Nie muszą być sąsiedzi. U mnie był zsyp ze słabo zaspawanymi kołyskami, a że początkowo winda często się psuła, to lokatorzy na górze przepiłowali spaw i wrzucali śmiecie do rury. Ta się oczywiście zapchała, zanim się ktokolwiek zorientował i zwierzątka zdążyły zadomowić się w całym pionie technicznym i szybie windy. Szczelin i szpar było tam co niemiara, tam niczego przecież nie uszczelniano, nie zacierano i robactwo znalazł świetne warunki do bytowania. A przecież rury c.o. szły w pionie w pokojach, poza tym szacht techniczny i energetyczny... owady miały z osiem autostrad prowadzących aż pod sam dach, mogły sobie mieszkania wybierać dowolnie.
Co pół roku były akcje trucia.