-
Posty
1 492 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
50
Wszystko napisane przez Leszek4
-
Jakim robalem?! To destylacik z kaktusa! Mexico! Pychoto! Do tego witaminka z cytrynki i sól dla zatrzymania wody w grzbiecie. Pij tequile, bedzie meksyk! PS. Ale se narobiłem smaka. Hmmm... a jest piątek...
-
Tequila + cytrynka = zdrowie! Na zdrowie! Czasem odchudza... twarde dyski z zawartości... PS. Zapojka, jeśli już, to woda mineralna.
-
Zostawisz se pan te rułe dla małżonki, bedzie zadowolona!
-
Ufff... bo mój wpis nie był w stosunku do Ciebie zbyt szarmancki. Zmień tryb życia. Dzisiaj jesteś nocnym markiem - w nocy czujesz, że żyjesz, a w dzień raczej łazisz rozdrażniona. Tak działa mechanizm obronny przy niedożywieniu (obniżanie metabolizmu). Znam z autopsji. Mając 125 kg byłem niedożywiony, co pewnie u większości zakrawa na herezje. Bawisz się kolejkami? Hmmm... Czekaj no, Michałku. Sięgnę po jakąś książkę medyczną... PS. Sam bym się pobawił!
-
Przy tym trybie musisz mieć nadwagę (co najmniej). Łatwo oduczyć się jedzenia śniadań. MUSISZ to zmienić. Dobrze, że zaczęłaś chociaż tym jogurcikem. Zacznij teraz go utreściwiać (musli i owoc). Za 3-4 godziny kolejny posiłek. Na początek niedużo, żeby tylko przyzwyczajać organizm, że nie musi niczego magazynować, bo o odpowiedniej porze i tak dostanie. Teraz magazynuje, bo wie, że czeka go nastogodzinna głodówka. Wszystko powolutku, bez żadnej terapii szokowej. Trzeba rozbujać Twój spowolniony metabolizm. Te bóle głowy, kłopoty ze snem, to książkowe przykłady. Tak reaguje niedożywiony organizm, choć wygląd zewnętrzny z pewnością mówi co innego. Ale to pozory. Najpierw naucz się jeść o właściwych porach. Po każdym posiłku jakiś owoc (taki, na którego masz pypcia) - to pozwoli Ci wyeliminować potrzebę słodkiego. Wywal z zasięgu wzroku wszelkie słodycze. Jemy kolację! 3 godz. przed snem, a więc jak idziesz spać o 24.00, to papusiasz o 21.00. Żadnych "przegryzek" między posiłkami. Żadnych. Nie kombinujemy na razie ze składnikami diety. To potem. Teraz uczymy się jeść. I zapominamy, że istnieje coś takiego jak waga. Nigdzie się nie spieszymy. Ale dojedziemy. PS. Trochę to mentorskie, no nie?
-
Nie tędy droga. Ty masz chodzić syta. To będzie oznaką, że organizm dostał wszystkich potrzebnych składników, ale z niedoborem paliwa (kalorii). Wtedy nie będzie efektu jojo, bo po zakończeniu diety nie rzucisz się na to wszystko czego dzisiaj przy pomocy silnej woli i modlitwy się wystrzegasz. Nie bój się jeść. Tylko patrz, co jesz. Jogurt naturalny. Sam? Okropnie ubogo. Wrzuć do niego ze dwie łyżki musli orzechowego (patrz na skład musli przy kupowaniu, bo sklepowe półki zalegają kaloryczne i chemiczne badziewia) i pół banana pokrojonego w kosteczkę (fajnie dosłodzi). Jeszcze raz: nie zaczynaj dnia od głodówki. Jeśli po śniadaniu ciągle martwisz się głodem, to znaczy, że było zbyt ubogo. Z biegiem czasu zaczniesz nadrabiać braki wieczorem, a tu trzeba te proporcje odwrócić. Trzymam kciuki.
-
Daga, przejrzyj ten sklep. Wysyłają produkty w styropianie, obłożone suchym lodem. Teraz jest dobra pora na takie zakupy. A ten o. lniany, co włożyłaś do lodówki, to posmaruj nim wrotki, abo cuś... Ja też nie znam osobiście nikogo takiego. Ale to jedynie dowód na niską świadomość konsumencką rodaków. Zerknij np. na to: Schudł żywiąc się jedynie w McDonaldzie.
-
Piernicz MrTomo te opowieści o insulinach itd., bo się zamotasz, tracąc główny cel. To wszystko ma znaczenie wtórne. Liczy się bilans energetyczny, tj. zapotrzebowanie vs. kalorie spożyte. Niedobór, to chudnięcie, nadmiar - tycie. I nic więcej. Chudnąć można także na fast foodach, jeśli wie się o co biega, ale na dłuższą metę tak się nie da. Jak komuś smakuje mleko i organizm o nie woła, to niech je dostarcza. Ktoś ma problemy po spożyciu, to odstawia. Nie martw się, dietetyk nie chce zapchać żył Dagi. O, taki Arturo72. Widać zaraz, że chłopina chlapie nocami piwsko, dostarczając nadmiar kalorii, i w krótkim czasie zaczyna robić się grubasem. Bo nasz organizm nie ma możliwości magazynowania nadmiaru energii. Robi to, przekształcając ją w tkankę tłuszczową. PS. Dagmaro, a ten olej lniany to chyba nie kupiłaś z półki sklepowej? Jego właściwości zachowują się przez 3 m-ce od wytłoczenia, ale pod warunkiem przechowywania w temp. poniżej 10 st. C. Koliber, ależ Ty byłeś kiedyś przystojny chłopak... No ale piwsko, dragi no i kumplowanie się z prezesem...
-
Tylko dla tych, którzy mają problem z wytwarzaniem enzymu laktazy. Reszta może mieć to w d****. To taki sam pokarm, jak każdy inny nieprzetworzony, a więc bardzo dobry. Przykładowo: Codziennie piłem mleko 2% w ilości 200-300 g. Przez rok zrzuciłem coś około 35 kg. Czekolada gorzka (>70% kakao) plus orzechy włoskie - super! Do tego jakiś nabiał i świetne, zdrowe śniadanie.
-
Nie daj się zwariować. Ty masz normalnie żyć, a nie uganiać się po sklepach w poszukiwaniu cudów. Różnica energetyczna pomiędzy mlekiem 0,5% a 2,0% to raptem 10 kcal na 100 gramach, więc pier*ol to. Są ważniejsze elementy. Tu chodzi o wyeliminowanie złych nawyków w odżywianiu. De facto wiąże się to ze zmianą trybu życia. Np. z hulaszczego, na moherowy, tudzież mniej piwa, więcej seksu. W końcu masz jakiś wybór... I załóż sobie zjazd z wagą parę kilo więcej (np. do 56 kg).
-
Zero piwa. Żadnym ruchem na parkiecie tego nie usprawiedliwiaj, bo to pułapka. Ruszaniem dupką na sali nie spalisz 750 kalorii plus kilkaset po powrocie, kiedy rzucisz się do lodówki.
-
Odstaw piwo. Jeśli nie potrafisz, to zaakceptuj siebie i nie narzekaj. No ale jeśli Cię korci smuklejszy wygląd... Jeśli lubisz rozrywkę lokalową, to bywaj tam nie częściej, jak raz w tygodniu. Tak by tylko kumpelstwa nie stracić. Chlej alkohole wysokoprocentowe z wodą mineralną. Czyściocha lub jakaś zdrowotna tequila zagryzana cytryną. Resztę tygodnia spędzaj np. na szydełkowaniu. Zero lokali i alkoholi. Tu chodzi o zmianę stylu życia, odżywiania. Na stałe. Inaczej zawsze będzie z tego jajo (a raczej jojo). Nie lubisz (nie masz czasu) ćwiczyć, to nie rób tego, bo jak kiedyś przestaniesz, to zaczniesz tyć (nagle spadnie zapotrzebowanie kaloryczne i bez ograniczenia pożywienia nadmiar zaczniesz magazynować). Pamiętaj: kiedy chciałem przybrać (a rok temu chciałem, bo chudy byłem brzydki ) , to wróciłem do picia piwa. A w Twoim przypadku 5 piw to niemal dzienne zapotrzebowanie kaloryczne. Zawsze, ale to zawsze nadmiar kalorii oznacza tycie, niedobór chudnięcie. Proste, a tak trudne.
-
Zimka w Brennej 2016 - było, minęło...
Leszek4 odpisał Leszek4 w kategorii Zimowy Zlot Forumowiczów 2016
A prezes, to jakiś taki dziwny był. Kiedy go ujrzałem, to od razu chciałem chwycić za telefon, by wystukać 912 i wezwać grupę lekarzy, albo straż pożarną chociaż. Niestety, koliber mój telefon zatknął na jakiejś tyczce i w ten sposób prezio dotrwał do momentu, aż wzbudził niepokój gościa w szlafroku. Narka, biorę się do kontynuacji roboty. Protesty na majla przez godzinę. -
Zimka w Brennej 2016 - było, minęło...
Leszek4 odpisał Leszek4 w kategorii Zimowy Zlot Forumowiczów 2016
Nie miałaś powodu. Ale dobrze, że mi się przypomniałaś. Zaraz Ci go dam! -
Zimka w Brennej 2016 - było, minęło...
Leszek4 odpisał Leszek4 w kategorii Zimowy Zlot Forumowiczów 2016
Dobra, mam 5 min., to się przyznam: tamta focia to był montaż. Zaraz odnajdę oryginał. Dajcie mi chwilę... -
Zimka w Brennej 2016 - było, minęło...
Leszek4 odpisał Leszek4 w kategorii Zimowy Zlot Forumowiczów 2016
Przecież i tak wszyscy wiedzą, że miałem pokój 1-osobowy... Wprawdzie nie mam czasu na pisanie, ale tak się dopominacie o fotki rozwodowe, że wrzucę coś. Prawdziwy dublecik! Bez montażu! Reality! Na protesty macie godzinę. -
Wróciłem. Jako że jestem wypoczęty, to i temat zakładam. No, wreszcie odpocząłem sobie. Kilka kropli meksykańskiej agawy zagryzanych cytryną zadziałało zbawiennie, a i niektórym pozwoliło się bezpiecznie zresetować. Fajni ludzie, kilka nowych twarzy, niezwykle miłych i towarzyskich, no i ta atmosfera. Dziękuję wszystkim za pogawędki i pomoc w przy taszczeniu bolidu. Zwłaszcza Piratu. Hehehe, stary, jak kiedyś usiądziesz z lenistwa z doopą na wózku, to przynajmniej będziesz miał opanowany. (sorki, jeśli kogoś razi czarny humor!)
-
Inni jeszcze się nie spakowali...
-
Człowiek walczy o życie, a im same pierdoły w głowach. Straciłem chyba ze 4 litry krwi, a te mi każą cyckami się obkładać. Erotomanki!
-
A ja sobie dzisiaj obciąłem rękę. Nożem! Znaczy się nie rękę, a dłoń! Krew się lała... No, może nie dłoń, a palec, a właściwie opuszek palca. Ale następstwem był krwotok, sikało jak z fontanny! Walczyłem jednak dzielnie o życie. Wszyscy w biurach się bali, że zejdę z tego padołu z upływu krwi. Bohatersko jednak przetrwałem. Nie wiem tylko jak taki ranny będę jutro prowadził auto. Może odzyskam przez noc siły, a za kierownicą zagryzę wargi z bólu. Leszek jest dzielny. Bądźcie jak Leszek, zdechlaki!
-
Kotom znudziła się naklejka ścienna...drastyczne foty ;)
Leszek4 odpisał daggulka w kategorii Wykańczanie
W końcu porządny drapak. I to za jedyne 70 zeta! Brawo! -
Dobra, zasuwam pobudować chate i potem tu kukne.
-
No, niby na co? Żeby tak starego chopa za *ooja robić?! Nie. Ja nie przestaję.