Kot sąsiadki jesienią zmienił zwyczaje i zachowuje się jak niedźwiedź. Przez całe lato tylko czasami wystawiał łeb z kwiatków albo innej zieleniny na grządkach. Wolał leżeć gdzieś w cieniu. Chudy był jak Anja Rubik. A teraz kursuje od miski u sąsiadki do mojego ganku, kiedy tylko usłyszy jak otwieram drzwi do domu. A że oswajałem go kiedy był kociątkiem, to molestuje mnie o jedzenie niczym właściciela. Spasł się już niczym beczułka i wciąż wrzeszczy, ze jest głodny. I żre wszystko, nawet psu potrafi karmę podpieprzyć. Chyba szykuje się do snu zimowego, bo skąd u niego takie ciągoty?