Skocz do zawartości

bobiczek

Uczestnik
  • Posty

    9 304
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    123

Wszystko napisane przez bobiczek

  1. Zgodnie z sugestią. Wycięte i spalone. Nowe odnogi zdrowe, niezagrożone. Pozdrawiam
  2. Mam problem i pytanie. Ta moja Albicja, wciąż pomimo przeróżnych ordynowanych środków, choruje. Zdjęcie z 26 stycznia. Pytanie do @Elfir. Co zastosować? Co to jest za choróbsko, bo wiele sprzecznych informacji. Pozdrawiam
  3. Też o tym rozmyślałem. Czy mógłbym tam sobie rozbić namiot, włożyć do środka materac, śpiwór i walić browary? Namiot stoi na moim. Nikogo nie zgorszy browar w moim gardle, zakryty tropikiem. Bym może zaciągnął chętną koleżankę na coś fajnego. Może ktoś mnie przeganiać jeśli nie będzie zgorszenie publiczne rozsiewane, czy nie? Zależało od gardła. Moje zawsze jedno.
  4. Tutaj jest chyba "pies pogrzebany". Bardzo często coś zostaje nam narzucone przepisami. Coraz mniej w kwestii przywilejów korzystania z prawa własności, coraz więcej w kwestii obowiązków. Zakaz palenia liści, nakaz segregowania śmieci, odśnieżania, zamiatania, ogrzewania swojej nieruchomości, koloru pokrycia dachowego, kolor skrzynki gazowej czy wycięcia swojego drzewa. Jest tego ogrom. Łącznie z prawem wywłaszczenia na cele publiczne. Za to przywilejów coraz mniej. Właściwie prawie wcale. Mojemu kumplowi odebrali uchwałą ogródek działkowy, ponieważ "nie użytkował go zgodnie z jego przeznaczeniem". Polegała ta "niezgodność" na tym że zamiast agrestu i glinianych krasnali na skoszonym trawniku rosły chwasty, które jemu nie przeszkadzały w organizowanym raz w miesiącu grillowaniu. Ale zabrali, bo prawo pozwala.
  5. Dodam coś jeszcze ważnego do uwzględnienia. Jeśli na tym chodniku ktoś złamie nogę z powodu źle odśnieżonej powierzchni, ma prawo wystąpić do właściciela o odszkodowanie z tego tytułu. I je nakazowo otrzyma! Tak! Przerabiałem prowadząc działalność gospodarczą. Rąbnął gość fikołka i głową w szybę wystawową, do szpitala, szyty, poleżał na obserwacji, prawnik mu podpowiedział co robić, wystąpił o odszkodowanie - i w zgodzie z prawem je otrzymał! Tyle że ja nauczony wcześniejszym doświadczeniem, byłem na taką ewentualność przygotowany. Kiedyś butelka szklana gazowana z zawartością "Ptysia", wybuchła w prowadzonym przeze mnie sklepie, pokaleczyło szkło dziewczynę i się okazało że "przechowywana była w niewłaściwej temperaturze", bo na etykiecie, ta właściwa była zaznaczona 6 stopni celcjusza. Latem kiedyś dawno, gdy nikt nie wiedział co to klimatyzacja. Ale etykieta sprytnie zapisana. Od tamtej nieprzyjemnej sytuacji, zawsze miałem solidne ubezpieczenie, od wszystkiego. Od fikołka na "moim" chodniku również. Ale piwa wypić już tam nie mogłem, bo to "przestrzeń publiczna" Tak stwierdziła kiedyś pani Strażniczka Miejska kiedy nakładała na mnie karny mandat. W sprawach związanych z odszkodowaniami, ani Straż Miejska, ani Policja, nie wspominały niczego w swoich służbowych protokołach i notatkach o "publicznej przestrzeni".
  6. Na chodniku. W kurniku. Na miedzy. Na ganku. Na ścieżce pod jabłonią. Wszędzie jestem u siebie - prawda? Zapisane w księgach wieczystych sądowych i płacę obowiązkowy podatek od nieruchomości. Czyli jestem u siebie. Czy jednak nie?
  7. Ale gdzie tutaj logika? Wypicie piwa na swoim - to przywilej Odśnieżanie swojego - to obowiązek. Dlaczego nie może to prawo własności być spójne?
  8. Wiem. Dlatego napisałem, że sam skok na dach i zapuszczenie kuli i szczotki to groszowe sprawy. Natomiast przegląd i wpis do systemu CEEB, był zdecydowanie droższy. Nie będę się spierał o wysokość kwoty, rok temu (2023) były takie jak moje wspomniane, tegoroczne sprawdzę i napiszę. Nikt nie deprecjonuje bezpieczeństwa użytkownika instalacji gazowej i gazowych urządzeń. Wspominam jedynie, że przeważnie tak to wygląda jak opisałem. Zakazać używania sprzętów w formie pisemnej, a jeśli wydarzy się nieszczęście, jestem kryty, bo przecież wyraźnie napisałem i dostarczyłem na piśmie. Jak sobie wyobrażasz zimą? Trzeba się pakować i wynająć hotel, najlepiej płatne na minimum 3 miesiące, z opcją przedłużenia.
  9. Nieprawda. Wciąż nie porównujemy Warszawy. Standard. Jak u każdego przedsiębiorcy. Swój PIT, VAT, ZUS, podatek od wynagrodzeń i zamyka swoją działalność gospodarczą co drugi w Polsce. Kominiarz ma lepiej, bo nie dochodzą koszty zużytego prądu na urządzenia chłodnicze, klimatyzatory, piece piekarnicze, taśmy produkcyjne, oświetlenie i resztę. Ten mój ma w biurze fantastyczny piec kaflowy nowej generacji na pellet drewniany Radzi sobie. Pisałem. Większa połowa na dzielnicy czyści bez rachunków. Czyści aby funkcjonowało. Pewnie tylko dlatego sobie radzi. Nauczyli mnie forumowicze czytać klauzulę ubezpieczenia. Zresztą sam miałem doświadczenia. Ubezpieczenie od zalania opłacane przez lata, wybudowana za płotem autostrada, prawie 2000 szpil betonowych zmieniających warunki wodne gruntu. Zalane piwnice momentalnie. Zgłoszenie ubezpieczycieliwi. Odpowiedź. "Szkoda związana z wodami gruntowymi uznana w momencie cofki od morza, spiętrzenia kry na rzece w obrębie nieruchomości...." Morze 600 km ode mnie, rzeka konkretna to tak z 60 km. Znam, znam... Instalacja elektryczna w firmie co trzy lata, na chacie chyba raz na 5. Pisz o czym nie wiemy, jeśli kiedyś chcemy skutecznie dochodzić ewentualnych odszkodowań od ubezpieczycieli, których polisy wykopujemy, a które w realizacji okazują się nie do wyegzekwowania. Tylko dlatego że nie wykonujemy tych zawartych w umowie drobnym drukiem zawartych postanowień
  10. Do mojego domu jednorodzinnego melduje się regularnie późną jesienią (pewnie ma w kalendarzu odnotowane) Za wrzucenie kul i szczotek w kilka kanałów wentylacyjnych i jeden dymowy, wziął 35 zeta. (10 minut roboty, bez potwierdzania) Za to samo, ale z wypisaniem protokołu, potwierdzającego sprawdzenie stanu technicznego przewodów kominowych oraz ich czyszczenie (dla ubezpieczyciela na wypadek pożaru) chyba coś koło 130 zeta z fakturką.
  11. Rady są zawsze światłe, to wiemy wszyscy. Nie palić, nie grzać, nie używać i będzie bezpiecznie. Jak u lekarza. Nie pić, nie palić, dobrze się odżywiać i dużo ruchu na co dzień. Przecież wiesz, że mój wpis dotyczył problemu "co w zamian". Przeważnie zostajesz z nim sam.
  12. Przerabiałem kiedyś. Nie wolno zrobić sobie tego w Wigilię. Bo w realu wygląda tak : 1. przyjeżdżają karetką gazownicy na ratunek, odcinają dostęp gazu do mieszkania (zdarza się że cały pion, odcinając dostęp do gazu kilka mieszkań) i pędzą ratować innych. 2. zostawiają informację administratorowi czy tam zarządcy budynku o awariach, niedrożnościach, niedociągnięciach wymagających naprawy czy tam udrożnienia, usprawnienia przez wspólnotę. 3. spędzasz Wigilię i święta bez gorących potraw (jeśli piec i piekarnik gazowe), raczej w chłodku i raczej w smrodku ( jeśli ogrzewasz pomieszczenia i podgrzewasz wodę piecem gazowym ). Oczywiście zakazali używania urządzeń gazowych, zostawiając stosowne dokumenty. Zaraz po świętach, dostarczyli ich kopie zarządcy budynku. Zresztą z kominiarzami jest podobnie. Na fakturze rozliczającej miesięczne koszty utrzymania nieruchomości, widnieje pozycja "usługa kominiarska - 9zł" Na moje stwierdzenie że to rocznie ponad "stówka" za którą to kwotę spokojnie sobie zrobię dwa przeglądy kominiarskie w roku, pani za biurkiem przewróciła oczyma. Więc drążyłem dalej, pytając jaki to ma dla mnie sens. Na moje stwierdzenie że być może kominiarze mają tak sporządzoną umowę, że biorą na siebie pełną odpowiedzialność za instalacje spalinowe i wentylacyjne - pani wyraźnie ożyła, po czym lekko wzdychając odpowiedziała "no co mam Panu powiedzieć". Tym samym temat został wyczerpany. A Pan Kominiarz? Zrobił mi kiedyś tak jak Pan Gazownik. Zakazał użytkowania pieca! Na piśmie, zostawiając jedną kopię dokumentu u mnie, drugą złożył u zarządcy. Wszyscy kryci i zadowoleni. Oczywiście zawsze musi być ktoś pokrzywdzony i niezadowolony. Zgaduj kto
  13. Jesteś królem! Nie dotyczą Cię przepisy dotyczące dróg krajowych i autostrad. Możesz wszystko!
  14. Nie wiem skąd te ceny. Aż sprawdziłem u siebie. W zależności od frakcji od 30 do 44 zł tona. 20 ton kamienia to wydatek 600 - 900 zł Niekoniecznie. Odpowiednie spadki, do tego bezproblemowy odpływ i woda pcha tam gdzie jej najłatwiej płynąć. I płynie. Najlepiej widać to latem, kiedy zieleń wokół budynku gdzie jest umiejscowiony dren, zawszę ma żółty, przesuszony pasek.
  15. Jest sprawny. Zrobiłem dlatego że mój kumpel swoje eleganckie drogie w konopii zasypał gliną. Woda waliła do piwnicy aż miło. U mnie odbiera z dołu i z góry opadową ze studzienek rurami fi 110 odprowadza daleko od budynku Spusty rynien też tam wpięte. Działa nienagannie od lat.
  16. Dlatego ja dla pewności zrobiłem ciut inaczej i będę polecał. Rura obsypana żwirem owinięta w geowłókninę. Ale uznałem że zasypanie jej gliną z wykopu wszystko zaklajstruje. Przywiozłem że złomowca stare panele kaloryferowe i z jednego i drugiego boku drenażu obsypywałem do samej góry kruszywem. A resztę obok paneli to co było z wykopu Żwir bardzo nieekonomiczny przy takiej operacji, więc zakupiłem na hałdzie Huty Bobrek kamień płukany za grosze. Na wierzchu warstwa ziemi aby mogło coś sobie rosnąć. Woda spływa bez problemów z góry i ta gruntowa z dołu. Funkcjonuje to od 20 lat nienagannie. Gdy zaglądam wiosną do studzienek rewizyjnych umiejscowionych na bokach budynku, to woda tam pędzi jak ze starych pomp ulicznych. Jest trochę roboty przy przesuwaniu i podwyższaniu w górę tych starych kaloryferowych paneli, ale efekt końcowy jest tego wart. Polecam.
  17. W marketach również nie są magazynowane w chłodniach, tylko stoją na ciepłej półce,
  18. Ja bym zachęcał wręcz. Duży spadek terenu jest fantastyczny. Wody opadowe niegroźne, budynek zawsze przy fundamentach suchy Gdybym dzisiaj szukał działki pod budowę, to najlepsza z naturalnym spadkiem terenu. Unikam masy kłopotów i wydatków
  19. Powiem tak. Przejrzałem dokładnie i tam nic nie ma. To znaczy jakiś świerszcz, mucha spała, dwa komary, pająk. Nic tam nie ma więcej. Ale. Łażą po pniu ślimaki w muszli. Moja nowa teoria, że to one żrą. No bo z tego filmiku to wychodzi, że atakują te opuchlaki również hortensje. A ja mam bezpośrednio pod tym drzewkiem dorosłą wielką hortensję, na której nie ma śladu żerowania opuchlaków. Wiem z obserwacji że ślimaki nie lubią hortensji. Więc może to jednak te ślimaki?
  20. Powiadasz opuchlaki. Może być. Sprawdziłem i wiem że takie czarne małe badziewie spotkałem podczas prac niedawnych. Muszę nocą wsiąść dobre światło i sprawdzić. Najlepiej zaraz. Skubane. Zawsze coś. Od dwóch tygodni zaczęły larwy ćmy azjatyckiej atakować, ale byłem czujny, na razie wytrute i spokój.
  21. Halo. W tym roku coś niesamowicie pożera liście na moim drzewie. Mam je u siebie od lat, wyhodowane z nasiona. Nigdy jeszcze nie imały się tego drzewa żadne choroby ani szkodniki, a w tym roku wygląda okropnie. Przeglądam, zaglądam, żadnych szkodników ani gąsienic. Zacząłem podejrzewać ptaki. Może ktoś doradzić co to i jak z tym walczyć? @Elfir, masz jakąś teorię?
  22. Żeby spokój był jednak lekko mniejszy, @retrofood przypomniała mi się historia @TINEK którą opowiadał kiedyś na zlocie którymś. Po wybudowaniu trzeba nieruchomość zgłosić w PINB-udzie do odbioru. W całej Polsce pewnie jak i u mnie. Zaniosłem dziennik budowy, za biurkiem pieczątki i the end. A u niego?! Przyszła pani i zdecydowała że skoro nie ma skończonych balustrad przy schodach na piętro, będzie guzik a nie "pozwolenie na użytkowanie" Też się przydarza jednak urzędnik czasami nadgorliwy.
×
×
  • Utwórz nowe...