Skocz do zawartości

Stara instalacja CO i znikająca woda


Recommended Posts

Witam!

Instalacja co, w której występuje problem ma około 30 lat. Jest to instalacja otwarta z kotłem na paliwo stałe Ogniwo Biecz. Początkowo używane były kaloryfery ze stalowych żeber. Kilkanaście lat temu jeden z nich zastąpiono żeliwnym a kilka lat (powiedzmy, że 7) pozostałe zastąpiono aluminiowymi. Wówczas wystąpiły problemy z równomiernością grzania (nieprzewidywalne preferencje, który grzejnik zadziała, a który nie). Problemy rozwiązała pompa.

Standardem było, że woda była tam uzupełniana przed rozpoczęciem sezonu, a potem jeden lub dwa razy w sezonie (oraz ewentualnie po zagotowaniu wody) i to wystarczało.

Ostatnio (od jakiegoś miesiąca) wystąpiły problemy z równomiernością grzania (jw). Wówczas między innymi upewniliśmy się, że pompa pracuje i tłoczy wodę oraz obejrzeliśmy siatkę filtra (kilka kłaczków pakuł - raczej bez znaczenia). Ku naszemu zdumieniu źródłem problemów była brakująca woda - kilka minut upłynęło, by woda z wodociągu przelała się z naczynia wzbiorczego. Pomimo starannego i uważnego prowadzenia kotła okazało się, że konieczne jest CODZIENNE dolewanie wody do instalacji (bo problemy wracają najpóźniej po dwóch dniach) i każdorazowo brakuje jej naprawdę sporo. Uważne oględziny nie wykazały przecieków w jakimkolwiek miejscu. Ponadto rury rozgrzewają się w całości, podobnie jak naczynie wzbiorcze - ewentualny korek lodowy po kilku-kilkunastu godzinach (kocioł wygasa w nocy) gorąca musiałby się roztopić (część instalacji dystrybuująca świeżo nagrzaną wodę znajduje się na poddaszu, ale w grubej izolacji z czegoś, co nazywa się watą szklaną; poza tym temperatura na poddaszu nawet w największe mrozy była dodatnia).

Co mogło się stać, że jest jak jest, inaczej niż było przez lata i jak sobie z tym czymś poradzić?

Będę wdzięczny za każdą podpowiedź
Link do komentarza
Cudów nie ma i woda musi gdzieś znikać. Przy dużych mrozach kocioł pracuje z pełną mocą a temperatura wody zbliża się do temperatury wrzenia, co zwiększa jej ubytki na skutek intensywnego parowania. Nie można też wykluczyć przecieków, które przy wysokiej temperaturze będą niewidoczne (woda przecieka i natychmiast odparowuje) lub rozszczelnienie, pęknięcie wewnątrz kotła.
Link do komentarza
Cytat

Cudów nie ma i woda musi gdzieś znikać.


Zgadzam się, ale gdzie???

Cytat

Przy dużych mrozach kocioł pracuje z pełną mocą a temperatura wody zbliża się do temperatury wrzenia, co zwiększa jej ubytki na skutek intensywnego parowania.


To nie pierwszy sezon z tą instalacją! Wcześniej też bywały mrozy i ubytki wody nie wymagały codziennego jej uzupełniania, a już na pewno nie paraliżowały instalacji.

Tak sobie teraz pokojarzyłem: wcześniej, nawet w "mrozy stulecia" nie było problemem uzyskanie w pomieszczeniach 24-26oC, a teraz przekroczenie 20oC przy małym minusie jest nie lada wyzwaniem.

Cytat

Nie można też wykluczyć przecieków, które przy wysokiej temperaturze będą niewidoczne (woda przecieka i natychmiast odparowuje) lub rozszczelnienie, pęknięcie wewnątrz kotła.


Ależ kocioł wygasa w nocy! Uważne oględziny wnętrza kotła i rur nie wykazują przecieków nawet na zimno. A mówimy prawdopodobnie o utracie rzędu (pi razy klamka) 25-35 litrów na dobę. Myślę, że taka ilość byłaby do zauważenia.

No chyba, że możliwe jest, że na zimno przeciek się zamyka a na gorąco zaczyna sączyć się woda i natychmiast paruje. Ale takie rzeczy to chyba tylko w kotle byłyby możliwe. Najlepiej w rejonie trudno dostępnym do obserwacji.

Czy branie takiego rozwiązania pod uwagę ma sens? Da się to jakoś łatwo sprawdzić?
Link do komentarza
Cytat

Zgadzam się, ale gdzie???


To nie pierwszy sezon z tą instalacją! Wcześniej też bywały mrozy i ubytki wody nie wymagały codziennego jej uzupełniania, a już na pewno nie paraliżowały instalacji.

Tak sobie teraz pokojarzyłem: wcześniej, nawet w "mrozy stulecia" nie było problemem uzyskanie w pomieszczeniach 24-26oC, a teraz przekroczenie 20oC przy małym minusie jest nie lada wyzwaniem.


Ależ kocioł wygasa w nocy! Uważne oględziny wnętrza kotła i rur nie wykazują przecieków nawet na zimno. A mówimy prawdopodobnie o utracie rzędu (pi razy klamka) 25-35 litrów na dobę. Myślę, że taka ilość byłaby do zauważenia.

No chyba, że możliwe jest, że na zimno przeciek się zamyka a na gorąco zaczyna sączyć się woda i natychmiast paruje. Ale takie rzeczy to chyba tylko w kotle byłyby możliwe. Najlepiej w rejonie trudno dostępnym do obserwacji.

Czy branie takiego rozwiązania pod uwagę ma sens? Da się to jakoś łatwo sprawdzić?



Witam
A może, gdy za pierwszym razem dolaliście wody, nie odpowietrzyliście dobrze instalacji? Przy grzaniu dopiero się dokładnie odpowietrza, więc poziom wody ciągle się obniża. Ile razy musieliście dolewać wodę? Jak stary jest kocioł?
Link do komentarza
Cytat

A może, gdy za pierwszym razem dolaliście wody, nie odpowietrzyliście dobrze instalacji? Przy grzaniu dopiero się dokładnie odpowietrza, więc poziom wody ciągle się obniża.


Instalacja jest wyposażona w odpowietrzniki na kaloryferach i odpowietrznik na najodleglejszym pionie, które jednak jeszcze nie zdołały się przydać - instalacja jest wykonana jako grawitacyjna z dużymi przekrojami (3/4 cala w przypadku krótkich gałązek, cal w przypadku dłuższych, a reszta to 5/4 cala) i potężnymi spadkami - sama się odpowietrza przez naczynie wzbiorcze i nigdy jeszcze odpowietrzniki nic nie wniosły. Dodam, że parę razy w czasie swojego funkcjonowania była opróżniana z wody i nigdy nie było potem problemów.
Osobiście uważam, że zapowietrzenie instalacji skutkowałoby nierównomiernym nagrzewaniem kaloryferów, czego nie zauważam - jak nie brakuje wody, to wszystko działa prawidłowo.

Cytat

Ile razy musieliście dolewać wodę?


W zasadzie codziennie od jakiegoś miesiąca.
Jak już wspomniałem: we wcześniejszych latach wystarczało 2-3 razy na sezon plus po każdym zagotowaniu (czasem się zdarzyło). Przy czym uzupełnianie było rutynowe a nie z powodu zakłóceń w pracy instalacji.
Jeśli instalacja przestaje funkcjonować, to musi brakować zdecydowanie więcej (ale nie wiem o ile) niż 30 litrów.

Cytat

Jak stary jest kocioł?


Co najmniej trzydzieści lat. Edytowano przez ManfredBee (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
To z pewnością nieszczelności w kotle. Strata takiej ilości wody w innym miejscu byłaby zauważalna. Prawdopodobnie jest pęknięty lub przerdzewiały wymiennik ciepła a na zimno i przy braku ciśnienia nieszczelność może być niezauważalna.

Odłączyć przyłącza do instalacji i wykonać próbę ciśnieniową wodą lub powietrzem (przynajmniej 0,3 - 0,4 MPa).
Link do komentarza
Cytat

Witam!

Instalacja co, w której występuje problem ma około 30 lat. Jest to instalacja otwarta z kotłem na paliwo stałe Ogniwo Biecz. Początkowo używane były kaloryfery ze stalowych żeber. Kilkanaście lat temu jeden z nich zastąpiono żeliwnym a kilka lat (powiedzmy, że 7) pozostałe zastąpiono aluminiowymi. Wówczas wystąpiły problemy z równomiernością grzania (nieprzewidywalne preferencje, który grzejnik zadziała, a który nie). Problemy rozwiązała pompa.

Standardem było, że woda była tam uzupełniana przed rozpoczęciem sezonu, a potem jeden lub dwa razy w sezonie (oraz ewentualnie po zagotowaniu wody) i to wystarczało.

Ostatnio (od jakiegoś miesiąca) wystąpiły problemy z równomiernością grzania (jw). Wówczas między innymi upewniliśmy się, że pompa pracuje i tłoczy wodę oraz obejrzeliśmy siatkę filtra (kilka kłaczków pakuł - raczej bez znaczenia). Ku naszemu zdumieniu źródłem problemów była brakująca woda - kilka minut upłynęło, by woda z wodociągu przelała się z naczynia wzbiorczego. Pomimo starannego i uważnego prowadzenia kotła okazało się, że konieczne jest CODZIENNE dolewanie wody do instalacji (bo problemy wracają najpóźniej po dwóch dniach) i każdorazowo brakuje jej naprawdę sporo. Uważne oględziny nie wykazały przecieków w jakimkolwiek miejscu. Ponadto rury rozgrzewają się w całości, podobnie jak naczynie wzbiorcze - ewentualny korek lodowy po kilku-kilkunastu godzinach (kocioł wygasa w nocy) gorąca musiałby się roztopić (część instalacji dystrybuująca świeżo nagrzaną wodę znajduje się na poddaszu, ale w grubej izolacji z czegoś, co nazywa się watą szklaną; poza tym temperatura na poddaszu nawet w największe mrozy była dodatnia).

Co mogło się stać, że jest jak jest, inaczej niż było przez lata i jak sobie z tym czymś poradzić?

Będę wdzięczny za każdą podpowiedź



Zainteresował mnie temat, proszę opisać ile rur podłączonych
jest do otwartego naczynia wzbiorczego.
Czy jest rura wzbiorcza i bezpieczeństwa do napełniania
oraz rura przelewowa i rura sygnalizacyjna do odprowadzania do jakiegoś zlewu.    Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Zainteresował mnie temat, proszę opisać ile rur podłączonych
jest do otwartego naczynia wzbiorczego.
Czy jest rura wzbiorcza i bezpieczeństwa do napełniania
oraz rura przelewowa i rura sygnalizacyjna do odprowadzania do jakiegoś zlewu.   


Naczynie wzbiorcze w postaci poziomego walca ma w dnie (pośrodku walcowej powierzchni) przyłącze, połączone bezpośrednio (ale przez redukcję) z rurą 5/4 cala poprowadzoną z górnego króćca kotła na poddasze. Pod naczyniem wzbiorczym rura rozgałęzia się na stronę zachodnią i wschodnią. Wyższe odgałęzienie znajduje się jakieś 20cm pod naczyniem wzbiorczym.
W górnej części naczynia wzbiorczego, w okrągłej bocznej ścianie, znajduje się przyłącze, do którego przykręcono trójnik. Górna rura z trójnika wychodzi w górę i jest zawinięta półkoliście w dół a jej drugi koniec jest otwarty na poddasze. Dolna rura z trójnika odprowadza nadmiar wody z naczynia wzbiorczego wprost w metalową rurę kanalizacyjną, łączącą pion kanalizacyjny z wywiewką.
Jeśli występują inne króćce, to są zaślepione (nie pamiętam już, jak dokładnie wyglądał goły zbiornik, a w tej chwili jest on grubo zaizolowany).

Dodam, że instalacja CO jest napełniana od dołu wodą wodociągową, poprzez króciec kotła przewidziany do jego opróżniania (zawór spustowy jest na trójniku). Wodę lejemy, aż usłyszymy szum w kanalizacji. Podczas pierwszych "awaryjnych" uzupełnień, z uwagi na długi czas podejrzewaliśmy zatkanie rury odprowadzającej nadmiar wody do kanalizacji, co oznaczałoby zalanie poddasza, dlatego kontynuowaliśmy dolewanie wody, pozostając w kontakcie telefonicznym pomiędzy kotłownią w piwnicy i poddaszem.
Link do komentarza
Cytat

Naczynie wzbiorcze w postaci poziomego walca ma w dnie (pośrodku walcowej powierzchni) przyłącze, połączone bezpośrednio (ale przez redukcję) z rurą 5/4 cala poprowadzoną z górnego króćca kotła na poddasze. Pod naczyniem wzbiorczym rura rozgałęzia się na stronę zachodnią i wschodnią. Wyższe odgałęzienie znajduje się jakieś 20cm pod naczyniem wzbiorczym.
W górnej części naczynia wzbiorczego, w okrągłej bocznej ścianie, znajduje się przyłącze, do którego przykręcono trójnik. Górna rura z trójnika wychodzi w górę i jest zawinięta półkoliście w dół a jej drugi koniec jest otwarty na poddasze. Dolna rura z trójnika odprowadza nadmiar wody z naczynia wzbiorczego wprost w metalową rurę kanalizacyjną, łączącą pion kanalizacyjny z wywiewką.
Jeśli występują inne króćce, to są zaślepione (nie pamiętam już, jak dokładnie wyglądał goły zbiornik, a w tej chwili jest on grubo zaizolowany).

Dodam, że instalacja CO jest napełniana od dołu wodą wodociągową, poprzez króciec kotła przewidziany do jego opróżniania (zawór spustowy jest na trójniku). Wodę lejemy, aż usłyszymy szum w kanalizacji. Podczas pierwszych "awaryjnych" uzupełnień, z uwagi na długi czas podejrzewaliśmy zatkanie rury odprowadzającej nadmiar wody do kanalizacji, co oznaczałoby zalanie poddasza, dlatego kontynuowaliśmy dolewanie wody, pozostając w kontakcie telefonicznym pomiędzy kotłownią w piwnicy i poddaszem.



Są takie przypadki że woda pompowana w kierunku wylotu kotła wybiera drogę o najmniejszym oporze co powoduje niekontrolowany wypływ wody z naczynia wzbiorczego. Zjawisko tego typu występuje często, jak naczynie wzbiorcze znajduje się do ok. 5 m powyżej poziomu kotła.A dzieje się tak po ingerencji jakiejś w instalację zmiana grzejników przykręcanie zaworów, kryzowanie pionów , zapieczenie złe funkcjonowanie ze starości jakiegoś zaworu( zwrotnego, różnicowego itd..) lub częściowe zamulenie jakiejś rury osadem .

Proszę spróbować jakoś wyłapać wodę wypływającą z przelewu naczynia zbiorczego podstawić pod przelew wiadro itd.. (wyłączyć) lub zmniejszyć bieg na pompie na najmniejszy i sprawdzić czy zjawisko nadal występuje. Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

To z pewnością nieszczelności w kotle. Strata takiej ilości wody w innym miejscu byłaby zauważalna. Prawdopodobnie jest pęknięty

Myślę ze taka ilość wody była by widoczna przynajmniej w wilgotnym popiele .


Cytat

A pompa obiegowa nie jest przypadkiem zainstalowana na zasilaniu ?


No nie doczytałem tu nigdzie . Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Proszę spróbować jakoś wyłapać wodę wypływającą z przelewu naczynia zbiorczego podstawić pod przelew wiadro itd.. (wyłączyć) lub zmniejszyć bieg na pompie na najmniejszy i sprawdzić czy zjawisko nadal występuje.


Nie wspominałem, bo wydało mi się to nieistotne: któregoś dnia (sobota rano) na początku problemów tycim strumyczkiem wody przelewaliśmy instalację z jeszcze letnią wodą chyba koło godziny - ktoś zasugerował, że mimo wszystko może tam znajdować się korek lodowy i to miał być sposób na jego usunięcie (rozpuszczenie). Osobiście w to nie wierzyłem, ale tonący brzytwy... i tak dalej. Jak z naczynia wzbiorczego zaczęła płynąć zimna, wodociągowa woda, zakończyliśmy ten o wątpliwym sensie eksperyment i wówczas, po rozpaleniu, sprawdzaliśmy, że cała instalacja nagrzewa się. Tego dnia instalacja funkcjonowała perfekcyjnie a następnego (niedziela) - grzały tylko dwa kaloryfery z sześciu i musieliśmy awaryjnie wygaszać kocioł, bo temperatura na kotle szybko zbliżała się do setki. Ponieważ nie chcieliśmy dolewać wody do gorącego kotła, to daliśmy zarobić elektrowni. W poniedziałek, po uzupełnieniu wody w instalacji w trybie "standardowym", instalacja pracowała zupełnie prawidłowo.

A wracając do cytowanej informacji: Jaki jest cel tej zabawy z wiadrem? Bo musiałbym rozpinać rury, żeby woda nie trafiała do kanalizacji, tylko do wiadra (wspominałem o istnieniu takiego połączenia, pisząc : "Dolna rura z trójnika odprowadza nadmiar wody z naczynia wzbiorczego wprost w metalową rurę kanalizacyjną, łączącą pion kanalizacyjny z wywiewką." przypomnę jeszcze, że ów trójnik jest podłączony do górnego przyłącza naczynia wzbiorczego).

Uzupełnianie wody odbywa się oczywiście przy WYłączonej pompie. A pracę bez pompy przypominaliśmy sobie, jak przy okazji czyszczenia filtra uszkodziła się uszczelka i "chwilę" musiałem pochodzić za nową - oczywiście nie kupiłem, bo one się przecież nigdy nie niszczą (widocznie ta o tym nie wiedziała) i skończyło się na skręcaniu na teflon. Ale prze dwie godziny grzała tylko wschodnia połowa kaloryferów i jeden zasilany bezpośrednio z rury idącej w górę. Po przywróceniu pracy pompy grzały wszystkie kaloryfery.

Pompa uruchomiona przy ciepłej wodzie na biegu innym niż III nie zamyka zaworu różnicowego. Po starcie na biegu II z zimną wodą czasem zamyka zawór różnicowy a czasem nie, na ciepło - nie ma mowy. I tak jest od początku. Z tego powodu myślałem raczej o zakupieniu mocniejszej pompy, ale skoro TA się sprawdza...

Dodam i podkreślę, że problemy, o których piszę zaczęły się nagle nieco już ponad miesiąc temu. Wcześniej nigdy nie występowały problemy z kwestią uzupełniania wody.

Link do komentarza
Cytat

Nie wspominałem, bo wydało mi się to nieistotne: któregoś dnia (sobota rano) na początku problemów tycim strumyczkiem wody przelewaliśmy instalację z jeszcze letnią wodą chyba koło godziny - ktoś zasugerował, że mimo wszystko może tam znajdować się korek lodowy i to miał być sposób na jego usunięcie (rozpuszczenie). Osobiście w to nie wierzyłem, ale tonący brzytwy... i tak dalej. Jak z naczynia wzbiorczego zaczęła płynąć zimna, wodociągowa woda, zakończyliśmy ten o wątpliwym sensie eksperyment i wówczas, po rozpaleniu, sprawdzaliśmy, że cała instalacja nagrzewa się. Tego dnia instalacja funkcjonowała perfekcyjnie a następnego (niedziela) - grzały tylko dwa kaloryfery z sześciu i musieliśmy awaryjnie wygaszać kocioł, bo temperatura na kotle szybko zbliżała się do setki. Ponieważ nie chcieliśmy dolewać wody do gorącego kotła, to daliśmy zarobić elektrowni. W poniedziałek, po uzupełnieniu wody w instalacji w trybie "standardowym", instalacja pracowała zupełnie prawidłowo.

A wracając do cytowanej informacji: Jaki jest cel tej zabawy z wiadrem? Bo musiałbym rozpinać rury, żeby woda nie trafiała do kanalizacji, tylko do wiadra (wspominałem o istnieniu takiego połączenia, pisząc : "Dolna rura z trójnika odprowadza nadmiar wody z naczynia wzbiorczego wprost w metalową rurę kanalizacyjną, łączącą pion kanalizacyjny z wywiewką." przypomnę jeszcze, że ów trójnik jest podłączony do górnego przyłącza naczynia wzbiorczego).

Uzupełnianie wody odbywa się oczywiście przy WYłączonej pompie. A pracę bez pompy przypominaliśmy sobie, jak przy okazji czyszczenia filtra uszkodziła się uszczelka i "chwilę" musiałem pochodzić za nową - oczywiście nie kupiłem, bo one się przecież nigdy nie niszczą (widocznie ta o tym nie wiedziała) i skończyło się na skręcaniu na teflon. Ale prze dwie godziny grzała tylko wschodnia połowa kaloryferów i jeden zasilany bezpośrednio z rury idącej w górę. Po przywróceniu pracy pompy grzały wszystkie kaloryfery.

Pompa uruchomiona przy ciepłej wodzie na biegu innym niż III nie zamyka zaworu różnicowego. Po starcie na biegu II z zimną wodą czasem zamyka zawór różnicowy a czasem nie, na ciepło - nie ma mowy. I tak jest od początku. Z tego powodu myślałem raczej o zakupieniu mocniejszej pompy, ale skoro TA się sprawdza...

Dodam i podkreślę, że problemy, o których piszę zaczęły się nagle nieco już ponad miesiąc temu. Wcześniej nigdy nie występowały problemy z kwestią uzupełniania wody.


Zabawa z wiadrem ma za cel wyłapanie czy po codziennym (dopuszczeniu) uzupełnianiu instalacji pompa nie wyrzuca tej wody po kilku godzinach przez naczynie wzbiorcze, (znikająca woda), (jak pisałem chodzi o niekontrolowany wypływ wody z naczynia wzbiorczego)
Ile lat ma zawór różnicowy przyszedł czas na jego wymianę jest nieszczelny proszę zainstalować nowy wtedy wydajność pompy wzrośnie (nie będzie zasysać wody z obejścia pompy c.o przez zawór różnicowy) .
Pompa pracując na najwyższym biegu pobiera dużo prądu.

Koniecznie proszę kupić zawór różnicowy z kulką stalową .
gumowa kula w zaworze doświadczenie :
24_1279878590.jpg
jak widać jest ona nieco lżejsza od wody Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Zabawa z wiadrem ma za cel wyłapanie czy po codziennym (dopuszczeniu) uzupełnianiu instalacji pompa nie wyrzuca tej wody po kilku godzinach przez naczynie wzbiorcze, (znikająca woda)


Nie bardzo w to wierzę, ale spróbuję rozłączyć tę rurę i podstawić wiadro.

Cytat

Ile lat ma zawór różnicowy przyszedł czas na jego wymianę jest nieszczelny proszę zainstalować nowy wtedy wydajność pompy wzrośnie (nie będzie zasysać wody z obejścia pompy c.o przez zawór różnicowy) .


To jego siódmy lub ósmy sezon. W opisywany sposób pracował OD POCZĄTKU.

Cytat

Koniecznie proszę kupić zawór różnicowy z kulką stalową .
gumowa kula w zaworze doświadczenie :
jak widać jest ona nieco lżejsza od wody


Ale czy nie o to chodzi???
Link do komentarza
Cytat

Jeżeli ma być cały czas otwarty to po co go tam montować.


Zrób mi, proszę, wykład, bo chyba błądzę, ale moim zawór ten powinien przy WYłączonej pompie pozostawać otwarty i stawiać jak najniższy opór cyrkulacji grawitacyjnej a po załączeniu pompy powinien z hukiem się zamknąć, uniemożliwiając krążenie wody tłoczonej przez pompę w tycim obiegu zamiast przez kaloryfery. Zawór został zakupiony jako fabrycznie nowy, przed montażem zamykał się szczelnie a w instalacji z ciepłą wodą wymagał III biegu pompy, żeby było go słychać jak się zamyka. Z zimną nie zawsze zamykał sie na biegu II. Tak jest nadal, więc zakładałem, że nie ma problemów z jego szczelnością.

Przy czym robi się off-topic, bo to na pewno nie zawór różnicowy opróżnia instalację z wody. Choć oczywiście bardzo dziękuję za wszelkie uwagi i na pewno wymontuję ten zawór po sezonie grzewczym, obejrzę go i być może zdecyduję się go wymienić.

Cytat

I słusznie, bo zapewne, w obecnych temperaturach zewnętrznych, nie ma potrzeby uzupełniania wody w instalacji. icon_cool.gif


Przy najbliższej okazji spróbuję wykorzystać domowy wodomierz i dokładnie określić dobowy ubytek wody przy obecnych temperaturach. Bo na wyczucie, to jakoś nie zauważyłem drastycznego skrócenia czasu uzupełniania wodą instalacji.

Aktualny "pomiar": 27,4litra od wczoraj. Edytowano przez ManfredBee (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Zrób mi, proszę, wykład, bo chyba błądzę, ale moim zawór ten powinien przy WYłączonej pompie pozostawać otwarty i stawiać jak najniższy opór cyrkulacji grawitacyjnej a po załączeniu pompy powinien z hukiem się zamknąć, uniemożliwiając krążenie wody tłoczonej przez pompę w tycim obiegu zamiast przez kaloryfery.

Przy czym robi się off-topic, bo to na pewno nie zawór różnicowy opróżnia instalację z wody. Choć oczywiście bardzo dziękuję za wszelkie uwagi i na pewno wymontuję ten zawór po sezonie grzewczym, obejrzę go i być może zdecyduję się go wymienić.


Czyli wiesz lepiej lubisz płacić za prąd i Ja mam Ciebie przekonywać ?
A skąd wiesz może ta kulka z różnicowki tak ostro pije tą wodę . icon_smile.gif
Cytat

Zawór został zakupiony jako fabrycznie nowy, przed montażem zamykał się szczelnie a w instalacji z ciepłą wodą wymagał III biegu pompy, żeby było go słychać jak się zamyka. Z zimną nie zawsze zamykał sie na biegu II. Tak jest nadal, więc zakładałem, że nie ma problemów z jego szczelnością.


no to jest argument nie do przeskoczenia że jest dobry . icon_lol.gif
No to weź się na wiosnę za płukanie instalacji przede wszystkim rur powrotnych grzejników kotła pewnie wszędzie jest osad .
Dał byś trochę zdjęć twojego centralnego pooglądamy sobie. Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Czyli wiesz lepiej lubisz płacić za prąd i Ja mam Ciebie przekonywać ?


A może, zamiast robić sobie ze mnie, za przeproszeniem, jaja, spróbuj uzasadnić swoje sugestie?
Akurat nic mądrego w tym temacie nie wygooglałem, a właściwie jedną konkretną opinię: że z gumą lepszy (bo mniej problemów). Wywiad w sklepach i z trzema fachowcami potwierdza tę opinię (dwa głosy, że nie ma to znaczenia).
Link do komentarza
Cytat

A może, zamiast robić sobie ze mnie, za przeproszeniem, jaja, spróbuj uzasadnić swoje sugestie?
Akurat nic mądrego w tym temacie nie wygooglałem, a właściwie jedną konkretną opinię: że z gumą lepszy (bo mniej problemów). Wywiad w sklepach i z trzema fachowcami potwierdza tę opinię (dwa głosy, że nie ma to znaczenia).





Widziałeś kiedyś przeciąganie liny ,takie zjawisko odbywa się w twoim zaworze różnicowym ,czym wyższa temperatura w kotle tym mocniej woda napiera na kulkę chcąc ją otworzyć , a pompa próbuje ją zamknąć (odbywa się walka na ,której ty tracisz realne pieniądze za prąd ) różne średnice rur ,możliwy przepływ wody ,opory z osprzętu filtr,zawory,kształt obejścia , itd...Jak myślisz ,którą drogę wybierze woda krążąc grawitacyjnie jeżeli zamiast pompy zamontujesz 2 różnicowkę.


Zawór róż. z kulką stalową pozwoli na efektywniejszą pracę pompki ,która mogła by pracować nawet spokojnie na drugim biegu . Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Aktualny "pomiar": 27,4litra od wczoraj.


Kolejna doba i kolejne 26,8 litra.

Wczoraj, po uzupełnieniu wody usunąłem odcinek rury przelewowej, idącej do kanalizacji i zaślepiłem kolano dedykowanym korkiem, wkręconym normalnie na pakuły z pastą - szczelność w zasadzie gwarantowana. Ponieważ tak było łatwiej, podstawiliśmy wiadro pod rurę, o której pisałem, że z tego samego trójnika "wychodzi w górę i jest zawinięta półkoliście w dół a jej drugi koniec jest otwarty na poddasze". Dziś rano w wiadrze była odrobina wody na dnie. Z całą pewnością NIE było to prawie 27 litrów, których rano zabrakło w instalacji (łatwo poznać - wiadro ma tylko 25 litrów pojemności icon_wink.gif ).
Link do komentarza
Cytat

Kolejna doba i kolejne 26,8 litra.

Wczoraj, po uzupełnieniu wody usunąłem odcinek rury przelewowej, idącej do kanalizacji i zaślepiłem kolano dedykowanym korkiem, wkręconym normalnie na pakuły z pastą - szczelność w zasadzie gwarantowana. Ponieważ tak było łatwiej, podstawiliśmy wiadro pod rurę, o której pisałem, że z tego samego trójnika "wychodzi w górę i jest zawinięta półkoliście w dół a jej drugi koniec jest otwarty na poddasze". Dziś rano w wiadrze była odrobina wody na dnie. Z całą pewnością NIE było to prawie 27 litrów, których rano zabrakło w instalacji (łatwo poznać - wiadro ma tylko 25 litrów pojemności ).


Spokojnie na razie to może być przekłamanie bo woda wylewa się z innego poziomu (podniósł się poziom wody w naczyniu) więc cześć wody mogła uzupełnić naczynie i dlatego jej nie ma trzeba na kilka dni tak pozostawić .Proszę dopuścić wody aż się przeleje i podstawić puste wiaderko icon_smile.gif Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

Spokojnie na razie to może być przekłamanie bo woda wylewa się z innego poziomu (podniósł się poziom wody w naczyniu) więc cześć wody mogła uzupełnić naczynie i dlatego jej nie ma trzeba na kilka dni tak pozostawić .Proszę dopuścić wody aż się przeleje i podstawić puste wiaderko icon_smile.gif


Kolejny dzień eksperymentu nie przyniósł zmian - strata wody około 27 litrów, w wiadrze śladowe ilości na dnie. Instalacja wróciła do pierwotnej konfiguracji.

Bardzo zabawna była ta wymiana opinii o pijącej pompie, choć w sumie nie jest mi do śmiechu. Jakiś metr sześcienny wody poszedł sobie już w niebyt a ja nie wiem, którędy.

Znajomy "ekspert" twierdzi, że nie ma siły - jeśli kocioł cieknie, aż tak cieknie, to musi być ślad w popiele. A ten jest suchy jak pieprz. Z drugiej strony rury, o ile nie przechodzą przez ściany, to są na wierzchu i przecieków nie widać. Izolacji z całości rur izolowanych nie ściągałem, ale na złączach jest sucho a gdyby pęknięcie było w innym miejscu... nawet izolacja byłaby już choć trochę wilgotna, pojawiłaby się jakaś plama. To przecież około 27 litrów na dobę a wcześniej, w czasie mrozów, ubytki były większe (ale tak dokładnie nie oceniałem).

Nasuwający się wniosek, że woda po prostu odparowuje ucinają spostrzeżenia z dotychczasowej, około trzydziestoletniej pracy instalacji - wcześniej rzadko (2-3 razy na sezon) była uzupełniana niewielką ilością wody a teraz codziennie ubywa jej dużo. Najpóźniej po dwóch dobach ubytek zakłóca cyrkulację!

Na pewno powinienem zrobić próbę ciśnieniową kotła, ale w sezonie grzewczym raczej się na to nie zdecyduję. Pozostaje sprawdzić skutki niepalenia przez dobę. Może przy okazji wyszczotkuję do czysta cały kocioł?

Czy nasuwają się Wam jeszcze jakieś sugestie?
Link do komentarza
Cytat

1. Znajomy "ekspert" twierdzi, że nie ma siły - jeśli kocioł cieknie, aż tak cieknie, to musi być ślad w popiele.

2. Pozostaje sprawdzić skutki niepalenia przez dobę.


ad.1 - wcale nie musi , pisałem Ci że znam taki przypadek i dokładnie tyle wody ginęło co u Ciebie .
ad.2 - tak zrób po czym dokładny ogląd pieca , choć to trudne , w miejscach niedostepnych zastosuj lusterko , może zobaczysz jakąś wilgotną plamę . Edytowano przez demo (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

A może zbiornik wyrównawczy dziurawy ?
Taki stały ubytek może to sugerować.



Instalacja jest cała w domu ,dawka min. 27 litrów dziennie, to by gdzieś było wreszcie mokro .

1.Przez naczynie praktycznie niewidoczne do kanalizacji .
Jak przez komin tu coś powinno być widać wilgotny popiół wilgotna sadza w kominie .
Kocioł przecież wygasa i podczas czyszczenia coś musi być widać.
Może podłączyłeś prysznic pod centralne i pobierasz wodę do kąpania z inst. C.O ,
Jeżeli bojler C.W.U. by przeciekał wewnątrz i woda mieszała by się z C.O.,to byś miał nadmiar wody bo w sieci jest wyższe ciśnienie. Edytowano przez animus (zobacz historię edycji)
Link do komentarza
Cytat

ad.1 - wcale nie musi , pisałem Ci że znam taki przypadek i dokładnie tyle wody ginęło co u Ciebie .
ad.2 - tak zrób po czym dokładny ogląd pieca , choć to trudne , w miejscach niedostepnych zastosuj lusterko , może zobaczysz jakąś wilgotną plamę .


Bardzo sobie cenię Twoje uwagi i diagnozę traktuję jako wysoce prawdopodobną, jednak póki trwa sezon grzewczy, niewiele mogę zrobić. W maju lub czerwcu mógłbym myśleć o odłączaniu kotła, wykonywaniu próby ciśnieniowej lub jego wymianie (trzydzieści lat!). Dziś mogę zrobić tylko coraz dokładniejsze oględziny lub czekać na inne jeszcze pomysły Forumowiczów.
Link do komentarza
Cytat

Pozostaje sprawdzić skutki niepalenia przez dobę.


Wygląda na to, że na zimno wody nie ubywa, albo ubywa jej bardzo mało - chwilę po uchyleniu zaworu z wodą wodociągową dało się słyszeć chlupot wody w rurze przelewowej.

Cytat

Może przy okazji wyszczotkuję do czysta cały kocioł?


To jeszcze przede mną. Może w końcu coś znajdę?
Link do komentarza
Cytat

Wygląda na to, że na zimno wody nie ubywa, albo ubywa jej bardzo mało - chwilę po uchyleniu zaworu z wodą wodociągową dało się słyszeć chlupot wody w rurze przelewowej.


To jeszcze przede mną. Może w końcu coś znajdę?



To zaślep rurę przelewową i dobij wody pod ciśnieniem z sieci do centralnego obserwuj manometr , wnętrze kotła itd... .
Link do komentarza
  • 2 miesiące temu...
Kocioł został wymieniony na nowy. Tyle, że nowy nie miał jeszcze okazji do pracy - ciepło się zrobiło. Na zimno wody nie gubi.

Natomiast z oględzin starego kotła: patrząc w świetle dnia od strony czopucha, we wnętrzu widać zacieki od części otworów na spaliny. Ale oczywiście kocioł jest suchy.

Próby ciśnieniowej nie było (czas, te sprawy).

Z uwagi na masy i uciążliwą pracę z dużymi średnicami stalowych rur, wymiany kotła dokonała ekipa dostawcy. Majster za nic nie chciał uwierzyć, że kocioł bez śladu traci wodę, ale oglądał każdą rurę z osobna, zrywając izolację, gdzie tylko była, by na koniec stwierdzić, że on nam nie potrafi pomóc, ale to na pewno nie "piec". Stanęło więc na tym, że zainstalował nowy kocioł i teraz czekamy (bez utęsknienia) na następny sezon grzewczy, żeby sprawdzić, czy inwestycja w nowy kocioł miała sens.
Link do komentarza
Cytat

Kocioł został wymieniony na nowy. Tyle, że nowy nie miał jeszcze okazji do pracy - ciepło się zrobiło. Na zimno wody nie gubi.

Natomiast z oględzin starego kotła: patrząc w świetle dnia od strony czopucha, we wnętrzu widać zacieki od części otworów na spaliny. Ale oczywiście kocioł jest suchy.

Próby ciśnieniowej nie było (czas, te sprawy).

Z uwagi na masy i uciążliwą pracę z dużymi średnicami stalowych rur, wymiany kotła dokonała ekipa dostawcy. Majster za nic nie chciał uwierzyć, że kocioł bez śladu traci wodę, ale oglądał każdą rurę z osobna, zrywając izolację, gdzie tylko była, by na koniec stwierdzić, że on nam nie potrafi pomóc, ale to na pewno nie "piec". Stanęło więc na tym, że zainstalował nowy kocioł i teraz czekamy (bez utęsknienia) na następny sezon grzewczy, żeby sprawdzić, czy inwestycja w nowy kocioł miała sens.


No to poczekamy .
Link do komentarza

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...