Skocz do zawartości

Leszek4

Uczestnik
  • Posty

    1 492
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    50

Wszystko napisane przez Leszek4

  1. Detale. Męczą mnie. Okropnie to mozolne, a jeszcze kupując w necie trzeba wykazać się dużą wyobraźnią. Dajmy na to lampy. Niemal całość oświetlenia kupiłem na Aliekspressie, ale pół biedy, jak chodzi o ledy w cenie do 20 $. Teraz przyszła kolej na salon. Tutaj żarty już się skończyły. Po wielu mękach i negocjacjach ustaliłem z córką (ta cholera chyba po matce taka uparta!), że celujemy w 2 takie lampy do salonu Wybraliśmy wymiary 80x80 cm, czarna obudowa i ciepłe światło. A może takie cuś sobie zamontuję w sypialni?
  2. Jednym z częstych błędów facetów jest próba doradzania kobietom. One nie chcą porad. Broń boże! Facet ma ją tylko wysłuchać i co najwyżej przytakiwać, i nic więcej! Masz więc rację, Ewuś. Masz rację...
  3. 1200 tys. zł = 1200 000 zł = 1,2 mln zł... Nic tylko brać, Ewuś!
  4. Lało. Błoto. No i musiałbym znowu zrobić pochylnię, bo teren jest poniżej (wszak nie ma jeszcze tarasu). Znalazłem więc lepsze wyjście: - Mam to w doopie i zajmuję się takimi sprawami, jak zgłoszenie chałupy do użytkowania, zmiana taryfy elektrycznej, a jutro zrobię najjjjjlepsze: pójdę do knajpy!
  5. Od wczoraj stawiamy kuchnię. Jeszcze jutro i będzie niemal koniec. Mamusia moja zasuwa w wiadrem i pędzlem na drabinie, jak baletnica. Coś pięknego! Największy MISTRZ na mojej budowie. Kafelkarze i wszyscy, którzy się z nią zetkną, sprawiają mi przyjemność, mówiąc, że takiego fenomenu w życiu nie widzieli. A ta dokładność! Ech... Całe zawodowe życie w budownictwie. No dobra, dość zachwytów. Tragedia się stała! Nie mogę wejść do domu! Te skurkowańce płytkarze są we wiatrołapie i nie ma szans na wjazd bolidem do chałupy. Kuchnia powstaje bez mojej wścibskości. Zdaje się, że jestem jedyną osobą, którą na tej budowie to zmartwiło...
  6. Tak samo interesujące, jak Twoje beztroskie. Wielu ludzi nie dopuszczało myśli, że nim dożyją starości dotknie ich choroba czy wypadek komunikacyjny, po których staną się na wpół wrakiem. Utracili pracę, a dom okazał się ich własną twierdzą. Życie trzeba było zaczynać od nowa. A to kompletnie inna bajka, kiedy własne ciało staje się barierą. I tak nie zrozumiesz...
  7. No tak, ale... Kompania zaniża kategorie, bo to się jej opłaca. Nie zbudowałbym domu za kilkaset tysięcy bez zabezpieczenia się przed działalnością górniczą. No bo co mi z tego, że w sporze z zakładem górniczym będę miał rację, jak chałupa złamana na pół? Losy mojego wniosku o rekompensatę opiszę, jak będzie już tak daleko. Sąsiadowi zwrócili.
  8. Bardzo. Bardzo zbłądziłeś, prezesu. Z tego obrazka, to mam tylko taki drążek prysznicowy.
  9. W praktyce jest dokładnie odwrotnie i wynika to z przyjętej polityki przez Kompanię Węglową, mamusiu. Nie przejdziesz sobie nad wpływem eksploatacji górniczej tak lekuśko, jak sobie to wyobrażasz. To że Kompania Węglowa zaliczyła Twój teren do I kategorii oznacza, że bez wzmocnień konstrukcyjnych się nie obędzie. Dowiesz się o tym, kiedy za projekt Twojej chałupy weźmie się konstruktor, który przy okazji Ci wytłumaczy, że nie w każdej bajce jest ziarno prawdy. Nie chce mi się tematu rozwlekać, więc Ci powiem tylko, że mieszkam na rzut beretem od Ciebie, mam kategorię „0”, a i tak mam wzmocnienia konstrukcyjne i jestem na etapie sporządzania wniosku do Kompanii o refundację zabezpieczeń konstrukcyjnych przed wpływem eksploatacji górniczej. Kompania okropnie się ociąga z wypłacaniem pieniędzy. Tak samo, jak zaniża kategorie. To się jej opłaca, bo większość ludzisków nie występuje o zwrot nakładów (bo: jak to mówimy na Śląsku "szkody praktycznie zerowe"), a i tak wzmacnia fundamenty. Reasumując: nie buduj chaty jakbyś mieszkała na Mazurach, kiedy pod doopą regularnie trzęsie.
  10. Młodziutka, nikt Ci przez Internet tego nie określi, co trzeba teraz zrobić. W każdym razie szkoda stiuku, bo przecież ten materiał sporo kosztował, a można to uratować. Po prostu, kolejną warstwą wyrówna się nierówności. Można też zmienić barwę, jeśli ta Ci się nie podoba. Szkoda teraz zamalować to farbą. Powinien jednak obejrzeć to ktoś, kto zna się na tym. Wcale nie jestem przekonany, że trzeba to potraktować papierem ściernym, bo przecież stiuk sam z siebie robi się gładki jak szkło. Ja bym po prostu spróbował nałożyć gdzieś kolejną warstwę na próbę i ocenić (czy w ogóle się da i czy się będzie trzymało). Rozumiem, że może być trudno znaleźć kogoś innego od stiuków, bo to jednak dość rzadka specjalność. Jak rozmawiać z wykonawcą? Rozważ może, czy nie zrobić tak: - Panowie, zużyliście cały materiał, który przeznaczyłam na poprawne wykonanie prac. Wykonane jest źle, bo jak stiuk powinien wyglądać, to ja wiem. Jeśli uważacie inaczej, to proponuje skierować sprawę do sądu - niech rozstrzygnie. Jeżeli jednak chcecie uzyskać zapłatę, to proszę zakupić sobie materiały na własny koszt i doprowadzić to do stanu zgodnego z wymogami tego rzemiosła. Pamiętaj, że na razie to Ty jesteś poszkodowana - zmarnowano Ci drogie materiały - i to Ty możesz skierować sprawę do sądu. Dopisałem: kolejne woskowanie nic nie da.
  11. Nie płać wykonawcom ani grosza więcej. Czyj był materiał? To istotne, bo albo Ty, albo oni będzie miał go w butach, tj. w kosztach. Wygoń ich z domu. Nie są w stanie zrobić tego stiuku poprawnie, więc umawianie się z nimi, że coś poprawią, to pakowanie się w kolejne kłopoty. Czy ten stiuk był już woskowany? No bo nie jestem pewien, jak na powłoce woskowanej, ale jeśli nie był, to na pewno można (i trzeba!) położyć kolejną warstwę stiuku, która naprawi błędy. Zresztą na wosk (moi zdaniem) również można spróbować (a co innego Ci zostaje?) Stiuk można też malować. Powierzchnie mają być przygotowane przed stiukowaniem. Nie wiem o co chodzi z tym silikonowaniem, bo nie powinno się tego robić, ale może te łachudry kombinowały, jak połączyć się np. z sufitem podwieszanym? No bo tutaj nie można tego łączyć twardym stiukiem, bo popęka, jeśli sufit "pracuje". Takie łączenia lepiej zostawić otwarte, a przykryć je np. aluminiowymi kątowniczkami (albo czymś innym). Stiuk może mieć gdzieś minimalne wżery. To najczęściej w okolicy otworów na gniazdka, bo operowanie pacą wenecką jest tam nieco utrudnione. W każdym razie takie wżery wyglądają naturalnie, jak to w kamieniu. To co Ty masz, to konina (coś w rodzaju "dobrej zmiany" w stadninie w Janowie). Całość ma wyglądać, jak blok marmuru, kamienia nagrobkowego itp. Wkleję fotkę, kiedy u mnie był robiony. Wygląd jeszcze przed woskowaniem.No i wychodzę z netu, bo muszę jechać doglądnąć prace przy stawianiu kuchni. PS. A do sądu, to niech idą wykonawcy i niech tam swoje banialuki opowiadają. Nie zrobią tego. Będą raczej próbowali Cię zastraszyć.
  12. No jestem młodziutka. Pomyślę i zaraz Ci odpiszę.
  13. Na Twoim miejscu zadałbym sobie jeszcze jedno pytanie: Po cholerę mi brodzik?! I rozważyłbym kabinę bez brodzika. Ładniej i taniej (dopisałem: jeśli zamiast kratki ściekowej dasz odwodnienie liniowe, to oczywiście koszty nieco wzrosną) : Albo kabina bez kabiny. Ja akurat mam te drugą wersję, ale u mnie jest ona nieco wymuszona. W każdym razie jest ona i tak najbardziej funkcjonalna, wygodna i ekonomiczna.
  14. Jeśli po tej akcji nie zrobisz z nim porządku, to facet uwierzy, że tak właśnie powinien Cię traktować. Zaproś go pojednawczo. Że przemyślałaś to, co Ci ostatnio powiedział i chcesz o tym pogadać. Tak żeby z ochotą przyjechał, a potem... Nie, nic nie rób krzykiem, bo to oznaka słabości. Rzeczowy, dosadny MONOLOG, który sobie przygotuj! Żadnych dialogów! Cedzisz słowa, a potem dajesz mu tylko dwa wyjścia: - kończy to, co tam sobie wcześniej ustaliliście, a potem dopiero mu płacisz, - wypier*ala za drzwi. I żadnych negocjacji. Jak je tylko rozpocznie, to paluch wskazujący na drzwi i wynocha. Pokaż w końcu, że masz jaja!
  15. Bo tylko kobieta potrafi z duperela (w rodzaju zlewozmywaka) zrobić problem egzystencjonalny. A przecież każdy wie, że kobieta nie oczekuje porady, bo i tak zrobi po swojemu. Ona chce tylko o tym pogadać i broń boże jej coś narzucać! PS. Niech towarzycho ino poczeka, jak rozwiniesz temat tak fundamentalny, jak np. karnisze!
  16. Nieprawda. Tutaj jest zimne światło z reflektora na stojaku. Jakiś zakręcony jestem. A ten papier na ścianach, to można podejrzeć na filmiku.
  17. Moja garderoba. Papier śniadaniowy przyklejony i zabarwiony. Gotowe. Fotka sprzed tygodnia. Mam w niej światło ledowe o ciepłej barwie, co nieco zniekształca kolor zdjęć. W realu jest nieco inaczej. Dzisiaj na podłodze jest już też glazura. Jak ją teraz wyposażyć? Ma ktoś może regały systemu Elfa? Widzę w nich dużą praktyczność i łatwość dostosowywania do własnych potrzeb. Jak mi ktoś nie wybije tego z głowy, to kupię.
  18. Podzielą Ci je wspornikami. Ja, po wczorajszej wizycie w Castoramie, dzisiaj zamówiłem jeden karnisz w necie. Na próbę. Wolałem jednak zaryzykować. Taki jestem. Nie zastrzelę. Prędzej wrócę.
  19. Ty, ja jestem po piwie i ziole! Nie nadążam! Nasza Solka tak Cię wdupiła z tymi oknami?! To wredotka! Z racji młodości i pomysłów przypominasz mi moją córkę. Oddałbym jej wszystko, ale nie mogę więcej, niż mam.
  20. Jeszcze raz: wybierz podobający Ci się model. W necie! Potem zapytaj sprzedawcę o te wszystkie niuanse.
  21. Okno typu HS do szczelinki o szerokości 180 cm, to jak zapakować kota do klatki dla kanarka. HS potrzebuje szerokości!
  22. Basiu, wybierz najpierw model karnisza, który Ci się podoba. A wygibasy, zakręty itp. zostaw sobie na rozmowę ze sprzedawcą.
  23. Dobra, wkleję u Ciebie, ale fotka nie oddaje.. No, nic nie oddaje, bo nawet płytki na podłodze aparat przekształcił na kolor ścian. Tu w trakcie prac:
  24. Ewuś, serio, braknie kasy. Jeśli nie sprzedam mieszkania, to całe otoczenie leży! Gdzie tarasy, dojazd, chodniczki, brama... Kurnik! Co??? Ty masz inaczej? A wiesz, że te skórzane ściany wychodzą wręcz tanio? Włącz sobie filmik "Magnat pergameno" (czy jakoś tak). To co tam zobaczysz można zrobić właśnie z papieru śniadaniowego. Walnę może fotkę u siebie ze stanem na dzień dzisiejszy. Basiu, nie ma takiej opcji.
×
×
  • Utwórz nowe...