisano 14 kwietnia 2014 Cytat Czy ktoś widział taką dietę?![/color] książkem chcem Link do komentarza
Gość gawel Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3944 Napisano 14 kwietnia 2014 Cytat książkem chcem do jedzenia? Link do komentarza
retrofood Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3945 Napisano 14 kwietnia 2014 Cytat książkem chcem Trza się najpierw nauczyć czytać. Link do komentarza
daggulka Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3946 Napisano 14 kwietnia 2014 Cytat do jedzenia? oczywiście , na deser Cytat Trza się najpierw nauczyć czytać. czytać umim, nie wiem tylko czy ze zrozumieniem .... sie okaże jak wysępię książkę Link do komentarza
retrofood Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3947 Napisano 14 kwietnia 2014 Cytat czytać umim, nie wiem tylko czy ze zrozumieniem .... sie okaże jak wysępię książkę Są wątpliwości. Nie bezpodstawne. Link do komentarza
daggulka Napisano 14 kwietnia 2014 Udostępnij #3948 Napisano 14 kwietnia 2014 Cytat Są wątpliwości. Nie bezpodstawne. No ok, masz rację .... tak szybko nie umiem Link do komentarza
Gość Leszek4 Napisano 16 kwietnia 2014 Udostępnij #3949 Napisano 16 kwietnia 2014 Cytat książkem chcem Bendzie...Ino nie wiem kiedy rusze doopsko w kierunku metropolii Twej.Twoja głowa w tym, co by mnie dopilnować. Link do komentarza
daggulka Napisano 16 kwietnia 2014 Udostępnij #3950 Napisano 16 kwietnia 2014 Cytat Bendzie...Ino nie wiem kiedy rusze doopsko w kierunku metropolii Twej.Twoja głowa w tym, co by mnie dopilnować. moja ? moja ?!!! a kto ostatnio zapomniał, hę? Link do komentarza
Recommended Posts
Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować
Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Masz już konto? Zaloguj się.
Zaloguj się