Skocz do zawartości

Leszek4

Uczestnik
  • Posty

    1 492
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    50

Wszystko napisane przez Leszek4

  1. A ten przekaźnik montujesz w puszce od jednego z przycisków dzwonkowych.
  2. Potrzebujesz przekaźnik bistabilny, który współpracuje z przyciskiem/przyciskami dzwonkowymi. Na rysunku masz taki przekaźnik i trzy wył. dzwonkowe. W pokazanym przypadku sterujesz oświetleniem z trzech różnych punktów, np. na początku korytarza, w środku i na końcu korytarza (możesz każdym z nich zarówno zgasić, jak i zapalić światło).
  3. Nie spiesz się. Jest początek roku, budżet dopiero co uchwalony, czyli kasy niet. Idź najpierw do radnego z tego okręgu. A najlepiej udaj się wraz z nim do wójta. Dowiedz się wcześniej w urzędzie gminy jaka jest wartość kosztorysowa budowy tej drogi żebyś wiedziała o jakie kwoty trzeba będzie walczyć.
  4. Hmmm... coś mi się zdaje, że masz wyjątkową zdolność dobierania fachowców. Myślę, że gdybym ja się do Ciebie zgłosił, to bez wahania wysłałabyś mnie na olimpiadę. W dyscyplinie "Bieg na 110 m przez płotki", ma się rozumieć. Zapłaciłaś ofermie, glazurnikowi od siedmiu boleści, to się już dzisiaj nie pojawił. Ale przynajmniej Ty jesteś honorowa, no nie? Och, zamiast flejtuchowi nakopać do doopy i pogonić z budowy bez zapłaty! A elektryk? Żeby iskrzyło i nie zadziałały żadne zabezpieczenia?! Koorwa, a już chciałem podjechać i powkręcać Ci żarówki! Ja to bym już siedział w więzieniu z dożywociem przy tych twoich fachmanach.
  5. Ulcia, zacznij Ty od pozyskania informacji, kto jest właścicielem terenu, na którym wyrysowano w MPZP tę drogę. To jest kluczowe, bo tylko właściciel może ją wybudować (w sensie bycia inwestorem). Jeśli jest to gmina, to masz szczęście, choć droga do zrealizowania tej drogi jeszcze daleka. Zakładając, że gmina, to dowiedz się od razu czy mają zrobiony projekt techniczny. Jeśli mają, to wal do wójta, radnych itd. A jeśli nie, to też do nich wal, żeby wrzucili do budżetu gminy wydatek na jej zaprojektowanie.
  6. Zbyt chętnie rzucasz deklaracjami. Więcej powściągliwości. Przecież to Ty wydajesz pieniądze na materiały. Można i trzeba je wykorzystać dobrze, a jeśli nie, to co? Stawiaj sprawy uczciwie. A to, że żądasz solidności, jest uczciwe! No dobra, powiedziałaś kafelmanowi, że mu zapłacisz. Ale w domyśle chyba jasne dla niego było, że nie zrobisz mu przedpłaty, lecz będzie to zapłata za wykonanie całości. Zostaw sobie z 5 stów z tej zapłaty na potem. Znajdź też kogoś, kto pomoże Ci ocenić i powiedz temu Twojemu fachmanowi o tym. On musi czuć, że jesteś prawdziwym partnerem w tym interesie i że musi się starać, bo jego praca będzie właściwie (wy)oceniona. Ech, nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć.
  7. A że Cię lubię, to jeszcze jedna propozycja: Przy ustalaniu ceny, np. za metr kwadratowy ułożenia glazury, powiedz kafelmanowi, że np. 40 zł to jest kwota bazowa za wykonawstwo w 100% bezusterkowe. A na odchodne dodaj, że jeszcze nikomu nie zapłaciłaś pełnej kwoty... I wcale nie robię sobie jaj.
  8. Pokaż wreszcie, że masz jaja! Nie płać nic do czasu wykonu na 100% Moja rada: każ mu wyjąć wszystkie krzyżyki i po Ciebie zadzwonić. Dopiero po tym odbiorze może rozpocząć fugowanie. Nie bój się powiedzieć mu w oczy prawdy! A więc, że masz do niego ograniczone zaufanie i już rozważałaś zmianę wykonawcy (to tak na wyrost dodałem od siebie!). On musi czuć, że granie w bambuko może go drogo kosztować. Mało tego - weź kogoś, kto się zna i zwróci Twoją uwagę na niedoróbki, błędy etc. Potem pokaż je kafelmanowi i potrąć z wynagrodzenia. Jeśli tego nie zrobisz, to poprosisz się o następne kłopoty. On musi widzieć, że jesteś babką na fleku, no wiesz - prawie jak facet, że masz jaja! A wiem co mówię. Sam tydzień temu jednego gościa wyrzuciłem, bo poległ na poligonie, tj. pralni. Kiedy pokazałem błędy i dałem do wyboru skucie wszystkiego i zwrócenie mi kasy za materiał, albo znaczące obniżenie ceny i wypad z budowy, to zgadnij, co wybrał. dodałem: a nie były to jakieś rażące błędy, a i glazura niedroga, bo to tylko pralnia. Ale jak ktoś się przedstawia jako super fachman, to błędów nie ma być żadnych. Proste?
  9. Dobrze dla niedźwiedzia, że gość na ramieniu nie niósł strzelby...
  10. Leszek4

    Znikneły napisane posty

    No, ja też się cieszę, że się wreszcie przyznał, skurkojad jeden!!!
  11. W celach kronikarskich odnotuję, że coś tam dłubiemy: - wypłytkowaliśmy kanał w garażu, - glazura jest też w mojej łazience i w pralni, - bawimy się z trawertynami (gdzieniegdzie, jako dekoracyjne wstawki) i stiukami. Od jutra ostro zabieramy się za sufity. Kuchnia będzie biało-czarna, w wysokim połysku, więc i stiuk wenecki na spiżarce nawiązuje barwą.
  12. Nooo, ja pierdole! Sorki za mój wpis nie na temat. No i pełna zgoda: masz przeje***ane. Nikt Ci tu nie pomoże. Ale każdy będzie dumny, jak sobie z tym poradzisz. Mój kolega (wędkarz) zawsze mawiał tak: - padnę, powstanę, - padnę, powstanę, - ale jak wstanę, to będzie pozamiatane! Bądź silna. W tych sprawach potraficie być silniejsze od mężczyzn!
  13. Afrodyto, jesteś piękną kobietą i do tego pełną życia. Tory, po których jechałaś, zaprowadziły Cię w maliny. Czujesz się tak jak np. ja, kiedy dostałem popalić. Wtedy wszystkie porady są o kant doopy rozbić, bo dążymy za obrazem osoby, którą sobie wyidealizowaliśmy. A to błędna ścieżka! Poczuj swoją wartość. Wiem, każdy potrzebuje uczucia, że jest przez kogoś kochany. Ale przetrwaj. Wstaniesz mocna, jak nigdy. To znacznie trudniejsze od np. diety. Przeżyłem to i trzymam kciuki.
  14. Fajna doopa! Kurna, zaraz mi się przypomniało, że miałem dzisiaj ugotować rosół na kościach.
  15. No i tego se pilnuj. Np. w McDonaldzie tortilla bez sosu to około 200 kcal, a z sosem jakieś 400. Kiedyś ludzie jedli to co im się udało dopaść. Dzisiaj jemy to, na co mamy ochotę. I o tę właśnie ochotę dbają koncerny...
  16. No ale i tak wolę do lekarza, niż szamana. A dobry dietetyk jest wrogiem koncernów farmaceutycznych, bo zasadniczo każdy z nich powie, że wszystko, co potrzebujemy, jest w pożywieniu. No ale mamy wolny kraj (jeszcze! ), więc - szanując Twoją wolność - nie będę do niczego przekonywał. Tym bardziej, że masz już swoje przekonania, a mi guzik do tego. Tiaaa, yhymmm... a o duldaniu browarów nawet sie nie zająknęłaś, kłamczucho! Słuszności prawisz, waćpani!
  17. Nie. Dietetyk wytłumaczyłby Ci dlaczego nie odczuwasz głodu. Dietetyka jest nauką medyczną, a dietetycy to nie forum baranum. Owszem, można jej nie uznawać, tak samo jak np. medycyny. Wolnoć Tomku w twoim domku...
  18. Afrodytko, z Twoich wypowiedzi wynika, że nie masz żadnego problemu. A pisząc o tostach miałem na myśli również badziewie pod nazwą chleb tostowy. A to nie jest chyba jednak prawda. Przy lekach sterydowych tym bardziej wskazane jest stosownie ekstra diety. Pewnie małżonka, to astmatyczka. Tak się domyślam, bo ze dwa lata, to czytałem jedynie takie tam właśnie. Wiem, że leki sterydowe zaburzają metabolizm i gospodarkę elektrolitową, Ludzie bardziej puchną, niż tyją, bo te leki często zatrzymują wodę w organizmie. Kończyny chude, a opasły kark, brzuch i nabrzmiała twarz – mam taką znajomą. Nie ma wyboru, bo zdrowie (życie, bo astmatyk chyba udusiłby się) jest ważniejsze, ale na Waszym miejscu udałbym się do dietetyka, bo te skutki uboczne też nie służą zdrowiu. Odpowiednia dieta i ruch mogą zdziałać b. wiele. A spróbować chyba nie zaszkodzi.
  19. Jak oliwę nie wlejesz na rozgrzaną patelnię, tylko podgrzewasz ją wraz z nią, to też jest dobra (uczeni stwierdzili). A ten sezamowy to po kiego? Dyć on tylko na zimno. Jak napisał Retro - oliwa i rzepakowy. Do pieczywa masełko (82% tłuszczu).
  20. Kłamiesz. Piątek i poniedziałek - tosty i ciastka. Naucz się śniadać. Do godziny po wlezeniu z wyra. I nie piernicz o tym cukrze, jaki to on niezbędny. Jak masz uczucie piachu po niesłodzonej herbacie, to pij kawę zbożową. Na czymś ten ładunek energetyczny Twoich posiłków obciąć trzeba. PS. Daruj sobie też lody. No, może za wyjątkiem tych o smaku namiętnym... Dobrze, że włączyłaś do diety owoce.
  21. No dobra. Zacznij wywalać z jadłospisu tosty. Na zawsze. Chcesz pieczywo? Kupuj pełnoziarniste. A z bułek - grahamki. Znacznie dłużej są trawione i dają uczucie sytości. Wywal też te sery żółte z codziennego jadłospisu. Raz, dwa w tygodniu wystarczy. Majonez tak samo. Przestań dosładzać herbaty czy kawę. Da się. W ciągu tygodnia się przyzwyczaisz. Słodziłem po 2 łyżeczki. Dzisiaj bym taką miksturę wypluł. Reszta moich przemądrzałych porad potem. Przecież nigdzie się nie spieszymy.
  22. Z wrodzoną szarmanckością: chujowo!
  23. Muszę kiedyś skosztować tych calvadosów i głogówek. Dosiądę się, jak będziesz po pierwszej butelce.
  24. Kontynuując temat odchudzania... Tego nie da się bez cytryny. No chyba, że porywasz się na heroizm : Aczkolwiek ja to cholerstwo b. lubię dziubnąć od czasu do czasu, bo i cena nie zabija (jakieś 8 dych), a i kac się po tym mnie nie ima. Natomiast to, to już zupełnie inna para kaloszy. Tylko że wtedy dwie stówy nie twoje. Z tego powodu nigdy nie obaliłem takiej na jednym posiedzeniu, bo serce mi krwawiło. A, i dobrze działa na odchudzanie, bo żadnej zakąchy czy zapojki ku temu.
  25. Stary, a gdzie piję? Chyba w Polsce? Jak się pije srebrnego śmierdziucha, to bez cytryny/limonki nie podchodzę. Bez zakąchy nie będę tym płukał jamy gębowej! A na chlapanie 100-procentowej agawy i odpowiednio leżakowanej mnie nie stać. Ale w ordynarności pośledniego gatunku tequili w połączeniu z cytruskiem jest coś, co mnie przyciąga. Może temu, że to ponoć dla twardzieli. Daga, te bóle głowy to nie mają czasem jakiegoś związku z weekendem, co?
×
×
  • Utwórz nowe...