Buster - wiem , że zrobiłeś już postępy i to niemałe. Kibicuję Ci z całego serducha. Mnie brak motywacji .... ale zima idzie , a na zimę się odkłada więc muszę się "zatrzymać". Problem w tym, że pracę mam siedzącą i absorbującą dużo czasu. Do tego wiele innych obowiązków w które nie będę wnikać - dlatego musiałabym się bardzo napocić, żeby znalezć godzinę wieczorem na bieżnię (jedyna akceptowalna forma ruchu - a dokładniej bardzo szybki marsz). W zaprzyjaznionej siłowni mogę mieć miesięczny karnet za 50zł - toż to jak za darmo. Koleżanka się zapisała ostatni na inną i mnie namawiała, ale ja nie lubię chodzić z kimś. Gadają, marudzą, rozpraszają ... mój trening polega na tym, że wkładam słuchawki do uszu , i maszeruję godzinę słuchając muzyki (jest to bardzo szybki marsz, taki na granicy biegu) ... wyłączam się , przy okazji odpoczywam psychicznie bo nie ma wtedy galopady myśli. Bardzo chciałabym móc trzasnąć się w łeb i zmienić sposób myślenia, znalezć motywację. W sumie motywacją mógłby być marsz sam w sobie bo lubię. Gorzej z żarciem ... że o słabości do słodkości już nie wspomnę bo nie warto Motywacją mógłby być także niedawny epizod - "postraszyło" mnie serducho i wylądowałam na pogotowiu. Wyniki - bardzo niskie żelazo, bardzo wysoki cholesterol. Lekarka dała mi ostatnią szansę przed wdrożeniem leków i kazała zmienić dietę. Kontrola za czas jakiś. Więc - reasumując , wszystko woła do mnie : "ogarnij doopę kobieto!"
O... i to też jest dobra motywacja
Uda Ci się , wierzę w Ciebie