Sądzę, że niepotrzebnie panikujesz, a panika jest złym doradcą. Całość wygląda mi tu na nieuprawnione łączenie rzeczy zupełnie ze soba niepowiązanych (jak znam wieś i życie na wsi), czyli ogrodzenie i wytrucie ryb. Ogrodzenie zabrali zwykli złodzieje. Gdy bedziecie mieszkać, to tak wielkiego ryzyka kradzieży nie będzie. Na opuszczone, niepilnowane dobro, amatorów jest więcej, bo to najczęściej kradną tchórze potrzebujący parę złotych na jabolka, a nie "poważni" złodzieje. Dlatego tacy nie tykają niczego, gdy jest duża groźba dekonspiracji, ze mógłby ich ktoś na tym nakryć. A odnoście wytrucia ryb... To nie jest żaden problem. Wystarczy np. wrzucić do stawu jakieś opakowanie po większości środków chemicznych do ochrony roślin. Niemal wszystkie są wyjątkowo zabójcze dla ryb. A na wsi... gdzie się takich rzeczy pozbyć? Najlepiej wyrzucić tam, gdzie nikt nie pilnuje, czyli np. do lasu. A że las jest dalej... komuś wydawało się, że woda przykryje jego śmiecie... I tutaj to samo: Zamieszkanie i użytkowanie w znacznej mierze chroni przed takimi przypadkami. Dlatego między innymi, ja często jeżdżę na wieś, gdzie mam chatę, żeby miejscowi żule nie zapominali o tym, że o każdej porze mogę zastać kogoś na działce. I nie łażą po niej. A mam przykład kilka działek dalej, gdzie już okna są powybijane, wszystko na działce spenetrowane i co się dało wywiezione na złom. Właściciel nie zaglądał tu od kilku miesięcy.