A ja to byłem w Łosiowej ostoi .... Tam jest ... hmmm .. dużo fajniej i ładniej niż wynika ze zdjęć. Tam jest nastrój .. i zapach. Jest prawdziwy taras ... równie fajny jak u Baru, a biorąc pod uwagę zadaszenie i "drewnianość", to nawet nie wiem czy nie odrobinkę fajniejszy. Tam jest las, któren se lekko szumi w słoneczny dzień. Jest na dojeździe "rozjechany" płot, któremu brak kilku cherlawych sztachet. W salonie są meble, o których Moose mówi jakoś tak lekceważąco "A tam, starocie", ale te meble się gdzieś starzały tylko po to, żeby ostatecznie pasować tam gdzie teraz się znalazły. I pasują. Jest tam pies. Straśliwy. Wielgi. Mientki. Sielny. I moja progenitura się w nim zakochała. ... hmm .. cholera .. chyba jeszcze bym długo tak mógł .. ale mam wrażenie, że się nadmiernie rozpędzam. Bo tak naprawdę, to najbardziej mi się podobały upieczone przez Ośkę babeczki .... Dzięki Osiu.