Kilka uwag odnośnie produkcji blatu. 1. Rama blatu musi być zrobiona baardzo porządnie, żadne taśmy, żadne listewki (ta co została to sama wyleci gdy wyschnie). Formy do dachówki smarowaliśmy ropą. 2. Stół powinien być wypoziomowany i wibrowany przy wypełnianiu formy, masa półsucha. 3. Podsypka cementowa obowiązkowo przez bardzo geste sitko i bez czekania. 4. I teraz najważniejsze: gładkość powierzchni dachówki osiągało się poprzez "przejechanie" strychulcem po prowadnicach, wygładzając w ten sposób jej powierzchnię do poziomu nieprzepuszczalnego dla wody! A strychulec, to nic innego jak bardzo gładki (wypolerowany) i bardzo sztywny kawałek kształtownika stalowego, z odpowiednimi wyżłobieniami pod prowadnice. Wbrew pozorom, "przejechanie" nim, mimo prowadnic, łatwym nie jest i fachowca poznawało się po tym, jak tę czynność potrafił zrobić. 5. Ta zrobiona gładziutka warstwa nie ma prawa się odspoić, bo w rzeczywistości nie jest oddzielną warstwą, stanowi całość z resztą. A poza tym: - betonu nie szlifuje się na sucho, zawsze na mokro. - miękka zaprawa nadaje się do lepienia, a nie do szlifowania - szkło wodne odradzam, wymyje się podczas użytkowania. - Jesli żywica to dwuskładnikowa, kiedyś Sarzyna robiła znakomite, warto przeglądnąć ich ofertę. I po naniesieniu jej na powierzchnię wibrować! Niewielkie drgania, ale konieczne. Jeszcze szczegoł techniczny: - Po napełnieniu ramy, usuwamy cały nadmiar masy strychulcem, wyrównujac w ten sposób powierzchnię blatu, wyłaczamy wibrowanie, teraz dopiero robimy podsypkę i jednym, ciągłym ruchem wykonuje się niemal zwierciadlaną powierzchnię! Chodzi o to, że przed podsypką nie może być już żadnych naddatków, powierzchnia musi być równiutka! To tylko podsypk a ma być wciśnięta w blat w tym ostatnim ruchu.