-
Posty
2 142 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
4
Wszystko napisane przez elutek
-
sorry, nie doczytałam ale najważniejsze, że wesoło było, no i że ciasteczka się udały...
-
a można wiedzieć, gdzie Wy się stołowaliście straszne sensacje po tym menu
-
urzędowo - jeszcze nic... i nadal codzienny stres /choć już trochę mniejszy, bo zaopatrzyłam się w co nieco/
-
to wspaniała wiadomość! - serdecznie gratuluję i pozdrowienia dla Beatki /miło będzie zobaczyć wkrótce bociana niosącego małego koliberka... /
-
mi wychodzą niecałe 3 blaszki, czyli tak ok. 40-45 sztuk, wszystko zależy od wielkości ciasteczek...
-
w odpowiedzi na pytanie w tytule wątku - najdokładniej te sprawy reguluje Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie naszego miasta/gminy w mojej gminie wygląda to tak: "Właściciel psa, wyprowadzając go na teren publiczny, zobowiązany jest do prowadzenia psa na smyczy lub w kagańcu, a psa rasy uznawanej za agresywną albo psa w typie tej rasy - na smyczy i w kagańcu. Zwolnienie psa ze smyczy dozwolone jest tylko wtedy, gdy pies jest w kagańcu"
-
już ja wiem po co - żeby mnie straszyć... i tak na zakończenie z mojej strony /jak już Piotr pozwala/ - najważniejsze to zachować tzw. zdrowy rozsądek i mieć wyobraźnię, aby nikomu, również psom, nic się nie stało... bardzo chciałabym wierzyć w to, że każdy pies biegający bez smyczy i bez kagańca przybiega natychmiast i bezwarunkowo do swojego właściciela
-
pewnie ale nie zamkniesz mnie potem w kuchni i nie każesz piec i gotować...?
-
zamiast tego właściciela wolałabym, aby pies miał kaganiec - byłabym bardziej pewna, bo z posłuszeństwem psów to jednak różnie bywa... no i o to chodzi a teraz to PeZet się pewnie wkurzy i to wszystko pousuwa...
-
bardzo bym chciała, ale to "przesadzanie" /u mnie/ nie wzięło się z niczego... mam trwałą pamiątkę po jednym z moich spacerów w takim terenie :( no i co ja na to poradzę? boję się biegających luzem psów, człowieka nie możemy być pewni, a co dopiero zwierzęcia... skąd mam wiedzieć, że pies posłucha i wróci do właściciela? no właśnie, więc po co je dodatkowo/niepotrzebnie narażać...? też mam taką nadzieję... trudny temat po prostu...
-
czyli nie mam prawa zatrzymać się tam przejazdem? bo przecież nie znam Twoich psów... jeżdżę dużo po Polsce, i właśnie takie widoki odbierają mi chęć zatrzymania się i pospacerowania "na łonie natury"... nigdy nie zrozumiem właściciela psa, który wypuszcza swojego pupila tak całkiem samopas /bez smyczy lub kagańca/, w tzw. publicznym miejscu - przecież ktoś może iść i się wystraszyć, albo pies wystraszy inne zwierzę, szczególnie w okresie lęgowym... wiosną i latem często widzę jak właściciele spuszczają swoje psy, aby "się wybiegały", a one straszą ptasie rodziny /mające gniazda na ziemi/, w tak skuteczny sposób, że wiele gniazd pustoszeje - zjedzone/zniszczone jaja, wystraszeni ptasi rodzice, którzy już nie wrócą w to miejsce, a co za tym idzie ich pisklaki umrą... bardzo to przykre... a zające? niedawno byłam świadkiem zagryzania małego zajączka przez "wybiegającego się" psa... bałabym się również spuszczać mojego psa za smyczy ze względu na to, że natrafi na podobnego, też puszczonego luzem, ale agresywnego i silniejszego od mojego psa i skończy się to wielkim nieszczęściem... "Już zawsze będziesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś" - to tak na zakończenie, cytat z "Małego Księcia" sorry za OT, ale to dla mnie drażliwy i bolesny /dosłownie i w przenośni/ temat...
-
dzięki już ich nie ma... Pawle, a na Twoje strony już raczej nie wchodzę - zatraciłabym się w tej mnogości pyszności... /no, może coś na Święta odgapię i zaskoczę gości... /
-
mam podobnie i niedawno problem wynikł - nie za bardzo już wiedziałam co jest w tych woreczkach/pojemniczkach/kubeczkach... próbowałam podpisywać, ale naklejki nie chcą się trzymać tych zimnych rzeczy, bezpośrednie pisanie też nie wyszło, są jakieś pisaki do mrożonek? jak nie, to jedyne wyjście - podpisać przed zamrożeniem...
-
a mogłyby się tak w tę inną, bardziej przyjazną stronę popsuć...
-
no właśnie... ja osobiście doznałabym chyba zawału serca gdybym zobaczyła biegnące naprzeciw mnie takie psy... /bez kagańców!/ no chyba, że ta droga i teren, po którym one biegają to Twoja prywatna własność, PeZecie...
-
smaczne i łatwe do zrobienia - paszteciki, wczoraj zrobiłam z pieczarkami, ale można też z każdym innym nadzieniem - kapustą, szpinakiem, jajkami... ciasto: 250 g mąki, 2/3 szklanki mleka, 3 łyżki masła lub margaryny, 20 g drożdży, pół łyżeczki cukru, jajo, sól drożdże rozetrzeć z cukrem i ciepło/letnim mlekiem, odstawić do wyrośnięcia, dodać je do mąki, posolić, wyrobić, dodać stopiony letni tłuszcz, wyrobić, odstawić na ok 0,5 h wyłożyć na posypaną mąką stolnicę, rozwałkować na grubość 0,5 do 1 cm, pokroić na pasy o szerokości ok. 10 cm, nałożyć nadzienie, zawinąć, zlepić brzegi, pokroić ukośnie, ułożyć na blaszce, posmarować rozmąconym jajkiem, posypać startym żółtym serem, upiec /ok. 30 min. 160 st./
-
piekę najpierw pod przykryciem, a jakieś 10-15 minut przed - odkrywam, aby góra się przyrumieniła
-
dzisiaj tak już z rozpędu upiekłam ciasteczka półfrancuskie - córcia bardzo je lubi, a że ma jutro urodziny, więc nie było wyboru... przepis: 250g mąki, 225g masła, 1 jajo, 1 żółtko, ok. 100g gęstej kwaśnej śmietany, szczypta soli mąkę przesiać na stolnicę, dodać schłodzone masło, dobrze posiekać nożem, dodać sól, śmietanę, jajo i żółtko, nożem wymieszać wszystkie składniki, a rękami tylko zlepić ciasto - nie wygniatać! włożyć do miski oprószonej mąką, przykryć talerzykiem i odstawić w chłodne miejsce na 8-10 godzin rozwałkować na grubość ok. 4mm, pociąć radełkiem na dowolne kształty, posmarować białkiem, posypać cukrem/ewent. nałożyć trochę dżemu piec w temp. 200st. ok. 15 minut
-
no niezupełnie... ale bardzo, bardzo dziękuję
-
Tinku, masz mój numer, dzwonisz, zamawiasz i już jest - baba na telefon... przepis na babkę drożdżową: 1/2 kg mąki 250 ml mleka 10-15 dkg cukru pudru 15 dkg masła lub margaryny 4 dkg drożdży 5 jaj 10 dkg rodzynków /jak kto lubi/ olejek wanilinowy tłuszcz i bułka do formy w ciepło-letnim mleku rozetrzeć drożdże z 1 łyżką cukru i pozostawić do wyrośnięcia /ok. 15 minut/, w tym czasie żółtka utrzeć z cukrem pudrem, dodać mąkę i wyrośnięty rozczyn, wyrobić /wymieszać mikserem/, dodać roztopiony, letni tłuszcz i kilkanaście kropel olejku, wyrobić dodać ubitą pianę z białek i delikatnie/krótko wymieszać mikserem na najniższych obrotach dodać opłukane, osączone i otaczane w mące rodzynki delikatnie wymieszać łyżką przełożyć do wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką formy /ja rozdzielam do dwóch, do połowy wysokości, bo sporo wyrasta/ gdy podrośnie /po ok. pół. godz./ wstawić do nagrzanego piekarnika, ok. 150 st., na ok. 30 minut po upieczeniu lekko przestudzić, wyjąć z formy, posypać pudrem lub polukrować - smacznego
-
baby drożdżowe dziś piekłam, zawsze pięknie wyrastają i są takie puszyste i delikatne... /jak ktoś chciałby przepis to jutro wkleję/
-
dobrze, że nie mieliśmy identyfikatorów - zawsze można się nie przyznać...
-
zgadzam się - ozdobniki należy oddać w dobre ręce...
-
człowiek - to brzmi dumnie...? http://www.rc.fm/polityczne/koszmar-na-lan...a-drastyczne-zd
-
obejrzałam jeszcze raz i muszę stwierdzić, że: Adaś zmienił swą ulubioną pozycję zdjęciową i nie ma już "tyłem" nie ma również wspominanych wcześniej melonów, nad czym bardzo ubolewam... a to zdjęcie utwierdziło mnie w przekonaniu o wszechstronnych i nieograniczonych zdolnościach Basi - ona nawet potrafi lać na słuch...