Skocz do zawartości

molytek

Uczestnik
  • Posty

    1 455
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    5

Wszystko napisane przez molytek

  1. Wierz mi Piotruś, że ja też nie przepadam za tiramisu, głównie z powodu smaku kawy w nim, ale to Tomkowe naprawdę było super! I to jedzone na kacu Ty się szczegółów nie czepiaj, ino zapodawaj
  2. .. to może byś się swoim wyśmienitym tiramisu tu pochwalił.. ja niestety fotki nie cyknęłam..
  3. a mnie się zda, że to po tym cannelloni mogło być
  4. dzięks, spróbuję się z nimi zmierzyć na piątkową imprezkę u trzylewów.. zobaczymy, czy przeżyją..
  5. Elu, ile mniej więcej tych ciastek wychodzi z proporcji, które podałaś? tyle, co na talerzu?
  6. a ja bym pozostała przy fototapecie na tej ścianie środkowej, a na bocznych, ewentualnie, fotografie w ramkach.. nie kombinowałabym z lustrami, bo.. noo.. bo nie.. dla mnie to kolejne powierzchnie do czyszczenia.. Fototapetę wybrałabym na całą ścianę, by odciąć i ograniczyć troszkę tę zieleń.. Przestrzenną jakąś, która robiłaby wrażenie głębi i poszerzenia tego przejścia, bo chyba odległość od balustrady nie jest zbyt duża..
  7. no przecie nie ma za co.. to ja dziękuję, żeścię przygarnęli bidulkę... od razu się u Was, jak w domu poczuła ale... jakbyście niedosyt jaki mieli, to jeszcze kilka sztuk by się znalazło.. o to nietrudno... niestety z tego co wiem, to na razie Pan Kot i Paninka, nie pałają do siebie zbyt ciepłymi uczuciami... syczą, prychają i obchodzą się z daleka.. ale jestem pewna, że to kwestia czasu i będą się kochać, jak dwa kociaki
  8. pięęęę.....kny!
  9. noo.. kobiety przecież gubią trochę krwi, to i tych krwinek mniej.. ja tam zawsze mam na granicy.. tej niższej na anemię - żelazo, buraki czerwone.. omega bez recepty ;)
  10. Daga, czy jak dołożysz zadaszenie z dachówką, nie zrobisz sobie z pokoju piwnicy? skoro cień masz praktycznie cały dzień z tamtej strony? Moi rodzice mają nad tarasem daszek z plexi falowanej i... po kilku latach... nie wygląda to ciekawie niestety... już po pierwszym sezonie plexi wyglądała, jak.. potłuczona.. do tego się brudzi i trudno czyści, tym bardziej, że osiadają na nim wszystkie sadze z komina... ale jest widniej w pokoju, do tego puściliśmy bokami rośliny i nie jest już źle, wkrótce porosną cały daszek.. I mimo wszystko wolę to rozwiązanie, niż zaciemnienie całkowite.. Ale ja tez słońcolubna, choć bez wzajemności!
  11. zdrowa jesteś jak koń.. kobyłka? jedynie cholesterol za wysoki.. do tego kwas Omega-3 w kapsułkach
  12. u mnie w pracy, to matki sobie radzą.. kserując dzieciom podręczniki od tych, które mają..
  13. to i ja tu Ośu napiszę wreszcie, a nie tylko oglądać będę z buzią otwartą normalnie czuję, jak to drewno pachnieć tam musi.. i ten las dookoła... (fcaleniezazdroszczęfcaleafcale) a taras ze zwykłych desek zrobiłaś, czy ryflowane jakie? i co z nimi dalej? jaka ochrona? ceglaną ścianę zostawisz? faaaa...jna jest
  14. Jarosław Kaczyński się śnił....... jako nauczyciel w klasie... w której było tylko 5 dziewczyn akuratnie jakoś tylko... sprawdzał zeszyt którejś i wyraził niepochlebna opinię, nt. kobiet.. no, to popatrzyłyśmy tylko na siebie, zamknęłyśmy klasę od wewnątrz, przywiązałyśmy go do krzesła, zakneblowały i taki mu łomot sprawiły, że hej potem zeszłam piętro niżej, a tam zebranie z mojej pracy... całe piętro było, za biurkiem szefowa i jedna dziewczyna z innego działu, która miała przed sobą... puszkę szarej farby, pozostałej po malowaniu w domu. kierowniczka zebranie zwołała, żebyśmy wspólnie zadecydowały, czy przemalowujemy korytarz i pokoje... następnie wchodzę na ostatnie piętro, a tam... schronisko dla psów...
  15. raczej nie pamiętasz... ja czasem wolałabym niektórych nie pamiętać, ale gnębią i wracają, jak bumerang... ponoć autorka sagi "Zmierzchu", wyśniła to wszystko, co opisała w tych książkach, więc może kiedyś się na coś te sny i mnie przydadzą..
  16. niom.. bo dzisiaj na przykład, śniło mi się tylko, że padł program obsługujący jeden z działów w ogromnym zakładzie płytek, w naszym regionie i byłam z jakąś grupą "komputerowców" przy.. zdalnej naprawie tegoż.. naprawa zdalna, bo owo centrum naprawcze znajdowało się w... loggi, balkonie?, tarasie?.. w jakimś domu.. nad oceanem z której wskakiwało się wprost do wody ze 3 metry w dół.. pływało się pięknie... przejrzysta woda.. rafy, ryby, ssaki i inne widoczki, dopóki.. wody nie spuścili jak spuścili, to został sam szlam i błoto, na szczęście zaraz wpuścili z powrotem no. i tylko takie cuś się objawiło... nawet nie wiem, czyśmy to ustrojstwo naprawili
  17. sen sprzed kilku dni.... niestety, pamiętam dopiero od środka.. ;) jadę z jakimś chłopakiem (we śnie go znałam, w życiu nie kojarzę) rowerem po ulicach dużego miasta (chyba Łodzi).. tzn. on wiezie mnie na ramie tegoż jednośladu, gdyż spieszyło mi się w jakieś miejsce, a ponieważ po dużych miastach wiadomo, w jakim tempie trwa przemieszczanie, to właśnie taki sposób uznaliśmy za najwłaściwszy.. w trakcie jazdy zgadało się, że chłopak ma akurat urodziny, więc nie przerywając podróży, składałam mu życzenia, jednocześnie całując w oba policzki (to dopiero wyczyn ). okazało się, że celem podróży była moja szkoła podstawowa, w której za jakiś czas się znaleźliśmy (należy zaznaczyć, że do szkoły chodziłam na wsi i to ok. 100km od Łodzi...) w szkole odbyło się kilka lekcji i okazało się, że jest już zakończenie roku i w ogóle zakończenie w niej edukacji. no więc bal... bal odbywał się w zupełnie innej sali, było pełno ludzi.. ale ja w nim nie brałam udziału, tylko prowadziłam na korytarzu zażartą dyskusję z wymienionym wyżej chłopakiem, bo się ciągle jeszcze tam pałętał.. nie pamiętam treści, wiem za to, że za chwilę wychodziłam już z tej szkoły, a moim największym zmartwieniem było pozostawienie tam mojego kota (nie wiem, jak się tam znalazł), ponieważ obawiałam się, że jak po niego wrócę, to już go nie znajdę, bo jest w obcym miejscu i pewnie gdzieś zwieje.. no, ale wyszłam na ulicę.... w tym momencie znalazłam się w górach... okazało się, że jestem w pięknym miasteczku u stóp bardzo wysokich gór.. miasto śliczne, pełne kwiatów, ogrodów, domków góralskich, deptaków, a góry okalały tak blisko, że prawie na wyciągnięcie ręki.. góry strasznie wysokie, ale bardziej ..wapienne i porośnięte lasami.. wyjeżdżając już z tej miejscowości, jakąś górską serpentyną, ukazał się moim oczom przepiękny widok, a mianowicie na wprost mnie była ogromna góra, a na jej szczycie, zawieszony na skałach, ale ładnie wtopiony w krajobraz, znajdował się... klasztor.. po podejściu bliżej okazało się, że można do niego wejść.. wnętrzem tej góry.. poprzez drewniany domek, który wybudowany był u jej stóp. była tam już jednak spora grupa turystów, która spokojnie czekała na swoją kolej, by wdrapać się na sam szczyt.. w kolejce stanęłam i ja.. stałam sobie i podkusiło mnie zadrzeć do góry głowę, by przyjrzeć się lepiej temu klasztornemu przybytkowi.. w tym momencie zobaczyłam, że z góry... spada jakaś kobieta.... szok! w pierwszej chwili przeświadczenie, że to samobójczyni i zaraz nam się tu pięknie roztrzaska pod nogami, na kamieniach, którymi wybrukowany jest plac wokół domku... ale nieee....... kobieta spada, jakby.. etapami... na raty.. leci kilka metrów w dół, spada, wstaje, otrzepuje się i skacze znowu.. i tak kilka razy.. wtf? sobie myślę.. ale nic... stoję i patrzę, zamurowana.. bez jakiejkolwiek reakcji.. przedostatni etap, to znajdujące się ok. 50m nad nami płożące jałowce.. kobiecina wstaje i z nich, poprawia ubiór i..hop! kolejny skok, upada na bok, wprost przed drzwi domku, prosto pod nogi nas - turystów... wstaje.. wstaje, jak gdyby nigdy nic i wtedy widzę, jakim cudem udało jej się to przeżyć.. otóż okazuje się, że pani ta jest obłożona od szyi do kolan, z przodu i z tyłu, dwoma wielkimi, puchowymi poduszkami.. normalne poduszki z pierza, na których się, na ogół, głowę składa do snu.. poduchy te umocowane były dwoma, czy trzema.. paskami od spodni.. kobiecina odpięła ten balast, odłożyła na bok.. poprawiła fryzurę i jak gdyby nigdy nic, zmierza do budynku, przed którym wylądowała... odetkało mnie wreszcie i zapytałam grzecznie co zrobiła, do jasnej anielki i dlaczego tak???!! na to ona spokojnie wyjaśniła, że jest.. zakonnicą z tego klasztoru na górze i że one siostry, tak właśnie schodzą na dół, gdyż normalne zejście trwałoby za długo, a one muszą, tu właśnie, na dole, wydać pokwitowanie każdemu turyście, który im tam na górze, złoży jakiś datek na ich rzecz........ the end! chyba najwyższy czas się obudzić...... ufff....
  18. Elu, to Ty już możesz powieść napisać
  19. za to dziś... dziś śniła mi się elutek ;) była moją sąsiadką, bo choć mieszkam w domu jednorodzinnym, we śnie okazał się wielopiętrowy i wielorodzinny. na jednym z pięter mieszkała Ela. Do Eli przyjechał kurier z przesyłką - zresztą znajomy kurier, który przeważnie przywozi mi przesyłki w realu. Kurier przyjechał, a Eli nie było. O tym, że mieszka w moim domu, dowiedziałam się dopiero, gdy zapytał, czy nie wiem, gdzie jest "elutek"- tak było zaadresowane ;). Niestety nie wiedziałam, ale poszłam z nim na podwórko, poszukać sąsiadki. Oczywiście podwórko było zupełnie inne, niż teraz. Było takie, jak w czasach, gdy mieszkali tam jeszcze moi dziadkowie i stał ich dom i inne zabudowania.. Chodziliśmy po podwórku, wołaliśmy, szukaliśmy i dopiero przechodząc koło jednego z garaży, usłyszeliśmy głos i walenie w drzwi.. od wewnątrz. Zanim tam doszliśmy, drzwi otworzyły się z impetem i wypadła Ela, która się tam zatrzasnęła. W tym momencie okazało się, że to chyba była zima, bo elutek miała na głowie wielką, futrzaną czapę.. ;)znaczy.. zimno musiało być, choć śniegu nie zarejestrowałam. Teraz już Ela mogła odebrać swoją paczkę, w której był, długo oczekiwany.. aparat fotograficzny. KONIEC.
  20. Ponieważ słynę w otoczeniu z dość... nazwijmy to delikatnie .. oryginalnych snów, postanowiłam założyć temat, w którym możemy dzielić się swoimi sennymi, często bardzo dziwnymi przeżyciami. Od razu zaznaczam, że w znaczenie znów nie wierzę i nie łączę ich z żadnymi wydarzeniami, które się za jakiś czas stają moim, czy innych osób udziałem udziałem. Za to są na pewno wypadkową przeszłych zdarzeń, a z ich plątaniny, powstają niekiedy całkiem dziwne "twory", którymi warto się wzajemnie podzielić. dla rozrywki - nie dla analizy, choć pewnie niejeden psycholog miałby chęć napisać pracę doktorską na ich podstawie Zapraszam! W miarę wolnego czasu wpiszę kilka przeszłych snów, które pamiętam, a które uznaję za warte zamieszczenia..
  21. a "Psycholog.." odłogiem leży... ;) gaweł... nie jesteś sam..
  22. noo.. chyba nieźle wyszło... zadowolona jesteś? mnie się podoba
  23. mnie ten pomarańczowy obraz na ścianie nie razi.. wbrew pozorom, te kolory pasują do siebie. no i róż i pomarańcz w zestawieniu, to kolory tego sezonu obniżyłabym go tylko ździebko i obmalowała go ramką, w tym jeżynowym kolorze. taki gdzieś 8 cm., namalowany pasek, wg konturów obrazu. i niechby sobie był. ewentualnie jakiś inny dodatek w pomarańczu, np. serwetka, czy podkładka na ławę. albo jeszcze jedna poducha, w pomarańczowej poszewce.
  24. brać! jak nie będzie pasowała, to sobie gdzie indziej powiesisz.
  25. a ja sobie myślę, że jednak ta "Florencja" jest najbardziej optymalna i najbardziej pasuje fakturą do tej stojącej. ewentualnie oglądaj tez lampy, których klosz jest zbliżony formą do tej kuchennej.
×
×
  • Utwórz nowe...