Tylko dlatego, że skoro budynki na działce były, to znaczy, że nadaje się ona do zabudowy (przeważnie), więc to jest plus. A minus to koszty roboty przy rozbiórce ruiny i problem gdzie i komu te odpady upchnąć.
Może tylko popołudniami, po pracy? Miałem tak w starym mieszkaniu. Boazerię se montował. Codziennie około 19-tej było dziesięć minut wiercenia. Blok z wielkiej płyty. Tylko w niedziele odpoczywał.
Ja mam z miejscowej elektrociepłowni, ale niestety poprzez PEC miejski. Na razie docieplenie bloku daje efekty, kredyt spłacany jest z tej kasy, jaką się kiedyś za ogrzewanie płaciło. Jednak o tej wodzie ludzie u nas pamiętają.
A nie będziecie mieli jak z wodą? Bo z wodą (w latach 90-tych) było tak, że założyli liczniki, więc ludzie ograniczyli zużycie do połowy poprzedniego, a wtedy komunalka podniosła cenę dwukrotnie. Żeby wyjść na swoje.
Żeby tutaj nie było podobnie.
Dokładnie tak jest. Też mam parapety lastrykowe i była to katorga. A do wszystkiego doliczyć trzeba czas. Parapetów nie da rady zrobić (znaczy malować) w trakcie remontu, a zajmowanie się nimi po remoncie wydłuża go okropnie.