A ja myślałam innymi kategoriami. Ani budy, ani dzwony, tylko np.komunia i nauki przedkomunijne, spowiedź comiesięczna itp. Jeżdżenie do kościoła przed komunią Najstarszej dało mi ładnie popalić, a mam tylko 3,5-5km /zależy, którą drogą pojadę/ Trzy razy w tygodniu, przez miesiąc, na jakieś spotkania, nauki, zebrania i inne herezje. 3,5km to nie tak daleko, ale za daleko, żeby dziecko puścić samo. Trza mieć czas i auto, żeby jechać, zwłaszcza, kiedy pogoda do zadka. To co daggulka powiedziała - o wypadach do znajomych, kina itp. wszystko bezalkoholowo, bo wrócić trzeba. Szkoła...cóż zawsze uważałam, że na wsi poświęcają więcej uwagi jednostce, bo klasy mniejsze...klika w małej wiejskiej szkole doprowadziła do tego, że przeniosłam dzieci do miasta i teraz wożę 12km codziennie tam i z powrotem...a paliwo tanie nie jest i nie będzie. Niby taka sama odległość, ale jak można bliżej to kupuj bliżej, tak, żeby w razie awarii auta można było rowerkiem, lub na nóżkach do szkoły/pracy/na imprezę/basen itp. dotrzeć. Sąsiedztwo...to już indywidualna sprawa, choć są przypadki nieuleczalne w kontaktach towarzyskich. Przystanek blisko warto mieć gdy np.dziecię umówi się do kina z przyjaciółmi i nie trzeba będzie naginać tam i z powrotem jako nadworny driver rodzinny. Pamiętaj, czas biegnie szybko...jak szybko, to zależy od tego jak go sobie zorganizujesz i ułatwisz życie.