Właściwie to nie ... próbowałem dociekać przyczyn pewnego konfliktu ... ale nie udało się. Wnioskuję, że przyczyna we mnie tkwi. Nawet w pewnym momencie próbowałem sklecić jakąś sensowną wypowiedź, ale się poddałem ... cały konflikt jest dla mnie tak bez sensowny, iż doszedłem do wniosku, że na zabieraniu w nim głosu mi nie zależy a całe moje podejście do niego zawiera się w krótkim stwierdzeniu "...., nie chce mi się". Teraz sobie poczekam, co z tego będzie .... P.S. Przepraszam, że ja tak trochę OT ....