nx1000 Napisano 11 września 2009 Udostępnij #51 Napisano 11 września 2009 Cytat nx1000, to się po prostu rozwiedź i nie unieszczęśliwiaj siebie i... jej! No chyba przegiąłeś.. rozwód z powodu przypalonej zupy? I co ja bym Wysokiemu Sądowi powiedział: że chcę się rozwieść, bo mama lepiej gotuje, nie każe mi sprzątać i pensji mi nie zabiera? No przestań... Link do komentarza
acia Napisano 11 września 2009 Udostępnij #52 Napisano 11 września 2009 No tak jak przypuszczałam szanowna mamusia rozpieszcza kolegę do granic możliwości, ale odnośnie powtórnego zamieszkania z mamą, radzę przypomnieć sobie dlaczego od niej się wyprowadziłeś i zastanowić jak długo wytrzymałbyś mieszkanie z mamusią znowu?! Link do komentarza
nx1000 Napisano 12 września 2009 Udostępnij #53 Napisano 12 września 2009 Cytat Mówisz, że wygodniej mieszkać z mamą? no chyba że chodzi Ci o wygodę taką, że obiadek ugotuje, zakupy zrobi, zapłaci...ale przecież kontrola we wszystkim na każdym kroku, o której wychodzisz, wracasz, co robisz, z kim przychodzisz... ... człowieku, przecież z żona masz to wszystko x2, tyle że żona "ugotuje, zakupy zrobi i zapłaci", ale TWOJĄ WŁASNĄ KASĄ , i kontrolę masz u żony x10, a już nie daj Boże, żebyś z kimś przyszedł do domu !!! Link do komentarza
acia Napisano 12 września 2009 Udostępnij #54 Napisano 12 września 2009 Bo związki małżeńskie powinni zawierać ludzie , którzy do nich dojrzeli i nie chodzi tu o wiek. Jak ktoś jest odpowiedzialny to nie trzeba go kontrolować. A pieniądze macie chyba wspólne, bo nawet jeśli żona nie pracuje zawodowo to gdybyś przeliczył jej pracę po cenach rynkowych ( opiekunki do dzieci, kucharki, gospodynie domowe itp ) to wyszłoby, że Twojej pensji nie strczy nawet na połowę z nich. Ja męża nie kontroluje (nawet nie sprawdzam kieszeni przed praniem), jak chce to może z kolegą przyjść do domu itd. Bo mam do niego zaufanie i kropka. Dlaczego ?! Bo mierzę go własną miarką. Link do komentarza
nx1000 Napisano 12 września 2009 Udostępnij #55 Napisano 12 września 2009 Cytat Bo związki małżeńskie powinni zawierać ludzie , którzy do nich dojrzeli i nie chodzi tu o wiek. Jak ktoś jest odpowiedzialny to nie trzeba go kontrolować. A pieniądze macie chyba wspólne, bo nawet jeśli żona nie pracuje zawodowo to gdybyś przeliczył jej pracę po cenach rynkowych ( opiekunki do dzieci, kucharki, gospodynie domowe itp ) to wyszłoby, że Twojej pensji nie strczy nawet na połowę z nich. Ja męża nie kontroluje (nawet nie sprawdzam kieszeni przed praniem), jak chce to może z kolegą przyjść do domu itd. Bo mam do niego zaufanie i kropka. Dlaczego ?! Bo mierzę go własną miarką. Moja żona też mi kieszeni przed praniem nie sprawdza, bo to ja przewaznie robię pranie... A raz jak już zrobiła pranie, to mi w spodniach nowiutką "stówke" uprała, którą udało mi się zabunkrować... A z tym przyprowadzeniem "kogos" do domu, droga aciu, to mi wcale o kolegę nie chodziło (odpowadałem ifrze)... Ale zasadniczo to się z Tobą zgadzam, bo przecież z tymi naszymi żonami też się da jakoś żyć... Link do komentarza
acia Napisano 12 września 2009 Udostępnij #56 Napisano 12 września 2009 No to masz tak sobie, mój mąż pralki to nawet włączyć nie umie, odkurzacz to nawet nie wie jak wygląda, a o żelazku to nawet nie wie, że coś takiego istnieje - myśli, że rzeczy w szafie poukładane, czyste i wyprasowane się po prostu znajdują oczywiście troszkę przesadziłam, ale od prac domowych strikte jestem ja, on przynosi zwierzynę, a ja ją obrabiam. W naszym domu panuje tradycyjny model, ale dlatego, że jakiś czas temu tak się umówiliśmy ( troje dzieci wstecz). Póki nasza najmłodsza gwiazdeczka nie pójdzie do przedszkola tak zostanie, ale jak ja pójdę do pracy to mężusiowi się skończy oj skończy Link do komentarza
Jan_13 Napisano 13 września 2009 Udostępnij #57 Napisano 13 września 2009 Cytat No chyba przegiąłeś.. rozwód z powodu przypalonej zupy? I co ja bym Wysokiemu Sądowi powiedział: że chcę się rozwieść, bo mama lepiej gotuje, nie każe mi sprzątać i pensji mi nie zabiera? No przestań... Ale kiedyś modne było hasło... "Bo zupa była za słona" Link do komentarza
Super B Napisano 14 września 2009 Udostępnij #58 Napisano 14 września 2009 Cytat Ale kiedyś modne było hasło... "Bo zupa była za słona" Człowieku! To dotyczyło przemocy w rodzinie! Link do komentarza
KAROI Napisano 13 października 2009 Udostępnij #59 Napisano 13 października 2009 Cytat ... człowieku, przecież z żona masz to wszystko x2, tyle że żona "ugotuje, zakupy zrobi i zapłaci", ale TWOJĄ WŁASNĄ KASĄ , i kontrolę masz u żony x10, a już nie daj Boże, żebyś z kimś przyszedł do domu !!! Cynicznie patrzysz na otaczającą cię rzeczywistość. Aż tak szare barwy postrzegasz? Smutne Link do komentarza
kropeczka_ns Napisano 22 października 2009 Udostępnij #60 Napisano 22 października 2009 ja tez juz mam troche lat po ślubie:) U nasz kolei nie jest łatwo bo oboje dużo pracujemy. I to jest bardzo trudne technicznie, trzeba sie wymieniac, trzeba sobie dużo pomagac... mój małż owszem bardzo chetnie i duzo zajmuje sie dziecmi ale z innymi pracami w domu jest znacznie gorzej niestety.. i to bywa powodem konfliktów. Ale jakoś sobie próbujemy radzic raz lepiej raz gorzej. I mam taka rade dla wszystkich- trzeba rozmawiac, mówic o tym co nam nie pasuje, jasno sie wyrażac i nie oskarzac (bo ty zawsze jestes taki okropny itp) tylko konkretnie odnosic sie do danej sytuacji (bo mysle ze dzis powinienes zachowac sie inaczej).........małżeństwo dla mnie samo w sobie jest bardzo wartościowe. I warto walczyc o to żeby przetrwało i było jak najlepsze:) Link do komentarza
acia Napisano 22 października 2009 Udostępnij #61 Napisano 22 października 2009 No właśnie!!! Bo jak się chwastów nie wyrywa to nawet najpiękniejszy ogródek zarośnie i będzie się nadawał jedynie do wykarczowania. Link do komentarza
Jan_13 Napisano 23 października 2009 Udostępnij #62 Napisano 23 października 2009 Poetycko to ujęłaś Szczególnie ujęło mnie to... wykarczowanie Link do komentarza
nx1000 Napisano 24 października 2009 Udostępnij #63 Napisano 24 października 2009 Cytat Poetycko to ujęłaś Szczególnie ujęło mnie to... wykarczowanie .. wogóle małżeńskie tematy "uprawiania ogródka" budzą na ogół pozytywne skojarzenia.. W każdym razie mojej żonie to na pewno by się spodobało (karczowanie też..) Link do komentarza
Mathir Napisano 25 października 2009 Udostępnij #64 Napisano 25 października 2009 Cytat W każdym razie mojej żonie to na pewno by się spodobało (karczowanie też..) W takim razie wszystkie (chyba?) kobitki tak mają. Moja też byłaby zachwycona Link do komentarza
acia Napisano 26 października 2009 Udostępnij #65 Napisano 26 października 2009 Ja tam z karczowania bym się nie cieszyła, wolę wyrywać chwasty Link do komentarza
KAROI Napisano 27 października 2009 Udostępnij #66 Napisano 27 października 2009 Cytat Ja tam z karczowania bym się nie cieszyła, wolę wyrywać chwasty W sumie... sprowadza się do jednego Link do komentarza
Mathir Napisano 2 listopada 2009 Udostępnij #67 Napisano 2 listopada 2009 To ja mam coś na temat przyszywanej mamusi Do właściciela domku z ogródkiem przybiega rozpromieniony sąsiad.- Czy możesz pożyczyć mi dwa wiadra wody?- Oczywiście, ale przecież ty masz własną studnię- Tak oczywiście ale do niej wpadła teściowa i woda sięga jej tylko do brody. Link do komentarza
acia Napisano 2 listopada 2009 Udostępnij #68 Napisano 2 listopada 2009 Dobre Chociaż swojej bym nie utopiła bo chociaż teściowa z niej taka sobie (nie najgorsza) to babcia wspaniała!!! Link do komentarza
nx1000 Napisano 4 listopada 2009 Udostępnij #69 Napisano 4 listopada 2009 Cytat Dobre Chociaż swojej bym nie utopiła bo chociaż teściowa z niej taka sobie (nie najgorsza) to babcia wspaniała!!! Halo, halo.... przecież w tym wątku mowa jest o mieszkaniu (albo nie) z mamą, a nie z teściową.. No bo jak bym miał zamieniać mieszkanie z żoną, na mieszkanie z jej jeszcze starszą "wersją", no to chyba i ja bym nie chciał.. Link do komentarza
Jan_13 Napisano 5 listopada 2009 Udostępnij #70 Napisano 5 listopada 2009 Ale pełna zalet współdawczyni twoich genów (mamusia), to dla twojej żony teściowa. Link do komentarza
Mathir Napisano 6 listopada 2009 Udostępnij #71 Napisano 6 listopada 2009 To jeszcze jedna opowiastka:Młody człowiek podnieconym głosem mówi matce, że zakochał się i się żeni:- Tak dla jaj, przyprowadzę trzy kobiety i spróbujesz zgadnąć, którą z nich zamierzam poślubić.Matka się zgodziła. Następnego dnia przyprowadza trzy piękne kobiety, sadza je na kanapie i rozmawiają chwilę z matką. Potem syn pyta:- Dobrze, mamo, a teraz zgadnij, którą zamierzam poślubić.- Tę w środku ? odpowiada bez wahania.- To zdumiewające, mamo. Zgadza się. Skąd wiedziałaś?- Nie lubię jej. Link do komentarza
KAROI Napisano 8 listopada 2009 Udostępnij #72 Napisano 8 listopada 2009 Oooo... To ja nie będę gorszy Kumpel mówi do Kumpla:- Potrzebuje kasy.- Na co?- Teściowa nie żyje.- Ahh to potrzebujesz na pogrzeb?- Nie na adwokata. Link do komentarza
Jolka3 Napisano 9 listopada 2009 Udostępnij #73 Napisano 9 listopada 2009 I tak się porobiło, że wyszedł kącik z dowcipasami o teściowych... Link do komentarza
Jolka3 Napisano 10 listopada 2009 Udostępnij #74 Napisano 10 listopada 2009 Wczoraj marudziłam, a dzisiaj nie mogłam się oprzeć:Matka mówi do córek:- Oj, oj coś mi się wydaje, że macie złych mężów! Chyba ich sprawdzę.- Dobrze mamusiu! - odpowiedziały córki.Teściowa idzie do pierwszego zięcia,wchodzi do studni i krzyczy:- RATUNKU! NA POMOC! TOPIE SIĘ!Zięć przybiega, ratuje teściową, a ona mówi: - Dostaniesz nagrodę!Nazajutrz zięć patrzy, a tam FIAT 126p z tabliczką na której jest napisane:- Kochanemu zięciowi - Teściowa!Idzie do drugiego wchodzi do studni i krzyczy:- RATUNKU! NA POMOC! TOPIE SIĘ!Zięć przybiega, ratuje teściową, a ona mówi:- Dostaniesz nagrodę!Nazajutrz zięć patrzy, a tam także FIAT 126p z tabliczką na której jest napisane:- Kochanemu zięciowi - Teściowa!Teściowa pewna siebie idzie do trzeciego wchodzi do studni i krzyczy:- RATUNKU! NA POMOC! TOPIE SIĘ!Jednak zięć, zamiast pomóc, krzyczy:- To się top!Nazajutrz zięć patrzy, a tamnowiutki MERCEDES najnowszej klasy z wszystkimi bajerami i tabliczką-KOCHANEMU ZIĘCIOWI - TEŚĆ! Link do komentarza
Mathir Napisano 12 listopada 2009 Udostępnij #75 Napisano 12 listopada 2009 A ten krótki dowcip ode mnie. Pokazuje subtelną różnicę - Jaka jest różnica między tragedią a szczęściem- Tragedia to jak umrze matka, szczęście jak teściowa. Link do komentarza
Jolka3 Napisano 23 listopada 2009 Udostępnij #76 Napisano 23 listopada 2009 Oooo! Panowie dlaczego nie ma dostawy nowych dowcipów o mamuśkach? Link do komentarza
KAROI Napisano 24 listopada 2009 Udostępnij #77 Napisano 24 listopada 2009 OK! Proszę bardzo:Wraca facet do domu i od progu krzyczy:- Jessss wygrałem w lotto, jest! udało się! SZEŚĆ, SZOSTKAAA! - wydziera się zadowolony z siebie.Patrzy, a tu zona siedzi smutna i płacze.-Co sie stało? - pyta.Na to żona: - Mama mi dziś umarła.Facet wrzeszczy:- Yessssssssssss! Ku..a, KUMULACJA ! Link do komentarza
acia Napisano 25 listopada 2009 Udostępnij #78 Napisano 25 listopada 2009 To ja mam do was pytanie w temacie. Ile powinna ważyć teściowa doskonała??? 5 kg - razem z urną.Pozdrawiam Link do komentarza
Super B Napisano 26 listopada 2009 Udostępnij #79 Napisano 26 listopada 2009 A dzisiaj ja! Przychodzi facet z jamnikiem do weterynarza i mówi:- Panie doktorze, proszę mu obciąć ogon, najkrócej jak się da.Na co weterynarz:- Ale panie, to jamnik, jak on będzie bez ogona wyglądał, to nie ta rasa, żeby ogon przycinać.- Ja płacę - ja wymagam, tak jak już powiedziałem, ciąć i to przy samym tyłku - żąda zbulwersowany właściciel.- No dobrze - odpowiada weterynarz. - Ale niech mi pan chociaż powie, dlaczego?- Przyjeżdża teściowa! Nie ma być żadnych oznak radości!!! Link do komentarza
Mathir Napisano 27 listopada 2009 Udostępnij #80 Napisano 27 listopada 2009 Nieźle się bawimy No to dalej: Teściowa po 10 latach kłótni postanawia pogodzić się ze swoim zięciem. Zaprasza jego i córkę na obiad. Podaje kotleta, surówkę, ale zapomniała o ziemniakach. Wraca do kuchni. Przezorny zięć postanawia sprawdzić, czy kotlet nie jest zatruty. Kroi kawałek i daje kotu. Ten gryzie i nagle pada na ziemię. Zięć wstaje, idzie do kuchni, bierze patelnię i zabija teściową. Wraca do pokoju i mówi do żony:- Kochanie, wyobraź sobie, że ta stara rura chciała mnie otruć. Wziąłem patelnię i ją zabiłem!Na co kot wstaje, otrzepuje się i krzyczy:- Jesss! Jesss! Jesss! Link do komentarza
KAROI Napisano 4 grudnia 2009 Udostępnij #81 Napisano 4 grudnia 2009 A ten dowcip bardzo... bardzo mi się spodobał Mąż mówi do żony:- Nie twierdzę, kochanie, że twoja mama źle gotuje, ale zaczynam rozumieć dlaczego twoja rodzina modli się przed obiadem! Link do komentarza
Jolka3 Napisano 6 grudnia 2009 Udostępnij #82 Napisano 6 grudnia 2009 Cytat A ten dowcip bardzo... bardzo mi się spodobał Mąż mówi do żony:- Nie twierdzę, kochanie, że twoja mama źle gotuje, ale zaczynam rozumieć dlaczego twoja rodzina modli się przed obiadem! Mnie też, tylko ja miałam przed oczyma mamuśkę mojej drugiej połówki Link do komentarza
Mathir Napisano 14 stycznia 2010 Udostępnij #83 Napisano 14 stycznia 2010 Coś temat się sypnął. A jest jeszcze tyle fajnych dowcipów o teściowych Link do komentarza
eluka Napisano 14 stycznia 2010 Udostępnij #84 Napisano 14 stycznia 2010 moje dziecko nie dostało kredytu na zakup działki (negatywna rekomendacja w jednym z nbanków ) bo?, dobrze zarabia, żeni się w połowie roku i co ? za młody? Link do komentarza
Jolka3 Napisano 17 stycznia 2010 Udostępnij #85 Napisano 17 stycznia 2010 Cytat moje dziecko nie dostało kredytu na zakup działki (negatywna rekomendacja w jednym z nbanków ) bo?, dobrze zarabia, żeni się w połowie roku i co ? za młody? Banki teraz kompletnie zwariowały z tymi kredytami Link do komentarza
Konfi Napisano 31 stycznia 2010 Udostępnij #86 Napisano 31 stycznia 2010 Ale bez kredytu z budową jest bieda Link do komentarza
Jolka3 Napisano 1 lutego 2010 Udostępnij #87 Napisano 1 lutego 2010 A z kredytem może być jeszcze większa! Link do komentarza
Czapi Napisano 2 lutego 2010 Udostępnij #88 Napisano 2 lutego 2010 Ja właśnie jestem na samym początku batalii o "swój kawałek podłogi"....Z żalem wspominam mój ostatni rok studiów,kiedy to mieszkałam z moim (jeszcze) nie mężem-mieliśmy do dyspozycji własny pokój w studenckim mieszkaniu z zarąbistą ekipą starych znajomych...Niestety po studiach zmuszona byłam wrócić do swojego miasta-bo w owych czasach w warmińso -mazurskim mozna było co najwyżej na kasie w Tesco popracować...Zamieszkaliśmy u moich rodziców-pokój duży -ponad 30m2.Z rodzicami byłoby ok-mama świetnie gotuje-mój mąż polubił bardzo(i szczerze) jej obiady.Dorzucamy się do kosztów utrzymania domu.Ale nie mieszkamy sami,-mieszka jeszcze moja siostra z mężem i obecnie dzieckiem i tu najwięcej powstaje spięć.Niestety.Nabawiłam się "nerwicy mieszkaniowej"-i zwiałabym stamtąd gdzie pieprz rośnie...Ale wszystko w sprawie naszego domku rusza bardzo powoli...Mąż długo poszukiwał pracy, utrzymywaliśmy się z mojej pensji,trudno było odłożyć cokolwiek....Teściowie proponowali nam mieszkanie u nich,ale tam z kolei mieszka siostra męża i wiem ,ze kręciła na to nosem...Tak więc musieliśmy podjąć ważną decyzję,zakasać rękawy i wziąść kredyt na działkę mając w perspektywie kredyt hipoteczny itd....Trochę się boję ale wolę to niż wspólne mieszkanie....Mozolnie i z trudem-ale mam nadzieję,że nam się uda...A co do Tesciowej-moja jest kochana-wpadamy do nich jak mamy czas, zawsze podrzuca nam jakieś smakołyki,ciasto.No i obiecała,ze zajmie się naszym dzieckiem...jak tylko na nie się zdecydujemy... Wyprowadzka na swoje będzie chyba wielkim przeżyciem dla mnie !Oby nastąpiła jaknajszybciej!!!! Link do komentarza
acia Napisano 3 lutego 2010 Udostępnij #89 Napisano 3 lutego 2010 Czapi głowa do góry i byle do przodu, my też mamy kredyt, mąż pracuje sam ja opiekuję się trójką dzieci (nie było innej możliwości), mieszkanie już sprzedaliśmy więc jak nam coś nie wyjdzie to wylądujemy na ulicy (no może nie do końca, raczej na budowie). Też się martwię najbardziej o zdrowie męża (bo z pracą raczej sobie poradzi), ale kredyt mamy ubezpieczony od utraty zdrowia i pracy, a poza tym mamy tyle ubezpieczeń, że jeśli nie daj Panie Boże coś by się stało to z kredytem nie będzie problemu. Staram się nie myśleć o tym co by było gdyby... bo tak naprawdę wychodząc ranem z domu nie mamy pewności czy do niego wrócimy, trzeba po prostu żyć, zrobić wszystko co w naszej mocy żeby zmniejszyć możliwość porażki naszych planów i iść do przodu, a będzie co ma być. Link do komentarza
kropeczka_ns Napisano 4 lutego 2010 Udostępnij #90 Napisano 4 lutego 2010 Czapi ja zgadzam sie z każdym zdaniem Aci! Ja nigdy, ani dnia nie mieszkałam u kogoś, pierwsze nasze mieszkanie to była kawalerka w suterenie wynajęta za pierwszą pensyjkę męża (ale były tam imprezy!!!) potem harowaliśmy w USA jeszcze jako studenci- z starczyło z wielką biedą na wkład do TBS. I za nami 6 lat w bloku TBS, w mieszkaniu takim "własnym- nie własnym", z wysokim czynszem i jednak nie własnościowym. Po paru latach kosztem spedzania strasznych ilości czasu poza domem (12-14 nocy w miesiacu poza zwykła pracą..) stanęliśmy na nogi, kupiliśmy działkę i doszliśmy do zdolności kredytowej na tyle dużej że moglismy szarpnąc się na kredyt hipoteczny. Teraz jest dosyć ciężko, bo spłacamy a jeszcze nie popłaciliśmy wszystkiego i musieliśmy jeszcze "dopożyczyć" ale nie żałuję. Mnie wiele nie potrzeba:) A mam taki dom że codziennie jak do niego wchodze nie wierzę że jest naparwde mój (!) Link do komentarza
Czapi Napisano 7 lutego 2010 Udostępnij #91 Napisano 7 lutego 2010 Dzięki za wsparcie Mam nadziejję,ze nagrodą za te trudy i wyrzeczenia będzie właśnie ta radość ze SWOJEGO "gniazdka".... Link do komentarza
Bopet Napisano 7 lutego 2010 Udostępnij #92 Napisano 7 lutego 2010 Cytat Dzięki za wsparcie Mam nadziejję,ze nagrodą za te trudy i wyrzeczenia będzie właśnie ta radość ze SWOJEGO "gniazdka".... Z całą pewnością będzie Link do komentarza
an-bud Napisano 4 kwietnia 2010 Udostępnij #93 Napisano 4 kwietnia 2010 Kolega postawił mały domek (około 50m2) przez lata mieszkał w nim (4 osobowa rodzina) i stawiał duży dom obok. Przeprowadził się a z małego domku zrobił garaż, dzieciaki już teraz po studiach ....uciekły do USA i zostali sami na prawie 200m2 Link do komentarza
adam_mk Napisano 5 kwietnia 2010 Udostępnij #94 Napisano 5 kwietnia 2010 Syncia mam...No więcej mam, ale ten to tylko gada co to on nie zrobi i czego potrzebuje...Ale nic nie robi...I siedzi w domu...Nieudany jakiś!Dobrze, że mam jeszcze jednego.Curcię też mam.Ale to raczej ona jest motorem i napędem wielu moich poczynań.Jej się chce!Adam M. Link do komentarza
jimt Napisano 5 kwietnia 2010 Udostępnij #95 Napisano 5 kwietnia 2010 Wyślij syna do Anglii. Piszę całkiem poważnie. Mój kuzyn, wieczny nierób utrzymywane przez babcię , skuszony "złotymi górami" pojechał i nareszcie po odcięciu od wygodnego, leniwego życia wyszedł na prostą. Pracuje i to dużo, nawet kuzynkę ściągnął i drugiego kuzyna. Jakoś się da, tylko trzeba się skusić Link do komentarza
Supersaxo Napisano 5 kwietnia 2010 Udostępnij #96 Napisano 5 kwietnia 2010 Cytat Kolega postawił mały domek (około 50m2) przez lata mieszkał w nim (4 osobowa rodzina) i stawiał duży dom obok. Przeprowadził się a z małego domku zrobił garaż, dzieciaki już teraz po studiach ....uciekły do USA i zostali sami na prawie 200m2 tego sie najbardziej obawiam ,ech... wracajac do tematu:z gniazdka wyfrunelam dosc szybko (po maturze - na studia )- i juz nie wrocilam... Z moja tesciowa rozumiemy sie na tyle dobrze ,ze mozemy mieszkac niedaleko siebie, hihi...(dziela nas zaledwie 100 m !) Link do komentarza
kropeczka_ns Napisano 6 kwietnia 2010 Udostępnij #97 Napisano 6 kwietnia 2010 tak to tez jest ważny argument i dla mnie jeden z głownych argumentów przeciw "składaniu" latami no dom. Bo przy średnich zarobkach i normalnych wydatkach to są lata całe! No więc gnieździ się rodzina z dziecmi w ciasnym mieszkanku i odkłada. A jak wreszcie się zbuduje to za 2-3 lata dzieci wyjeżdzają z domu...Dlatego kolejny raz- nie za duży dom! Naprawdę...Ja nie wykluczam budowy kiedys innego domu. Myśle że dla pary emerytów domek 80-90 m2 jest idealny, parterowy, tani w utrzymaniu, 3 pokojowy np. a wracając do tego mieszkania z mamą.... ja pamiętam taki trudny moment w naszym życiu- byliśmy młodym małżeństwem bez dzieci jeszcze, mąż zaczynał pierwszą pracę z trzycyfrową pensją- takie były czasy- ja studiowałam dorabiając korepetycjami. I mąż wrócił tu na południe, ja jeszcze w akademiku 600 km stąd.. wydawało nam się oczywiste że pomieszka ten rok z mamą- ja przyjeżdzałam raz na miesiąc- a potem czegoś poszukamy. A tu niespodzianka. Jego mama zdziwiona powiedziała 'jak to przeciez jesteście dorośli i wykształceni, radźcie sobie". W pierwszej chwili szok. A teraz wiem że to dobrze, że tak powinno byc. Małżeństwo powinno byc od początku u siebie i niezalezne od nikogo. Więc wpakowaliśmy wszystkie oszczędnosci we wkład do TBS i wprowadziliśmy się do niewykończonego mieszkania gdzie płytki w łazience położyliśmy dopiero po roku! Rok na ścianach był goły tynk! Mieliśmy sofę, biurko, stary stół. I całkowitą prywatnośc:) i skok na głeboką wodę ze świadomością że sami musimy na wszystko zapracowac. Od tamtej pory mineło 8 lat. Mieszkamy we własnym domu w dzielnicy willowej:) Link do komentarza
stokrotka.35 Napisano 7 kwietnia 2010 Udostępnij #98 Napisano 7 kwietnia 2010 Gdybym miała przeżyć życie jeszcze raz,postawiłabym właśnie na odpępowienie sie zaraz po ślubie ...Ale u mnie niestety,wyszło inaczej ...za namową rodziców przez kilka lat gnieździliśmy sie w ciasnej klitce ...i dopiero jak zebralismy całą odwagę i wyprowadziliśmy sie nasze życie nabrało właściwego tempa .... Link do komentarza
Krecik Napisano 7 kwietnia 2010 Udostępnij #99 Napisano 7 kwietnia 2010 Kiedyś (ile to już lat?) babcia zapisała mi domek. Jeszcze przed ślubem rozbudowałem go, wykończyłem potem ożeniłem się (babcia ciągle z nami). Przez wszystkie lata chyba codziennie "zaglądała" moja "kochana rodzinka" do BABCI. Już nie wytrzymaliśmy! Domek odremontowany niemałym kosztem zostawimy (kiedyś sprzedamy) i za rok bedziemy sami (bo babcia ciągle z nami). I dlatego też z perspektywy lat wszystkim młodym proponuję: małe, ciasne, ale własne mieszkanko - a rodzice jak kochają to niech pomogą stworzyć dziecku własny dom. Link do komentarza
bobiczek Napisano 7 kwietnia 2010 Udostępnij #100 Napisano 7 kwietnia 2010 Cytat Kolega postawił mały domek (około 50m2) przez lata mieszkał w nim (4 osobowa rodzina) i stawiał duży dom obok. Przeprowadził się a z małego domku zrobił garaż, dzieciaki już teraz po studiach ....uciekły do USA i zostali sami na prawie 200m2 też tak mam, znaczy podobnie.Tylko że nie wspominasz że ten duży zawsze można sprzedać - i pobudować mniejszy.A w drugą stronę to chyba nie bardzo - Link do komentarza
Recommended Posts
Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować
Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Masz już konto? Zaloguj się.
Zaloguj się