-
Posty
16 346 -
Dołączył
-
Dni najlepszy
420
Wszystko napisane przez bajbaga
-
Trochę przekornie. "Każdy kocioł (urządzenie) parowy o pojemności większej niż 2 l. podlega obowiązkowi dopuszczenia do eksploatacji przez UDT. Ciśnienie robocze jest nieważne, konstrukcja też - więc i kociołki o pojemności ponad 2 l takie „dopuszczenie” powinny posiadać. Jeśli nie mamy w/w kwitów, a życzliwy sąsiad podpatrzy jak używamy takiego kociołka i zadzwoni np do PIP, to owa instytucja ma prawo wsadzić nam mandat do 5000 zł. Dalej - PIP automatycznie powiadamia UDT, który określa rodzaj zagrożenia na podstawie takiej magicznej tabelki i automatycznie powiadamia prokuraturę. A prokurator ma prawo posadzić nas na 2 lata..." I tu tkwi sedno całej sprawy, bo to nie kociołek w pełnym tego słowa znaczeniu, tylko najzwyklejszy garnek żeliwny z pokrywką. Producent liczy właśnie na to, że nabywca będzie nieświadomy i wprowadza go w błąd co do „funkcjonalności” tego „urządzenia”. Biorąc pod uwagę to co napisałem (cytowałem) wyżej (o UDT), gdyby to był prawdziwy kociołek, to musiałby mieć zawór bezpieczeństwa, który jest (może być) jednocześnie zaworem upustowym (to w najdroższych modelach, aby nie czekać tych 20min.). Na rynku bywają takowe prawdziwe kociołki, ale są piekielnie drogie – ceny zaczynają się od 500zł wzwyż. A że gotowanie, pieczenie, w naczyniach żeliwnych jest jednym z lepszych sposobów na przyrządzania posiłków (ze względu na równomierne rozchodzenie się ciepła i jego „trzymanie” w ściankach), to i przydatność tego „kociołka” w naszej kuchni ogrodowej, jest uzasadniona.
-
Takie tam. Integralna częścią projektu budowlanego, jest „projekt” wentylacji – zawsze tak było. Projektant „załatwiał” (i załatwia) to rysując kanały wentylacyjne , określając ich minimalny przekrój. Starczało to do czasu wprowadzenia szczelnej stolarki. Teraz, co bardziej kumaty i zgodnie z ciążącym na nim obowiązkiem, wylicza również „nawiewaki”. Niestety wiekszość projektantów wentylację olewa - czego przykładem jest opisywana sytuacja. Nie bardzo rozumiem dlaczego jest takie parcie na spiro ? Przecież te kanały muszą iść w pionie i bez zakrętów. Jest duży wybór kanałów sztywnych o różnych przekrojach i kształcie z odpowiednimi sposobami mocowania ich na scianie. Po co murować kanały wentylacyjne w piwnicy, skoro nie ma potrzeby aby zaczynały się przy podłodze? Można również rozpatrzyć wariant zdecentralizowanej wentylacji mechanicznej wywiewnej , działającej okresowo, co pozwoli na prawidłową wentylację tego budynku w lecie – bo opisywane tu „sposoby” zakończenia kanałów wentylacyjnych dachówkami kominkowymi, tego niestety nie zapewni.
-
Ps. Zakrycie tej studni nie może być szczelne – bo którędy będzie „wlatać” powietrze ?
-
Będzie cug, ale nie zawsze – zwłaszcza latem. Można zrobić wentylację mechaniczną nawiewną, zdecentralizowaną (z osobnymi wentylatorkami w każdym pomieszczeniu), działającą okresowo (wtedy kiedy zachodzi taka potrzeba – czyli np. w lecie). Można też zastosować centralnie jeden wentylator, przed „rozgałęzieniami” – ale, moim zdaniem, zdecentralizowana jest lepsza, bo bardziej sterowalna.
-
Zmień doradcę, albo zacznij czytać przepisy (wymagania) ze zrozumieniem. 1. Każda placówka musi być zgłoszona do odbioru przez SANEPID, który sprawdza warunki lokalowe i sanitarne. Jeśli planujesz zatrudnić pracownika, to istnieją dodatkowe wymagania. Każda branża ma wymagania odrębne i nie zawsze pokrywają się z PKD. 2. co się ma nijak do : 3. Każ wybić ten otwór właścicielowi – uzależnij od tego zawarcie umowy. 4. Jak już wybijesz, to rób po swojemu, ale doradzam nieustającą modlitwę w intencji SANEPID-u. dopisałem: FINITO
-
Napiszę bardzo brutalnie. Całą sprawę zaczynasz od doopy strony. Najważniejszy jest SANEPID i jego wymagania co do lokalu o takim sposobie użytkowania – bo to wyznacza jaki ma być lokal. Załatwianie tego na odwyrtkę, prowadzi do takich wniosków, że najważniejsze jest „wybicie” tych drzwi. I co wybijesz te drzwi, a reszta nie „załapie się”. Szukaj lokalu pod wymagania, a nie odwrotnie. Wiesz jakie są wymagania dla tego typu działalności ? A jak „zakwalifikują” tak samo jak sale biesiadne ?
-
Czego Ty chcesz od gminy – co ona tu ma do powiedzenia ? Jej rola skończona, bo zapewne określiła (dopuściła) usługi nieuciążliwe. Zapodaj u wujka „g” – zapytanie jakie warunki techniczne musi spełniać lokal o takim jak chcesz przeznaczeniu, albo udaj się do SANEPID-u z takim zapytaniem. Rekomenduję (już drugi raz) wizytę w SANEPID-zie, bo to ta instytucja będzie dokonywała wymaganego odbioru budowlanego (w zakresie „funkcjonalności”) , a nie starostwo. Rola starostwa jest też jasno określona w tym trybie postępowania, akceptuje albo nie zgłoszenie lub wydaje albo nie PnB – a o czego to zależy, napisano wcześniej. Zawsze tez możesz zatrudnić fachowca, który za Ciebie wszystko sprawdzi i wykona całą „papierkologię” . I musiały być WZiZT. Z tego co piszesz wynika, że nie jesteś właścicielem tego lokalu. Jeśli tak jest, to Ty nie jesteś stroną dla starostwa, tylko właściciel lokalu. Ciebie w zasadzie interesuje tylko i wyłącznie SANEPID i jego odbiór tego lokalu. Cała „papierkologia”, zgłoszenia, ewentualne pozwolenia, przekształcenia, i związane z tym konsekwencje obciążają właściciela tego lokalu (budynku).
-
Pomijając koszty tej operacji, to dochodzi jeszcze co na to MPZP lub WZiZT. W moim regionie, w wielu miejscowościach, jest wymagany dach o nachyleniu nie mniejszym niż 40 stopni. Ps. Na innych fotkach, okoliczne domy, też mają tak strome dachy.
-
Wybacz, ale chyba nie czytasz dokładnie tego co piszą inni: - decyduje zapis przy pierwotnym odbiorze tego lokalu, jak są usługi, to sprawa jest raczej jasna, o ile nie ma zastrzeżeń co do ich charakteru, w MPZP lub WZiZT - starostwa na tym etapie nie interesuje dlaczego, tylko co i jak będzie „budowane” , a przedstawienie tego „w odpowiednim świetle” jest rolą projektanta.
-
Czysto teoretycznie, ale z dużą doza prawdopodobieństwa. Może się okazać nie wystąpi zmiana sposobu użytkowania . Jeśli po wybudowaniu, nastąpił odbiór pt. „lokal handlowo-usługowy”, to planowana zmiana, będzie (może) się mieściła w dotychczasowym sposobie użytkowania tego lokalu, ale uwaga „nowe” użytkowanie nie może być sprzeczne z zapisami MPZP, lub WZiZT. Natomiast, tak czy siak, trzeba będzie dostosować ten lokal do nowych funkcji, określonych przepisami odrębnymi (informacja w SANEPID-zie). Zakres (sposób) tych prac budowlanych będzie determinował, czy można je wykonać na zgłoszenie, czy też niezbędne będzie PnB. Dlatego najważniejsze jest to co napisał Barbossa:
-
Bo i to prawda – nie ma możliwości wystąpienia podciśnienia, a w związku z tym nie ma możliwości wybuchu, bo podciśnienie powoduje implozję – odkrywcze toto nie jest. Tam gdzie w zamkniętej i szczelnej przestrzeni (a taką konstrukcją wskazany kociołek żeliwny jest) znajduje się woda i zostanie to podgrzane, to nie ma …. we wsi, aby wewnątrz nie wzrosło ciśnienie.
-
Wszędzie mogą być, bo sposobów na przebudowę (adaptację) jest 1118. Równie dobrze może ich nie być wcale, albo mogą być minimalne, bo sposobów na przebudowę (adaptację) jest 1118. Nie traktuj tego wpisu jako żart – bo nim nie jest.
-
Raczej nawiewniki (nawiew) – ale, moim zdaniem” bez wspomagania (wentylatorem) nie „zaskoczy” – zwłaszcza jak „podzielimy” na poszczególne pokoje.
-
„Odrolnić” może tylko MPZP lub (w określonych warunkach) WZiZT. W omawianym przypadku istnieje studium, które co prawda nie ma statusu obowiazującego „przepisu” , nie mniej jednak „pośrednio” decyduje o przeznaczeniu tego terenu – a on jest wybitnie rolniczy. Jedyne wyjście, to spełnić wymagania i wystąpić o WZiZT dla zabudowy zagrodowej.
-
Rozumiem, że chodzi o przepis na kapustę wigilijną (postną). Najprościej; - suszone grzyby, moczymy dzień wcześniej, - kapustę mocno osączamy (mocno wyciskamy), - do garnka wrzucamy trochę masła, roztapiamy, na to wrzucamy kapustę i zalewamy wodą w której moczyły się grzyby, dosypujemy po uważaniu kminku, lekko solimy, i wstawiamy na palik (mały ogień), gotujemy do prawie miękkości kapusty, - na patelnię trochę masła (ja używam sklarowanego), szklimy drobno posiekaną cebulę, jak się zeszkli, dorzucamy wymoczone i osączone grzyby (w całości lub posiekane), chwilę razem smażymy, - zawartość patelni wrzucamy do garnka z prawie ugotowana kapustą i wszystko razem dusimy na małym ogniu. Jak ktoś lubi, to można zaciągnąć kapustę zasmażką (mąkę można rozpuścić w wodzie po suszonych grzybach). Jak mamy grzyby mrożone, to postępujemy tak samo jak przy suszonych. Najprostszy pod słońcem i wyśmienity przepis na śledzie: - solone płaty śledziowe moczymy w wodzie – po uważaniu, w zależności czy lubimy bardziej lub mniej słone (ja moczę około 24 godziny, zmieniając raz wodę), - wymoczone śledzie osączamy i lekko skrapiamy octem, - siekamy sporo cebuli - też po uważaniu co do ilości, i jej kształtu (może być drobno posiekana lub w cieniutkich piórkach), - w słoiku układamy (dość ciasno), na przemian, cebulę i śledzie (pierwsza i ostatnia warstwa, to cebula), - całość zalewamy oliwą (tak aby przykryła ostatnią warstwę cebuli), słoik zakręcamy i do lodówki na min. dobę (te śledzie można przechowywać w lodówce do około 7 dni). Jak ktoś lubi bardziej kwaśne, to octem skrapia się tez cebulę. Smacznego. dopisałem: Zamiast octu, może być wyciśnieta (z umiarem) cytryna. Można też (dla podkreślenia niezwykłości dania) dodać (z umiarem) goździki (do cebuli).
-
Jak nie jest, jak jest ? Chyba, że jest jakaś nowa dziedzina fizyki, której nie znam, a która obaliła dotychczasowe twierdzenia w tym zakresie. Zakładając, że kociołek (żeliwny) nie ma „skaz fabrycznych”, to ryzyko jego eksplozji jest minimalne (ale jest) – natomiast ryzyko że przy otwieraniu można zostać poparzonym przez parę, lub dostać w łeb „szybującym” deklem, jest wysoce prawdopodobne.
-
Jeśli u podstaw takiej decyzji leży domniemanie, że koszt takiej przebudowy, będzie niższy niż postawienie nowego domu, to moim zdaniem, jest to błędne założenie – a już na pewno obarczone dużym ryzykiem błędu. Tak czy siak, zacząć należy od sprawdzenia w gminie, czy na tej działce można postawić budynek mieszkalny – bo do tego sprawa się sprowadza (mimo że byłaby to tylko adaptacja i zmiana użytkowania budynku istniejącego). Jeśli gmina ma aktualny MPZP, to wystarczy wejść na stronę urzędu gminy i poczytać. Jeśli nie ma MPZP, to sprawa trudniejsza, bo należy wystąpić o warunki zabudowy. To jest podstawa – do czasu wyjaśnienia statusu działki nie ma sensu wchodzenia w szczegóły ewentualnej adaptacji.
-
Pominąć (teraz) ten temat. W sobotę „rano” będzie wiadomo, czy jest śnieg, czy są chętni, a wtedy albo się uda załatwić ten kulig, albo się nie uda. A ponieważ wyszły dwa uda – to teraz już z górki.
-
Jest w tym ziarenko prawdy – zwłaszcza przy zostawianiu pustki powietrznej między styropianem a ścianą, zwłaszcza jeśli akurat w tym miejscu następuje punkt wykraplania. Z tego też powodu wskazane jest kładzenie styropianu na „pełną” warstwę kleju – nie ma pustki nie ma wykraplania. Ps. Wilgoć w BK, wcale nie musi pochodzić z pomieszczeń.
-
Oczywiście 0,032W/m2k
-
Około 10min w temp. około 150 stopni. Ps. Ten przepis na piernik Cioci Basi, jest zapewne wersją zmodyfikowaną, staropolskiego piernika „dojrzewającego”. W „oryginale” zapewne była mąka żytnią, albo (wersja luksusowa) pół na pół z pszenną – bez śmietany . Po wymieszaniu ciasto dojrzewało (fermentowało) około 3 tyg. i ta fermentacja „zastępowała” śmietanę.
-
Redukując o połowę ilość składników i zwiększając (po redukcji) o około 1/3 ilość mąki – wyjdzie fajne ciasto na pierniczki. Można też z podanej porcji zostawić trochę ciasta i dosypać mąki, tak aby można było rozwałkować i wykroić pierniczki. Gotowe należy (po wystudzeniu) zamknąć w szczelnym metalowym pudle (bez lukru, itp.). Ps. Ja zawsze do każdego ciasta dodaję szczyptę soli – wzbogaca to smak ciasta.
-
Są wywiewy i nawiewy i rury (przewody wentylacyjne) i miejsce na centralę. Gdzieś i jakoś to musi „przebiegać”, a góra jest użytkowa. Warto to mieć na uwadze – tym bardziej, ze planujesz zmianę dachu i na ścianach szczytowych będzie trudno coś „ukryć”.
-
Ale to chyba w tamtych czasach, za stodołą powiesił się kuń, jak się dowiedział, że gospodarz dokupił 1h ziemi. Czyli nadmiar, też niebezpieczny
-
Się kończy, albo i nie – bo może być i tak, że do góry „biegnie” odpowietrzenie.