1. Jak wymieniać belki? Nie wiem jak TAM jest to robione, u nas w drewnianych domach układało się w kazdym pomieszczeniu osobne, nie zwiazane z resztą. Dorosły meźczyzna bez trudu uniesie sam suchą, drewnianą belkę o przekroju np. 15 x 15 cm i długości 4 czy też 5 metrów. A nie sądzę, żeby miały większe wymiary. Poza tym, one u nas nie były mocowane do ścian ani do podłoża w żaden sposób. To deski podłogi je stabilizowały. Bywało też, że wieksze pomieszczenia dzieliło się na części, ale z fotografii to nie wynika, że tam tak jest. A wyrównanie? Poziomica, długa najlepiej i podrzucanie piachu z jego ubijaniem... tu zresztą można puścić wodze fantazji, można na rożne sposoby, ale zbyt sztywne mocowanie nie było zalecane. Można też wybrać to, co będzie pod spodem, pewnie czysta ziemia i w ten sposób wyrównać podłoże. 2. To się nie zawala, po własnie pierwsze belki ścian były ze sobą związane naprzeciwlegle ze sobą. To się u nas nazywało "przyciesie", najnizszy belek budowli był połączony z belkami ścian zewnętrznych. Tak jakby plus (+) wstawić w kwadracik. I to wystarczało, bo górę wiązała konstrukcja dachu. 3. Koszty niewielkie... Przecież z całej technologii naprawy widać, że inwestycji tu niewiele. To jakie mogą być koszty? Narzędzia, może jakieś docieplenie... i to wszystko! No i koszty pracy, ale te trudno ocenić, ja tam swojej pracy nie liczyłem. Inną sprawą jest wyrzucenie wszystkiego i wylanie posadzek z dociepleniem styropianem, wielu u nas tak robi, no, ale to już inwestycja materiałowa, pewnie Ci na to nie pozwolą.