W mojej gminie były cztery sąsiednie działki (budowlane) do sprzedania, po podziale własnosci gminnej. Kupił je jeden gość, dziany facet i chciał je scalić, żeby mieć więcej terenu, bo położenie miały dość atrakcyjne. A wtedy burmistrz pokazał mu figę i zapowiedział, że dopóki pełni urząd, żadnego scalenia nie bedzie, bo po to je wydzielił, żeby nie scalać. No i są sobie działki, facet ma za dużo pieniedzy, żeby budować dom na małej, bo to poniżej jego ambicji. Chciał postawić dom częściowo na jednej i częściowo na drugiej. Ale gmina się nie zgodziła. Stąd też mój post. Gmina nie wyda Ci warunków zabudowy dla trzech działek, bo potrzeby mieszkaniowe jako rolnik będziesz miał zaspokojone po wybudowaniu jednego domu i to wszystko. Nic im nie zrobisz, jak Ci nie pozwolą budować na następnych. Ot, taka polityka.