Nie zniechęcaj ludzi. W pierwszym piśmie nie powołuj się na żadne przepisy, a napisz jak do wujka. Oczywiście, że gmina ma obowiązek dbać o drogi gminne, ale... Dla nauki opiszę Ci przypadek, jaki ja miałem. Otóż pewnego pięknego dnia moja matka dostała informację ze Starostwa, że pewien pan, z którego działką sąsiaduje jej orne pole, pragnie na swojej działce wybudować jakiś budynek składowy dla swego biznesu. Ten biznesmen działkę ma dużą, chciał budować ponad 50 metrów od miedzy, ale zawiadomienie przysłali. Pomyślałem, nich se chłopina buduje, bo czasem pijam z nim wódkę, niezły facet. Ale przy okazji popatrzyłem na mapki (bo były) i zdębiałem!!! Otóż sąsiad ma z drugiej strony rzeczkę, oddzieloną własnie drogą gminną. Tyle, że tylko na mapie. OTÓŻ NIKT PRZEZ WIELE LAT NIE ZWRÓCIŁ UWAGI, ŻE RZECZKA ZMIENIŁA KORYTO I DROGA GMINNA JEST TERAZ PO DRUGIEJ STRONIE RZECZKI, MAŁO TEGO. RZECZKA PŁYNIE TERAZ CZĘŚCIOWO PRZEZ DZIAŁKĘ TEGO FACETA!!! Oznaczał to ni mniej, ni więcej, że kilkadziesiąt osób (które dotąd jeździły przez nieogrodzoną działkę faceta) utraciło dojazd do własnych działek!!! Bo przejazd zależy tylko od jego dobrej woli. Po roku facet wybudował betonowy płot i b rak dojazdu stał się faktem. Ja najpierw zgłaszałem to Burmistrzowi w formie żartu (ale prośbę też wysłałem, bardzo grzeczną), ale jak juz się przyzwyczaił, to zażądałem przywrócenia drogi i tyle. I powołałem się na starą datę, że Burmistrz już tyle czasu zna sprawę i palcem nie kiwnął. Po pół roku Burmistrz zdołał uruchomić jakiś Zarząd Melioracji czy Wodny (dokładnie nie wiem), który przesunął koryto rzeczki, a potem, w ciągu nastepnego pół roku, coś tam utwardzili za płotem, w starym korycie rzeczki. I dojazd już jest.