I przypomniało mi się, że w ubiegłym roku miałam przyjemność poznać bardzo fajnych dwóch jegomości, ojca i syna. Ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsz jest to, że wymyślili, zaprojektowali, skonstruowali, przebadali i opatentowali rozwiązania, bądź też już całość, prywatną elektrownię. Czyli tzw wiatraka. Ale wiatrak ów jest inny niż dotychczasowo proponowane, ponieważ nie potrzebuje masztu. I to jest to, co mnie się najbardziej podoba I przy najmniejszym powiewie wiatru zaczyna pracować. Widziałam skubańca pracującego. Widok zadziałał mi na wyobraźnię...